Artykuł Filozofia prawa

Marta Soniewicka: Biorąc prawa (terrorystów) poważnie

Anders Breivik, norweski terrorysta, który w głośnych zamachach w Norwegii w 2011 roku zamordował 77 osób, za co odsiaduje karę 21 lat pozbawienia wolności (z możliwością przedłużenia), ponownie wzburzył opinię publiczną, wygrywając proces sądowy przeciwko państwu norweskiemu o naruszenie art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (EKPCz), zgodnie z którym „nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu”.

Sąd okręgowy w Oslo przychylił się do wniosku Breivika, że całkowita izolacja od otoczenia (po śmierci matki, mógł widywać tylko strażników więzienia i inny personel) ma nadmiernie negatywny wpływ na jego stan psychiczny, a rutynowe kontrole osobiste (wymagające rozbierania do naga) nie są dostatecznie uzasadnione względami bezpieczeństwa. Sąd uznał te okoliczności za naruszenie praw skazanego, nakazał złagodzenie warunków wykonywania wyroku (nie podając dokładnych wskazówek co do realizacji tego postanowienia) oraz zasądził odszkodowanie na jego korzyść w wysokości 331 tys. koron norweskich (ok. 157 tys. złotych). Oddalił jednak skargę Breivika o naruszenie art. 8 EKPCz, który gwarantuje ochronę prywatności i prawo do korespondencji, uznając, że czytanie, cenzorowanie i ograniczanie korespondencji terrorysty jest uzasadnione względami bezpieczeństwa i ma zapobiec szerzeniu przez niego groźnej ideologii. 

Niektórzy zareagowali na wiadomość o orzeczeniu sądu norweskiego skrajnym oburzeniem, inni konsternacją, a jeszcze inni aprobatą. Wśród tych ostatnich można nawet było znaleźć osoby ocalałe z dokonanej przez Breivika masakry, takie jak młody socjaldemokrata Bjorn Ihler, zdaniem którego „najlepszym sposobem walki z ekstremizmem jest humanitaryzm”, okazywany także względem ekstremistów.

Porywacz jako ofiara tortur: kazus Brudnego Harry’ego

Kazus Breivika nie jest pierwszą tego typu sprawą, w której państwa liberalno-demokratyczne zmagają się z dylematem sprawiedliwego traktowania ekstremistów, terrorystów czy porywaczy występujących przeciwko porządkowi społecznemu. Przykładem może być chociażby głośna sprawa porywacza Magnusa Gäfgena z 2002 roku, który dopiero pod wpływem groźby torturami ujawnił informację o miejscu ukrycia swojej ofiary, 11-letniego chłopca, który już nie żył, gdy na miejsce dotarła policja. Sprawa ta przypomina historię z filmu z Clintem Eastwoodem pt. Brudny Harry. Obrońca porywacza bezskutecznie domagał się wyłączenia ciała dziecka z dowodów, jako że informacja o nim została uzyskana w sposób naruszający prawo. Porywacz został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Wytoczył wówczas proces państwu niemieckiemu o naruszenie art. 3 EKPCz, twierdząc, że – będąc „ofiarą tortur” – doznał traumy. Zarówno sąd pierwszej, jak i drugiej instancji w Niemczech odmówił uznania porywacza za „ofiarę tortur”, odrzucając skargę z uzasadnieniem, że zabicie dziecka powinno być dla niego przeżyciem znacznie bardziej traumatycznym w skutkach od przesłuchania. Jednakże Europejski Trybunał Praw Człowieka przychylił się do skargi porywacza, przyznając mu symboliczne odszkodowanie w wysokości 1723,4 euro. 

Filozof w celi terrorysty: sprawa Baader-Meinhof

Pewne podobieństwa można też dostrzec w sprawie Baader-Meinhof (Frakcji Czerwonej Armii – RAF) – zachodnioniemieckiej organizacji skrajnej lewicy, powstałej w latach 70. jako wyraz sprzeciwu wobec światowego imperializmu. Przywódcy tego terrorystycznego ruchu, wśród nich dziennikarka Ulrike Meinhof i Andreas Baader, odpowiedzialni za liczne morderstwa, zamachy, napady i porwania, zostali schwytani i skazani na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Więźniowie, podobnie jak Breivik, oprócz własnych cel mieli do dyspozycji miejsca do ćwiczeń fizycznych, czytelnie, posiadali też dostęp do telewizji, prasy, radia, płyt, mogli się ze sobą widywać i rozmawiać, a także zamawiać jedzenie z pobliskich delikatesów. Mało kto pamięta, że na prośbę Meinhof, Baadera w więzieniu odwiedził sam Jean-Paul Sartre, znany ze swoich sympatii dla rewolucyjnych ruchów lewicowych. Rozmowa Sartre’a z Baaderem przyniosła obu stronom rozczarowanie. Do celi nie dopuszczono tłumacza (którym był związany z Frakcją Daniel Cohn-Bendid), a Sartre słabo mówił po niemiecku – wystarczająco jednak, by uznać Baadera za „palanta”, co przytaczali towarzyszący mu dziennikarze. Mimo tej opinii trzy dni po wizycie Sartre opublikował w Liberation artykuł pt. „Powolna śmierć Andreasa Baadera”, w której opisywał usłyszane od niego skargi na nieludzkie warunki, w jakich przebywają zatrzymani przywódcy RAF i tortury, jakim są poddawani (m.in. zapalone dzień i noc światło w celach, prowadzące do deprywacji snu i depresji, jak również długotrwałe odosobnienie, odcięcie od dźwięków). Mimo iż Sartre odniósł się w swym raporcie jedynie do warunków przetrzymywania przywódców grupy, domagając się ich złagodzenia, jego artykuł został odebrany przez opinię publiczną jako wyraz poparcia dla praktyk terrorystycznych grupy, którą uznał w jednej z wypowiedzi prasowych za „interesującą”. Nadwyrężyło to reputację starzejącego się i schorowanego francuskiego egzystencjalisty, którego oskarżano o demencję; z tego też względu ten epizod z życia Sartre’a jest często pomijany milczeniem przez zakłopotanych postawą filozofa biografów. Trudno określić, czy wystąpienie Sartre’a miało jakikolwiek wpływ na warunki zatrzymania przywódców RAF, która kontynuowała działalność terrorystyczną. Istniało podejrzenie, że skazani utrzymują kontakt z członkami grupy, wydając im polecenia; w niedługim czasie ciała skazanych przywódców zostały znalezione w celach (oficjalna wersja głosiła, że popełnili samobójstwa). Sartre tym razem milczał.

Rządy prawa a poczucie niesprawiedliwości

Przytoczone wyżej sprawy odnoszą się do interesującego zagadnienia filozoficznego – sprawiedliwości karania. We wszystkich tych przypadkach mamy do czynienia z konfliktem między poczuciem sprawiedliwości (albo raczej słuszności) a proceduralnie rozumianą sprawiedliwością, którą można określić mianem rządów prawa. Doktryna rządów prawa (the rule of law), zgodnie z którą zarówno obywatele, jak i władza podlegają generalno-abstrakcyjnym normom, które uznają za legitymowane (prawo musi spełnić pewne warunki, takie jak jawność, zakaz retroakcji, tj. działania prawa wstecz, niezawisłość sądów itp.), jest gwarancją stabilności, przewidywalności i pewności stosunków społecznych. Zdaniem Josepha Raza (ur. 1939), izraelskiego filozofa prawa, moralności i polityki, rządy prawa to tylko jedna z wielu cnót systemu prawa, której nie należy mylić z prawami człowieka, demokracją, równością i innymi ideałami.

Zdefiniowanie sprawiedliwości może przysparzać więcej trudności – najczęściej przytacza się słynną definicję Cycerona: suum cuique (oddać każdemu, co jemu należne), która jest pusta, póki nie sprecyzuje się, co się komu należy. Niektórzy filozofowie zwracają uwagę, że łatwiej uchwycić intuicyjnie sens sprawiedliwości poprzez jej przeciwieństwo – niesprawiedliwość. Jak zauważa Judith Shklar (ur. 1929, zm. 1992), teoretyczka polityki i filozofka prawa związana z Uniwersytetem Harvardzkim, o wiele częściej można spotkać się z okrzykiem: „Cóż za niesprawiedliwość!” niż ze stwierdzeniem sprawiedliwości. Jej zdaniem poczucie niesprawiedliwości jest specyficznym uczuciem złości i rozczarowania w związku z naszymi niespełnionymi oczekiwaniami społecznymi. Jednak cały problem w tym, jak ustalić, które oczekiwania są zasadne. W kontekście Breivika możemy się zastanawiać, czy oczekiwania masowego mordercy, by nie być izolowanym od ludzi, są uzasadnione, czy też może raczej uzasadnione są oczekiwania niektórych obywateli, by kara dla terrorysty była dotkliwa i by pozostał on w izolacji.

Teorie kary: między retrybutywizmem a utylitaryzmem

W filozofii prawa wyróżnia się dwie podstawowe teorie karania – retrybutywną i utylitarystyczną. Zgodnie z klasyczną wersją retrybutywizmu, bronioną przez Immanuela Kanta, celowe zadanie cierpienia sprawcy czynu zabronionego jest uzasadnione poprzez odwołanie do kategorii moralnej zasługi – czyniąc dobrowolnie zło, zasłużył na doznanie zła; doznane przez sprawcę cierpienie powinno być proporcjonalne do wyrządzonego przez niego zła, a kara powinna być wymierzona nawet, gdyby społeczeństwo, w którym żyje sprawca, przestało istnieć. Współczesne wersje retrybutywizmu wskazują na takie cele karania jak: publiczne potępienie przestępstwa, zmuszenie sprawcy do uznania i żałowania swych czynów, przywrócenie równowagi społecznej, podkreślenie autorytetu władzy. Głoszone przez Kanta surowe ius talionis (łacińska nazwa zasady „Oko za oko”) jest w społeczeństwach liberalno-demokratycznych odrzucane, gdyż sprowadzanie sensu kary do cierpienia sprawcy bardziej przypomina odwet niż sprawiedliwość. Utylitarystyczne teorie kary wskazują na wartość funkcjonalną kary, koncentrując się na społecznych skutkach karania. Kara jest uzasadniona wtedy i w takim wymiarze, w jakim przyniesie więcej pożytku społeczeństwu niż strat czy cierpienia (wliczając w ten rachunek cierpienie sprawcy). Wskazuje się tu na takie funkcje karania jak: odstraszanie, rehabilitację więźniów, izolowanie tych, którzy rehabilitacji się nie poddają, a stanowią zagrożenie społeczne. Współcześni filozofowie, tacy jak Herbert L.A. Hart (ur. 1907, zm. 1922) – brytyjski filozof prawa i polityki związany z Uniwersytetem Oksfordzkim, czy John Rawls (ur. 1921, zm. 2002) – amerykański filozof moralności i polityki związany z Uniwersytetem Harvardzkim i Uniwersytetem Oksfordzkim, uzasadniają sprawiedliwość karania za pomocą teorii mieszanej, odnoszącej się do wzajemności zobowiązań, płynących z przynależności do wspólnoty prawa, odrzucając pojęcie przedinstytucjonalnej zasługi moralnej. Przyjmując koncepcję społeczeństwa jako wspólnego przedsięwzięcia, opartego na współpracy i służącego wzajemnej korzyści, kara będzie uzasadniona dla wyrównania nadmiernych korzyści złoczyńcy, jakie czerpie on ze złamania prawa (takich jak nieuczciwy zysk, więcej wolności, naruszenie cudzej wolności, satysfakcja itp.). W świetle tej ostatniej teorii Breivik w nieuprawniony i nadmierny sposób skorzystał z własnej wolności, naruszając wolność innych ludzi, których pozbawił życia. Uzasadnionym więc jest odebranie mu tej nadmiernej korzyści – wolności. Trudno jednak z tego rozumowania wyprowadzić konkretne wnioski odnośnie do wymiaru i charakteru kary pozbawienia wolności wobec popełnionego przez niego przestępstwa.

Izolacja jako tortura

W tym kontekście pojawia się pytanie, czy izolacja może być rzeczywiście uznana za tortury, jak twierdzili Breivik czy adwokat Baadera. Trudno jest stworzyć dobrą definicję tortur, by nie była ona ani zbyt wąska, ani zbyt szeroka. Jeśli uznamy za torturę każde działanie, które powoduje cierpienie psychiczne czy fizyczne, to wówczas żaden sposób karania nie będzie dozwolony oprócz samoukarania w formie dobrowolnie nałożonej pokuty. Należy tu jednak wyraźnie oddzielić moralny i prawno-społeczny aspekt karania. O ile w tym pierwszym przypadku chodzi głównie o wewnętrzną przemianę serca, o tyle w tym drugim wypadku chodzi głównie o ochronę i stabilność społeczeństwa. Gdy ekstremiści, tacy jak Breivik, naruszają porządek społeczny i atakują fundamenty, na których się on opiera, należy im to uniemożliwić. Nie można jednak zrobić tego ani wszelkimi, ani najbardziej skutecznymi sposobami, ale tymi, które są zgodne z zasadami prawnymi, przyjętymi w społeczeństwie liberalno-demokratycznym. Jak zauważa Hart, jeśli nawet najbardziej skutecznym sposobem zmuszenia ludzi do tego, by płacili za parkowanie na ulicy byłoby wsadzanie ich do więzień, uznalibyśmy to za niesprawiedliwe, biorąc pod uwagę charakter wykroczenia. Zdrowy rozsądek podpowiada nam, że charakter czynu zabronionego ma znaczenie w wymiarze sankcji.   

Kwestia słuszności sprawiedliwości

Jeśli zgodnie z prawem norweskim warunki wykonania kary pozbawienia wolności wykluczają możliwość stosowania całkowitej izolacji wobec skazanego, to czy Breivik ma rację, uznając wyjątkowe warunki stosowane wobec niego za dyskryminację i nieludzkie traktowanie? By spróbować rozstrzygnąć tę kwestię, można odnieść się do poczynionego przez Arystotelesa rozróżnienia między sprawiedliwością (diké) a wyżej od niej stojącą słusznością (epieikeia), tłumaczoną też jako prawość. Jak zauważa w Etyce Nikomachejskiej, sprawiedliwość stanowiona jest niedoskonała, gdyż jest sformułowana za pomocą norm ogólnych; z tego względu potrzebuje korektury, bo „o niektórych rzeczach nie można wydać trafnego sądu w sposób ogólny”. Korekturą sprawiedliwości stanowionej jest słuszność, która sama jest sprawiedliwością w głębszym sensie i dba, by konkretne rozstrzygnięcia na gruncie sprawiedliwości nie oddalały się nadto od jej celu. To, do czego odwołuje się sędzia w trudnych przypadkach, nadając konkretne znaczenie ogólnie ujętym zasadom prawnym, o czym pisał Ronald Dworkin w swej książce Biorąc prawa poważnie, zostało określone przez Arystotelesa i rzymską tradycję słusznością. Arystoteles oddaje różnicę tych dwóch pojęć za pomocą metafory, przyrównując sprawiedliwość opartą na regułach do sztywnej miary, której nie używa się w budownictwie posługującym się nieociosanymi kamieniami. Wówczas stosuje się ołowianą miarę (odpowiednik słuszności w tej metaforze), która jest giętka i da się dostosować do kształtu kamienia; stąd też Martha Nussbaum określa epieikeia jako „giętki osąd sytuacji”.

Wracając do sprawy Breivika, można dojść do wniosku, że wyrok sądu norweskiego był sprawiedliwy, ale niesłuszny w rozumieniu przywołanego tu rozróżnienia. Jeśli tylko stosowana wobec Breivika izolacja i kontrola nie mają na celu jedynie sprawienia, by cierpiał, ale ochronę podważonego przez terrorystę porządku społecznego, to jego całkowita izolacja może w tym wypadku wydawać się jak najbardziej słuszna, nawet gdy jej skutki są dla skazanego przykre. Atakując podstawy funkcjonowania społeczeństwa poprzez masowe mordowanie jego członków w imię walki z wartościami w nim realizowanymi (w tym wypadku chodziło m.in. o wielokulturowość), sprawca musi ponieść konsekwencje swego czynu, polegające na wykluczeniu go ze społeczeństwa, w którym sam nie chciał funkcjonować na obecnych zasadach. Uniemożliwienie kontaktu z ewentualnymi zwolennikami wydaje się słuszne, by zapobiec szerzeniu się jego zbrodniczej ideologii. Nie znaczy to, że należałoby odebrać skazanemu prawa skarżenia się na warunki wykonywania wyroku; należy jednak podchodzić do jego skarg zdroworozsądkowo i nie przyznawać mu racji w imię litery prawa, ale raczej dążyć do interpretacji wymiaru kary w imię słuszności.

Sumienny terrorysta”

Cele, dla których Breivik dokonał swych terrorystycznych ataków, kojarzy się z hasłami skrajnej prawicy politycznej. Ze świecą jednak szukać filozofów konserwatywnych, którzy poszliby do celi Breivika i wstawili się za nim, jak uczynił to Sartre w imieniu Baadera. Paradoksalność sytuacji Breivika polega na tym, że wstawiają się za nim ci, z którymi walczył – przedstawiciele lewicy. Gdyby więc Breivik był w pełni konsekwentny w dokonaniu swych życiowych wyborów, powinien uznać, że nie przysługują mu żadne przywileje, wynikające z humanitarnych zasad kwestionowanej przez niego socjaldemokracji norweskiej. Podobnie jak w przypadku dyskutowanego na gruncie etyki przypadku „sumiennego nazisty” (conscientious nazi), Breivik powinien raczej domagać się zaostrzenia swojej kary w imię silnego, nietolerancyjnego i antyliberalnego państwa, dla którego pragnął stać się męczennikiem. 


Marta_SoniewickaMarta Soniewicka – doktor nauk prawnych (2007), doktor filozofii in spe (2016), adiunkt w Katedrze Filozofii Prawa i Etyki Prawniczej na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zainteresowania naukowe: filozofia polityczna, etyka, bioetyka. Pasjonatka życia kulturalnego i sztuki, a także fanka piłki nożnej.


Zob. także na ten temat tekst prof. Jerzego Zajadły „Czy państwo prawa jest paktem samobójców?”.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy