Artykuł Etyka Filozofia w literaturze

Natasza Szutta: Jądro ciemności a złota reguła etyczna

N_Szutta baner logo czarne l
W wielu dyskusjach etycznych obserwuje się tendencję do relatywizowania wszelkich norm moralnych. Nietrudno bowiem podać przykłady sytuacji, w których powszechnie uznawane normy, jak „nie kradnij”, „nie zabijaj”, „dotrzymuj obietnic”, mogą nie obowiązywać, choćby ze względu na nieakceptowalne konsekwencje ich stosowania. Joseph Conrad w Jądrze ciemności zwraca uwagę na normę, dla której nie powinno być wyjątku. Jest nią absolutny zakaz traktowania drugiego człowieka wyłącznie jako środka do realizacji swoich celów. Można oczywiście spierać się o to, jakie zachowania są przejawem łamania tej normy, nie ma jednak wątpliwości, że niewolnictwo jest przykładem jej całkowitego pogwałcenia.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2018 nr 4 (22), s. 36–38. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Marlow – alter ego Josepha Conrada

Głównym bohaterem i jednocześnie narratorem opowiadania Conrada jest Charlie Marlow. Ze względu na zbieżność jego życiorysu i losów autora łatwo domyślić się, że jest on alter ego samego Conrada, który pływał m.in. w angielskiej marynarce handlowej i dosłużył się rangi kapitańskiej. Podobnie jak bohater jego opowiadania Conrad od dziecka marzył o podróży w głąb Czarnego Lądu. Dzięki wpływom swojej ciotki zaciągnął się na francuski parowiec i popłynął do Afryki. Jego misją było m.in. odebranie z obozu chorego agenta. Także Marlow w Jądrze ciemności płynie do Konga Belgijskiego, by sprowadzić do Europy najlepszego handlarza kością słoniową – chorego agenta towarzystwa handlowego, niejakiego Kurtza.

Prawdziwe oblicze kolonializmu

Podróż Marlowa do miejsca przeznaczenia trwała trzydzieści dni. W tym czasie odkrywał prawdziwe oblicze kolonializmu, które skrywało się pod hasłem „krzewienia cywilizacji, oświecenia, humanizowania”. Jego pierwszą odsłoną było zetknięcie się z francuskim okrętem wojennym, którego załoga na oślep, całkiem bez sensu, ostrzeliwała dżunglę. Drugą – jeszcze brutalniejszą ­­– było spotkanie w pierwszym obozie czarnych niewolników wykorzystywanych do drążenia w skale tunelu, przez który miała przebiegać linia kolejowa. Sposób ich traktowania nie miał nic wspólnego z niesieniem cywilizacji, tylko było bezlitosnym i cynicznym wykorzystywaniem do niewolniczej pracy, motywowanym chęcią łatwego i szybkiego zysku. Wszystkich niewolników skuto łańcuchami, a na szyje nałożono im metalowe obroże. Wychudzonych, umęczonych i głęboko nieszczęśliwych zmuszano do nieludzkiego wysiłku.

Gdy Marlow próbował uciec od tego widoku, natrafił na jeszcze gorszy obraz. Niewolnicy, którzy już nie byli w stanie pracować, konali na uboczu z wycieńczenia, choroby i głodu. Jak pisze Conrad, „czarne kształty czołgały się, leżały, siedziały między drzewami […] we wszelkich możliwych postawach bólu, zgnębienia i rozpaczy”.

Kurtz

To jeszcze nie wszystko, co Marlow miał zobaczyć na Czarnym Lądzie. W głównym obozie, w którym stacjonował Kurtz, były też pale „ozdobione” głowami pomordowanych tubylców, które ukazywały całą brutalność i bezwzględność agenta. Jednak tym, co najbardziej zaskoczyło i przeraziło głównego bohatera, było bezgraniczne podporządkowanie i oddanie się okolicznej ludności Kurtzowi – rodzaj zniewolenia, nie tyle fizycznego, co psychicznego, albo raczej duchowego. Kurtz wykorzystał swój charyzmatyczny dar jednania sobie ludzi do tego, by uczynić siebie w oczach tubylców bóstwem, któremu oddawali cześć. Doprowadzenie do takiego stanu rzeczy było przejawem jakiejś niebywałej megalomanii i przebiegłości tego człowieka. Za efektywnością Kurtza jako agenta handlowego stało ubóstwienie go przez tubylców. Łupiąc okoliczne wioski, sami dostarczali mu kość słoniową, którą on przesyłał do Europy.

Imperatyw kategoryczny i zasada celu

Joseph Conrad, podróżując po Afryce, z jednej strony spełnił swoje dziecięce marzenie, z drugiej stał się świadkiem scen, które nim głęboko wstrząsnęły. Sam stawiał sobie pytanie, co powodowało te wszystkie okrucieństwa zgotowane przez Europejczyków miejscowej ludności – poczucie wyższości czy raczej bezkarności, a może jedno i drugie? Ta pokusa instrumentalizowania innych ludzi została już dawno zdiagnozowana. Podążaniu za nią ma zapobiegać jedna z najstarszych zasad etycznych, tzw. złota reguła – „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”, obecna już w dialogach Konfucjusza, w pismach starożytnych greckich filozofów czy Ewangelii. Dopracował ją Immanuel Kant w swoim znakomitym dziele pt. Uzasadnienie metafizyki moralności w formule imperatywu kategorycznego: „Postępuj tylko wedle takiej maksymy, dzięki której możesz zarazem chcieć, żeby stała się powszechnym prawem”.

Imperatyw kategoryczny pełni w teorii prawa moralnego Immanuela Kanta szczególną funkcję. Jest swoistego rodzaju testerem zasad, którymi powinniśmy kierować się w naszym życiu. Sam w sobie ma niewiele treści. Właściwie niczego nie mówi poza tym, że w życiu moralnym musimy otwierać się na wymiar społeczny. Nie możemy ograniczać się do jednej – swojej prywatnej – perspektywy i czynić siebie kimś wyjątkowym. To olbrzymi walor tego ujęcia etyki, podkreślający wagę autonomii podmiotu moralnego. Nikt nie lubi, gdy mu się z góry narzuca jakieś zasady. Jako takie nie motywują nas do zgodnego z nimi postępowania. Co innego, gdy do ich słuszności dochodzimy sami, dostrzegając stojące za nimi racje.

Etyka Kanta była na wiele sposobów krytykowana, m.in. za formalizm – to, że jest pusta, bo imperatyw kategoryczny jest pozbawiony jakiejkolwiek treści i przez to do niczego nie obliguje. Nikt z nas jednak nie żyje w próżni i każdy kieruje się jakimiś zasadami, które nabył w procesie socjalizacji od naszych rodziców, nauczycieli czy przyjaciół. Kant nazywa je subiektywnymi zasadami woli, które mogą stać się przepisami prawa moralnego, czyli obiektywnymi zasadami woli, pod warunkiem, że pozytywnie przejdą test imperatywu kategorycznego. Brzmi to bardzo uczenie, jednak sam zabieg jest dość prosty. Wystarczy tylko dokonać pewnego eksperymentu myślowego i postawić się w pozycji adresata swojego działania. Jeśli nie chcesz, by ktoś cię krzywdził, musisz odrzucić zasady twojego postępowania, które pozwalają na krzywdzenie innych.

Najbardziej ogólną zasadą, która zdaje test kategorycznego imperatywu, jest imperatyw praktyczny: „Postępuj tak, byś człowieczeństwa tak w twej osobie, jako też osobie każdego innego używał zawsze zarazem jako celu, nigdy tylko (wyłącznie) jako środka”. W tej formule ważne są słowa „zarazem” i „wyłącznie”. Nie chodzi bowiem o to, by zakazać komukolwiek pełnienia funkcji użytecznościowych, a innym z tego korzystać. To byłoby absurdalne, ponieważ większość zawodów, jak nauczyciel, sprzedawca, fryzjer, ma właśnie taki charakter. Chodzi o to, że nie wolno nikogo wyłącznie do takiej funkcji sprowadzać. Bezdyskusyjnym przykładem takiego instrumentalnego traktowania innych ludzi jest niewolnictwo, na co ­– opisując prawdziwy obraz kolonializmu – zwraca uwagę Joseph Conrad w swoim opowiadaniu.


Natasza Szutta – filozof, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego, specjalizuje się w etyce, metaetyce i psychologii moralności. Pasje: literatura, muzyka, góry i nade wszystko swoje dzieci.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: : gearstd

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy