Artykuł

Amy Kind: Wyobraźnia, emocje i paradoks fikcji

Przypuśćmy, że oglądasz Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocye. (Uwaga: spoiler!). W trakcie filmu są chwile, w których niewątpliwie odczuwasz strach – na przykład wtedy, gdy Rey i Kylo Ren walczą w lesie na Takodanie. Są również i takie momenty, w których bez wątpienia czujesz się smutny – chociażby we wzruszającej scenie, kiedy to Kylo Ren zabija swego ojca, Hana Solo. Oczywiście doskonale zdajesz sobie jednak sprawę z tego, że wszystkie postaci i wydarzenia są fikcyjne. Tak naprawdę nie wierzysz, że ktokolwiek faktycznie jest w niebezpieczeństwie lub że został zabity. Jesteś raczej przejęty tym fikcyjnym scenariuszem dzięki własnej wyobraźni – zarówno niebezpieczeństwo, jak i zabójstwo są wyimaginowane. Dlaczego więc takie czysto wyobrażone zdarzenia oddziałują na ciebie emocjonalnie?

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2016 nr 3 (9), s. 44–46.W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Gwiezdne wojny a zmyślony włamywacz

W literaturze filozoficznej to intrygujące pytanie często nazywane jest paradoksem fikcji. Paradoks wynika z połączenia trzech różnych twierdzeń. Chociaż każde z nich, rozpatrywane niezależnie, jest przekonujące, to wzięte razem okazują się niespójne. Po pierwsze – wydaje się, że nasza reakcja emocjonalna na fikcję jest zazwyczaj zarazem szczera i racjonalna. Po drugie – owa reakcja występuje, kiedy angażujemy się w film dzięki naszej wyobraźni, nigdy jednak nie wierząc, że rozgrywające się wydarzenia zachodzą naprawdę. Ale po trzecie – wydaje się, iż reakcja emocjonalna w odpowiedzi na daną sytuację może być racjonalna tylko wtedy, gdy jesteśmy przekonani, że ta sytuacja rzeczywiście ma miejsce.

Ostatnie twierdzenie wymaga rozwinięcia. Pomyślmy o kimś, kto jest przerażony z powodu włamywacza, który przyczaił się w pobliżu jego domu. Taki strach może wydawać się uzasadniony. A teraz załóżmy, iż dowiedzieliśmy się, że na zewnątrz nie ma włamywacza, a ponadto – właściciel domu również dobrze o tym wie. W tym przypadku jego przerażenie staje się mniej zrozumiałe, ponieważ taka reakcja jest irracjonalna. To samo tyczy się reakcji emocjonalnych w innych sytuacjach: wydaje się, że zachowuję się w sposób irracjonalny, kiedy doświadczam smutku z powodu śmierci bliskiej osoby, mimo że nie wierzę, iż ona umarła, lub kiedy cieszę się z powodu awansu mojego przyjaciela, mimo że nie wierzę, iż awansował. Jeżeli nasze reakcje emocjonalne są niezgodne z żywionymi przez nas przekonaniami, to nie wydają się racjonalne.

Na tym właśnie polega paradoks naszego emocjonalnego zaangażowania w świat fikcji. Moje reakcje emocjonalne na wydarzenia rozgrywające się na ekranie lub na kartach książki są niezgodne z przekonaniami, które posiadam – nie wierzę, że którekolwiek z tych zdarzeń faktycznie zachodzi. Jak zatem mogę być racjonalna, reagując w ten sposób? Czy gdy umiera Han Solo, a ja odczuwam smutek, to jestem równie irracjonalna, co właściciel domu, który obawia się włamywacza, choć wie, że ten nie istnieje?

Fikcyjna śmierć, prawdziwe łzy

Filozofowie próbujący rozwiązać tę zagadkę proponowali różne odpowiedzi. Niektórzy odrzucili pierwsze z trzech twierdzeń generujących paradoks. Najczęściej argumentowali oni, że nasze reakcje emocjonalne na fikcję nie powinny być rozumiane jako rzeczywiste emocje, ponieważ tak naprawdę możemy doświadczać tylko analogicznego stanu, który można by nazwać „quasi-emocjami”. Jednak, patrząc od wewnątrz, naszych emocjonalnych reakcji na fikcję doświadczamy dokładnie tak, jak emocjonalnych reakcji na inne rodzaje zdarzeń, stąd tę odpowiedź zazwyczaj traktuje się jako trudną do przyjęcia. Inna strategia, odnosząca się do pierwszego z trzech twierdzeń generujących paradoks, polega po prostu na zaciśnięciu zębów i przyjęciu go. Filozofowie, którzy proponują to podejście, argumentują, że musimy zaakceptować, iż nasze reakcje emocjonalne na fikcję zawsze są irracjonalne, lecz taka odpowiedź również wydaje się błędna. Chociaż pewne reakcje emocjonalne na fikcję mogłyby być irracjonalne – na przykład histeryczny śmiech na widok śmierci Hana Solo – nie wydaje się, byśmy za każdym razem byli irracjonalni, gdy doświadczamy radości, smutku czy lęku jako reakcji na fikcyjne wydarzenia, w które się angażujemy, oglądając film lub czytając książkę. Histeryczny śmiech w obliczu śmierci Hana Solo jest irracjonalny, w przeciwieństwie do łez.

Czy może powieść nam się lepiej, jeżeli skoncentrujemy się na drugim z trzech twierdzeń generujących paradoks? Niektórzy filozofowie próbują dowodzić, że kiedy angażujemy się w fikcję, to – przynajmniej tymczasowo – wierzymy, iż opisane lub przedstawione zdarzenia są prawdziwe. Mógłby to być rodzaj zawieszenia niewiary lub coś w rodzaju „pół-przekonania”. W takim wypadku, jeśli mamy odpowiednie przekonania o fikcyjnych zdarzeniach, nasze emocje w reakcji na fikcję nie będą już irracjonalne, a wręcz byłyby całkowicie zgodne z naszymi przekonaniami. Być może jednak owa strategia polega zaledwie na zastąpieniu jednego rodzaju irracjonalności innym. Może się zdarzyć, że pomylimy wytwór fikcji z rzeczywistymi wydarzeniami, ale jeśli dobrze wiemy, że angażuje nas fikcja, to w chwili, gdy zaczynamy wierzyć, iż przedstawione zdarzenia dzieją się naprawdę, możliwe staje się przypisanie tu specyficznej, aczkolwiek wciąż problematycznej formy irracjonalności.

Czego uczy nas wyobraźnia?

Oto powody, dla których filozofowie usiłowali i wciąż usiłują znaleźć sposób na odrzucenie trzeciego z twierdzeń zaprezentowanych powyżej. Być może nasze emocje, by były racjonalne, nie zawsze muszą być zgodne z naszymi przekonaniami. Może nasze reakcje emocjonalne w trakcie angażowania się w fikcję są w istotny sposób różne od tych z przykładu nieistniejącego włamywacza i wyimaginowanego awansu. Rola, którą odgrywa fikcja, ma duże znaczenie, ponieważ umożliwia nam odkrywanie reakcji emocjonalnych w „bezpieczny” sposób – uczy, jak zareagowalibyśmy w pewnych okolicznościach, i pomaga nam zrozumieć, jaki rodzaj reakcji mogą wywoływać nowe lub nieoczekiwane sytuacje. Wydaje się, że jest to użyteczne narzędzie przy rozwiązywaniu problemów i planowaniu celów, które są najważniejsze dla naszej racjonalnej natury oraz zdolności funkcjonowania w świecie. Jednak to, czy tego rodzaju przemyślenia są naprawdę wystarczające do rozwiązania zagadki, pozostaje niejasne. Nie bez przyczyny mówimy tu o paradoksie!


Amy Kind – profesor filozofii w kalifornijskim Claremont McKenna College. Interesuje się metafizyką oraz teorią poznania (zwłaszcza zagadnieniem wyobrażalności). Autorka książki Persons and Personal Identity (Cambridge – Malden: Polity Press, 2015) oraz redaktorka wydanego wraz z Peterem Kungiem tomu Knowledge through Imagination (Oxford: University Press, 2016).

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska. W pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści numeru.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy