Artykuł

Alvin I. Goldman: Księga życia

Fot.: Some rights reserved by Tabble, CC0
Gdybyśmy w magiczny sposób posiedli informacje na temat wszystkiego, co uczyniliśmy, jak i wszystkiego, co uczynimy, czy bylibyśmy w stanie cokolwiek zmienić z naszej przyszłości?

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2016 nr 2 (8), s. 28–29. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Niezwykłe odkrycie

Wczoraj, gdy szperałem w bibliotece, wpadł mi w oko zakurzony tom całkiem sporych rozmiarów, zatytułowany: Alvin I. Goldman. Zdjąłem go z półki i zacząłem czytać. Niezwykle szczegółowo opisywał moje życie, gdy byłem małym chłopcem. Drwił z mojej pamięci, a czasem przywoływał wspomnienia dawno zapomnianych wydarzeń. Zdałem sobie sprawę, że to może być księga mojego życia i postanowiłem ją przetestować.

Otworzywszy fragment z dzisiejszą datą, znalazłem następujący wpis z godziny 14:36: „Odnalazł mnie na półce. Wyciągnął mnie i zaczął czytać…”. Spojrzałem na zegar – była 15:03. To całkiem prawdopodobne – pomyślałem – że znalazłem tę książkę pół godziny temu. Otworzyłem na wpisie z 15:03. Było tam: „Właśnie mnie czyta. Właśnie mnie czyta. Właśnie mnie czyta”. Wpatrywałem się w to zdanie, myśląc o tym, jaka to niesamowita książka. Kolejne zdanie głosiło: „Patrzy na mnie, myśląc o tym, jaka jestem niesamowita”.

Przechytrzyć księgę

Postanowiłem przechytrzyć książkę, zerkając na przyszły wpis. Otworzyłem na tym, który odnosił się do wydarzeń mających nastąpić za 18 minut. Stwierdzał on: „Właśnie czyta to zdanie”. Aha – powiedziałem sobie – wystarczy, że powstrzymam się od przeczytania tego zdania za osiemnaście minut od teraz. Pilnowałem czasu. By upewnić się, że nie przeczytam tego zdania, zamknąłem książkę.

Moje myśli zaczęły błądzić, książka przywołała dawno zapomniane zdarzenie, które zacząłem teraz wspominać. Postanowiłem do niej wrócić, aby powtórzyć to doświadczenie. To bezpieczne, przekonywałem siebie, ponieważ sięgnę do wcześniejszych partii książki. Przeczytałem więc odpowiedni fragment i znów zatopiłem się w rozpamiętywaniu oraz na nowo rozpalonych emocjach. Czas mijał. Nagle się ocknąłem. Ach tak, miałem przecież zamiar przechytrzyć książkę. O której miało się to odbyć? – zapytałem siebie. – Zdaje się, że o 15:19, czyż nie? Ale teraz jest 15:21, co oznacza, że jestem od niej sprytniejszy. Zaraz to sprawdzę i się upewnię.

A jednak…

Otworzyłem książkę na wpisie z 15:17. Hmmm, to chyba złe miejsce, ponieważ stwierdza ono, że właśnie jestem zatopiony w rozpamiętywaniu. Przeskoczyłem kilka stron i nagle mój wzrok spoczął na zdaniu: „Właśnie czyta to zdanie”. Ale to jest wpis z 15:21! Musiałem się pomylić! Wydarzenie, którego chciałem uniknąć, zaszło o 15:21, a nie o 15:19. Spojrzałem na zegar, który wciąż wskazywał 15:21. A więc wcale nie przechytrzyłem książki.

Zerknąłem na wpis z 15:28. Stwierdzał on: „Wychodzi z biblioteki, kierując się do gabinetu rektora”. Na miły Bóg, całkowicie zapomniałem, że o 15:30 jestem umówiony z rektorem. Pewnie mógłbym sfalsyfikować książkę, odwołując wizytę, ale spotkanie było zbyt ważne. Obiecałem sobie, że przechytrzę książkę innym razem. Miałem kilka minut wolnego czasu, więc spojrzałem na wpis z 15:22. Stwierdzał, że czytając wpis z 15:28 przypomniałem sobie o spotkaniu z rektorem. Zanim odłożyłem książkę na półkę i wyszedłem z biblioteki, sprawdziłem jeszcze wpis z jutra z godziny 15:30. „Jedzie autobusem do Chicago” – głosił. No cóż, pomyślałem, akurat ta predykcja będzie wyjątkowo łatwa do obalenia, ponieważ nie mam najmniejszego zamiaru wyjeżdżać jutro do Chicago.

…to nie takie łatwe

Przyszłe wydarzenia uświadomiły mi jednak, że zbyt wcześnie uznałem swoje zwycięstwo nad książką. Chociaż byłem przekonany, że zdołam ją przechytrzyć w kwestii wyjazdu do Chicago, pojawiły się istotne powody, aby tego nie robić. Tego wieczoru bowiem, gdy wróciłem do domu, znalazłem wiadomość od swojej żony, w której informowała mnie, że jej ojciec (mieszkający w Chicago) jest chory oraz że musiała wziąć samochód i pojechać do niego. Zadzwoniłem do niej i wyjaśniła mi, co się stało. Powiedziałem jej o książce.

Rano zadzwoniła z informacją, że stan zdrowia jej ojca dramatycznie się pogorszył i że powinienem tam jak najszybciej przyjechać. Gdy tylko się rozłączyłem, zdałem sobie sprawę, że koniec końców książka może mieć rację. Myślałem jeszcze, że mógłbym spróbować ją przechytrzyć, wybierając się do Chicago samolotem lub pociągiem, ale okazało się, że przez mgłę na lotnisku wszystkie loty są odwołane. Nie było już także żadnych pociągów. Siłą rzeczy siedzę więc teraz w autobusie jadącym do Chicago, a na moim zegarku wyświetla się godzina 15:30.

Przełożył Piotr Biłgorajski

* Fragment eseju Actions, Predictions, and Books of Life, „American Philosophical Quarterly” 3 (1968), s. 135–151. Przekład za zgodą Autora.

Alvin I. Goldman – filozof, profesor Rutgers University. Specjalizuje się w teorii poznania i filozofii umysłu. Jego najważniejsze prace dotyczą definicji pojęcia wiedzy (znany esej A Causal Theory of Knowing, 1967), teorii działania (A Theory of Human Action, 1970) oraz relacji filozofii umysłu do kognitywistyki (Philosophical Applications of Cognitive Science, 1993).

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska. W pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści numeru.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy