Artykuł Refleksje

Natasza Szutta: Duma i uprzedzenie – o tym, że trzeba temperować swojego słonia

szutta n baner
Jeśli pisać o emocjach, to tylko wespół z Jane Austen , wspaniałą angielską powieściopisarką, która ujmuje czytelnika wnikliwością swych charakterologicznych analiz, celnością opisów ludzkich zachowań oraz niepowtarzalnym poczuciem humoru. Duma i uprzedzenie jest jedną z moich ulubionych powieści, która pokazuje, jak emocje w wydawaniu moralnych sądów mogą sprowadzić nas na manowce.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2017 nr 4 (16), s. 34–35. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku  PDF.


Powieść Austen opowiada o sposobie życia wyższych sfer w Anglii na przełomie XVIIIXIX wieku. Autorka koncentruje się na przedstawieniu pozycji i losu kobiet, których najważniejszym zadaniem w owym czasie było „dobrze wyjść za mąż”. „Dobrze” najczęściej oznaczało „bogato”. Duma i uprzedzenie opisuje historię niezbyt zamożnej rodziny państwa Bennetów, którzy doczekali się pięciu córek. Na nieszczęście ich dość skromny majątek był objęty majoratem (dziedziczenie przez najstarszego syna lub w przypadku jego braku – krewnego), co w praktyce oznaczało dla dziewcząt marny start w wyścigu po dobrego męża.

Elizabeth Bennet i jej moralne oceny

Główną bohaterką Dumy i uprzedzenia jest Elizabeth Bennet – urocza młoda osóbka, która na tle pozostałych panien wyróżnia się bystrością umysłu, zadziornością i dowcipem. Świadomość swoich zalet nieco ją gubi, ponieważ nazbyt ufa ona swojej intuicji. I choć mieni się analitykiem ludzkich charakterów, to jej oceny bywają zbyt powierzchowne i przez to pochopne. Dlaczego popełnia błędy? Ponieważ daje się prowadzić swoim emocjom.

Niemal równie ważną postacią, co Elizabeth, jest w powieści Duma i uprzedzenie pan Darcy, bardzo bogaty mężczyzna z odpowiednimi koneksjami rodzinnymi, mający jednak poważne kłopoty z nawiązywaniem znajomości. Przy pierwszym kontakcie jawi się jako osoba bardzo dumna, zamknięta w sobie i stroniąca od obcych, przez co sprawia wrażenie, że gardzi wszystkimi dookoła, szczególnie zaś ludźmi niższego stanu. Elizabeth ma o nim jak najgorsze zdanie. Tę opinię dodatkowo podsyca wspomnienie ich pierwszego spotkania, gdy niepochlebnie wypowiedział się o jej urodzie i całym towarzystwie. Choć Elizabeth czyni zachowanie pana Darcy’ego przedmiotem licznych żartów, to jednak taka uwaga nie mogła nie wzbudzić u niej złych emocji i pozostała długo w jej pamięci.

Zupełnie inne wrażenie wywiera na Elizabeth pan Wickham, który od pierwszego spotkania ujmuje ją swoją osobowością – wprost oczarowuje otwartością i uprzejmością. Elizabeth, pozostając pod wielkim urokiem pana Wickhama, bezkrytycznie wierzy w jego opowieści dotyczące rzekomych krzywd doznanych ze strony pana Darcy’ego.

Efekt halo i wielki emocjonalny słoń

To, w jaki sposób Elizabeth myśli i zachowuje się wobec obu panów, można językiem współczesnej psychologii nazwać efektem halo lub poświaty (aureoli). Jest to jedna z odmian szczegółowo opisanego w literaturze błędu atrybucji, polegającego na pochopnym przypisywaniu ludziom różnych – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych – cech osobowości na podstawie pierwszego emocjonalnego wrażenia, jakie w nas wywołują. Pozytywne wrażenie skłania do pochopnego i niczym nieuzasadnionego przypisywania im innych pozytywnych cech – stawiania ich w aureoli dobra (Wickham). W przypadku złego wrażenia dochodzi do przypisywania im wszelkich innych złych przymiotów charakteru (Darcy).

Efekt halo to tylko jeden z wielu procesów, w których emocje biorą górę nad naszym racjonalnym poznaniem. Współcześni psycholodzy, wśród których prym wiedzie Jonathan Haidt , odwołując się do uzyskanych danych empirycznych, przekonują o wielkim znaczeniu emocji w naszym poznaniu, a w efekcie także w wydawaniu sądów moralnych. Żeby zilustrować rolę emocji w naszym funkcjonowaniu, Haidt kreśli obraz wielkiego słonia i skromnych rozmiarów jeźdźca. Ta metafora ma ilustrować relację, jaka zachodzi w ludzkim życiu pomiędzy rozumem (jeździec) a emocjami (słoń). Dodatkowo – zdaniem Haidta – rozum nie pełni funkcji eksploracyjnych (poszukujących prawdy); jego zadanie można sprowadzić jedynie do dostarczania uzasadnienia temu, co podpowiadają mu emocje.

Słoń Elizabeth Bennet

Elizabeth Bennet bardzo trudno jest zmierzyć się z informacjami, które docierają do niej na temat panów Darcy’ego i Wickhama, ponieważ stoją one w głębokim konflikcie z jej emocjonalnym do nich nastawieniem. Trudno jest jej odnieść się do faktów, ponieważ interpretuje je i ocenia w świetle swoich oczekiwań. A jednak jest w stanie wykonać olbrzymi wysiłek i pomimo wielkiego emocjonalnego wzburzenia ujrzeć rzeczy takimi, jakimi faktycznie się miały. To skutkuje całkowitą zmianą jej moralnych ocen dotyczących obu panów. Zajmuje jej to jednak sporo czasu, a następujące po sobie wydarzenia bardzo jej w tym pomagają. Gdyby jednak zgodzić się z ujęciem Haidta (o jedynie uzasadniającej funkcji rozumu), powinna raczej pozostać przy swoich pierwotnych ocenach i uparcie poszukiwać dla nich uzasadnienia. Z początku rzeczywiście taki mechanizm w jej myśleniu występuje, jednak wraz z upływem czasu i opadaniem temperatury emocji w jej rozumowaniu do głosu dochodzą przeciwne emocjom racje moralne.

Jest jasne, iż postać Elizabeth to jedynie literacka fikcja, jednak zmiany sądów i przekonań moralnych są dość częstym faktem w ludzkim życiu. Można się oczywiście spierać o genezę tych zmian – czy dokonują się one pod wpływem moralnych racji, czy też może niestałych emocji, czy raczej obu naraz? Jeden z moich bystrych studentów trafnie skomentował metaforę Haidta: jakkolwiek każdy z nas „jedzie” na słoniu, to jednak jego rozmiary są sprawą dalece zindywidualizowaną. Słoń Elizabeth Bennet dał się nieco utemperować: do tego stopnia, że była ona w stanie realnie ocenić postępowanie obu panów. Jest również faktem, że wielu ludziom to się niestety nie udaje.

Pomiędzy Hume’em a Kantem

Etycy, mówiąc o roli uczuć i emocji w moralności, często odwołują się do dwóch klasyków filozofii – Davida Hume’a i Immanuela Kanta. Pierwszy z nich przekonywał, że rozum powinien stać się niewolnikiem uczuć. Natomiast drugi był zdecydowanym obrońcą nadrzędnej pozycji rozumu. Choć propozycje przyjmowania „drogi środka” są najmniej porywające, trzeba się chyba zgodzić, że zwykle są najrozsądniejsze. Z jednej strony trudno dziś zaprzeczać kognitywnej funkcji emocji (zob. tekst na s. 9–11) – z pewnością wiele wnoszą one do moralnego poznania; z drugiej jednak – wobec sądów etycznych wypowiadanych pod ich wpływem warto zachować sceptycyzm i poddawać je regularnej krytyce.


Natasza Szutta – filozof, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego, specjalizuje się w etyce, metaetyce i psychologii moralności. Pasje: literatura, muzyka, góry i nade wszystko swoje dzieci.

 

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru. 

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy