Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2023 nr 4 (52), s. 26–28. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Czym jest przyjaźń (w skrócie), tj. jak zdefiniowałby Pan przyjaźń?
W ubiegłym roku wydałem książkę o przyjaźni w Oxford University Press pod tytułem Friendship for Virtue, w której opierałem się przede wszystkim na Arystotelesowej koncepcji przyjaźni. Według tego filozofa wszystkie formy prawdziwej przyjaźni związane są z odwzajemnioną życzliwością i darzeniem przyjaciół miłością ze względu na ich dobro. Takie przyjaźnie można podzielić na trzy główne typy, wśród których pierwsze dwa – umiłowanie przyjaciół opierające się na przyjemności albo na użyteczności, jaką przynoszą (jako dalszy skutek – przyp. red.) – są „niepełne” ze względu na ich zasadniczo instrumentalny charakter. Przyjaźń trzeciego typu natomiast, najbardziej rozwinięta, tzn. przyjaźń charakterów – w której miłość zakorzeniona jest w cnotliwym charakterze naszego przyjaciela – jest przyjaźnią „pełną”, ponieważ posiada wyjątkową, wewnętrznie wartościową i wytrzymałą naturę. Współcześnie Arystotelesowską kategorię pełnej przyjaźni nazywalibyśmy przyjaźnią „bliską” lub „głęboką”.
Czym przyjaźń różni się od miłości? Być może miłość w najdoskonalszej formie stanowi rodzaj przyjaźni, a może to przyjaźń jest rodzajem miłości?
Interesujące jest, że w starożytnej Grecji na określenie miłości używano tego samego terminu, który odnoszono do przyjaźń, tzn. philia. A zatem dla Arystotelesa, ale także w moim mniemaniu, przyjaźń to rodzaj miłości. Nie oznacza to jednak miłości erotycznej czy romantycznej, którą Grecy nazywali eros. Arystotelesa, co ciekawe, nie interesowały sytuacje, w których może wystąpić konflikt między przyjaźnią i miłością erotyczną, np. w przyjaźniach damsko-męskich. Współcześnie jednak często podejmuje się tematykę takich sytuacji w angażujący sposób, tak jak np. w hollywoodzkim filmie Kiedy Harry poznał Sally.
Czy istnieją rodzaje przyjaźni na wyłączność?
Jednym z ograniczeń, jakie Arystoteles przypisuje pełnej formie przyjaźni, jest możliwość jej zawarcia z bardzo niewielką liczbą osób naraz. Nie ma w tym nic tajemniczego. Osobiste relacje nie mogą być głębokie czy bliskie, jeżeli utrzymujemy je z setką czy tysiącem osób. Dlatego w pewnym sensie poprzez zawarcie każdej głębokiej przyjaźni wyklucza się możliwość jej osiągnięcia z innymi.
Czy przyjaciele zawsze mówią sobie prawdę?
To ważne pytanie, związane z głównym celem mojej książki, jakim było przywołanie akcentu położonego przez Arystotelesa na wychowawczą wartość przyjaźni. Podstawowy sens „przyjaźni charakterów” to wzajemna pomoc we wzrastaniu i kultywowaniu lepszego charakteru. Aby było to możliwe, przyjaciele muszą być ze sobą szczerzy i bezpośredni, niekiedy wręcz w brutalnym stopniu. Jednym z problemów współczesnych przyjaźni (który można zaobserwować np. w mediach społecznościowych) jest to, że wydają się przekształcać w „towarzystwa wzajemnej adoracji”, w których zadaniem przyjaciół jest bezkrytyczna, bezwarunkowa akceptacja i uznanie dla wzajemnych wyborów, np. tych tożsamościowych: „Czyli zdecydowałaś się zostać gotką. Wspaniale, co za ekscytujący wybór!”. Tymczasem dla Arystotelesa najlepsze przyjaźnie to te krytyczne, w których przyjaciele utrzymują się nawzajem w stanie gotowości i, jeśli trzeba, odgrywają adwokata diabła. Aby móc wzrastać jako osoba, potrzebuję bliskiego przyjaciela, gotowego kwestionować moje wybory i być wobec mnie szczerym.
Czy przyjaźń wymaga (jakiejś formy) równości? Jeśli nie, w jaki sposób przyjaźń pomiędzy rodzicem i dzieckiem albo człowiekiem i zwierzęciem różni się od przyjaźni pomiędzy równymi stronami?
Cóż, odnosząc się znów do Arystotelesa, który miał w tej kwestii rację, tak samo jak w wielu innych sprawach, bliskie przyjaźnie mogą istnieć zarówno pomiędzy „równymi” (rówieśnikami), jak i „nierównymi”, takimi jak rodzice/nauczyciele/profesorowie/mentorzy. Tak równe, jak i nierówne przyjaźnie mogą mieć wartość wychowawczą. Jednym z moich głównych zarzutów pod adresem Arystotelesa jest natomiast to, że miał on zbyt wyidealizowane wyobrażenie o obydwu tych formach przyjaźni i nie zdawał sobie sprawy, w jaki sposób jedne i drugie mogą rozpaść się i „wyparować” z różnych powodów. W książce wskazuję 10 powodów, dla których rozpadają się nawet te najlepsze przyjaźnie. To bardzo delikatne i wrażliwe relacje międzyludzkie.
Czy może istnieć prawdziwa przyjaźń pomiędzy ludźmi, którym brakuje cnót? Albo czy (moralnie) źli ludzie mogą się przyjaźnić?
Na pierwszy rzut oka wydaje się rozsądne zgodzić się z Arystotelesem, że źli ludzie mogą posiadać przyjaciół dla przyjemności i pożytku, ale nie ze względu na cnotę. Sam Arystoteles mógłby jednak chcieć pójść o krok dalej, mówiąc, że żaden z tych rodzajów przyjaźni nie jest dostępny dla złoczyńców, bo wszystkie one wiążą się z troską o drugą osobę w sposób, do jakiego ci nie są zdolni. Arystotelesowi blisko tu do poglądu Woltera, który w swoim Słowniku filozoficznym pisał, że „źli mają tylko wspólników”, „rozpustnicy – towarzyszy do rozpusty”, ale „tylko ludzie cnotliwi mają przyjaciół”. Będąc „pełni kaprysów” – twierdzi Arystoteles – zarówno w stosunku do potencjalnych przyjaciół, jak i wobec pozostałych osób, niegodziwcy mają w samej swojej psychologicznej naturze zapisaną prawdę, zgodnie z którą „zły człowiek skrzywdzi złego człowieka, a ci, którzy się nawzajem krzywdzą, nie czują do siebie życzliwości”, a zatem nie mogą się przyjaźnić. Jednak nie każdy się z tym zgodzi. Przykładowo, jeden z czołowych autorów podejmujących współcześnie tematykę przyjaźni, Alexander Nehamas, twierdzi, że zarówno dobrzy, jak i źli ludzie mogą zawierać głębokie i bliskie przyjaźnie. Można spierać się, czy Arystoteles jednym pojęciem „niegodziwości” nie obejmuje różnych kategorii osób z wadliwym charakterem, od moralnie obojętnych i niekonsekwentnych do prawdziwie sadystycznych i złośliwych. Większość z nas i tak nie jest doskonale cnotliwa, dlatego powinniśmy być ostrożni we wskazywaniu kategorii ludzi, którym brak cnót do tego stopnia, że nie mogą mieć przyjaciół.
Niektórzy autorzy twierdzą, że arystotelesowska przyjaźń (a także arystotelesowski ideał cnót) ma charakter egoistyczny. Na ile jest to trafny zarzut?
No cóż, nie jest ona egoistyczna w wąskim sensie (tzn. koncentrująca się tylko na naszym „ja”), skoro Arystoteles twierdzi, że przyjaciel staje się rozszerzeniem ego, „drugim ja”. Trudno też mówić tu o egoizmie w szerszym sensie (moralnego wyróżniania bliskich), jako że filozof utrzymuje, że ci, którzy „dają wszystko” przyjacielowi bez zastanowienia, są ludźmi „do niczego”. A zatem, chociaż Arystoteles nie był utylitarystą, utrzymywał, że decyzje moralne powinno się podejmować z myślą o rozwoju wspólnoty, nie tylko własnym i swoich „kumpli”. To, jak duża jest ta wspólnota, zależy od osoby podejmującej daną decyzję. Jeżeli to tylko ktoś z nas, Arystoteles uznałby, że rozważanie wpływu naszych działań na całą ludzkość, takie, jakiego chcieliby właściwi utylitaryści, leży poza naszymi możliwościami psychomoralnymi. Jeżeli natomiast chodzi o „męża stanu” (tj. polityka), musi on podejmować decyzje, licząc się z dobrem wszystkich obywateli. Mając to na uwadze, Arystotelesowi nadal daleko do właściwie chrześcijańskiego przekonania, że powinniśmy jednakowo miłować wszystkich swoich „bliźnich”.
Wydaje się, że wkraczamy w epokę gwałtownego rozwoju sztucznej inteligencji. Czy uważa Pan, że będzie można zawierać z maszynami SI (robotami) bliskie relacje zasługujące na miano przyjaźni?
Wszystko zależy od tego, czy roboty będą wystarczająco rozwinięte, żebyśmy mogli przypisywać im status osoby i posiadanie intencji. Jeśli tak się stanie, nie widzę przeszkód w zawieraniu z nimi przyjaźni. Współczesnym chatbotom wciąż jednak daleko do tego ideału, więc mówimy o możliwościach oddalonych o kilka dekad. Pytanie to może stać się natomiast nurtujące dla tych czytelników czasopisma, którzy są jeszcze w młodym wieku. Ciekawe będzie dla nich przekonać się, w jaki sposób filozofowie będą odpowiadać na to pytanie za 30–40 lat.
Tłumaczenie: Mira Zyśko
Kristján Kristjánsson – profesor edukacji charakteru i etyki cnót na Uniwersytecie w Birmingham w Wielkiej Brytanii. Interesuje się badaniami nad charakterem i cnotami na styku filozofii moralnej, psychologii moralnej i edukacji moralnej. Opublikował osiem książek poświęconych zagadnieniom z tego obszaru, w tym Aristotelian Character Education (Routledge, 2015), która zdobyła nagrodę British Society for Educational Studies jako najlepsza książka edukacyjna roku, oraz Friendship for Virtue (Oxford University Press, 2022). Jest redaktorem „Journal of Moral Education”. Jego hobby to m.in. podróże i czytanie.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
< Powrót do spisu treści numeru.
Ilustracja: Lubomira Platta
Niestety, lecz powyższy tytuł, teza i jednocześnie oxymoron jest typowo afilozoficzny…
A Dekalog!? W końcu jest jakaś w tym etyka! Świecka!? Laicka!? Ziemska!?
I to tradycyjne mieszanie bytów, nadobecność/nadreprezentacja oraz ich nadinterpretacja.
Schemat — myślowy — goni schemat.
“Filozoficzna poprawność” /PhC/!?
Czy to tylko “polityczna” /PC/ albo choćby “teologiczna/religijna poprawność” /ThC/!?
Świat jak życie jest prosty, lecz nie prostacki.
Naprawdę.