Artykuł

Michael McKenna: Potwór moralny czy odpowiedzialna osoba? Przypadek Leonarda z „Memento”

mckenna baner
Kadr z filmu Memento
Thriller psychologiczny Christophera Nolana Memento to imponujące dzieło filmowe. Chociaż wiele filmów może ilustrować idee filozoficzne, tylko nieliczne są, tak jak Memento, filozoficzne w zamyśle. W trakcie oglądania zadajemy sobie wiele pytań filozoficznych, które film celowo stawia. W tym krótkim eseju skoncentruję się na temacie wolnej woli i moralnie odpowiedzialnego działania.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2016 nr 2 (8), s. 52–54. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Czy Leonard jest moralnie odpowiedzialnym podmiotem, posiadającym wolność wymaganą do tego, aby przypisać mu winę za jego działania? Czy gdy morduje najpierw handlarza narkotyków Jimmy’ego Grantza, a następnie Teddy’ego, wcześniej zaś przypuszczalnie zabija rozmaitych Johnów G., Leonard odpowiada moralnie za to, co robi? Czy robi to w sposób wolny? Czy też raczej jest moralnym potworem, istotą zdolną do popełnienia zła, ale pozbawioną zdolności do działania w sposób kompetentny i odpowiedzialny?

Wadliwe sprawstwo Leonarda

Łatwiej będzie odpowiedzieć na te pytania, jeśli zastanowimy się najpierw nad kilkoma problemami filozoficznymi. Można rozsądnie przyjąć, że moralnie odpowiedzialne działanie wymaga kompetentnego sprawstwa praktycznego. Jest jasne, że zdolność Leonarda do takiego sprawstwa jest znacznie ograniczona. Prowadzi on życie przypominające to opisane przez pogrążonego w globalnym wątpieniu sceptycznym Kartezjusza. Zakres przekonań, które żywi z pewnością, jest co najwyżej znikomy. Ponadto jego wiedza o własnej jaźni w danej chwili nie jest wcale pewniejsza niż o umysłach innych. Zakładając nawet, zgodnie z poglądem o rozszerzonym umyśle, że jego notatki czy mementa stanowią część jego umysłu, to podobną (zwodniczą) rolę odgrywa w jego życiu umysłowym Teddy. I chociaż stan jego pamięci nie wyklucza tożsamości osobowej, to nie jest on w stanie w danej chwili troszczyć się o swoją przyszłość. Znacznie ograniczona jest również jego zdolność do planowania. W realizacji każdego długoterminowego planu jest on całkowicie zdany na takich ludzi, jak Teddy i Natalie. Nie jest też w stanie wiarygodnie potwierdzić prawdziwości swoich przekonań – a zwłaszcza tego, czy jego żona została pomszczona, czy nie. Posiada również silny motyw do samooszukiwania, którym w końcu zaczyna się kierować. Nie ma nadziei, aby jego życie kiedykolwiek złożyło się w sensowną całość i uzyskało taką strukturę narracyjną, którą inni cieszą się z natury. Nie może liczyć na to, że kiedyś opowie historię swojego życia, ukazującą jego głębię i wartość. W jaki sposób osobę tak bardzo upośledzoną i tak ułomną w swym sprawstwie praktycznym można by uznać za kompetentny podmiot moralny, odpowiedzialny za swoje działania?

Zagadka Hume’a

Nawet gdyby udało się rozwiązać wymienione trudności i poważnie potraktować twierdzenie, że Leonard odpowiada za akty morderstwa i przemocy, jakich się dopuścił, to istnieje jeszcze inny kłopot z uznaniem go za winnego i wymierzeniem mu kary – jak również z tym, aby on sam mógł uznać swoją winę. Filozof David Hume przedstawił słynną zagadkę dotyczącą luki między działaniem a sprawcą. Gdy obwiniamy i karzemy, czynimy to ze względu na działanie. Ale jeśli działanie dobiegło już końca, to dlaczego karać sprawcę? Hume twierdzi w odpowiedzi, że działanie wynikło ze złych cech charakteru sprawcy, zaś ukaranie go jest sposobem reakcji na te cechy. Nic więc dziwnego, że sprawca, który po prostu nie jest w stanie pamiętać swoich działań, nie mógłby uznać winy i kary za sposób reakcji na własne cechy charakteru ujawnione w działaniu.

Można mimo to upierać się, że chociaż nie sposób sensownie obwiniać ani karać Leonarda, to nie wynika z tego, że w chwilach popełniania brutalnych morderstw nie zasługiwał na przypisanie mu winy – inaczej mówiąc, że nie jest on moralnie odpowiedzialny za to, co czyni w danym miejscu i w danej chwili. To prawda, że nie możemy go obwiniać, ponieważ nic nie pamięta, ale nie możemy również winić osoby, która dokonuje morderstwa i zaraz potem sama umiera. Chociaż ta osoba teraz już nie istnieje, to nie wynika z tego, że w chwili morderstwa nie zasługiwała na przypisanie jej winy. Gdyby nadal żyła, to jej ukaranie byłoby jak najbardziej stosowne. Podobnie – można by twierdzić – działający tak a nie inaczej i posiadający rozmaite ograniczenia Leonard zasługuje na przypisanie mu winy i gdyby jego pamięć funkcjonowała właściwie, to całkowicie stosowne byłoby przypisanie mu jej. Fakt, że trudno nam go winić, nie wyklucza sądu, że w samej chwili działania zasługiwał na przypisanie mu winy.

Teoria ahistoryczna

Czy możemy poważnie potraktować tę możliwość? Otóż niektórzy filozofowie przyjmują tzw. ahistoryczną teorię odpowiedzialności moralnej, która dobrze uzasadnia potraktowanie Leonarda jako moralnie odpowiedzialnego za swoje działania w chwilach ich popełniania. Filozofowie ci dopuszczają możliwość, że chociaż stan umysłu osoby w danej chwili ma bardzo nietypowe przyczyny, całkowicie podważające jej sprawstwo i autonomię, to jeśli w samym momencie podejmowania decyzji i działania sprawstwo tej osoby „funkcjonuje” właściwie, to może ona być odpowiedzialna za to, co robi. Jak pisze filozof Harry Frankfurt: W takim zakresie, w jakim osoba utożsamia się z motywami swoich działań, bierze odpowiedzialność za te działania i przyjmuje za nie odpowiedzialność moralną; co więcej, kwestia tego, jakie są przyczyny działań i utożsamienia się osoby z ich motywami, jest nieistotna dla kwestii tego, czy osoba spełnia je w sposób wolny i odpowiada moralnie za ich spełnienie (H. Frankfurt, Three Concepts of Free Action, w: tenże, The Importance of What We Care About, Cambridge 1988, s. 54).

Leonard w pełni identyfikuje się z motywami swoich działań, i choć motywy te pojawiły się w nietypowy sposób, to w myśl bronionej przez Frankfurta teorii ahistorycznej nie ma to znaczenia dla kwestii tego, czy Leonard odpowiada moralnie za swoje czyny. W samej chwili działania jego życie umysłowe było w dużej mierze spójne i obracało się wokół planu dokonania zemsty. Wprawdzie np. w wypadku zabicia Jimmy’ego Grantza racje Leonarda były wynikiem oszukania go przez inne osoby, ale to on sam działał na podstawie owych racji. Ponadto miał pełną świadomość – co sam kilkakrotnie zauważył i na co zwracali mu uwagę inni – że jego świadectwo dotyczące tego, kto co zrobił i które poszlaki są wiarygodne, było dość skąpe. Mimo tego nie wahał się zabić na podstawie tego nader wątłego świadectwa. Takie podejmowane w mgnieniu oka decyzje stanowią wyraz sprawstwa Leonarda. Dlaczego zatem nie uznać ich, zgodnie z tezą Frankfurta, za podstawę do przypisania mu moralnej odpowiedzialności?

Teoria historyczna

Wielu innych filozofów, piszących na temat moralnie odpowiedzialnego sprawstwa, broni teorii historycznej. Argumentują oni, że historia sprawcy nie jest bez znaczenia dla tego, czy jest on moralnie odpowiedzialny za to, co czyni w danej chwili. Według nich, gdybyśmy wyobrazili sobie inną postać, Leonarda*, który nie ma problemu z pamięcią, nie został omamiony przez innych i nakłoniony do uznania rozmaitych kłamstw dotyczących Jimmy’ego, lecz który sam w sposób racjonalnie kompetentny podjął decyzję, aby kierując się zemstą zamordować Jimmy’ego, to Leonard* byłby moralnie odpowiedzialny. Inaczej jest jednak w wypadku Leonarda, mimo że w samej chwili działania Leonard i Leonard* są do siebie co do joty podobni pod względem wszystkich własności ahistorycznych. W najlepszym razie – przekonywaliby ci filozofowie – Leonard to moralny potwór, a nie moralnie odpowiedzialny podmiot działania.

Nieudana próba obrony teorii ahistorycznej

Przyznaję, że moje stanowisko w tym sporze jest ambiwalentne. Doceniam siłę tezy Frankfurta, że należy oceniać ludzi takich, jakimi są, bez względu na to, w jaki sposób stali się tacy, jacy teraz są. Biedny dzieciak znikąd i bogaty dzieciak z wyżyn społecznych z chwilą przekroczenia pewnego progu kompetencji w działaniu powinni być oceniani po prostu na podstawie tego, kim są i co teraz robią, a nie tego, jak stali się tacy, jacy są. Z drugiej strony trudno sobie wyobrazić, że naprawdę moglibyśmy uznać Leonarda w chwili działania za ponoszącego winę w takim samym stopniu, w jakim ponosi ją Leonard*. W jednej ze swoich wcześniejszych publikacji broniłem tezy, że taka osoba, jak Leonard, jest równie odpowiedzialna za swoje działania, jak ktoś taki, jak Leonard* (Responsibility and Globally Manipulated Agents, „Philosophical Topics” 32 (2004): 169–192). Argumentowałem, że taka postać, jak Leonard*, w przeciwieństwie do Leonarda, odpowiada moralnie za swój charakter, który sama w sposób wolny ukształtowała i który sprawił, że podobnie jak Leonard, popełniła określony akt morderstwa. Sensowne wydaje się więc powiedzenie, że Leonard* ponosi większą winę niż Leonard. Nie znaczy to jednak, że Leonard nie ponosi żadnej winy. Obaj zasługują, aby winić ich za zły akt morderstwa, ale tylko jeden z nich, mianowicie Leonard*, zasługuje ponadto, aby winić go za bycie określonego rodzaju osobą oraz za uczynienie z siebie osoby, która dopuściła się złego czynu.

Przemyślenie przypadku Leonarda znacznie osłabiło moje przeświadczenie o trafności powyższej propozycji. Jeśli Leonard jest moralnie odpowiedzialny i winny dokonanych przez siebie aktów morderstwa, a zatem nie jest moralnym potworem, lecz sprawcą moralnie odpowiedzialnym w chwili popełniania tych aktów, to jego odpowiedzialność moralna wydaje się tak nikła, że właściwie przypisanie mu jej przestaje mieć większe znaczenie. Gdyby Leonard mógł być moralnie odpowiedzialny za dokonane przez siebie akty morderstwa, mimo wyliczonych wcześniej poważnych ograniczeń jego stanów wiedzy oraz zdolności do samorozumienia i praktycznego sprawstwa, to można się zastanawiać nad zakresem przypisywalnej mu odpowiedzialności oraz tego, jak wiele podobieństw z Leonardem*, który jest w dużej mierze normalnie funkcjonującym człowiekiem, można by mu rozsądnie przypisać. Myślę, że bardzo niewiele. Naprawdę bardzo niewiele.

Dobry film, podobnie jak dobra książka, może dostarczyć szczególnie barwnych eksperymentów myślowych do testowania intuicji filozoficznych. Na koniec zaznaczę więc raz jeszcze, że po obejrzeniu Memento przestałem opowiadać się za teorią ahistoryczną. Nawet jeśli nie jest ona całkowicie błędna, to nikła odpowiedzialność moralna, jaką można by przypisać takiemu sprawcy, jak Leonard, wyraźnie pokazuje, że nie warto tracić aż tyle czasu na jej rozpatrywanie.

Przełożył Marcin Iwanicki

* Fragment eseju Autora Moral Monster or Responsible Person? Memento’s Leonard as a Case Study in Defective Agency, w: A. Kania (ed.), Memento, London 2009, s. 23–43. Przekład za zgodą Autora.

Michael McKenna – professor filozofii Uniwersytetu Arizona w Tucson, autor Conversation and Responsibility (OUP 2011) oraz współredaktor Free Will: A Contemporary Introduction (Routledge 2015).

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 PolskaW pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści numeru.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy