Artykuł

Jan Woleński: Jestem agnostykiem ze wskazaniem na ateizm

Wywiad z prof. Janem Woleńskim, jednym z najwybitniejszych żyjących współcześnie filozofów polskich.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2015 nr 6, s. 22–24. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Czy problem Boga jest istotną kwestią filozoficzną?

Nie ma ogólnie przyjętej definicji (czy nawet quasi-definicji) zwrotu „istotna kwestia filozoficzna”. Można powiedzieć, że problem Boga był i jest rozważany przez bardzo wielu filozofów. Decydują o tym nie tylko względy teoretyczne, ale także światopoglądowe. Dla filozofów uznających, tak jak ja, zasadność dyskusji światopoglądowej, problem Boga jest ważny (ale nie najważniejszy), dla innych niekoniecznie. Inni mogą na przykład uważać światopogląd za kwestię prywatną, niepodlegającą dyskursowi filozoficznemu. Wiele też zależy od religii, o ile stanowi kontekst dla refleksji filozoficznej. Dla filozofów chrześcijańskich, zwłaszcza katolickich, problem Boga jest istotny jako kwestia teoretyczna, wyrastająca z teologii. Inaczej na to zapatrują się wyznawcy judaizmu czy islamu, przynajmniej współcześni (dawniej różnie bywało, zwłaszcza w myśli muzułmańskiej).

Z drugiej strony, filozoficzny problem Boga nie rzutuje na wiele konkretnych problemów filozoficznych. Można być filozofem języka, nauki, przyrody, moralności itd. zupełnie niezależnie od stosunku do religii, aczkolwiek nie wszystkie filozofie czegoś są, by tak rzec, równo oddalone od religii, np. etyka jest bliżej niej niż filozofia języka. Niemniej, teista i ateista mogą podzielać takie same zapatrywania w konkretnych kwestiach. O ile jednak filozof decyduje się na uprawianie filozofii Boga, staje przed problemami ontologicznymi (np. istnienie Boga), epistemologicznymi (np. sposób poznania Boga) czy aksjologicznymi (np. w związku z naturą dobra).

Jaki argument za istnieniem Boga jest najbardziej przekonujący?

Żaden, przynajmniej dla mnie. Tzw. dowody kosmologiczne (zob. infografika na s. 13) są albo naiwne (dowód z celowości, dowód ze stopni doskonałości), albo wadliwe, np. teza, że wszystkie byty są przypadkowe, nie implikuje, że istnieje byt konieczny, a z tezy, że każdy byt ma swojego poruszyciela (to samo w przypadku założenia, że każdy byt ma swoją przyczynę), nie wynika, że istnieje pierwszy poruszyciel (pierwsza przyczyna). Trzeba dodać wiele nieoczywistych przesłanek, aby te dowody usprawnić. Moim zdaniem ciekawsze są dowody ontologiczne (zob. infografika na s. 13) w wersji modalnej, ale one wykazują tylko tyle, że dla każdego koherentnego zbioru własności istnieje obiekt maksymalny, ale to za mało, aby udowodnić istnienie Boga.

Jakie racje przemawiają za odrzuceniem tezy o istnieniu Boga lub skłaniają do zawieszenia sądu w tej kwestii?

Zacznę od drugiej części pytania. Brak poprawnego dedukcyjnego dowodu istnienia Boga czy świadectw empirycznych (w standardowym rozumieniu) za jego egzystencją wystarcza do tego, by zawiesić sąd w tej kwestii. Można wierzyć w to, że Bóg istnieje, ale nie jest to przedmiotem wiedzy w sensie naukowym czy nawet potocznym, bo własności Boga są na tyle szczególne, iż wykluczają jego poznanie za pomocą tzw. przyrodzonych sposobności kognitywnych. Wierzący musi dopuścić jakiś specjalny proceder kognitywny, np. w postaci mistycyzmu, aby twierdzić, że posiada wiedzę o Bogu. Jest to jednak zmiana pojęcia wiedzy z uwagi na to, że domniemane sposoby poznania Boga nie są intersubiektywne.

Trzeba jednak przyznać, że teista może bronić swego poglądu, argumentując, że pojęcie wiedzy jest rozmyte i wcale nie jest tak, iż wyróżnienie wiedzy naukowej i potocznej jako jedynej, jest oczywiste. Inaczej mówiąc, odrzucenie tezy o istnieniu Boga jest motywowane przesłanką metafilozoficzną, aczkolwiek nie jest ona arbitralna. Sam jestem agnostykiem ze wskazaniem na ateizm, ponieważ agnostycyzm jako taki jest poglądem czysto negatywnym.

Czy istnienie Boga wyklucza/wykluczałoby wolność człowieka?

Samo istnienie Boga nie wyklucza wolności człowieka. Wszelako własności Boga tak, przynajmniej w pewnych religiach. Nie chcę wypowiadać się o chrześcijaństwie en bloc czy innych denominacjach. Jeśli chodzi o katolicyzm, to teza o stworzeniu świata z niczego, wszechmoc i wszechwiedza Boga implikują fatalizm. Sama wszechwiedza nie, gdyż na przykład mogę wszystko wiedzieć, a jednak nie być w stanie zapobiec temu lub owemu. Gdy coś stwarzam, wiem, jak to będzie działać, i mógłbym stworzyć inaczej, muszę przyjąć całkowitą odpowiedzialność za skutki mojego wytworu. Rozumie to na przykład Richard Swinburne (nie jest katolikiem, ale wyznawcą prawosławia) i modyfikuje własności Boga. Nieraz dyskutowałem o tym z filozofami katolickimi i ostatecznie spotykałem się z argumentem, na przykład ze strony Józefa Tischnera, że trzeba wierzyć w to, że ludzka wolność nie kłóci się z własnościami Boga.

Co Pan Profesor sądzi o tzw. nowym ateizmie?

Uważam, że jest to pogląd zbyt radykalny w tym sensie, że traktuje odrzucenie teizmu jako prostej konsekwencji nauki. Powtarzam, że potrzebna do tego jest przesłanka metafilozoficzna. Niemniej, bliżej mi do nowego ateizmu niż do teizmu.

Czy wiara w Boga stoi w sprzeczności z racjonalnością?

W tej kwestii trzeba uprzednio ustalić, czym jest racjonalność. Jeśli jej wzorcem ma być nauka, to wiara w Boga nie jest racjonalna. Kazimierz Ajdukiewicz zdefiniował tzw. antyirracjonalizm jako postawę polegająca na akceptacji tylko takich przekonań, które są intersubiektywnie sprawdzalne i intersubiektywnie komunikowalne. Karl R. Popper powiadał o racjonalizmie krytycznym jako gotowości do uznawania przeświadczeń, które są obalalne. Z tych punktów widzenia wiara religijna nie tylko nie jest racjonalna, ale jest irracjonalna. Może być (i bywa) racjonalna w innym sensie, mianowicie praktycznym, tj. pomagać w radzeniu sobie z problemami życiowymi. Ale i tu trzeba być ostrożnym w diagnozach. Badania nad ocaleńcami z Au­schwitz pokazały, że ateiści lepiej radzili sobie w tych warunkach niż ludzie wierzący. Tym drugim zawalił się cały świat wartości, a pierwsi (dokładniej niektórzy z nich) żyli nadzieją odwetu.

Czy religii można przypisać jakąś rolę pozytywną?

Pytanie to łączy się z poprzednim. To, że nie wierzy się w Boga, nie przesądza, że automatycznie jest się przekonanym o negatywnej roli religii. Jest ona wytworem ewolucji i nie ma powodu sądzić, że jest pomyłką gatunku ludzkiego. Antropologowie zwracają na przykład uwagę na to, że religia pozwalała odróżnić swoich od obcych w kulturach pierwotnych (ma o tym świadczyć lokalność kultów w pradawnych czasach). Religia odegrała doniosłą rolę w rozwoju cywilizacji, jest instrumentem moralnej tresury dzieci itd. Ale miała też wiele negatywnych skutków, na przykład prowadziła (i nadal tak jest) do wojen. Nie wiadomo, czy religia jest wiecznotrwała i jakie skutki przyniesie jej ewentualne zniknięcie z ludzkiego teatru. Trzeba badać konkretne sytuacje, gdyż ogólna odpowiedź na pytanie o to, czy religia pełni rolę pozytywną, czy negatywną, nie jest możliwa.

Czy naturalistyczny obraz świata stanowi jedyną rozsądną alternatywę dla teizmu?

Naturalizm spiera się z antynaturalizmem, a teizm jest tylko odmianą tego drugiego. Naturalizm może po prostu ignorować problem istnienia Boga, a wtedy nie jest alternatywą dla teizmu. Sformułowanie tego pytania nie jest jednoznaczne. Jeśli zakłada ono, że teizm jest rozsądnym poglądem filozoficznym, to muszę temu zaprzeczyć, albowiem uznaję teizm za irracjonalny. Jeśli natomiast uznamy, że sprawa dotyczy istnienia bytów nadprzyrodzonych (bogów w takim czy innym rozumieniu), to naturalizm odrzuca takowe obiekty i w tym sensie jest rozsądną (racjonalną) alternatywą dla teizmu. Rzecz jasna, teista widzi to inaczej.
Czy nauka jest w stanie przyjść z pomocą w rozważaniach dotyczących Boga, życia po śmierci lub religii?

Tylko w tym sensie, że pomaga wyjaśnić pewne kwestie, np. pochodzenie wiary w Boga, w sposób przyjęty w nauce. Naturalista powie, że w sposób naturalistyczny.

Czy Pan Profesor boi się śmierci?

Jestem zwolennikiem tezy Epikura, że jeśli jesteśmy (żyjemy), to nie ma śmierci, jeśli jest śmierć, nie ma nas. To łatwo powiedzieć, znacznie trudniej być obojętnym wobec okoliczności stwierdzonej przez Epikura. Życie jest wartością i świadomość jego nieuchronnego końca nie jest niczym przyjemnym, może z wyjątkiem pewnych ekstremalnych sytuacji. Z drugiej strony, gdyby nasi poprzednicy nie umarli, nie byłoby nas. Tak więc trzeba zaakceptować nieuchronność śmierci jako zrozumiałą i pożądaną z ogólnego punktu widzenia. To nie wyklucza indywidualnego bronienia się przed śmiercią. Jesteśmy tak skonstruowani, że na co dzień nie myślimy o śmierci, nawet gdy osiągamy wiek, w którym zgon jest bliski. To wspaniała cecha ludzkiej egzystencji. Ja właśnie jestem w takiej sytuacji (skończone 75 lat). Nie chcę udawać egzystencjalnego kozaka i przekonywać, że śmierć jest mi obojętna. Wszelako strach przed śmiercią nie jest, z uwagi na kształt ludzkiej psychiki, uczuciem codziennym. Może być, i zapewne jest, inaczej, gdy pojawia się świadomość bliskiego końca z powodu choroby, grożącego niebezpieczeństwa itd. Ale to trzeba właśnie przeżywać. Nawet niegdysiejszy strach przed śmiercią nie wystarcza do tego, aby go ciągle przeżywać, znowu wyjąwszy warunki ekstremalne, np. więźniowie obozów śmierci mają nieusuwalną traumę. Nie wiem, jak to będzie, gdy śmierć zajrzy mi w oczy. A ponieważ nie wiem, nie chcę spekulować na ten temat. Mogę powiedzieć tylko tyle, że na chwilę obecną mam raczej wyważony stosunek do nieuchronnego końca mojego żywota.


Jan Woleński – Emerytowany profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesor Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Członek PAN, PAU i Międzynarodowego Instytutu Filozofii. Interesuje się wszystkimi działami filozofii, jego hobby to opera i piłka nożna.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska. W pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

4 komentarze

Kliknij, aby skomentować

  • Jeśli chodzi o wiarę w Boga to wszystko zależy od punktu widzenia.
    Kiedyś trafiłem na dość fajny artykuł który uświadomił mi że istniejemy w
    wirtualnej rzeczywistości, a nasz Stwórca który jest kosmicznym
    programistą, jest między wymiarowy i ma kontrolę nad wszystkim co jest
    podłączone do wszystkiego we Wszechświecie. I tak jest w istocie. A jeśli
    chodzi o racjonalizm to po prostu trudno w to uwierzyć znając pewne
    fakty. Świat jest stworzony z zamysłem a nie jest dziełem przypadku czy
    też ewolucji. Natura nie posiada inteligencji a mimo to wie ona ze nos ma
    mieć dziurki by móc oddychać a kości mają być silne i są w takie istocie.
    Skąd natura to wie skoro nie ma prawa ona tego wiedzieć? Inteligencja
    natury nie odbiega od inteligencji roślin. Przykładów takich są miliony
    ale racjonaliści tak jak jest napisane: choćbyś powstał z martwych, nie
    uwierzą. Proszę mi to wytłumaczyć 😉 Pzdr

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy