Artykuł

Dariusz Łukasiewicz: O wiedzy Boga i wolności człowieka

Zagadnienie wiedzy Boga wiąże się nierozerwalnie z pytaniem o wolność woli ludzkiej. Rzecz w tym, że jeżeli Bóg wie z góry, co wybierze i zrobi konkretna osoba, to osoba ta nie może już postanowić i zrobić inaczej, niż Bóg wie.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2015 nr 6, s. 14–15. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Frapująca kwestia

Każdy, kto uznaje osobowego Boga, uznaje Jego wszechwiedzę i nieomylność. Jednym z najbardziej frapujących i fascynujących problemów związanych z wszechwiedzą Boga jest możliwość pogodzenia jej z wolnością woli ludzkiej oraz innych wolnych istot, o ile takie istoty istnieją. Kwestię tę dyskutowali obszernie już św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu i inni wielcy teologowie i metafizycy chrześcijaństwa. Oto sedno problemu: jeśli Bóg wie wszystko, to wie również, i to od zawsze, o wszystkich naszych aktach woli, postanowieniach i zachowaniach, zanim się one wydarzą.

Jak bardzo radykalna jest to sytuacja, uświadamiam sobie, gdy pomyślę, że Bóg wiedział, i to jeszcze zanim pojawiłem się na świecie, że w listopadowy dzień 2015 roku będę pisał artykuł o wiedzy Boga. Więcej, Bóg wiedział to nawet przed zaistnieniem świata, Jego wszechwiedza jest bowiem odwieczna. Jeśli zaś Bóg nieomylnie i odwiecznie wiedział, co, kiedy, w jaki sposób będę pisał itd., to znaczy, że tak właśnie musiało się stać. Innymi słowy, zanim zdecydowałem się napisać artykuł o wiedzy Boga do „Filozofuj!”, zanim powstało „Filozofuj!”, Bóg wiedział, że będzie właśnie tak, a nie inaczej. To samo dotyczy wszystkich innych istot obdarzonych wolą. Cokolwiek czynią, czynią z konieczności. Ale nie tylko w tym rzecz, że Bóg nieomylnie wie o wszystkim, co się wydarzy, zanim się wydarzy, oraz że tak być musi. Chodzi też o to, że wszechwiedzący Bóg jest również Stwórcą wszystkiego, co istniało, istnieje i istnieć będzie. Co więcej, jako Stwórca nie tylko sprawia, że istnieją poszczególne osoby, np. ja, ale sprawia też, że jestem taki, jaki jestem, robię to, co robię, mam dokładnie takie a takie własności. To oznacza, że Bóg nie tylko od zawsze dokładnie wiedział, jakie cechy w każdym momencie mojego istnienia będę posiadał (np. ile w danym momencie będę miał włosów na głowie), ale oznacza to również, że On to sprawił, bo jest Stwórcą wszystkiego.

Bóg – sprawca wszystkiego

To jeszcze nie wszystko. Bóg nie tylko wszystko stworzył, ale też nieprzerwanie wszystko podtrzymuje w istnieniu, każdą rzecz, osobę, tak długo, jak dana rzecz bądź osoba istnieje. Innymi słowy, Bóg w każdej chwili, w której dany byt istnieje, np. ja, powoduje, że ten byt istnieje, w tym, że istnieję ja wraz ze wszystkimi moimi własnościami, działaniami i wszystkim, co wiąże się z moim istnieniem, włączając w to wszystkie moje akty woli, moje postanowienia i czyny. Bóg nie tylko z góry nieomylnie wszystko wie, ale i wszystko stale sprawia. Jeśli tak jest, to wolność ludzkiej woli jest iluzją. Przez wolną wolę rozumiemy zazwyczaj to, że to wola danej osoby jest przyczyną i źródłem jej postanowień oraz że dysponuje ona wyborem pewnej opcji ze zbioru alternatywnych możliwości. Jeśli jednak Bóg jest nieomylnie wszechwiedzącym stwórcą wszystkiego, co istnieje, to jest też przyczyną każdego ludzkiego aktu woli, i jeśli można tu mówić o jakimś wyborze, to jest to wybór Boga, a nie człowieka.

W dyskusjach dotyczących wiedzy Boga na ogół nie uwzględnia się faktu, że Bóg jest stwórcą wszystkiego, zawęża się debatę jedynie do kwestii możliwości pogodzenia Bożej wiedzy o zdarzeniach przyszłych, w tym o ludzkich postanowieniach i działaniach, z wolnością tych postanowień i działań. Oczywiście można tak czynić, można na przykład argumentować, że przecież to nie wiedza, nawet nieomylna, jest przyczyną tych zdarzeń, których dotyczy, ale odwrotnie – to istnienie tych zdarzeń jest racją, może nawet przyczyną wiedzy o nich. Odnosi się to także do wiedzy o przyszłości, którą można albo ujmować jako w pewnym sensie już teraz istniejącą i współobecną z teraźniejszością i przeszłością, albo jako coś, czego jeszcze nie ma, ale będzie. Nieomylny podmiot wie to, co wie, dlatego że to, co przyszłe, już istnieje albo istnieć będzie. W żadnym wypadku jego wiedza uprzednia nie determinowałaby przyszłości ani przyszłość nie zależałaby od tego, co ów nieomylny podmiot o niej wie. Na odwrót, to wiedza nieomylnego podmiotu zależałaby od tego, co będzie.

Załóżmy optymistycznie, że to Polska zostanie właśnie mistrzem Europy w piłce nożnej w 2016 r. i istnieje ktoś, o kim możemy powiedzieć, że wie to już w roku 2015. Nie dlatego Polska zostanie mistrzem Europy, ponieważ istnieje ktoś, kto już dziś to wie, ale dlatego ten ktoś wie to już dziś, ponieważ to się wydarzy. Można by przypuszczać, że dokładnie tak samo jest z dotyczącą przyszłości wiedzą Boga. Bóg tej przyszłości nie determinuje, ale jedynie ją nieomylnie zna. Nie zagłębiając się w różne zawiłości tej debaty, powiem jedynie, że poważna debata metafizyczna, a zwłaszcza teologiczna, nad wiedzą Boga i jej wielorakimi konsekwencjami powinna być kompleksowa, nie może zawężać się jedynie do wszechwiedzy Boga, ale powinna uwzględniać również to, że jest On wszechmocnym Stwórcą wszystkiego, podtrzymującym ciągle w istnieniu (creatio continua) wszystko, co istnieje.

W poszukiwaniu kompromisu

Wielcy teologowie Zachodu (Augustyn, Anzelm i Tomasz z Akwinu) zdawali sobie sprawę ze złożoności tego problemu i poszukiwali rozwiązań kompromisowych, które nie ograniczałyby żadnego z Bożych przymiotów, a zarazem zostawiałyby miejsce na wolność woli ludzkiej. Jest to absolutnie konieczne, jeśli chcemy, jak to jest w doktrynie chrześcijańskiej, uznawać zarówno wszechmoc i wszechwiedzę Boga – Stwórcy wszystkiego, jak i istnienie wolności ludzkiej, bez której traciłyby moralny sens doktryny grzechu, winy, kary (piekła) i nagrody (nieba). Stanowisko kompromisowe musi więc polegać albo na zmianie definicji wolności ludzkiej (na twierdzeniu, że wolność nie polega na wyborze, a tylko leży w samej czynności postanawiania), albo na zmianie definicji wiedzy Boga (np. na twierdzeniu, że Bóg wie wszystko, co tylko można wiedzieć, ale ponieważ przyszłości jeszcze nie ma, żadna wiedza na jej temat nie jest możliwa). Ten ostatni pogląd nazywa się dziś teizmem otwartym (open theism). Zgodnie z tym stanowiskiem wszechwiedzący Bóg nie zna przyszłości, ponieważ jest ona otwarta i różne rzeczy, Bogu nieznane z góry, mogą się w niej wydarzyć. Co do tego, czy się one wydarzą, Bóg może co najwyżej mieć różne mniej lub bardziej prawdopodobne przypuszczenia.

Dla wielu chrześcijan jest to zbyt radykalna rewizja klasycznej doktryny, ich zdaniem bardzo mocno osadzonej w biblijnych świadectwach przemawiających na rzecz nieograniczonej wszechwiedzy Boga. Jednak celem tej rewizji jest obrona wolności woli ludzkiej, a przez to podstaw chrześcijańskiej moralności i koncepcji człowieka. Niemniej jednak, nawet jeśli teizm otwarty rozwiązuje kwestię współistnienia Bożej wiedzy i wolności człowieka, to pozostawia problem współistnienia Bożego działania stwórczego z autonomicznym działaniem bytów stworzonych.

Molinizm

Inną, niezwykle interesującą i subtelną współczesną próbą rozwikłania omawianej tu trudności jest molinizm. Jest to pogląd, który głosi, że Bóg posiada nieograniczoną wiedzę o przyszłości, a człowiek posiada niezdeterminowaną przez Boga wolność. Wszystko to jest możliwe, ponieważ istnieją kontrfaktyczne prawdy, czy też inaczej prawdy warunkowe, typu: „Gdyby zaszło A, to byłoby B”, które Bóg znał, zanim postanowił stworzyć nasz świat. Boża wiedza w tym ujęciu czyni ludzką wolność możliwią. Idea jest tu taka, że zanim Bóg postanowił stworzyć, np. Adama i Ewę, wiedział już, co Adam i Ewa (i wszystkie inne możliwe istoty, które mógłby stworzyć) zrobiliby w wolny sposób, w każdej możliwej sytuacji, w jakiej by się znaleźli, gdyby rzeczywiście zostali stworzeni. Mając o tym wszystkim wiedzę uprzednią i zupełną, Bóg wybrał spośród tych wszystkich możliwych sytuacji i wszystkich możliwych istot te, które uznał za warte stworzenia. I te właśnie stworzył. Pogląd ten, jakkolwiek subtelny, pociąga wiele poważnych trudności. Wymienię tylko jedną. Otóż, jeśli molinizm jest poglądem prawdziwym, to trzeba uznać, że istnieje coś, co nie jest Bogiem i co zarazem nie zostało przez Boga stworzone, mianowicie owe sądy, kontrfaktyczne prawdy o wszystkich możliwych istotach i sytuacjach, w których istoty te mogłyby się znaleźć. Bóg na podstawie tych absolutnie niezależnych od siebie prawd oraz znajomości swoich zamiarów miałby postanowić o stworzeniu wszystkiego, co istnieje. Jest to jednak wielkie ograniczenie Bożej wszechmocy, ponieważ owe sytuacyjne prawdy kontrfaktyczne (prawdy wolności) znajdują się poza zasięgiem mocy Boga.

Molinizm jest niewątpliwie wielką próbą obrony wolności woli ludzkiej, tak ważnej dla chrześcijaństwa. Jej ceną jest jednak osłabienie innej wielkiej chrześcijańskiej idei, idei wszechmogącego Boga Stwórcy. Nie twierdzę, że żaden akceptowalny dla chrześcijanina kompromis w omawianych tu kwestiach nie jest możliwy. Twierdzę jedynie, że jego wypracowanie to bardzo trudne, ale też pasjonujące zadanie dla każdego, kto prowadzi metafizyczne rozważania o naturze Boga, Stwórcy wszystkiego, co istniało, istnieje i będzie istnieć.


Dariusz Łukasiewicz – dr hab. prof. nadzw. Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Dyrektor Instytutu Filozofii UKW. Obecnie zajmuje się głównie analityczną filozofią religii i badaniami nad historią szkoły lwowsko-warszawskiej. Jego hobby to kolarstwo i wędrówki po górach.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska. W pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

2 komentarze

Kliknij, aby skomentować

  • Bardzo ciekawe, aczkowiek można to pogodzić. Bóg może być wszechmocny i może mieć możliwość ustalenia i przewidzenia wszystkiego z góry, ale tego nie robi, ponieważ nie chce. A więc dopuszcza wolną wolę, ponieważ sam z własnej woli nie chce znać zakończenia, ale gdyby chciał mógłby je poznać. Od razu nasuwa się porównanie do czytanie książki — możemy od razu przeczytać ostatnie strony i tym samym sprawdzić jakie jest zakończenie, ale najczęściej z własnej woli wybieramy przeczytanie jej od początku by nie psuć sobie zabawy — być może Bóg robi podobnie. Jest jeszcze drugie rozwiązanie tej kwestii: paradoksy, które nam wydają się nie do pogodzenia być może na innym poziomie percepcji w ogóle nie istnieją. wyobraźmy sobie człowieka, który egzystuje tylko w dwóch wymiarach i teraz spróbujmy mu wytłumaczyć jak to jest żyć w trzech wymiarach — niestety będzie to zadanie karkołomne, gdyż wykraczałoby to poza jego percepcję. Zakładając, że Bóg istnieje, jest on bytem dla nas niepojętym, dlatego być może te sprawy, które są dla nas paradoksalne, dla niego wcale takie nie są.

  • Moje osobiste doświadczenia zaprowadziły mnie na ” wyżyny niebieskie” i uczą zasad kosmicznych. Prowadzę dialog ze słowiańskimi Bogami i przestaję się dziwić, że ludzie odchodzą od religii, która na pierwszym miejscu stawia pośredników. Dekalog to pierwsza forma współpracy człowieka z wyższą mądrością i jego energetyczne wartości spływają na jednostkę rozjaśniając umysł. Religia skupia się na potrzebach ludzkich, życzeniowosci, nadziejach i niejako narzuca styl myślenia tymi kategoriami.

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy