Artykuł

Tim Mawson: Bóg a sens

Co daje nam namysł nad pytaniem: w jaki sposób istnienie Boga wpłynęłoby na sens naszego życia? Czy fakt, że Bóg miałby dla nas swój plan, sprawiłby, że nasze życie nabrałoby głębszego sensu, czy też realizację sensownego życia by utrudnił?

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2015 nr 2, s. 21–23.W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Wśród filozofów analitycznych zwykle dominowała niechęć do pytania o sens życia. Uznawano je za bezsensowne. Takie wyjaśnienie dla większości ludzi było z pewnością rozczarowujące. Ostatnio jednak wiele się w tym względzie zmieniło. Po kilku dziesięcioleciach zawężania filozofii analitycznej tylko do naukowo obserwowalnych faktów, tj. faktów fizycznych, do łask wróciły również i takie kwestie, jak sens życia. Uznano, że można sensownie mówić o sensie życia jako konkretnej, pozytywnej właściwości, która może być udziałem jednostek ludzkich. Filozofowie analityczni zaproponowali wiele teorii mówiących, na czym mógłby polegać sens życia. Problem sensu życia jest obecnie w filozofii analitycznej żywo dyskutowany i ma się całkiem dobrze. Gdzie jednak w całym tym dyskursie
jest Bóg?

Do słowa „Bóg” w filozofii analitycznej także zwykło się podchodzić z wielką powściągliwością. I ono jednak w końcu wydostaje się z cienia podejrzeń. Obecnie wielu autorów regularnie angażuje się w badania nad teistycznymi zagadnieniami w metafizyce czy epistemologii, co więcej, niektórzy filozofowie analityczni nawet wierzą w Boga, o którym rozprawiają. Pojawili się także autorzy dokonujący refleksji nad konsekwencjami tezy o istnieniu Boga dla problemu sensu ludzkiego życia. Efektem tej refleksji staje się – myślę, że można tak powiedzieć – coraz szersza lista publikacji. W literaturze tej można wyodrębnić trzy możliwe poglądy dotyczące relacji między istnieniem bądź nieistnieniem Boga a sensem naszego życia czy może sensem w naszym życiu.

Trzy poglądy

Zgodnie z pierwszym poglądem istnienie Boga, przy założeniu, że Bóg rzeczywiście istnieje, ma pozytywny wpływ na to, jaki sens ma nasze życie. Mówiąc prościej, pogląd ten głosi, że istnienie Boga to dobra wiadomość dla nas i sensu naszego życia, zaś nieistnienie Boga to zła wiadomość. Zgodnie z drugim poglądem istnienie (bądź nieistnienie) Boga nie ma wpływu na kwestię sensu życia, nic do niej nie wnosi – ani pozytywnego, ani negatywnego. Zgodnie zaś z trzecim poglądem istnienie Boga szkodzi (szkodziłoby) sprawie sensu życia i jest (byłoby) dla nas złą wiadomością. Jeśli jednak Bóg nie istnieje, to byłoby to dobrą wiadomością.

Istnienie Boga dodaje sensu

Przyjrzyjmy się, jaka jest główna racja przyjęcia pierwszego z trzech wymienionych powyżej poglądów – że istnienie Boga stanowi (stanowiłoby) dobrą nowinę dla sprawy sensu życia.

Na rzecz tego poglądu przemawia klasyczny argument: Bóg to takiego rodzaju byt, który (przy założeniu, że istnieje) ma wobec nas, Jego stworzeń, swoje cele i zamierzenia. To, że są (bądź byłyby) one dla nas warte pożądania, gwarantowałaby Jego doskonała dobroć. W takim przypadku zarówno pytanie o sens życia, jak i pytanie o cel życia wydają się jednym i tym samym pytaniem. Każdemu, kto je postrzega jako bardzo podobne, tego rodzaju argumentacja może wydawać się przekonująca. Bóg może mieć wiele zamiarów (celów) wobec nas, także na wielu różnych „poziomach” – na poziomie ogólnego celu dla całej ludzkości (na przykład abyśmy wzrastali, dojrzewali do dobrowolnego wejścia z Nim w głęboką relację), jak i na poziomie każdego z nas jako indywiduum (w Twoim przypadku być może, abyś na przykład został misjonarzem).

Tradycyjnym źródłem obaw dotyczących sensu naszego życia jest pozorna arbitralność i przypadkowość tego, co z nim robimy. Zależy mi na tym czy tamtym, ale równie dobrze mogłoby mi zależeć na czymś innym. To, co wydaje się ważne z wąskiej perspektywy, nie wydaje się już takie z szerszego punktu widzenia. Czyż z najszerszej perspektywy wszystko nie okazuje się arbitralne, a to, co uczynię, nieważne? Bóg wydaje się dobrym kandydatem do zatrzymania kłopotliwego nieskończonego regresu czy też nieskończonego poszukiwania coraz szerszej perspektywy. W Bogu moglibyśmy znaleźć perspektywę ostateczną, poza którą już nie da się wyjść, która nie ulegałaby już zmianie, a z której można by ująć jako ważne przynajmniej niektóre rzeczy, jakie w naszym życiu robimy. Tak rozumiany Bóg byłby w stanie usunąć absurdalność, o której pisał Thomas Nagel w swoim ważnym eseju pt. Absurd. Nadając naszemu życiu cel ujęty z odpowiednio szerokiej perspektywy, a także umożliwiając kontynuację naszego istnienia po śmierci, która dawałaby możliwość pełnego osiągnięcia tego celu, Bóg wnosi sens w nasze istnienie. Taki jest klasyczny argument za tym, aby uważać, że istnienie Boga dodaje bądź dodawałoby naszemu życiu sensu.

Istnienie Boga ujmuje sensu

Teraz skierujmy naszą uwagę w stronę głównej racji na rzecz myślenia, że istnienie Boga ujmuje (bądź ujmowałoby) naszemu życiu sensu. Co może zaskakiwać, ta przeciwna poprzedniej konkluzja posiada ten sam punkt wyjścia.

Główny argument na rzecz myślenia, że w kontekście sensu naszego życia istnienie Boga jest (lub byłoby) dla nas złą wiadomością, ma swoje korzenie w myśli Jeana Paula Sartre’a. Uznał on, że jeśli Bóg istnieje, wówczas byłoby tak, jak sugerują ci, którzy uznają istnienie Boga za coś dobrego dla sensu naszego życia – cel naszego istnienia byłby nam dany od Boga. Jednak dla Sartre’a to zła wiadomość: nadanie celu z góry odbiera nam możliwość wyboru własnego celu. Oznacza odebranie nam autonomii, wolności tworzenia siebie, która w istotny sposób nadaje sens naszemu życiu. Jeśli założyć teizm, okazuje się, że wykonujemy pracę, o którą nigdy się nie staraliśmy, dla przełożonego, którego nigdy sobie nie wybieraliśmy. Nasza funkcja może mieć jednak charakter zastępcy kierownika, niekoniecznie młodszego majstra zapchajdziury (nie wspominając już o funkcji noża do papieru, do której nasze życie porównywał Sartre) i tym samym w naszym życiu nadal byłoby miejsce na sens ujęty w kategoriach autonomii i możliwości tworzenia siebie. Należy jednak przyznać, że nie możemy liczyć na taki sam zakres sensu, rozumianego jako autonomia w tworzeniu siebie, jak przy założeniu prawdziwości ateizmu.

Wiele sensów życia

Ja opowiadam się za pluralizmem w kwestii sensu życia, tj. za twierdzeniem, że powyższe poglądy można uznać za dopełniające się, a nie opozycyjne, ponieważ istnieje wiele uprawnionych znaczeń wyrażenia „sens życia”. Wydaje się bowiem, że w pewnych aspektach Bóg czyni (lub czyniłby) nasze życie bardziej sensownym, w innych zaś aspektach czyni (czyniłby) je mniej sensownym. Jeśli Bóg istnieje, wówczas mamy do dyspozycji więcej sensu w rozumieniu znanego (lub przynajmniej poznawalnego) celu, który należy do jakiegoś szerszego planu świata. Jednocześnie jednak istnienie Boga ujmuje sensu życia, ponieważ wówczas jest (byłoby) ono pozbawione w jakimś stopniu autonomii w zakresie samotworzenia. Sądzę, że najlepszym sposobem podejścia do kwestii sensu życia jest przyznanie, że pierwszy z wymienionych tu trzech poglądów jest w jakiejś mierze słuszny, przy określonym rozumieniu „sensu życia”, trzeci pogląd także ma pewną słuszność (przy innym rozumieniu sensowności); również drugi, którym niestety nie zajmowałem się tutaj wiele, ma rację, jeśli wziąć pod uwagę jeszcze inne znaczenia „sensu życia”.

Taki wniosek jeszcze nie stanowi końca naszych rozważań, ponieważ możemy słusznie uważać, że ważniejsze jest prowadzenie sensownego życia w jeden określony sposób kosztem innych. Powinniśmy zatem zapytać, czy Bóg czyni (uczyniłby) nasze życie bardziej sensownym w głębszym niż inne znaczeniu tego słowa, oraz czy osiągnięcie takiego życia nie wymaga (nie wymagałoby) ceny w postaci rezygnacji z dążenia do większego sensu życia w innych, płytszych znaczeniach. Możemy również zapytać, czy Bóg czyni (czyniłby) nasze życie mniej sensownym w głębszym znaczeniu, a powiększyłby jego sens jedynie w znaczeniu płytszym. Na te pytania z powodu braku miejsca nie zaproponuję tutaj odpowiedzi, ale mam nadzieję, że napisałem dość, aby przynajmniej wprowadzić kilka kwestii wartych rozważenia przy okazji dyskusji na temat relacji między Boskimi zamiarami a sensem naszego życia.


Tim Mawson – swoje dorosłe życie związał z Uniwersytetem Oksfordzkim, gdzie obecnie jest The Edgar Jones Fellow i nauczycielem filozofii. Interesuje się filozofią religii i teorią wartości. Ma dwie córki, z którymi najchętniej spędzałby cały swój wolny czas.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 PolskaW pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści numeru 2/2015: Sens życia.

 

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy