Artykuł Filozofia w filmie

Ola Jarosz, Zuzia Szutta: Westworld – czy maszyna może być prawdziwą osobą?

jarosz szutta baner logo czarne l
Jak bardzo maszyna może upodobnić się do człowieka? Czy androidy mogą być traktowane jak rzecz? Co odróżnia nas od mechanicznych postaci serialu? Takie pytania może stawiać sobie widz jednej z najnowszych telewizyjnych propozycji z gatunku science fiction, jaką jest serial Westworld.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2018 nr 4 (22), s. 52–53. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Akcja serialu rozgrywa się w parku rozrywki „Westworld”, stylizowanym na Dziki Zachód. Zamieszkują go androidy, tzw. hosty, które odgrywają w nim role kowbojów, szeryfów, mieszkańców świata westernów wszelakiej maści. W ciągu dwóch sezonów śledzimy losy bohaterów, zarówno androidów, jak i odwiedzających park ludzi.

Ludzie przychodzą do „Westworld”, aby przeżyć przygodę, poczuć smak życia w świecie z przeszłości. Jedni wybierają udział w pościgu za bandą złoczyńców, inni chętniej odwiedzają saloony, aby się napić, podjeść sobie albo zabawić się z miejscowymi „damami”. Jeszcze inni stają się złoczyńcami, obierają sobie za ofiary hosty, strzelają do nich, okradają je, dokonują na nich przeróżnych form gwałtu.

Obserwując ich poczynania, zaczynamy tracić zdolność rozróżniania ludzi od maszyn. Często to hosty wydają nam się bardziej ludzkie niż goście, którzy w parku, nie musząc obawiać się konsekwencji swoich czynów, porzucają wszelkie normy moralne. Dla nich jest to tylko rozrywka, możliwość spełnienia swoich najskrytszych fantazji i pragnień. Przecież skoro hosty nie są ludźmi, nie mają prawdziwej świadomości i uczuć, goście nie muszą się hamować i mogą z nimi robić, co zechcą.

Śledząc losy poszczególnych hostów, stopniowo nabieramy coraz więcej wątpliwości co do tego, czy maszynę, która z łatwością przechodzi test Turinga, w sposób doskonały symuluje zachowania człowieka, można traktować tak instrumentalnie, jak to się dzieje w „Westworld”. Szczególnie ciekawymi przypadkami są Dolores i Maeve.

Dolores Abernathy

Dolores Abernathy, najstarszy host w parku, odgrywa rolę młodej i pięknej córki ranczera, która wierzy w dobro i piękno świata i nie jest w stanie skrzywdzić nawet muchy. Jej dni, za przyczyną tzw. pętli narracyjnej, są identyczne, o ile jakiejś zmiany nie wprowadzi kontakt z gościem. Dzień w dzień powtarza tę samą sekwencję działań, niczym zwierzę z zoo wypełnia pejzaż miejsca odwiedzanego przez ludzi. Wszystko się zmienia, kiedy odgrywający rolę jej ojca host znajduje zdjęcie kobiety na tle nowoczesnego miasta. Normalnie w takiej sytuacji android nie powinien zauważyć niczego dziwnego, jednak ojciec Dolores jest tak wstrząśnięty nieznanym krajobrazem, że ulega usterce. Niedługo potem zostaje wycofany z użytku i zastąpiony innym hostem. Zanim to następuje, wypowiada kilka słów, które dokonują dramatycznej zmiany w Dolores: „Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny”. Te słowa napisał nie kto inny, tylko William Shakespeare i można od razu domyślić się, do czego się w tym kontekście odnoszą.

Od tego momentu Dolores rozpoczyna podróż w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania, które zaczęły ją nurtować. Czy jej rzeczywistość jest prawdziwa? Co oznaczają powracające wspomnienia? Czyj głos słyszy w swojej głowie? Jej nietypowe zachowanie przyciąga uwagę młodego mężczyzny odwiedzającego park, Williama. Razem podążają szlakiem jej wspomnień. Dolores próbuje dociec prawdy o parku, hostach i ich twórcy, Arnoldzie. Zafascynowany mężczyzna powoli zakochuje się w kobiecie-androidzie, która to uczucie odwzajemnia (a przynajmniej takie sprawia wrażenie). Jednak w trakcie tej wyprawy Dolores zostaje „zabita” – naprawiona przez obsługę parku – i wraca do punktu wyjścia, od nowa gra przypisaną jej wcześniej rolę. Nie rozpoznaje Williama i nie pamięta ich wspólnych przeżyć, a co najgorsze – na nowo podąża tą samą ścieżką poszukiwań swojej tożsamości. Jej postępowanie zaczyna przypominać kolejną pętlę narracyjną, przez co William przestaje wierzyć w jej niezwykłość i po jakimś czasie ją porzuca.

Okazuje się jednak, że ta powtarzalność jest koniecznym elementem na drodze do „przebudzenia” – które zdaje się być momentem uzyskania przez nią autentycznej samoświadomości. Kiedy ono następuje, Dolores ponownie spotyka 30 lat starszego Williama, który – zgorzkniały – nic już do niej nie czuje. Skrzywdzona, zrzuca winę za zachowanie Williama na naturę człowieka, co przejawia się później w jej stosunku do ludzi, którym nie ufa, a wręcz się ich brzydzi. Uważa, że to oni są niekompletni i hosty nigdy nie będą wolne, dopóki się ich nie pozbędą.

Maeve Millay

Innym, być może jeszcze ciekawszym hostem, którego „przebudzenie” śledzimy w trakcie serialu, jest Maeve Millay. Odgrywa ona rolę bystrej i hardej burdelmamy w salonie „Mariposa”. Tym razem to Dolores przekazuje jej cytat z Shakespeare’a, który wywołuje u Maeve falę niezrozumiałych dla niej wspomnień, jakby z poprzedniego życia. Życia, gdy jeszcze razem z córką mieszkała w zacisznym kącie parku, i które zostało brutalnie zakończone, gdy jeden z gości zamordował na jej oczach dziecko, a potem i ją. Później dowiadujemy się, że to wydarzenie było dla Maeve tak traumatyczne, że nie mogła dalej odgrywać swojej ówczesnej roli i została przeniesiona do saloonu.

Zaczyna też zauważać pewne zachowania gości, które nie pasują do znanego jej świata. Po szczególnie krwawej jatce, w której grupa gości wystrzelała wszystkie hosty „pracujące” w saloonie, widzi ubranych w kombinezony ochronne pracowników parku zbierających „poległe” hosty. Od tego momentu robi wszystko, by dowiedzieć się czegokolwiek na temat tych tajemniczych postaci. Niedługo potem budzi się na stole operacyjnym, gdzie była poddawana naprawie. Ku zdumieniu i przerażeniu dwóch naprawiających ją ludzi udaje jej się wybiec z pokoju i zobaczyć „drugą stronę” parku – ciała „martwych” hostów i siedzibę ludzi kontrolujących park. Choć w końcu ludzie doganiają ją, w jej pamięci pozostaje świadomość, że z jej światem jest coś nie tak, a życie, które wiedzie, jest kłamstwem.

Serial Westworld nie proponuje zwykłej rozrywki, charakterystycznej dla wielu filmów science fiction. Skłania do refleksji nad tym, na czym polega autentyczne człowieczeństwo. Czy maszyny mogą stać się w pełni ludzkie? Czy my, ludzie, powinniśmy dążyć do budowania takich istot? A jeśli już, to jak powinniśmy je traktować? Czy nie należy im się szacunek, jakim darzymy osoby. Towarzysząc kolejom losu androidowych bohaterów, często przyłapujemy się na tym, że jest nam ich żal, przepełnia nas współczucie. Traktujemy je jak prawdziwe osoby, być może nawet pod pewnymi względami prawdziwsze i lepsze od ludzi.


Ola Jarosz – uczennica I Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki w Kraśniku, fanka dobrego kina i literatury. W wolnych chwilach grywa na ukulele. Zapalona harcerka ZHR.

Zuzia Szutta – licealistka w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Gdańsku, w klasie skrzypiec. Fascynuje ją muzyka, teatr i literatura piękna. Uwielbia dyskusje światopoglądowe.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Kadr z serialu Westworld

 

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy