Antropologia Artykuł Felieton

Jacek Jaśtal: Big Data Show

jastal baner
Czy na naszych oczach dochodzi do całkowitej zmiany paradygmatu wiedzy? Czy, by wiedzieć, ciągle trzeba rozumieć?

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2017 nr 6 (18), s. 38–39. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku  PDF.


– Byłby to dla ciebie problem, gdybyś pracował dla sklepu internetowego, a nie dla czasopisma?
– To zależy. Rozumiem, że nie prowadzicie serwisu filantropijnego: coś sprzedajecie. Zgodnie z waszą koncepcją mam udawać, że wszystko mi się podoba?
– Ależ skąd. Chcemy cię zatrudnić ze względu na twoje umiejętności jako krytyka literackiego. Nasza koncepcja zakłada, że sprawiamy wrażenie rozgarniętych i wiarygodnych – chcemy stać się nie sklepem, ale MIEJSCEM PRZEZNACZENIA.
[J. Markus, Amazonian: Five Years at the Epicenter of the Dot.Com Juggernaut, 2005]

Taką mniej więcej rozmowę odbył w roku 1996 James Marcus, nowojorski krytyk literacki i pisarz, z Jeffem Bezosem, uruchamiającym właśnie nowatorski projekt Amazon. Wkrótce Marcus został zatrudniony jako szef grupy krytyków, których zadaniem było rekomendowanie klientom książek, płyt i filmów. Mieli sprawić, by Amazon stał się nie tylko pierwszym na tę skalę udanym biznesem internetowym, ale także głównym ośrodkiem opiniotwórczym dla wszystkich zainteresowanych kulturą. Dzięki ich recenzjom internauta odwiedzający księgarnię miał otrzymywać wiarygodne informacje o wartościowych pozycjach i w efekcie chętniej podejmować decyzje o zakupach.

Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Trzy lata później „Wall Street Journal” uznał tę grupę krytyków za najbardziej wpływową w Ameryce. Choć prawie nikt nie znał ich nazwisk, potrafili za pomocą swoich fachowych mikrorecenzji sprawić, by sprzedaż danego dzieła znacząco wzrosła. Amazon natomiast rozwijał się dalej, stając się największą księgarnią świata z ofertą ponad 16 milionów pozycji. Trudno oczekiwać, że w tym gąszczu klienci sami będą zdolni do odnalezienia interesujących ich książek czy płyt, które następnie być może zamówią po zapoznaniu się z recenzją. Niezbędna okazała się personalizacja – sklep musiał już na wstępie wskazać klientowi bardzo ograniczoną liczbę pozycji, które mogłyby odpowiadać jego specyficznym potrzebom. Wymagało to zdobycia możliwie rozległej wiedzy na temat zainteresowań klienta. Do tego służył zapis jego dotychczasowej aktywności na stronach sklepu, a także wszelkie informacje, jakie udało się zdobyć o odwiedzającym. Analizy tych danych nie był już jednak w stanie dokonać żaden człowiek, a już na pewno nie krytyk literacki.

Gdy odpowiednio rozwinięto narzędzia informatyczne, stało się jasne, że z punktu widzenia sprzedaży właściwie przeprowadzona preselekcja oferty jest ważniejsza od jakości jej opisu. Kolejny krok okazał się jeszcze bardziej rewolucyjny: wiedza na temat klienta też jest zbędna, wystarczyło śledzić korelacje między samymi pozycjami. Jeśli, powiedzmy, 30% klientów kupujących książkę Hemingwaya kupiło wcześniej lub później książkę Greena, to każdemu, kto otworzy stronę Pożegnania z bronią, należy też pokazać okładkę Sedna sprawy. Statystycznie generuje to znacznie wyższą sprzedaż niż mozolna robota krytyków. Nie ma już potrzeby tropienia ukrytych zależności między twórczością obu pisarzy czy skomplikowanych związków przyczynowych bazujących na pogłębionych opisach socjologicznych czy psychologicznych danej grupy czytelników. Ci, którzy się tym dotychczas parali, mogą oczywiście bawić się dalej, ale już raczej hobbystycznie i prywatnie. W pierwszych latach XXI wieku, nieco symbolicznie, grupa krytyków Amazona została ostatecznie rozwiązana.

Transhumanizm nie musi być bardzo spektakularny, jak w filmach s‑f. Dalej mało wiemy na temat ludzkiego mózgu, ciągle daleko do tego, by za pomocą implantacji urządzeń czy manipulacji genetycznych radykalnie zwiększać nasze możliwości intelektualne. Mimo to żyjemy już w nowej epoce. Rewolucja u progu nowożytności polegała przede wszystkim na zastąpieniu wyjaśnienia celowego („po co to istnieje?”) wyjaśnieniem przyczynowo-skutkowym („jak do tego doszło?”). Dziś powoli ten paradygmat także ulega wyczerpaniu. W miejsce ogólnych zależności przyczynowych pojawia się korelacja, której nie można jednak uchwycić bez pośrednictwa narzędzi informatycznych. Cóż z tego, że nie wiemy, jaki jest mechanizm danego typu nowotworu, skoro dokładna analiza niewyobrażalnej liczby danych dotyczących wszystkich znanych pacjentów wykazuje, że w 80% przypadków następuje remisja choroby, gdy pacjent jednocześnie np. pije dużo soku z cytryny, nie jada wołowiny, jeździ motorem i często słucha Mozarta?

Zgodnie z naszym pojęciem wiedzy wydaje się to w najlepszym razie paranauką. Ale w ten sposób można skutecznie rozwiązać problemy, z którymi tradycyjna nauka sobie nie radzi. Potrafimy już gromadzić dowolnie wielką liczbę danych na temat czynników, które mogą na siebie wzajemnie oddziaływać. Jest ich jednak tak dużo, że nie jesteśmy w stanie w sposób jednoznaczny uporządkować tych danych w kategoriach przyczynowo-skutkowych ani nawet różnicować ich według znaczenia. Śledzenie korelacji pozwala wyjść z zaklętego kręgu równorzędnych hipotez, z których każda jest z konieczności cząstkowa, a zatem obarczona dużym ryzykiem błędu. Rozległe systemy oparte na statystyce i prawdopodobieństwie już z wielkim pożytkiem działają, wszyscy z nich korzystamy, choć zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy z rewolucji, która się za tym kryje.

Korelacje są jednak dla nas zupełnie nieintuicyjne i nie potrafimy ich przewidywać bez systemów informatycznych, które stają się niezależnym elementem procesów poznawczych. Co to oznacza dla relacji, które tworzymy, i dla społeczności, w których żyjemy? Co to oznacza dla naszego poczucia podmiotowości, którego istotą zawsze była wizja kontrolowania siebie i swojego otoczenia poprzez lepsze rozumienie natury zdarzeń?

Witamy w erze BIG DATA, złożonych analiz olbrzymich baz danych. Ale czy krytykom rzeczywiście tylko się wydaje, że warto czytać ich
recenzje?


Jacek Jaśtal – dr hab. filozofii, pracuje na Politechnice Krakowskiej. Zajmuje się metaetyką oraz historią etyki i moralności. Wolne chwile poświęca na czytanie książek historycznych oraz słuchanie muzyki operowej. Pasjonat długodystansowych wypraw rowerowych.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.
Ilustracja: Lubomira Przybylska

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

2 komentarze

Kliknij, aby skomentować

  • Proces poznania jest jedną z podmiotowej części ludzkiego ROZUMU. Ja poznaję po swojemu tylko to co dzięki mojej umiejętności SĄDZENIA wywołuje moje zainteresowanie i dzięki mojej WOLI WYBORU czytam to co mnie interesuje. Jedynym ROZUMNYM narzędziem jest moje rozumienie tekstu, wypowiedzi i jeżeli ja nie wiem to szukam odpowiedzi na moje podmiotowe zainteresowanie bo .….wiem że nic nie wiem… Niestety ” kryterium obrazowe hamuje rozwój wyższych umiejętności umysłowych …” Mam mnóstwo potrzeb POZNAWCZYCH i być może temu MYŚLĘ jak myślę…
    ” Jak myślę to działania zawieszam na kołku…Immanuel Kant.
    Dzięki temu że znam język rosyjski mam wielkie bogactwo naukowej, bezpłatnej literatury. Jestem wdzięczna Rosji za to że umożliwia korzystanie z ich literatury naukowej bez pieniędzy. A to jest mój SENS życia jako starszej…

  • Zawsze mnie to zastanawia , że naukowcy znają genotyp człowieka, znają budowę komórki, znają wszystkie procesy biochemiczne zachodząc w komórce, a nie umieją wyleczyć Nowodworu, to nie ma sensu

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy