Artykuł Etyka Historia filozofii starożytnej

C.D.C. Reeve: Gniew Achillesa

Wojownik taki jak Ajaks, Hektor czy Achilles każdego dnia musi być gotów stanąć do walki. Musi być fizycznie i psychicznie zdolny, by zatopić swój oręż w ciele drugiego człowieka i zaryzykować, że przytrafi mu się to samo. Musi być bezwzględny i gotowy stawić czoło bezwzględności. Jednocześnie musi być szlachetny wobec swoich przyjaciół i sojuszników, a także skory, by pospieszyć im z pomocą – tak w czasie wojny, jak i pokoju.

Cześć i zniewaga w świecie homeryckich bohaterów

Platon był w pełni świadom problemu, jaki stwarzają te przeciwstawne wymagania – zarówno w duszy wojownika, jak we wspólnocie, do której on należy: „Skąd”, pyta, „weźmiemy charakter równocześnie łagodny i wielkoduszny? Przecież natura łagodna jest w pewnej mierze przeciwna gniewnej” (Platon, Państwo, II, 375C). Gdy na początku Iliady Homer prosi boginię, by opiewała „gniew Achilla, syna Peleusa” (I, 1), apeluje przede wszystkim o to, by przedstawiła właśnie to przeciwieństwo, jego źródła i konsekwencje.

Gniew lub wściekłość (menis, thymos, orge) jest emocją, łączącą w sobie przekonanie i pragnienie. Nie jest to cielesne odczucie, podobne do mdłości czy zawrotów głowy, chociaż często się łączy z takimi odczuciami – na przykład z drżeniem ciała czy gorączkowym poczuciem wpadania we wściekłość. Zgodnie z definicją Arystotelesa jest to „złączona z bólem żądza jawnej zemsty za okazaną bez powodów wzgardę” (Arystoteles, Retoryka, II, 2, 1378b, tłum. H. Podbielski).

Gniew jest zatem powodowany zniewagą i tym samym powiązany z doskonałością moralną (arete) i czcią czy sławą (timê). Osoba zostaje znieważona, gdy ktoś postępuje wobec niej gorzej niż na to zasługuje. Jest natomiast traktowana z czcią, gdy traktuje się ją odpowiednio do jej doskonałości, która jest większa – być może nawet znacznie większa – niż przeciętna. Skoro więc sława jest miarą doskonałości moralnej, to mówiąc o niej mamy na myśli w pewnym sensie właśnie ową doskonałość. Zaszczyty i zniewaga to zatem niemal przeciwieństwa, ta druga stanowi bowiem ujmę na czci i doskonałości.

Sława, podobnie jak zniewaga, ma swoje źródło w innych ludziach. Jest rozpoznaniem przez nich naszej doskonałości moralnej, a zarazem oznacza wtargnięcie sfery społecznej w sferę psychiczną – publicznej w prywatną. Inni okazują nam cześć za to, co oni uznają w nas za wartościowe. „Wreszcie dlatego zaszczyty stanowią wielką zawadę”, pisze Baruch Spinoza w Traktacie o poprawie umysłu oraz o drodze, po której rozum najłatwiej dochodzi do prawdziwej wiedzy o rzeczach (1677), „że, chcąc je osiągnąć, musimy koniecznie przystosować swe życie do poziomu umysłowego ludzi, a więc unikać tego, czego oni zwykle unikają i za tym się uganiać, za czym oni pospolicie się uganiają” (§5, tłum. I. Halpern-Myślicki). Wiele zatem z tego, co uważamy za wartościowe w nas samych zależy od tego, co inni uważają za wartościowe w nas.

W społeczności, którą Homer w Illiadzie nie tyle opisuje, co zakłada, przymioty i osiągnięcia milcząco uznawane za wartościowe są właściwe dla świata najeźdźców i wojowników. Waleczność i zdolność do wielkich czynów zajmują na tej liście poczesne miejsce, ale tak samo jest z lojalnością wobec przyjaciół i sojuszników. Gniew jest ściśle powiązany zarówno z walecznością, jak i z lojalnością: zapewnia coś w rodzaju psychicznej energii koniecznej do brutalnych czynów, jest także związany z wyczynami na polu bitwy. Zarazem jednak zakłada on społecznie ugruntowane pojęcie doskonałości moralnej, wokół której osnute jest pojęcie sławy. Kiedy w Księdze IV Państwa Platon mówi, że charakterystyczną emocją miłośnika czci jest gniew (thumos), pokazuje, jak głęboko gniew zakorzeniony jest w świecie czci.

Związek, jaki stwarza wzajemne oddawanie sobie czci — symbolizowane przez wręczanie i przyjmowanie podarunków, jak również przez śpiewanie pieśni o bohaterach, które utrwalają pamięć o ich wielkich czynach, ich przyjaciołach i przodkach – jest głównym łącznikiem, który spaja ze sobą wojowników-bohaterów. Ale więź ta posiada również drugą stronę, jaką jest zniewaga. Gdy przyjaciel bohatera zostaje znieważony, zniewagę cierpi również sam bohater. Kiedy Parys porywa Helenę, znieważa nie tylko Menelaosa, ale również Agamemnona, jego przyjaciół i sojuszników. Swoim działaniem zdaje się mówić: „Nie mam się czego obawiać ze strony ludzi wartych tyle, co ty, ani tych, którzy pospieszą ci z pomocą”. Przyjaciele i sojusznicy Menelaosa chcą mu oczywiście pomóc, lecz przychodzą mu z pomocą również dlatego, że zagrożona jest ich własna cześć. Pomagając Menelaosowi odbudować jego cześć, wzmacniają także swoją własną. Oni sami zasługują na odpowiednie traktowanie, a ich doskonałość moralna uwidacznia się w tym, że nie pozostawiają go samego w potrzebie. Rywalizacja między przyjaciółmi nie schodzi nigdy na dalszy plan. Wojna, w którą Parys angażuje Achajów i Trojan, i o której traktuje Iliada, wybuchnie także między samymi Achajami.

Wojownicy wrażliwi na poczucie czci i wszelkiej zniewagi są groźnymi przeciwnikami, lecz także niepewnymi sojusznikami. W istocie, jak głosi Arystoteles, „[b]ardziej też gniewamy się na przyjaciół niż na tych, z którymi nie jesteśmy zaprzyjaźnieni, ponieważ od przyjaciół spodziewamy się raczej doznać dobra niż zła” (Arystoteles, tamże, 1379b). Ten problem tkwi w samym sercu bohaterskich wartości. Stanowi on też powód, dla którego Homer skłania boginię, by śpiewała o gniewie; powód, dla którego śpiewa ona pieśń, w której głównym obiektem gniewu są przyjaciele, a dopiero potem – wrogowie.

Z jednej strony czuły na zniewagę gniew bohatera wydaje się służyć społeczności i chronić jej wartości, takie jak stabilna, patrylinearna rodzina, która stanowi rdzeń danej wspólnoty. Z drugiej jednak strony gniew może być destrukcyjny dla społeczności, którą ma chronić. Skupiając się na tej kwestii, Homer może badać istotę psychiki i wspólnoty bohaterów, „podskórne” przyczyny Wojny Trojańskiej, które stanowią główny przedmiot jego zainteresowania. Ale najważniejszym celem rozważań Homera jest ukazanie czegoś bardziej uniwersalnego, czegoś w rodzaju moralnej wizji świata. Aby ją zrozumieć i docenić jej siłę, musimy najpierw zauważyć, że pewne kuszące jej przedstawienie – oparte na zarysowanym poniżej odczytaniu Iliady – jest w istocie błędne.

Pycha Achillesa?

Zgodnie z interpretacją (czy dezinterpretacją), którą mam na myśli, Achilles początkowo troszczy się tylko o swoją własną cześć. Nie dba na przykład o Bryzejdę, brankę trojańską, którą dostarczono mu jako wojenną zdobycz. Gdy jednak odbiera mu ją Agamemnon, wódz sił greckich skierowanych przeciwko Troi, Achilles słusznie się nań gniewa, skoro odebranie Bryzejdy jest potworną zniewagą i oczywistym pogwałceniem norm i wartości społecznych. Dopiero później, doznawszy licznych cierpień, Agamemnon zdaje sobie sprawę, że postąpił niewłaściwie i proponuje sowitą rekompensatę. Achilles też się jednak myli, ponieważ nie przyjmuje podarunków Agamemnona i pozostaje nieprzejednany.

Niechęć Achillesa do pojednania – głosi ta interpretacja – może mieć jedną z dwóch przyczyn. Albo pyszni się on, przeceniając swoją doskonałość moralną i sławę, przez co błądzi z punktu widzenia tych wartości, które łączą go z pozostałymi bohaterami, albo też – zgodnie z popularną, choć, jak sądzę, psychologicznie wątpliwą metaforą – porzuca kodeks bohatera i staje się bohaterem egzystencjalnym, występującym przeciwko wartościom swojej wspólnoty. Ceną, jaką płaci za błąd odrzucenia przebłagalnego podarunku – popełniony wskutek pychy lub porzucenia kodeksu bohatera – jest śmierć jego najlepszego przyjaciela, Patroklosa. To z kolei powoduje drugi wybuch gniewu u Achillesa, tym razem skierowany bardziej przeciwko Hektorowi i Trojanom niż przeciw Agamemnonowi i Achajom.

Ten drugi wybuch gniewu czyni Achillesa jakby mniej ludzkim. Zachowuje się on jak zwierzę obojętne na cierpienia innych i głuche na błagania o łaskę, „krwią plamiąc zabitych swe ręce niedosiężone” (XX, 503). Brutalnie – i, jak zauważa bóg Apollo, niesłusznie – zabija szlachetnego bohatera Troi, Hektora, a następnie bezcześci jego zwłoki.

Odkupienie Achillesa rozpoczyna się w czasie igrzysk pogrzebowych ku czci Patroklosa, kiedy uznaje on na nowo swoje człowieczeństwo i wartości wspólne bohaterom. Punktem kulminacyjnym tego procesu jest zwrócenie ciała Hektora pod wpływem próśb i błagań Priama. Mamy tu homerycki wzór właściwego postępowania. Bohaterowie muszą nauczyć się panować nad swym gniewem, dać się przebłagać i uznać, że są śmiertelnikami, w których los wpisane jest cierpienie. Wówczas lew spocznie obok owcy i nastanie pokój. W świetle tej interpretacji Achilles właśnie tego ostatecznie się uczy. Gdy spotyka Priama, ojca Hektora, myśli o własnym ojcu. Wyrasta ponad postawę posągowej obojętności na cierpienia innych, której dawał wyraz przez cały poemat.

W tej interpretacji Iliada jest podręcznikową tragedią – opowieścią o etycznym dojrzewaniu tragicznego bohatera. Tragiczna wada Achillesa – jego pycha – prowadzi do tragicznego splotu wydarzeń i śmierci Patroklosa. To z kolei powoduje wychowawcze cierpienie, które uszlachetnia charakter Achillesa. W najgłębszym sensie cierpienie jest zatem czymś wartościowym, ponieważ prowadzi do moralnej poprawy.

Taka interpretacja jest, jak wspomniałem, kusząca. Inaczej nie byłaby warta krytyki. Ale sądzę, że pokusa ta świadczy raczej o naszym dystansie czasowym wobec Homera niż o prawdziwej głębi samej Iliady.

Poselstwo Achajów

Mówiąc o brutalności bohaterów i o samych bohaterach jako o zwierzętach, chciałem pozostać wierny temu, co Homer tak żywo i dramatycznie przedstawia, a mianowicie potworności wojowników i makabrycznej naturze ich rutynowanych czynów. Ale Homer dostrzega także wzniosłość w zabijaniu i w tych, którzy zabijać potrafią. Wprawdzie łatwiej jest nam dostrzec wzniosłość w atletach, którzy naśladują wojenną rywalizację i agresję, lecz jakości te są obecne także wówczas, gdy stawką jest ludzkie życie, a nie puchary i medale. Pomyślcie o Achillesie jako najlepszym z atletów, a znacznie łatwiej będzie wam zrozumieć jego wielkość – bo właśnie wielkość widzą w nim Grecy. (Nawet Sokrates, gdy waży się w sądzie jego los, porównuje się do Achillesa).

Im większy jest wobec tego Achilles, tym większa przepaść dzieli jego doskonałość moralną od doskonałości przypisanej mu przez Agamemnona w momencie odebrania mu Bryzejdy. A skoro gniew winien być proporcjonalny do zniewagi, gniew Achillesa powinien być zaiste wielki. Nie należy więc oczekiwać, że Achilles da się łatwo przebłagać. Jeśli tego właśnie się spodziewamy, to nie doceniamy krzywdy, jaka go spotkała – nie doceniamy jego czci i doskonałości moralnej.

Gdyby okazało się, że Achilles troszczył się tylko o własną sławę, nie dbając o przyjaciół, pomniejszyłoby to jego doskonałość nie tylko w naszych oczach, lecz także w oczach jego towarzyszy walki. Tak jednak nie jest. Nie ma na przykład żadnego powodu, by sądzić, że Achilles w ogóle nie troszczy się o Bryzejdę, że jest ona dlań tylko częścią jego czci – niczym trójnóg. Oczywiście jest ona częścią jego czci, ale nie ma powodu, by przypuszczać, że nie mówi prawdy, gdy tak oto opisuje ją Odyseuszowi:

Dlaczego tak wiele pod Troją ludów zgromadził?
Czy nie dla jednej Heleny o najpiękniejszych warkoczach?
Czyżby ze wszystkich śmiertelnych tylko Atrydzi swe żony
Umieli kochać? Toć każdy mąż, gdy rozumny i prawy,
Troszczy się, kocha tę swoją. Ja moją także kochałem
Z całego serca. Choć była wojenną bronią zdobyta”
(IX, 338–343)

Nawet jeśli jego miłość do Bryzejdy zawierała domieszkę miłości własnej i umiłowania czci, to nie ma powodu, by negować jej istnienie. Ludzka miłość rzadko jest w pełni czysta, doskonała, nieskażona egocentryzmem i egoizmem.

Nie ma również powodu, by sądzić, że Achilles nie troszczy się wcale o swoich kompanów Achajów. Przeciwnie, Homer pokazuje, że nadal mają oni na niego znaczny wpływ, nawet po tym, jak wydaje się on odrzucać wspólne im wartości. Odyseusz podaje listę podarunków, które Agamemnon oferuje jako rekompensatę za porwanie Bryzejdy. Achilles odpowiada, że nazajutrz wypłynie do domu. Feniks, starszy bohater, który pomógł wychować Achillesa, apeluje potem, aby przypomniał sobie o długu zaciągniętym wobec tych, którzy go wychowali, a także o wartościach, które poznał jako dziecko. Achilles jest poruszony tą odpowiedzią i porzuca myśl o powrocie:

A kiedy zjawi się Eos nazajutrz,
Radzić będziemy, czy mamy powrócić, czy jeszcze pozostać” (IX, 618–619)

Na koniec przemawia Ajaks – wojownik bardzo do Achillesa podobny. Jego mowa jest zwięzła i rzeczowa. Odwołuje się bezpośrednio do przyjaźni i wynikających z niej zobowiązań:

Laertiado szlachetny, pełen pomysłów Odysie,
Pójdźmy, ponieważ słowami naszymi celu namowy
Nie osiągniemy. A przecież odpowiedź, i to jak najprędzej
Trzeba nam zanieść Danajom, choćby nie była najlepsza.
Teraz tam na nią czekają, podczas gdy tutaj Achilles
Duszę wyniosłą w swej piersi nasycił twardą dzikością.
Okrutny! Nie chce ustąpić przyjaźni swych towarzyszy,
Którą był obdarowany i przenoszony nad innych.
Nieubłagany, a przecież niejeden brata zabójstwo
Albo śmierć syna własnego pozwala szczodrze okupić.
W kraju zostaje zabójca złożywszy okup bogaty.
W tamtym zaś serce ucichnie i mężna dusza gniew stłumi,
Szczodrym zjednana okupem. Lecz tobie duszę zaciętą
W piersi zamknęli bogowie, tylko z powodu dziewczyny
Jednej. A teraz ci siedem branek najlepszych darować
Chcemy i inne prócz tego dary. Ty duszę łaskawą
Okaż pod dachem swym własnym. Jesteśmy gośćmi twoimi
Z ludu wybrani Danajów i chcemy zostać dla ciebie
Wierni i zawsze przyjaźni najbardziej spośród Achajów”
(IX, 624–642)

Odpowiedź Achillesa na tę łagodną i poruszającą mowę pokazuje, jak silna jest więź przyjaźni. Postanawia zostać i powrócić na pole bitwy, jednak nie uczyni tego, dopóki:

Hektor do bogów podobny
Do myrmidońskich namiotów nie dojdzie i do okrętów,
Wnosząc mord między Argiwów i ogniem paląc okręty”
(IX, 651–653)

Wysłannicy Agamemnona nie odnieśli więc porażki, lecz umiarkowany sukces, chociaż oni sami mogą widzieć tę sprawę inaczej, ponieważ liczyli na natychmiastową pomoc. Jak łatwo zauważyć, Achilles nadal troszczy się o własną cześć, swoich przyjaciół i wartości, które z nimi dzieli. Nawet jeśli odpowiadając Odyseuszowi odrzucił kodeks bohaterski, to powrócił do niego w swojej replice Feniksowi i Ajaksowi. Nie jest to raczej zachowanie kogoś, kto zdecydował się całkowicie świadomie porzucić wartości swojej wspólnoty.

Achilles jest poruszony prośbami swoich przyjaciół, lecz czy nie popełnia błędu, nie dając się w pełni przekonać? Oczywiście tak sądzą ci, którzy chcą, by uczynił więcej. Ale są oni stroną bardzo zainteresowaną rezultatem tego sporu i – jak to zwykle bywa w takich przypadkach – należy z rezerwą traktować ich zdanie.

Z tego samego powodu powinno się również ostrożnie podchodzić do kwestionowania wartości bohaterstwa przez Achillesa. Jest ono kontekstualne, nie filozoficzne. „[L]os w tej samej cenie ma i tchórza, i bohatera” (IX, 318), nie dlatego, że bohaterskie wartości zostały odrzucone wskutek głębokiego filozoficznego namysłu nad śmiercią, wobec której wszyscy ludzie są równi, lecz dlatego, że Agamemnon spłaszczył rozróżnienie między bohaterem a tchórzem przez odebranie Achillesowi Bryzeidy – nagrody i symbolu odwagi. Jeśli może on uczynić coś takiego, to Achajowie rzeczywiście „w tej samej są cenie”. Zastanawiając się, czy Achilles powinien wrócić do walki, czy nie, powinniśmy wziąć pod uwagę to, że Agamemnon nie stawił się osobiście, by przeprosić Achillesa. Takie podejście zaważyło na jego postawie; podobnie byłoby zapewne w przypadku każdego z nas. Ujawniają to jego pierwsze słowa do Odyseusza:

Jest mi tak bowiem obmierzły, jak same bramy Hadesa,
Kto w sercu jedno ukrywa, a na języku ma drugie” (IX, 312–313)

Słowa te są wymierzone nie w Odyseusza, lecz w Agamemnona, którego przeprosiny Achilles postrzega jako obłudne.

Poemat przedstawia więc Achillesa jako skłaniającego się z wolna ku powrotowi do bitwy pod wpływem wartości, które dzieli z Achajami. Właśnie ta powolność – daleka od bycia miarą egotycznej pychy Achillesa czy niesłuszności odrzucenia przez niego podarunków Agamemnona – jest miarą wielkości i doskonałości moralnej bohatera, a także krzywdy, jaką wyrządził mu Agamemnon swoją zniewagą. Śmierć każdego z Achajów jest, by tak rzec, kolejną miarą tego, jak wartościowy jest Achilles dla Agamemnona i sojuszników.

Śmierć Patroklosa

Następny krok tego niespiesznego ruchu widzimy, gdy Patroklos – najbliższy przyjaciel Achillesa, jego alter ego – rozpoczyna walkę w zbroi Achillesa. Jest to drugi ważki powód, by Achilles powrócił na pole walki. Ostatecznie jednak ten powód okazuje się znacznie gorszy od pierwszego. Gdy Patroklos ginie, widzimy, że tylko Achilles jest na tyle wielki, by zgładzić Hektora i ocalić Achajów. (Później, gdy Hektor przywdziewa zbroję zdartą ze zwłok Patroklosa – zbroję, która niegdyś należała do Achillesa – widzimy, jak mało znaczy zbroja, a jak wiele przywdziewający ją wojownik).

To, że Achilles pozwala Patroklosowi walczyć, pokazuje oczywiście, jak wiele znaczy dla niego przyjaźń. W istocie od początku wiadomo, że Achillesa nie powstrzymuje przed walką wymierzony w Agamemnona gniew:

Ale już o tym nie mówmy, co było. Nie miałem zamiaru
Gniewu hodować w swym sercu uparcie. To miałem na myśli,
Aby nie prędzej uśmierzyć ten gniew, aż do naszych okrętów
Wojna się zbliży okrutna i krzyk bitewny, i zamęt” (XVI, 60–63)

Jednakże, podobnie jak w wypadku Bryzejdy, nie ma powodu, by przypuszczać, że motywy Achillesa są bardziej lub mniej czyste, czy mniej złożone, niż w rzeczywistości. Jasne jest, że troszczy się o Patroklosa i innych Achajów, ale dba także o swoją własną cześć:

Teraz posłuchaj i słowa roztropnie w sercu zachowaj,
Abyć mnie sławą ozdobił i cześć mą podniósł wspaniałą
Pośród Danajów, a oni niechże mi piękną dziewczynę
Zwrócą i jeszcze mi dary bogate prócz niej przydadzą.
Ty, gdy okręty ocalisz, powracaj, chociażby ci sławę
Sam gromowładny małżonek bogini Hery przyrzekał,
Beze mnie spotkań bitewnych w zamęcie walki unikaj
Z Trojan synami, co wojnę kochają. Mej czci nie umniejszaj!” (XVI, 83–89)

Widać wyraźnie, że gdy Achilles myśli w pierwszym rzędzie o czci, jego przyjaciele schodzą na dalszy plan. Zwróćmy uwagę na modlitwę, która wieńczy przytoczoną wcześniej mowę do Patroklosa:

Gdybyż to, ojcze mój Dzeusie, Ateno i ty, Apollonie,
Śmierci nie zdołał się wymknąć nikt z Trojan, jacy tam będą,
Ani z Argiwów, my tylko gdybyśmy jej uniknęli,
Tylko my, aby w proch zwalić przedmurza świętego Ilionu” (XVI, 97–100)

Później jednak, gdy dowiaduje się o śmierci Patroklosa, cześć przestaje mieć znaczenie, a najważniejsza staje się przyjaźń:

Bodajbym zginął natychmiast, skoro nie mogłem ocalić
Jego – Patrokla. Daleko od swej ziemi ojczystej
Poległ – i pewno mnie wzywał, wierząc, że wydrę go śmierci.
Teraz i ja nie powrócę do miłej mojej ojczyzny –
Nie ocaliłem Patrokla ni innych mych towarzyszy
Wielu, co także zginęli z ręki boskiego Hektora.
Podczas gdy ja przy okrętach – hańba tej ziemi – siedziałem,
Choć wiem, że jestem najpierwszy wśród spiżozbrojnych Achajów” (XVIII, 98–105)

Wprawi nas to w zakłopotanie tylko wówczas, gdy przyłożymy do Achillesa niezwykle uproszczoną miarę autentyczności i szczerości. Achilles, jak większość ludzi, posiada wiele wartościowych przymiotów, z których nie wszystkie da się ze sobą zawsze uzgodnić. Pod wpływem przemożnych uczuć, które mają swe źródło w trosce o pewne rzeczy, zapomina on – jak my wszyscy – że ważne są dla niego również inne rzeczy. I tak jak każdy z nas, stara się pozostać równocześnie wierny wielu ideałom, co dla niego i dla nas oznacza, że czasem zdradza nawet to, co miłuje najbardziej. Być może byłoby to wadą, gdyby istniało jakieś lepsze wyjście lub gdyby nie było to po prostu na wskroś ludzkie.

Achilles jako ucieleśnienie boga

Gdy umiera Patroklos, Achilles staje się budzącym grozę narzędziem zniszczenia. Łatwo budzi nasze przerażenie, zwłaszcza gdy bestialsko traktuje Hektora. Ale zamiast czuć zwykły strach, powinniśmy raczej doznawać – do tego skłania nas poemat – trwogi, która jest emocją właściwą nie wobec bestialskości, lecz wobec wzniosłości, względem czegoś „w porównaniu z czym”, jak to ujmuje Immanuel Kant w Krytyce władzy sądzenia (1790), „wszystko inne wydaje jest małe” (część I, księga II, paragraf 25, s. 140, tłum. A. Landman, PWN, Warszawa 2004). Achilles staje się bowiem ucieleśnieniem boga, który czyni go wielkim wojownikiem w całej jego potwornej mocy i chwale.

W pewnej mierze jest to oczywiste. Achilles jest synem bogini. ­Walczy przeciwko bogom (Skamandrowi); przywdziewa nieśmiertelną zbroję, którą zrobił mu Hefajstos, rzemieślnik bogów; do walki niosą go boskie konie. Jego przewodniczką jest Atena; on zaś jest jak „nadprzyrodzony ogień” i „potomek boga”. Ale z drugiej strony pewne wątki tej opowieści są nieco mniej widoczne – głównie dlatego, że lubimy zapominać o tym, jacy naprawdę są homeryccy bogowie. Rozważmy na przykład następującą wymianę zdań między Zeusem i Herą:

Cóż ci, nieszczęsna, zrobili złego – synowie Pryjama
Oraz sam Pryjam, że z taką zaciekłą złością nastajesz,
By Ilion pięknie wzniesiony, sławny gród Trojan, w proch zetrzeć!
Gdybyś ty mogła przekroczyć bramy i mury wysokie,
Tobyś Pryjama i synów Priamowych żywcem pożarła
Wraz z Trojanami wszystkimi, i wściekły gniew nasyciła.
Rób co chcesz! Mimo wszystkiego, nie życzę sobie, by spory
Ciebie i mnie powaśniły i wiodły do trwałej wojny!
(…)
Na to mu tak wielkooka, dostojna Hera odrzekła:
„Trzy miasta są mi najmilsze ze wszystkich innych na ziemi:
Argos i Sparta, a trzecie – szerokouliczne Mykeny.
Zburz je – o ile nienawiść nakaże ci ich zniszczenie”
(IV, 31–53)

Zwróćmy uwagę, że przyczyną nieprzejednanego i długiego gniewu Hery na Trojan jest znieważenie jej czci. Zauważmy również chłodną bezwzględność proponowanego quid pro quo: lepiej, by całe miasta – nawet te, których ofiary były jej szczególnie drogie – obróciły się w niwecz, niż aby bogowie waśnili się ze sobą o losy zwykłych śmiertelników. Zajadły gniew samego Achillesa, jego ambiwalentna pogarda wobec losu Achajów, jego brak litości wobec Trojan, których zabijanie przychodzi mu tak lekko, muszą być widziane i rozumiane na tle tych wzorców zachowań, które znajdujemy u bogów. Nawet to makabryczne, kanibalistyczne życzenie, które wygłasza Hektorowi przed zabiciem go –

Dusza wzburzona i gniewna mnie skłania, aby w kawały
Ciebie porąbać i żywcem żreć za to, coś mi uczynił!”
(XXII, 346–347)

– mogłaby wygłosić Hera. Innymi słowy wszystkie cechy Achillesa, które początkowo rażą nas jako bestialskie, mają ujawniać jego boskość, jego transcendentną doskonałość.

Achilles, jak wielu wielkich atletów, nie jest szczególnie skromnym człowiekiem – zwłaszcza jeśli skromność rozumieć jako niedocenianie własnych zdolności i osiągnięć. Ale kiedy mówi, że jest „najpierwszym wśród Achajów” i „ma honor być w służbie Zeusa”, to mówi samą prawdę: posiada cześć. Jeśli uczyniłby cokolwiek, do czego nie upoważniałaby go jego doskonałość moralna, jeśli okazałby pychę przez odrzucenie podarunków Agamemnona, Zeus z pewnością pokazałby mu jego miejsce w szeregu (jak to zresztą czyni w odpowiednim czasie). Jeśli jednak Zeus nie zwraca na to uwagi, możemy być pewni, że Achilles zachowuje się właściwie, że objawia wielkość swojej doskonałości moralnej, nie przekraczając właściwej miary.

Oczywiście Achilles posuwa się za daleko, gdy bezcześci zwłoki Hektora, i Zeus wysyła Tetydę, aby go pouczyła i nakazała, by pozwolił Priamowi wykupić ciało martwego syna. Znaczącym wyrazem doskonałości Achillesa jest właśnie to, że natychmiast się jej podporządkowuje, tak jak wcześniej Atenie. Achilles nie jest pobożnym Eneaszem Wergiliusza, ale pobożność tego pierwszego staje się oryginalną częścią homeryckiego archetypu. Wezwanie Priama głęboko porusza Achillesa, tak jak wszystkich czytelników Homera:

Nikt ze śmiertelnych nie doznał tego, co ja dziś doznaję,
Kiedy do ust swych podnoszę rękę zabójcy mych dzieci” (XXIV, 505–506)

Ale groźba gniewu Achillesa pozostaje:

Teraz więc bacz, byś mi serca okrutnym gniewem nie wzburzył,
Żebym cię, starcze, choć z prośbą przyszedłeś i jesteś mi gościem,
Z niczym z obozu nie przegnał i Dzeusa tym nie znieważył.” (XXIV, 565–567)

Cena wielkiej chwały

Jego pobudki dalej są niejednorodne, jego przymioty liczne, a nazajutrz powraca na pole bitwy, by dowieść swego czci przez zgładzenie Trojan. Na początku ukazany był jako pobożny człowiek zdolny do powściągnięcia swego gniewu, gdy nakazują to bogowie; i taki sam jest na końcu. Przez cały ten czas jest honorowany przez Zeusa. Nie ma więc powodu, by sądzić, że odebrał jakąś ważną lekcję moralną lub że zmienił się jako człowiek – że jest mniej pyszny, bardziej ludzki, mniej skory do gniewu. Żadna poprawa nie następuje, ponieważ nie jest wcale potrzebna. Kto sądzi, że wielką chwałę można zdobyć nie ponosząc żadnych strat, tak jak Achilles myśli, że może – nie tracąc Patroklosa – uzyskać wielką sławę, lub tak jak Zeus myśli, że może wspierać Achajów bez straty własnego syna, Sarpedona, ten nie rozumie Homera i ucieka przed piekącym słońcem Iliady w półmrok odkupieńczej fantazji.

W świecie Achillesa, symbolizowanym przez tarczę Hefajstosa, jednym ze stałych punktów odniesienia są dwie urny na progu Zeusa, jedna wypełniona rzeczami dobrymi, a druga – złymi. Nie ma tam ostatecznego triumfu dobra nad złem; żadnej niebiańskiej nagrody lub potępienia w czeluściach piekła. Wojna i pokój, gniew i przyjaźń, zniewaga i cześć są wieczne zarówno wśród bogów, jak i ludzi. Pokój, przyjaźń, cześć to osiągnięcia czasowe i niepewne. Wojna, gniew, zniewaga zaś to potworności powracające po wsze czasy, choć przemijające. Blask bohaterstwa jest mieczem obosiecznym, wzniosłym i przerażającym – zbawcą i niszczycielem w jednym. Boskość człowieka, podobnie jak piękno Heleny, jest wielkim darem i wielkim jarzmem. Bóg w Achillesie, który czyni go tak wspaniałym wojownikiem, „jest nieodłączną częścią tego boga, który” – gdy skrzywdzony – „krzyczy: Zemsta!”.

Przełożył Antoni Śmist

Wszystkie cytaty z Iliady w przekładzie Kazimiery Jeżewskiej. The Anger of Achilles, “Aeon” 13 lipca 2017. Przekład za zgodą Autora.


Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Ilustracja: Stanisław Wyspiański, Gniew Pelidę ponosi (Gniew Achillesa), 1896. Muzeum Narodowe w Warszawie

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy