Artykuł Epistemologia

Stanisław Judycki: Prawda i iluminacja

Jesteśmy istotami z natury dążącymi do poznawania prawdy. Jest ono możliwe dzięki zdolności naszego rozumu do pojmowania, której nie da się wyjaśnić przez odwołanie do czysto fizycznych czynników.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2016 nr 3 (9), s. 6–8. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Mówienie o prawdzie, zastanawianie się nad nią cechują z pewnością każdą wyżej rozwiniętą kulturę.

Istotą prawdy jest zgodność między tym, co myślimy, a tym, jak się rzeczy mają.

Zgodność ta nie musi wszakże dotyczyć wyłącznie rzeczy fizycznych. Uznajemy bowiem za prawdziwe także twierdzenia matematyczne (np. 2 + 2 = 4) oraz sądy dotyczące przedmiotów fikcyjnych (np. prawdą jest, że Mały Książę z książki Antoine’a de Saint-Exupery’ego mieszkał na planetoidzie B 612). To „zgodnościowe” rozumienie prawdy zostało nazwane w filozofii klasyczną lub korespondencyjną definicją prawdy.

Od istoty prawdy w powyższym sensie należy odróżnić jej kryteria, czyli sposoby odróżniania sądów prawdziwych od nieprawdziwych. Najlepiej byłoby, gdybyśmy dysponowali kryteriami, które byłyby jednocześnie powszechne i niezawodne, jednakże większość kryteriów prawdy ma charakter częściowy, czyli nie pozwala rozpoznać prawdziwości wszystkich sądów, i zawodny, czyli może nas mylić. Doświadczenie jest kryterium prawdy, lecz może nas na różne sposoby mylić. Spójność danej myśli z już przyjętymi twierdzeniami może być kryterium prawdy, lecz możliwa jest przecież spójna bajka, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Praktyka może być takim kryterium, lecz nie da się go stosować we wszystkich dziedzinach ludzkiej aktywności (np. mogę praktyczne sprawdzić, czy sąd „Ta zupa jest gorąca” jest prawdziwy, ale nie mogę praktycznie sprawdzić, czy prawdziwy jest sąd: „Każdy byt fizyczny składa się z substancji i przypadłości”). Czyjeś świadectwo lub autorytet również wchodzą tu w rachubę, lecz świadkowie sami mogą się mylić, a autorytety czasami okazują się pozorne. Jako niezawodne kryteria prawdy zostają więc elementarne oczywistości, np. „Jeśli a = b, to b = a”, ale tego rodzaju oczywistości jest niewiele. Należy jednak zwrócić uwagę, że nawet częściowe i zawodne kryteria są mimo wszystko w jakimś stopniu użyteczne, gdyż uzasadniają nasze roszczenia do prawdy, które co chwila wypowiadamy w życiu codziennym oraz w różnorakich naukach.

Prawda i rozum

Podanie istoty lub składników rozumu jest bardzo trudne, ale można powiedzieć, że rozum jest zdolnością do ujmowania związków między różnorakimi treściami oraz zdolnością do analizy siebie samego, w tym do krytyki wydawanych przez siebie sądów, przyjmowanych twierdzeń, akceptowanych ocen itd. Nasz ludzki rozum jest w stanie formułować ogólne i konieczne prawa w pewnych dziedzinach, np. w logice i matematyce, ale w wielu obszarach musi się zadowolić jedynie prawami o charakterze probabilistycznym. Jednak nawet tylko prawdopodobne prawidłowości mają dużą wartość zarówno czysto poznawczą, jak i praktyczną. Jednocześnie w trakcie poznawania różnego rodzaju praw i prawidłowości rozum cały czas jest „czujny” wobec samego siebie, a to ze względu na wspomnianą właśnie zdolność do krytyki własnych
wytworów.

Co jest zasadniczym celem rozumu?

Należy sądzić, że jedynym odpowiednim dla rozumu celem jest prawda. Rozum nasz byłby czymś całkowicie bezużytecznym, gdyby nie dążył do prawdy.

Można nawet obrazowo powiedzieć, że rozum żywi się prawdą. Na to jednak ktoś może zareagować twierdzeniem, że rozum nie zawsze zmierza bezinteresownie do prawdy, lecz jego celem jest przeżycie organizmu, w którym jest zakotwiczony, lub tym celem mogą być różnorakie korzyści i przyjemności, oszustwo, manipulacja itd. Ta diagnoza jest jednak krótkowzroczna, bo aby przeżyć, trzeba mieć prawdziwy obraz otaczającego świata, aby manipulować i oszukiwać, trzeba znać prawdę na temat wielu rzeczy. Inaczej osiąganie niegodziwych celów byłoby niemożliwe. W tym aspekcie rozum oszukujący i manipulujący, a jednocześnie zdający sobie sprawę z prawdy tego, co czyni, bliski jest sumieniu, które potrafi nas „gryźć” nawet wtedy, gdy popadniemy w prawie całkowity stan samooszustwa. Zatem jeszcze raz: rozum żywi się prawdą, prawda jest zawsze celem rozumu, bez niej nigdy nie mógłby nawet zacząć funkcjonować.

Maszyna niema mentalnie

Jeśli więc rozumu nie da się pojąć bez prawdy i jeśli my, ludzie, jesteśmy tym, kim jesteśmy, dzięki temu, że posiadamy rozum, to należy wnioskować, że nie bylibyśmy tym, kim jesteśmy, gdybyśmy nie posiadali idei prawdy i do niej nie dążyli. Owszem, nasz rozum jest związany z ciałem, z systemem nerwowym, zmysłami i mózgiem, lecz nie ma żadnej sprzeczności w przypuszczeniu, że nasz mózg, mimo całej swojej komplikacji, mógłby być całkowicie niemą mentalnie maszyną biologiczną. Wiemy przecież, że mózgi niektórych gatunków zwierząt są bardzo podobne do naszego w aspekcie ich wielkości i poziomu biologicznej komplikacji, a jednak w porównaniu z naszym mózgiem są „głuche i ślepe”. Chociaż w przypadku niektórych rodzajów zwierząt pojawiają się „ślady” rozumu, to jednak zdajemy sobie sprawę, że są to tylko ślady, i wiemy także, choć często wstydzimy się do tego przyznać, że ślady tego rodzaju odbieramy jako niekiedy wprawdzie wzruszającą, ale tylko karykaturę rozumu ludzkiego.

Nie te ślady jednak, lecz co innego jest bardziej dobitnym przykładem przepaści między zwierzęciem a człowiekiem. Zdarzają się sytuacje, w których oczy udomowionych zwierząt jakby szukają w oczach ludzkich porozumienia i uczestnictwa, lecz trwa to tylko chwilę i oczy zwierzęcia zapadają ponownie we własną zmysłową wewnętrzność. Porozumienie jest niemożliwe, bo tzw. architektura mózgu nie jest tym samym, co światło, które nas oświetla, i sprawia, że jesteśmy istotami rozumnymi. Spojrzenie zwierzęcia, które w oczach ludzkich szuka porozumienia i poczucia uczestnictwa, wyraża, niemożliwą dla niego do uświadomienia, tęsknotę za tym światłem.

Pozafizyczne światło

Być może nasz mózg powstał w wyniku skomplikowanych przemian, które nazwaliśmy ewolucją biologiczną, być może jest do pewnego stopnia zorganizowany tak, jak nasze komputery. Te fakty – o ile są to fakty – nie mogą wyjaśnić, w jaki sposób podobna do zwierzęcej struktura jest zdolna do poznawania, do odkrywania tak wielu skomplikowanych prawd, skąd pochodzą jej twórcze zdolności.

Należy więc wnioskować, że aby mogło nastąpić odkrywanie prawd, skomplikowane zwoje naszego mózgu muszą być oświetlane pozafizycznym światłem, i to ono sprawia, że ta plątanina komórek zaczyna rozumieć i tworzyć.

Gdy weźmiemy pod uwagę rozwój matematyki, lecz nie jako nauki o liczbach, jak się ją powszechnie rozumie, lecz jako nauki o abstrakcyjnych strukturach, to nie widać żadnego powodu, aby sądzić, że to, co w tej dziedzinie dotąd odkrył rozum ludzki, będzie miało jakikolwiek koniec: jak mogłoby wyglądać zobaczenie, że wyczerpaliśmy całą dziedzinę abstrakcyjnych struktur, którą nazywamy matematyką? Podobnie ma się rzecz z twórczością artystyczną: jak mogłaby wyglądać konstatacja, że w sztuce, malarstwie, muzyce itd. powiedzieliśmy już wszystko, co da się powiedzieć, że dotarliśmy do „kresu twórczości” w tych dziedzinach? Być może mniej oczywisty jest argument dotyczący poznania świata fizycznego, bowiem „kres fizyki” jest dzisiaj sugerowany przez pojawiające się od czasu do czasu zapowiedzi odkrycia równania opisującego wszystkie podstawowe zjawiska fizyczne w naszym wszechświecie. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że sam fakt użycia wyrażenia „nasz wszechświat” już świadczy o tym, iż przyjmujemy, że są możliwe inne tego rodzaju struktury, wyposażone w inne cząstki elementarne i w inne rządzące nimi prawa. Jak więc mogłaby wyglądać konstatacja, że doszliśmy do „kresu fizyki”?

Już dawno temu Arystoteles zauważył, że istnienie pewnej ilości prawd wskazuje, że istnieje ogrom prawd, do których ujęcia nasz rozum w tej chwili nie jest dostosowany:

Bo tak jak oczy nietoperzy są oświetlane blaskiem dnia, tak też i rozum naszej duszy jest oświetlany przez rzeczy najbardziej z natury widoczne. [Metafizyka, tłum. K. Leśniak, Warszawa: PWN, 1983, 993b]

Życie wieczne osób ludzkich, na które wielu ma nadzieję, nie musi być zatem, jak chcą krytycy, nudą, lecz będzie wejściem w obszar niekończącego się odkrywania nowych rzeczy i nowych prawd.


Stanisław Judycki – profesor filozofii, kierownik Zakładu Metafizyki, Filozofii Religii i Filozofii Współczesnej Uniwersytetu Gdańskiego. Zajmuje się epistemologią, filozofią religii i historią filozofii współczesnej.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 PolskaW pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści numeru.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy