Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2023 nr 6 (54), s. 47–48. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Wieszczka Diotyma powiedziała Sokratesowi:
natura śmiertelna szuka sobie wiekuistego bytu i nieśmiertelności. A znaleźć ją może tylko na tej jednej drodze, że zostawia inną jednostkę młodą na miejsce starej (Platon, Uczta, XXVI, 408).
Owa starożytna diagnoza z czasów głęboko przeddarwinowskich jest w swej treści zadziwiająco podobna do maksymy moralnej etyki ewolucjonistycznej: dobre jest to, co sprzyja przetrwaniu gatunku. Lepiej zatem jest mieć dzieci, niż ich nie mieć. Dziś jednak można w to wątpić. Sprowadzanie nowych dzieci na świat, który chyli się ku katastrofie klimatycznej, naraża je na piekło upałów i suszy. O ile Diotyma mogła uważać, że „zapładnianie tego, co piękne” (tamże, 394), jest wyrazem miłości, to obecnie wydaje się to raczej samolubnym okrucieństwem.
W każdym razie biblijny nakaz –
Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię (Rdz 1,28)
– stracił na aktualności, skoro ziemia została nie dość, że zaludniona, to przeludniona. W czasach Platona, a później wczesnego chrześcijaństwa ludność świata nie przekraczała 300 mln. Ja się urodziłem wśród mniej więcej 2,5 mld ludzi. Moje dzieci przychodziły na świat dwa razy ludniejszy. Teraz jest nas ponad 8 mld. Narzekania na niską dzietność, zwłaszcza w kontekście rzekomych potrzeb rynku pracy, mnie nie przekonują. Jest nas za dużo i mamy za dużo rzeczy: samochodów na ulicach, odzieży w sklepach i zbędnych gadżetów, którymi usiłują nas uszczęśliwić marketingowcy nieznajdujący bardziej produktywnego zajęcia, wreszcie – za dużo śmieci. Następne słowa biblijnego wersetu brzmią: „i uczynili ją sobie poddaną”. Tymczasem ziemia coraz mocniej wierzga, jak gdyby chciała zrzucić z siebie rosnący ciężar, który jej zadajemy.
Wracając do Platona, trzeba zaznaczyć, że nauczycielka Sokratesa miała na myśli zapładnianie nie tylko ciała, lecz także duszy, by począć „rozum i wszelkie inne dzielności”.
I każdy by wolał raczej takie płody wydawać, aniżeli ludzkie dzieci płodzić, kiedy tylko popatrzy na Homera i Hezjoda, i tylu innych dzielnych twórców, i zazdrościć im zacznie, że takie cudne dzieci zostawili, dzieci, które im nieśmiertelną sławę i pamięć przyniosły, bo same są nieśmiertelne (Platon, Uczta, XXVII, 411).
Dziś ta odmiana nieśmiertelności staniała: dzieł literackich i naukowych publikuje się coraz więcej i też jest ich za dużo. A komu i tej odrobiny talentu lub determinacji zabraknie, temu zawsze zostaje założenie konta na Facebooku lub innym Instagramie, gdzie może wystawiać na powszechny podziw zdjęcia pięknych scen z własnego życia. W internecie nic nie ginie, więc wizerunek efektownie przyrządzonego śniadania przetrwa swojego twórcę.
Droga miłości na tym jednak się nie kończy, biegnie „od ciał [i dusz] pięknych do pięknych postępków, od postępków do nauk pięknych, aż do tej nauki na końcu, która […] człowiekowi daje owo piękno samo w sobie […] nieskalane, czyste, wolne od obcych pierwiastków […], nadświatowe, wieczne, jedyne, niezmienne piękno samo w sobie”. Dopiero temu, kto je ogląda i ma czym je oglądać, „wolno marzyć o nieśmiertelności” (tamże, XXIX, 414). Wcześniejsze etapy wspinaczki po szczeblach miłości są ledwie wstępem, przygotowaniem do wejścia na sam szczyt, gdzie „życie jest coś warte”.
Niestety, jeśli zatrzymać się na początku drogi miłości i zrezygnować z płodzenia potomstwa, to dalsze etapy rychło staną się niewykonalne. Piękno samo w sobie przetrwa, ale nie będzie miał kto go oglądać. Będzie jak wiekuisty internet z odmową dostępu. Czy marzenie o nieśmiertelności należy zatem całkiem porzucić? Między „za dużo” a „zupełnie nic” rozpościera się wszak przestrzeń pośrednich możliwości. Wśród nich może znajduje się szansa na dzieci dość rozumne i dzielne oraz na tyle gotowe do pięknych czynów i miłujące piękno nauk, by odwrócić wymieranie gatunków z ludzkim na czele. Na hamletyzujące „mieć albo nie mieć” odpowiedź brzmi: mieć, ale nie za dużo, za to pięknie.
A co, jeśli dzieci nie pójdą za Gretą, Sokratesem dnia dzisiejszego? Jeśli wtoczy się pijany Alkibiades ze swą prywatną skargą, a po nim wtargnie banda opojów, którzy „gubili z wolna wątek myśli, bo kiwając się ciągle, usypiał najpierw Arystofanes, a kiedy już dniało, zasnął i Agaton”? Cóż, Sokrates wtedy poszedł do Lykejonu, starożytnej siłowni z łaźnią,
wykąpał się, potem dzień cały tak spędził, jak to zazwyczaj był czynił, a wieczorem poszedł do domu odpocząć (tamże, XXXVIII, 487).
Cytaty z Biblii według Biblii Tysiąclecia, https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1 (dostęp: 20.10.2023).
Cytaty z Platona za: https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/platon-uczta.html (dostęp: 20.10.2023).
Adam Grobler – profesor, były pracownik Katedry Filozofii Uniwersytetu Opolskiego i członek Prezydium Komitetu Nauk Filozoficznych PAN. Zajmuje się metodologią nauk, teorią poznania, filozofią analityczną i dydaktyką filozofii. W wolnym czasie gra w brydża sportowego. Wdowiec (2006), w powtórnym związku (od 2010), ojciec czworga dzieci (1980, 1983, 1984, 1989) i dziadek, jak na razie, ośmiorga wnucząt. Mieszka w Krakowie. E‑mail: adam_grobler@interia.pl.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
< Powrót do spisu treści numeru.
Ilustracja: Paulina Belcarz
Ok, chcę dużo dzieci. Schopenhauer pisał, ale nie wiem gdzie to czytałem, że można ich mieć ponad kilka tysięcy w ciągu trzech lat.
To może w “metafizyce miłości płciowej”. Nie wiem jak on to wyliczył.
Miał na myśli hipergamie?