Artykuł

Thomas Hurka: Filozofia, moralność i „Angielski pacjent”

Angielski pacjent, produkcja oparta na książce Michaela Ondaatje, zdobyła w 1997 roku dziewięć Oscarów, w tym nagrodę za najlepszy film. To ostatnie wyróżnienie jest zwykle przyznawane poważnym obrazom poruszającym doniosłe tematy. Jeśli popatrzeć od tej strony na decyzję Akademii, wybór Angielskiego pacjenta wydaje się niepokojący. Nagrodzona ekranizacja pokazuje wprawdzie etyczną perspektywę opowiadanych wydarzeń, ale jest to perspektywa indywidualistyczna i niemoralna. Filozofia może pomóc wyjaśnić, dlaczego.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2015 nr 6, s. 48–51.W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Stwierdzając to, nie zakładam, że cała sztuka może być przedmiotem moralnej krytyki, co było powszechnym przekonaniem w dziewiętnastym wieku. W tamtym czasie uważano, że głównym celem nawet takich gatunków, jak pejzaż czy muzyka instrumentalna, jest wywieranie moralnego wpływu na odbiorców i wobec tego należy je oceniać przez pryzmat tego, jak dobrze spełniają tę funkcję. Uważam za oczywiste, że wiele dzieł sztuki nie ma wymiaru moralnego, dlatego ich krytyka etyczna byłaby bezprzedmiotowa. Jednak istnieją dzieła, zwłaszcza powieści i dramaty, które podejmują problematykę moralną. W ich przypadku możemy pytać, jak dobrze to robią.

Osią fabuły Angielskiego pacjenta jest problem moralny. Pod koniec II wojny światowej we włoskiej willi powoli umiera ciężko poparzony człowiek. Jego twarz jest pokryta bliznami, co sprawia, że nie da się go rozpoznać, a on sam twierdzi, że nie pamięta, kim jest. Jednak Caravaggio, jeden z bohaterów filmu, odkrywa tożsamość pacjenta. Jest to książę Laszlo de Almasy, węgierski podróżnik i badacz pustyni. Almasy w przededniu wojny przekazał niemieckiej armii mapy pustyni, co umożliwiło atak na Tobruk i niemalże doprowadziło do zwycięstwa nazistów w wojnie w Afryce Północnej. W czasie tej ofensywy sam Caravaggio został pojmany i poddany torturom. Sądzi on, że Almasy jest winny zdrady i pragnie wymierzyć sprawiedliwość, tym bardziej że już wcześniej zabił wszystkich innych odpowiedzialnych za więzienie i tortury, jakie sam musiał znieść. Tak więc kluczowe pytanie stojące przed widzem brzmi: czy Almasy postąpił źle, przekazując wrogowi mapy? Pozostała część filmu podejmuje ten problem poprzez opowieść o tym, co doprowadziło go do tego wyboru.

Przed wojną Almasy był głęboko zakochany w zamężnej kobiecie, Katherine Clifton. Znaczna część filmu pokazuje ich pełen pasji romans. Jednak tuż przed wybuchem wojny Katherine zostaje poważnie ranna w wypadku lotniczym na pustyni, w którym ginie także jej mąż. Almasy, który jest tego świadkiem, zanosi ją do kryjówki w jaskini i obiecuje wrócić z pomocą. Jednak jego pierwsza próba uzyskania tej pomocy od armii brytyjskiej kończy się niepowodzeniem. Almasy, człowiek bez dokumentów i z obcym akcentem, zostaje oskarżony o szpiegostwo i aresztowany. Po ucieczce od Brytyjczyków udaje się do niemieckiej armii. Chcąc uzyskać tam pomoc, musi jednak zaoferować coś w zamian. Aby dotrzymać obietnicy złożonej Katherine, w imię głębokiej miłości, którą ją darzy, główny bohater oddaje więc kluczowe dla losów wojny mapy w ręce Niemców.

Usłyszawszy tę opowieść, Caravaggio traci pragnienie ukarania Almasyego. „Trucizna”, jak mówi, opuściła go. Od tego momentu postać Almasyego zostaje przedstawiona w filmie w zupełnie pozytywnym świetle. Emocjonalny punkt kulminacyjny następuje, gdy Almasy, powróciwszy zbyt późno, aby uratować Katherine, wynosi z jaskini jej martwe ciało. Łzy spływają mu po policzkach. Zdjęcia w tych scenach są wspaniałe, a muzyka w tle narasta – Almasy jest tu postacią na wskroś romantyczną. W ten sam sposób jawi się, gdy poprosiwszy o śmiertelną dawkę morfiny, umiera pod koniec filmu. Także w tej scenie zarówno jego pielęgniarka, jak i kamera otaczają go bezwarunkową miłością.

Po ucieczce od Brytyjczyków Almasy stanął przed wyborem między celem politycznym (stawić opór nazistom lub przynajmniej nie współpracować z nimi) a prywatnym (dotrzymać obietnicy złożonej Katherine). W filmie zakłada się, że wybór celu prywatnego był w pełni zrozumiały, a nawet słuszny. To przekonanie kryje się za najważniejszym zdaniem w filmie, uwagą Katherine, która zostaje podkreślona przez powtórzenie: „Wojenne zdrady są dziecinne w porównaniu do tych z lat pokoju”. Lojalność w miłości jest więc, jak sugeruje to zdanie, ważniejsza od celów politycznych, takich jak wojenna walka. Każde działanie podjęte z miłości jest więc słuszne, niezależnie od tego, jakie niesie za sobą konsekwencje polityczne.

Całkowite zbagatelizowanie obowiązku politycznego sprawia, że Angielski pacjent jest filmem niemoralnym. Celem politycznym II wojny światowej było przecież stawienie oporu nazizmowi – ruchowi, który zagrażał milionom niewinnych ludzi. Jednak nawet ten cel zostaje potraktowany w filmie jako moralnie nieistotny. Ten punkt widzenia stoi w opozycji do sposobu rozstrzygania konfliktów moralnych przedstawionego w Casablance, filmie, którego akcja także rozgrywa się w północnej Afryce podczas II wojny światowej. W Casablance Rick, postać grana przez Humphreya Bogarta, poświęca swoją miłość do Ilsy, aby przystąpić do walki przeciwko nazizmowi. W jednej z końcowych scen mówi do niej i jej męża: „Problemy trojga osób są niczym wobec ogromu cierpień świata”. W Angielskim pacjencie, przeciwnie, walka przeciwko nazizmowi zostaje beztrosko poświęcona w imię miłości. Problemy świata, jak sugeruje akcja filmu, są niczym wobec ogromu cierpień dwojga szaleńczo zakochanych w sobie ludzi.

Etyczna krytyka Angielskiego pacjenta staje się szczególnie przekonująca, gdy przyjmiemy pewne założenie dotyczące tej fabuły: biorąc pod uwagę czas, w którym Almasy dotarł do brytyjskiej armii, uciekł z niej, a następnie odnalazł Niemców, nie można było mieć nadziei na to, iż Katherine wciąż będzie żywa, gdy ukochany wróci po nią do jaskini. Almasy starał się więc dotrzymać obietnicy złożonej martwej już osobie. Jakkolwiek romantyczne może się to wydawać, ma niewielką moralną wartość w porównaniu z obowiązkiem odmówienia współpracy z nazistami.

To założenie można jednak kwestionować. Być może Almasy dotarł do Niemców na tyle szybko, aby żywić racjonalną nadzieję na uratowanie Katherine. Jeśli tak było, wybór bohatera Angielskiego pacjenta staje się wyborem innego rodzaju niż decyzja Ricka z Casablanki. Cokolwiek zrobi Rick, ma pewność, że Ilsa będzie bezpieczna. Tymczasem dla Almasyego spełnienie obowiązku politycznego jest równoznaczne ze skazaniem ukochanej na śmierć. Czy biorąc pod uwagę te okoliczności można uznać jego wybór za tak jednoznacznie zły?

Angielski pacjent, co znamienne, nie próbuje rozwikłać tego bez wątpienia moralnie istotnego wątku fabuły. Załóżmy jednak, że Katherine mogła wciąż żyć, gdy Almasy podejmował decyzję o współpracy z Niemcami. W tym przypadku film przedstawiałby głównego bohatera jako postać rozdartą między dwoma potężnymi, nieuzgadnialnymi wymaganiami moralnymi, prywatnym i politycznym. Niezależnie od dokonanego wyboru, musiałby w straszny sposób sprzeniewierzyć się jednemu z nich: jeśli odrzuci współpracę z nazistami, straci kobietę, którą kocha, a jeśli uratuje Katherine, będzie współwinny moralnego zła. Ten możliwy scenariusz przypomina strukturę, którą znajdujemy w klasycznych tragediach greckich, takich jak Agamemnon Ajschylosa, gdzie protagonista staje w obliczu tragicznego konfliktu między wypełnieniem różnych obowiązków moralnych i niezależnie od tego, jak postąpi, nie może uniknąć popełnienia czynu moralnie złego. Którykolwiek z obowiązków wybierze, bohater jest winien zaniechania innego i musi za to zaniechanie zapłacić. Jednak ten możliwy scenariusz nie jest scenariuszem Angielskiego pacjenta, gdyż Almasy w ogóle nie bierze poważnie pod uwagę możliwości wypełnienia obowiązku politycznego. Tutaj, gdy w grę wchodzi miłość, jej żądania nie tylko biorą górę nad wymaganiami politycznymi, ale po prostu czynią je trywialnymi.

Niewątpliwie taki punkt widzenia przyjmuje Almasy. Uważał on przed wybuchem wojny, że nadciągający konflikt toczy się po prostu między głupimi nacjonalizmami. We włoskiej willi, po tym, gdy cała historia została już opowiedziana, nadal jest przekonany, że jego decyzja o przekazaniu map była nie tylko słuszna, ale i oczywista. Dowiadując się od Caravaggia, że jego przyjaciel Madox popełnił samobójstwo na wieść o zdradzie, jest szczerze i bezgranicznie zaskoczony: jak ktokolwiek mógłby zareagować w ten sposób? Almasy usprawiedliwia też swoją decyzję w sposób co najmniej moralnie wątpliwy. Mówi, że na skutek jego działań nie zginęło więcej ludzi, zginęli po prostu ludzie walczący po innej stronie. Jednak nawet gdyby była to prawda (skąd Almasy może mieć takie informacje?), nie mógł tego wiedzieć, podejmując decyzję, która łatwo mogła doprowadzić do zwycięstwa nazistów w Afryce Północnej, co z kolei mogło mieć niebagatelne konsekwencje dla dalszych losów wojny. Poza tym, czy bez moralnego znaczenia jest to, że ofiary to niewinni obrońcy, a nie atakujący naziści?
Punkt widzenia Almasyego jest jednocześnie punktem widzenia przyjętym w filmie. Jak wspomniałem, szczególnie w scenach o największym ładunku emocjonalnym główny bohater zostaje przedstawiony w wyraźnie pozytywnym świetle. Ta sympatia dla jego decyzji jest niemal nieunikniona, biorąc pod uwagę sposób, w jaki film stawia moralny problem, przed którym staje Almasy.

Podejmując w jednym z tekstów moralną obronę filmu, Ondaatje zauważa (pożyczając zresztą tę frazę od swojej bohaterki – Katherine), że jego tematyką jest „miłość, namiętność oraz zdrady – te podczas wojny i te w czasie pokoju”. Rzeczywiście ekranizacja pokazuje wybór Almasyego jako konflikt między sprzecznymi obowiązkami lojalności a różnymi możliwymi zdradami. Jednak pojęcia lojalności i zdrady są w nim rozumiane w sposób całkowicie osobisty czy indywidualistyczny. Mogę być lojalny w stosunku do osoby, którą kocham, państwa, którego jestem obywatelem bądź grupy ludzi w sposób szczególny związanej ZE MNĄ. Jednak nie mogę być lojalny w stosunku do kogoś, kogo nie znam, nie mogę go też zdradzić. Ten sposób prezentowania problemów moralnych koncentruje się wyłącznie na jednostce. Almasy staje przed pytaniem, o których związanych z nim w szczególny sposób ludzi powinien troszczyć się najbardziej; czy ważniejszy jest jego związek z ukochaną osobą, czy z narodem.

Pomija on jednocześnie bez reszty bardziej bezosobowy rodzaj wymagań moralnych. Wymagania te są bezosobowe nie w tym sensie, że nie dotyczą ludzi, ale w tym, że dotyczą ludzi niezależnie od ich szczególnego związku ze mną. Należy więc przez nie rozumieć pewną solidarność z ludzkością jako taką. Inni ludzie z natury liczą się moralnie i mamy wobec nich obowiązki moralne niezależnie od relacji, jaka ich z nami wiąże. Bezosobowy rodzaj obowiązku był absolutnie kluczowy podczas II wojny światowej, gdy nazizm zagrażał milionom niewinnych ludzi, którzy niezależnie od narodowości potrzebowali ochrony. Ten sposób moralnego rozumowania jest wyraźnie obecny w Casablance. Rick nie ma żadnego osobistego powodu, aby okazać lojalność i przystąpić do walki przeciwko nazizmowi; jest Amerykaninem, a Stany Zjednoczone nie przystąpiły jeszcze do wojny. Jednak widzi on, że nazizm jest złem, któremu trzeba stawić opór. Powody, dla których zdecydował się na walkę, nie są zatem indywidualistyczne, ale bezosobowe w sensie, w jakim używam tego słowa. W Angielskim pacjencie nie ma tego rodzaju rozumowania. Wskutek ograniczenia się do pojęć lojalności i zdrady, film ten nie pozostawia miejsca na wymóg troski o innych wynikającej nie z osobistych zobowiązań, lecz po prostu z faktu, że inni są ludźmi.

Dlatego właśnie film w sposób nieuchronny przedstawia wybór Almasyego w pozytywnym świetle. Jeśli stajemy przed wyborem między lojalnością wobec konkretnej, ukochanej osoby a lojalnością względem czegoś tak abstrakcyjnego jak naród, pierwsza opcja jest w oczywisty sposób ważniejsza. Podobny ton pobrzmiewa w słynnym stwierdzeniu E. M. Forstera, że gdyby musiał wybierać między zdradą ojczyzny a zdradą przyjaciela, to ma nadzieję, iż wystarczyłoby mu odwagi, aby zdradzić ojczyznę. Ten sposób opisu sugeruje, że taka decyzja jest słuszna. Wydaje się tak jednak tylko dlatego, że wybór jest tu przedstawiony w sposób tendencyjnie wybiórczy, bez uwzględnienia racji bezosobowych. A te racje są często moralnie decydujące. Rozważmy: jeśli musisz wybrać między zdradą przyjaciela a udziałem w zabójstwie milionów niewinnych ludzi, to czy naprawdę możesz żywić nadzieję, że wystarczy ci odwagi, aby zabić tych ludzi?

To właśnie sprowadzenie wszystkich wymagań moralnych do wymagań indywidualistycznych – czyli takich, których podstawę stanowią relacje innych osób do mnie – sprawia, że Angielski pacjent jest filmem niemoralnym. Z tego rodzaju redukcją mamy do czynienia w wielu momentach tej ekranizacji.

Jednym z nich jest kolejna moralnie wątpliwa próba usprawiedliwienia się przez Almasyego. Tłumaczy on, że nie ponosi winy za zdradę, którą było przekazanie map, ponieważ to Brytyjczycy zdradzili go pierwsi, odmawiając mu pomocy w ratowaniu Katherine. Pomijając pytanie, czy w ogóle potraktowano go niewłaściwie, należy zauważyć, że główny bohater znalazł się bez żadnych dokumentów na spornym terytorium u progu wojny; jego zachowanie było obraźliwe i nie potrafił podać żadnego dobrego uzasadnienia dla swojej prośby. Nawet abstrahując od tych kwestii, trzeba zadać pytanie: czy odmowa Brytyjczyków jest wystarczającym usprawiedliwieniem dla kolaboracji z Niemcami. Odpowiedź byłaby twierdząca tylko wtedy, gdyby wojna była, jak twierdził Almasy, jedynie kolejnym konfliktem między głupimi nacjonalizmami. Jest jednak oczywiste, że w tej wojnie jedna strona była nieporównywalnie moralnie gorsza od drugiej. Z tego właśnie powodu Pathy Sallet słusznie zauważyła w artykule opublikowanym w „The Washington Post” (na który odpowiedział Ondaatje), że „postawienie w filmie znaku równości między Niemcami a aliantami trywializuje znaczenie wyborów dokonanych przez ludzi pokroju Almasyego”.

Nawet oskarżenie wobec Almasyego jest w filmie prezentowane z perspektywy indywidualistycznej. Caravaggio chciał przecież jedynie zemsty i była to prywatna zemsta: mogę chcieć zemsty tylko za zło wyrządzone mnie lub komuś blisko ze mną związanemu. Mszczę się zaś tylko wtedy, gdy wymierzam karę sam. W obu aspektach pragnienie zemsty przeciwstawia się pragnieniu sprawiedliwości, które może zostać wzbudzone przez uczynienie zła komukolwiek oraz spełnione, gdy kara zostanie wymierzona przez dowolny podmiot, w tym również przez bezosobowe państwo. Jednak sprowadzenie oskarżenia wobec Almasyego do kategorii zemsty również trywializuje problem. Ocenę jego zachowania można wówczas porównać do „trucizny”, która łatwo wyparowuje, gdy zostanie opowiedziana historia głównego bohatera. Jest to zupełnie niewłaściwy sposób opisu tego problemu. Podczas tortur, jakie zadawali mu Niemcy, Caravaggio traci kciuki. W konsekwencji nie może już dłużej wykonywać swoich kuglarskich sztuczek – gdy próbuje jednej z nich, jajko wypada mu z dłoni. Nie może też już dłużej być kieszonkowcem. Naprawdę trudno o mniej odpowiedni opis zagrożenia, jakie stanowił nazizm.

Istnieją więc trzy poziomy etycznej krytyki Angielskiego pacjenta. Po pierwsze, film przedstawia w pozytywnym świetle wybór, który jest po prostu moralnie zły. Po drugie, przechodzi się w nim do porządku dziennego nad wyborem, który, nawet jeśli nie jest moralnie zły, łamie ważny obowiązek polityczny. Po trzecie wreszcie, racje moralne zostają w nim sprowadzone do indywidualistycznych kategorii zdrady i lojalności, z pominięciem bezosobowych wymagań moralnych, które były kluczowe podczas II wojny światowej. Spośród tych trzech zarzutów, drugi, a zwłaszcza trzeci, mają charakter filozoficzny. W filozofii moralnej nie rozważa się problemów, które są kompletnie oderwane od potocznego myślenia moralnego. Rozważa się w niej te same problemy, tylko na wyższym poziomie abstrakcji, ustalając zasady oraz struktury zasad, które leżą u podstaw i wyjaśniają poszczególne sądy moralne. W tym przypadku, podobnie jak w wielu innych, krytyka filozoficzna ma niebagatelne znaczenie. Z uwagi na to, że Angielski pacjent uznaje jedynie indywidualistyczne obowiązki, pomijając obowiązki bezosobowe, nie dostrzega nic złego w wysoce dyskusyjnym wyborze, a nawet przedstawia go w pozytywnym świetle.

Casablanca była filmem swojego czasu. Przedstawiona w nim bezosobowa wizja obowiązków moralnych wyraża doświadczenie ludzi, którzy opierali się nazistowskiej agresji na inny kontynent. Niestety, Angielski pacjent również jest filmem swojego czasu. Jest to czas, w którym wielu ludzi straciło wrażliwość na zło dotykające nie tylko mieszkańców innych krajów, ale również biedniejszych członków ich własnej społeczności. Jest to czas wycofania się z ponadjednostkowych działań politycznych i zamknięcia w mniejszym świecie interesu własnego i najbliższych osób. Nic dziwnego, że Angielski pacjent zdobył tak wiele Oscarów. Film ten posiada podniosły ton, który cenią członkowie Akademii, a jego treść dobrze wpisuje się w depresyjny ton naszych czasów.

Przełożyła Jolanta Prochowicz


Tekst oryginalny: Philosophy, Morality, and The English Patient, „Queen’s Quarterly” 104.1 (1997), s. 46–55. Przekład za zgodą Autora.


Thomas Hurka – Profesor filozofii na Uniwersytecie w Toronto. Zajmuje się etyką oraz filozofią polityki. Jego najważniejsze książki to: Perfectionism and Virtue, Vice, and Value, Principles: Short Essays on Ethics oraz British Ethical Theorists From Sidgwick to Ewing. Jest również autorem popularnonaukowej książki The Best Things in Life. Strona internetowa autora: http://thomashurka.com/.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 PolskaW pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści numeru.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

1 komentarz

Kliknij, aby skomentować

  • Przyznam, że na powyższy tekst trafiałam zupełnie przypadkowo, a ponieważ interesuję się filmem już sam tytuł mnie zaciekawił „Angielski Pacjent” jako film niemoralny. Czytając ten długi wywód, uważam że jest ciekawy poznawczo bo analizuje film z dość nietypowej perspektywy, jednocześnie bardzo tendencyjny wręcz niezamierzenie śmieszny. Autor w swojej argumentacji i konkluzjach popełnia wiele błędów wynikających z jednoznacznej i uparcie forsowanej tezy wstępnej. Podstawowym błędem jest dla mnie porównywanie dwóch filmów „Casablanki” i „Angielskiego Pacjenta” w sposób, który świadczący o brakach w wiedzy filmowej i ogólnym kontekście powstania tych dzieł. Film „Casablanka” M.Curtiza powstał w 1942 r. i choć dziś postrzegany jest głównie jako jeden z najsłynniejszych melodramatów w historii kina, to w momencie swego powstania spełniał również cele propagandowe. Miał przekonać społeczeństwo amerykańskie o konieczności przystąpienia do drugiej wojny światowej jako jedynej szansy na zwycięstwo nad Trzecią Rzeszą i uratowanie cywilizowanego świata przed zagładą. W związku z tym w oczywisty sposób znajdziemy tu afirmację postawy wspólnotowej i poświęcenia własnego szczęścia, komfortu i życia w imię większej sprawy, pozornie obcej, dziejącej się gdzieś tam daleko w Europie, Afryce i Azji. Dodatkowo ta filmowa wojna dzieje się naprawdę, współcześnie, to jej środek, więc wiedza o jej różnych aspektach z natury rzeczy jest dość ograniczona w stosunku do zakresu wiedzy jaką mają realizatorzy „Angielskiego pacjenta”, który powstał w 1996 r. na podstawie książki Michaela Ondaatje z 1992. Co jest istotną różnicą w porównaniu z „Casablanką” która powstała na postawie oryginalnego scenariusza . Jeżeli autor artykułu przyjął sobie za cel tak poważną ocenę moralnej postawy jednego z bohaterów „Angielskiego Pacjenta”, rozważając kwestie konfliktu między dobrem osobistym, a dobrem ludzkości w kontekście wojny, to tym bardziej punktem odniesienia powinna być również książka Ondaatjego. Z oczywistych przyczyn ekranizacja filmowa zazwyczaj nie jest w stanie oddać wszystkich niuansów literackiego pierwowzoru i w tym przypadku było to o tyle skomplikowane bowiem kompozycja literacka składa się tu z licznych dygresji, rozważań historyczno-filozoficznych, które w niewielkim stopniu mogły wybrzmieć w filmie. Przede wszystkim „Angielski Pacjent” Ondaatjego jest dziełem o charakterze pacyfistycznym, a wiec już z założenia innym niż „Casablanka”. Ondaatje zawarł w niej wiele bardzo ciekawych rozważań o historii wojen ich sensie i kwestii znaczenia jednostki wobec historii. Myślę, że kluczowe znaczenie dla właściwej interpretacji „Angielskiego Pacjenta” jako książki i filmu w kontekście poruszanej problematyki ma właśnie moment ich powstania czyli początek lat 90. Co prawda autor artykułu w swojej końcowej konkluzji też zwraca na to uwagę, podkreśla, że wydźwięk wspomnianych dzieł ma stanowić odbicie czasów i współczesnych im postaw społecznych, ale jego argumenty są absolutnie nietrafione, ahistoryczne, wręcz naiwne. No bo jaka jest różnica miedzy ludźmi z lat 40 . a tymi którzy żyją w Latach 90. Ano taka, że ludzie z lat 40. musieli zmierzyć się z jednym z największych konfliktów wojennych w nowożytnej historii i to zaledwie po 20 latach pokoju, kiedy już myślano, że straszne doświadczenie I wojny światowej było na tyle pouczające, że kolejna wojna o takim zasięgu jest już niemożliwa. Tymczasem mimo międzynarodowych zabezpieczeń: Ligi narodów i sankcji wobec Niemiec nie udało się utrzymać pokoju. Na początku lat 90. społeczeństwa zachodu ponownie żyją w przeświadczeniu że taka globalna wojna jest już przeszłością, co prawda na przestrzeni tych 4 dekad od zakończenia II wojny światowej dochodzi do lokalnych konfliktów zbrojnych m.in w Korei, Wietnamie, Afganistanie, Bejrucie, Izraelu i Palestynie, co prawda przez ten okres trwała napięta, zimna wojna, i zagrożenie nuklearne, ale pod koniec lat 80. dochodzi do pozytywnych politycznych i społecznych przeobrażeń, wiele państw komunistycznych odzyskuje suwerenność, upada mur berliński rozpada się ZSRR. I właśnie w tym czasie, gdy wydaje się, że Europa może zjednoczyć się jak nigdy, w samym jej sercu, niespodziewanie wybucha jedna z najokrutniejszych cywilnych wojen XX w. Kompletnie niezrozumiała i barbarzyńska wojna domowa w byłej Jugosławii, gdzie naprzeciw siebie stają nie tylko „obce” armie, ale dosłownie sąsiedzi, koledzy ze szkoły. Według specyfiki tej wojny członkowie rodzin stają się wrogami, bo mieszane etnicznie małżeństwa były w Jugosławii czymś normalnym. Ludzie na świecie zaczynają śledzić codziennie na ekranach swoich telewizorów ostrzeliwanie ulic pięknego Sarajewa, z którego zaledwie sześć lat wcześniej szły w świat transmisje zawodów Olimpijskich. To się w głowie nie mieści i mimo istnienia ONZ świat jest bezsilny. W pewnym sensie te doświadczenia podobne są do sytuacji bohatera „Angielskiego Pacjenta”, węgierskiego arystokraty Almasy’ego, który żyje i pracuje w kosmopolitycznym, otwartym kręgu światowców, pasjonatów i podróżników, to jest jego wspaniały świat, w którym nie ma znaczenia czy ktoś jest Węgrem, Anglikiem czy Belgiem, tymczasem z dnia na dzień w momencie wybuchu wojny ten świat znika, a on sam staje się persona non grata w Międzynarodowym Towarzystwie Geograficznym do którego należał. Przestaje być postrzegany jako przyjaciel, partner, ceniony kompan różnych wypraw, nagle staje się kimś podejrzanym, niegodnym zaufania tylko dlatego, że jego państwo stanęło po innej stronie barykady. Myślę że na tym polega fundamentalna różnica między „Casablanką” a „Angielskim Pacjentem”. Oba filmy ukazują zupełnie inny aspekt wojny i pojęcia wroga. Dlatego „ niemoralna”, relatywistyczna postawa Almasy’ego ukazana jest pozytywnie bo pokazuje wojnę właśnie z takiej „egoistycznej” perspektywy, która przecież musi towarzyszyć poszczególnym ludziom wobec wydarzeń, na które nie mają wpływu, a które burzą ich świat prowokując pytania: dlaczego nie mogę się uczyć i pracować w spokoju, realizować swoich pasji, dlaczego mój przyjaciel staje się moim wrogiem, dlaczego ktoś burzy mój dom, zabija moich bliskich, dlaczego muszę marznąć i głodować, w imię czego?. Jak mówi mieszkaniec Sarajewa w jednym z filmów dokumentalnym z tamtych lat: “żyliśmy tu sobie razem od lat i było dobrze, komu to przeszkadzało?”. (Mając na myśli zróżnicowanie etniczne i religijne mieszkańców). Brzmi podobnie jak Almasy gdy ten mówi „te głupie nacjonalizmy”. Więc jeżeli Almasy jest „niemoralny” w swoim postępowaniu to czy jakakolwiek wojna jest moralna?

    Kolejna kwestią jest fakt, że zarówno „Casablanca” jak i „Angielski Pacjent” to opowieści fikcyjne choć osadzone w realiach historycznych. W swej zewnętrznej i fabularnej materii są przede wszystkim melodramatami idealnym, stąd pewnie ich duża popularność. Tymczasem autor pisze z taką śmiertelną powagą o Almasym i Ricku jakby to były postaci w 100 procentach autentyczne (filmowy Almasy jest luźno inspirowany postacią autentyczną) a ich wybory faktycznie zaważyły na losach świata (no chyba, że postać Ricka odczytamy dosłownie jako uosobienie Stanów Zjednoczonych). Wiadomo, że podczas II wojny dochodziło do znacznie poważniejszych „politycznych zdrad i spisków” wynikających z różnych operacji w zakresie działań wywiadu i kontrwywiadu różnych państw, które miały realny wpływ na taki, a nie inny przebieg wydarzeń. Do tego dochodzą moralnie dwuznaczne alianse jak chociażby pakt aliantów ze Stalinem w imię wyższych celów. Nie mówiąc już o niemoralnych z dzisiejszej perspektywy operacjach wojskowych jak bombardowanie Drezna i zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki. W tym kontekście Almasy ma rację, że zawsze giną ludzie tylko z innej strony, bo przecież to były słowa ogólne w stosunku do wojny , zawsze giną jacyś ludzie z „naszej” lub „obcej” strony. Na takie rozważania można było sobie pozwolić już z pewnej perspektywy, właśnie pod koniec XX w. po tych wszystkich wojennych doświadczeniach całego stulecia i w środku konfliktu na Bałkanach tak jak zrobił to Ondaatje w „Angielskim Pacjencie”. “Casablanka” odpowiadała tylko na bieżące problemy 1942 roku. Dlatego uważam. że końcowe zarzuty autora są strasznie wydumane tak jakby nie rozumiał i nie mógł zaakceptować możliwości zupełnie innej perspektywy na wojnę, która nie zawsze musi być wzniosłą opowieścią o niezłomnych bohaterach, gotowych poświęcić wszystko, o zwycięskich bitwach i operacjach woskowych oraz jednoznacznie pozytywnych ludzkich wyborach. No i ostatnia rzecz, po to aby udowodnić przyjętą tezę o niemoralności „Angielskiego Pacjenta” autor tekstu skupia się tylko na postaci jednego z głównych bohaterów hrabim Almasym, tyle że w przeciwieństwie do „Casablanki” jest to dzieło znacznie bardziej wielowątkowe podobnie jak książka, której poszczególne rozdziały zatytułowane są imionami kilku kluczowych postaci. W związku z tym, jednym z aspektów filmu i książki „Angielski Pacjent” jest pokazanie różnych wojennych losów i postaw m.in. kanadyjskiej pielęgniarki Hany czy sapera Kipa, hindusa służącego w armii brytyjskiej.

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy