Artykuł Filozofia w filmie Omówienia i recenzje Publicystyka

Jacek Jarocki: Wydęci ze szkła

jarocki baner
Choć tajemnica istnienia jest intrygująca, to na co dzień nie towarzyszy nam przemożne wrażenie, że musimy się z nią mierzyć. Wbrew nachodzącym nas niekiedy pytaniom o to, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, nasze własne istnienie wydaje się nam na ogół oczywiste. Czy tak, jest naprawdę? Film Wyspa tajemnic dowodzi, iż być może tkwimy w jednym wielkim złudzeniu.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2017 nr 3 (15), s. 50–52. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Detektywa Teddy’ego Danielsa (w tej roli Leonardo DiCaprio) poznajemy na pokładzie statku, który dziobem rozdziera gęste mgły spowijające wody Zatoki Bostońskiej. Od samego początku towarzyszy nam wrażenie, iż rutynowe na pozór śledztwo, które prowadzi, będzie czymś więcej, niż się wydaje. Tym razem dotyczy ono tajemniczego zaginięcia pacjentki szpitala psychiatrycznego Ashecliffe, funkcjonującego na odciętej od świata wyspie. Wkrótce sprawa okazuje się wyjątkowo tajemnicza, gdyż kobieta zniknęła z celi zamkniętej od środka. Stopniowo zaczynają mnożyć się dziwne przypadki: pacjenci placówki osobliwie reagują na widok policjanta, personel utrudnia prowadzenie śledztwa, zaś zaginiona kobieta odnajduje się cała i zdrowa – i to pomimo szalejącego na wyspie sztormu. Główny bohater zaczyna podejrzewać, że szpital psychiatryczny jest miejscem rządowych eksperymentów nad kontrolą umysłu, zaś on sam jest ofiarą wyjątkowo złożonej intrygi.

Teddy jest na wyspie osamotniony. Jego nowo przydzielony partner, Chuck, jest w rzeczy samej podwładnym, który zwraca się do niego „szefie”, co zmusza bohatera granego przez DiCaprio do zachowania pozorów hardości i opanowania. Specyficzną postacią jest doktor Jeremiah Naehring, psychiatra, który zdaje się być człowiekiem niejednoznacznym i mającym coś do ukrycia. Co gorsza, ledwie wyczuwalny niemiecki akcent lekarza sprawia, że do głosu dochodzą dręczące Teddy’ego demony przeszłości. Jako amerykański żołnierz brał on udział w wyzwalaniu obozu koncentracyjnego w Dachau, a także w masakrze jego strażników. Od tamtej pory prześladuje go zarówno widok zgładzonych ofiar, jak i rozstrzelanych w trakcie samosądu żołnierzy SS, których ukaranie trudno nazwać inaczej niż kolejną zbrodnią wojenną.

To wszystko sprawia, że Teddy zaczyna tracić zmysły. Sny na jawie mieszają się z rzeczywistością, zaś bohater jest gotowy zrobić wszystko, by odkryć prawdę. Punktem zwrotnym jest moment, kiedy w jednej z przybrzeżnych jaskiń spotyka on ukrywającą się lekarkę, która potwierdza przypuszczenia o prowadzonych w sekrecie eksperymentach. Ostrzega ona detektywa, że dyrekcja zrobi wszystko, aby wmówić mu szaleństwo, a tym samym zatrzymać na wyspie. Sugeruje również, że cały czas podaje mu się leki psychotropowe, które wywołują halucynacje. W kluczowej scenie psychiatrzy oznajmiają Teddy’emu straszną prawdę: w rzeczywistości on sam jest pacjentem placówki, osadzonym tam po zamordowaniu żony. Całe prowadzone przez niego śledztwo jest natomiast częścią eksperymentalnej terapii, która zakłada, że osobę cierpiącą na urojenia można wyleczyć poprzez dopuszczenie, by wcieliła się ona w rolę, którą – jak jej się zdaje – odgrywa. Teddy widzi, jak na jego oczach rozpada się racjonalny świat: partner okazuje się jednym z lekarzy, broń – plastikową atrapą, a imię zaginionej pacjentki jest anagramem imienia jego zmarłej żony. Choć w kontekście tych dowodów wydaje się przekonany o swojej winie, finałowa scena ujawnia, iż do ostatniej chwili wierzy on, że stał się ofiarą misternej gry.

Czy Teddy naprawdę zabił żonę? A może jego choroba psychiczna to jedynie efekt skutecznie uknutej intrygi oraz bezustannie podawanych środków psychotropowych? Prawdopodobnie na to pytanie nie ma i nie może być jednoznacznej odpowiedzi. Za każdą z tych interpretacji przemawiają tak samo mocne, a niekiedy nawet te same argumenty, których konkluzja różni się w zależności od tego, czy oceniamy je z subiektywnego punktu widzenia Teddy’ego, czy może z – bardziej obiektywnej w założeniu – perspektywy lekarzy.

To właśnie podział na subiektywne i obiektywne postrzeganie świata, który Wyspa tajemnic mistrzowsko wykorzystuje, sprawia, że nie możemy być absolutnie pewni tego, kim jesteśmy. Prowadzimy swoje życie wyłącznie z perspektywy nas samych. Wszystko, co wiemy, przefiltrowane jest przez nasz intelekt, któremu ufamy. Nawet gdybyśmy chcieli zwątpić w jego zdolności, to musielibyśmy zakwestionować go przy jego użyciu. Jeżeli zatem nie możemy wykroczyć poza swój punkt widzenia, to nie możemy go również obiektywnie ocenić. To, czy jesteśmy szaleni, można stwierdzić tylko z zewnątrz. Tu jednak pojawia się problem. „Jeśli obwołają cię szaleńcem, to wszelkie twoje protesty jedynie potwierdzają tę diagnozę”, mówi napotkana w jaskini lekarka. Z drugiej strony, skoro nikt jak dotąd nie uznał nas za niepoczytalnych, oznacza to, iż możemy ufać swojemu zdrowiu psychicznemu. A co, jeśli wszyscy dookoła utrzymują jedynie iluzję, że tak jest? Takie właśnie pytanie stoi u podstaw filmu Martina Scorsese. Podobne pęknięcie między tym, co pozorne i prawdziwe, stanowi podstawę wszystkich teorii spiskowych. Może dlatego tak trudno je obalić: wszak każdy fakt, który ma je podważać, można równie dobrze zakwalifikować do świata pozorów, które mają podtrzymywać ułudę.

Podział na to, co subiektywne i obiektywne, rodzi więcej filozoficznych problemów. W wydanym w roku 1637 dziele Medytacje o pierwszej filozofii Kartezjusz wskazywał, iż nie możemy wykluczyć, że istnieje jakiś złośliwy demon, który zwodzi nas co do istnienia świata zewnętrznego. Zarazem jednak dowodził on, iż nawet ów demon nie jest w stanie sprawić, bym mylił się co do swego istnienia – skoro bowiem myliłbym się, że istnieję, to istnieje ktoś, kto się myli, czyli ja. Jak jednak wskazywał Bertrand Russell na początku XX wieku, stwierdzenie „ja istnieję” nie jest tak mocne, jak chciałby Kartezjusz. Czy oznacza ono na przykład, że istniejesz od chwili narodzin? Wydaje się, że nie: potężny demon mógł przecież powołać cię do istnienia pięć minut temu i sfabrykować wszystkie twoje wspomnienia (ze wspomnieniem przeczytania dwóch pierwszych akapitów tego tekstu włącznie). Subiektywnie możesz zatem stwierdzić, że co najwyżej istniejesz teraz. W ten sposób twierdzenie Kartezjusza zostaje mocno zawężone.

Teza ta znajduje zastosowanie w Wyspie tajemnic. Bohatera poznajemy w chwili, gdy opuszcza stały ląd. Nie wiemy, kim był on wcześniej i czy jest istotnie tym, za kogo się podaje. Widzimy wprawdzie jego wspomnienia, ale nie możemy określić, które z nich są prawdziwe, a które – sfabrykowane. Wiedza ta z pewnością pozwoliłaby odpowiedzieć na pytanie, która wersja historii jest prawdziwa. Ponieważ jednak nasza perspektywa jest tożsama z perspektywą głównego bohatera, nie jesteśmy w stanie tego rozsądzić.

Przedstawiony w Wyspie tajemnic przykład choroby psychicznej stanowi najpoważniejszy być może argument przeciwko przekonaniu, iż możliwa jest wiedza pewna. Zauważmy, że najmocniejszy w arsenale Kartezjusza casus demona podważa całą wiedzę na temat tego, co obiektywne, nie narusza jednak subiektywnej zdolności racjonalnego myślenia. Schorzenia psychiczne sięgają dalej – podważają one subiektywną racjonalność. Teddy może ułożyć spójną historię na temat swojego życia, która z obiektywnego punktu widzenia będzie całkowicie fałszywa. Podobnie obłąkany filozof może ułożyć przekonującą i spójną teorię, będącą jednak wytworem chorego umysłu. Jeżeli zaś nie mogę dowieść, że nie jestem obłąkany, stawia to pod znakiem zapytania całą moją wiedzę. Kartezjusz był prawdopodobnie świadomy wagi tego zarzutu. W Medytacjach o pierwszej filozofii pisze on, iż mógłby „siebie porównać do nie wiem jak szalonych, których mózg tak jest osłabiony […], że stale zapewniają, iż są królami, podczas gdy są bardzo biedni lub że są odziani w purpurę, gdy tymczasem są nadzy, albo że mają głowę z gliny, albo że całe ich ciało jest dzbanem, lub że są wydęci ze szkła”. Natychmiast jednak replikuje on: „ale to są właśnie szaleńcy i ja bym się wydawał nie mniej szalonym, gdybym sobie ich wziął za przykład”. Niektórzy interpretatorzy sugerują, że Kartezjusz odrzuca możliwość własnego szaleństwa, gdyż zdaje sobie sprawę, iż taka możliwość ma druzgocące konsekwencje dla każdej filozofii, zaś wątpienie, do którego się w ten sposób dochodzi, nie daje się przezwyciężyć. Taką pułapkę poznania nazywa się niekiedy sugestywnie epistemicznym piekłem.

Pytanie, czy jesteś tą osobą, którą ci się wydaje, że jesteś, stanowi ciekawy aspekt zagadki istnienia. Co znamienne, mimo pozornej pewności, nie potrafimy sobie w tej kwestii całkowicie zaufać. W scenie, kiedy Teddy słyszy z ust psychiatrów alternatywną wersję swojej historii, poważnie bierze on pod uwagę, iż jest kimś innym, niż dotąd sądził. Zapewne każdy z nas zareagowałby podobnie: nie możemy wykluczyć, iż żyjemy w złudzeniu – w Matriksie, w reality show czy w zaaranżowanym eksperymencie psychologicznym. Sam fakt, iż dopuszczamy możliwość zanegowania tego, kim jesteśmy, świadczy, iż nasze istnienie nie jest oczywiste nawet dla nas samych.


Jacek Jarocki – Doktorant w Katedrze Historii Filozofii Nowożytnej i Współczesnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Zainteresowania naukowe: filozofia umysłu, historia filozofii analitycznej, filozofia nauki. Poza nauką interesuje się muzyką (prowadzi blog z recenzjami oraz grywa w zespole), współczesną literaturą francuską oraz niskobudżetowymi filmami o zombi.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 PolskaW pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Fot.: Kadr z filmu Wyspa tajemnic



tytuł : Wyspa tajemnic
reżyseria: Martin Scorsese
gatunek: dramat, thiller
czas trwania: 2 godz. 18 min.
produkcja: USA
premiera: 13 lutego 2010 (świat)
scenariusz: Laeta Kalogridis

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy