Artykuł Etyka Felieton Filozofia polityki

Adam Grobler: Miłosierne oblicze sprawiedliwości

Globler baner logo czarne
„Rozum jest najsprawiedliwiej rozdzielonym dobrem na świecie.  Nikt bowiem nie uskarża się na jego brak”.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2018 nr 3 (21), s. 42–43. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku  PDF.


Tymi słowy Kartezjusz rozpoczyna słynną Rozprawę o metodzie (1637). Dziś brzmi to jak żart. Dobrze przecież wiemy, że talentami jesteśmy obdarzeni nierówno. Dlatego John Rawls w Teorii sprawiedliwości (1971) głosi, że skoro talenty są wygraną na loterii genowej, to ich nosiciel niczym na nie sobie nie zasłużył. Toteż jest ich nosicielem właśnie, a nie posiadaczem. Należą nie do niego, lecz są częścią wspólnego majątku. Nosiciel winien jest dzielić się niezasłużonymi przezeń korzyściami ze swoich talentów. Jemu zaś należy się tylko tyle, ile trzeba, by zechciał swoje talenty pielęgnować dla dobra wszystkich.

Kartezjusz, choć w swoich czasach nie mógł mieć pojęcia o genetyce, oczywiście dostrzegał różnice osiągnięć intelektualnych poszczególnych ludzi. Wyjaśniał je tym, że ludzie równi rozumem nierówno go używają. Posługują się bowiem metodą bardziej lub mniej starannie. Błąd rozumowania jest zatem błędem moralnym. Z dzisiejszego punktu widzenia można się z tym do pewnego stopnia zgodzić. Niewątpliwie bowiem talenty można rozwijać regularnym ćwiczeniem albo gasić je zaniedbaniem. Sprawności umysłowe można trenować tak samo, jak trenuje się siłę mięśni czy celność rzutu do kosza. Rzecz jasna nie każdy ma zadatki na noblistę lub mistrza olimpijskiego. Ale, pomijając poważne defekty genetyczne, każdy może skromne zalążki tego lub innego talentu rozbudzić odpowiednim nakładem pracy i uzyskać doktorat, drugą klasę sportu, tytuł mistrza kuchni lub fryzjerstwa.

Rawls jednak uważa, że zalety charakteru, takie jak niezbędne do pielęgnowania talentu wytrwałość i pracowitość, również nie są osobistą zasługą, lecz efektem genetycznego zbiegu okoliczności. Nie należą się za nie szczególne gratyfikacje ponad zwykłą zachętę do ich podtrzymywania, znów jako składnika wspólnego majątku. Natomiast ewentualną nadwyżkę sprawiedliwie jest dzielić między mniej utalentowanych i moralnie niepełnosprawnych udziałowców. Z drugiej strony, jeśli nawet talenty są niezasłużonym zrządzeniem losu, to czy zasady sprawiedliwości wymagają, by dzielić się z tymi, którzy mieli mniej szczęścia w genowej loterii? Czy wyniki loterii ze swej istoty nie wymykają się rozważaniom na temat sprawiedliwości? A jeśli wysiłek pielęgnowania własnych talentów nie jest naszą zasługą, to co z wolną wolą?

Polemizując z Rawlsem, Michael Sandel (Liberalizm i granice sprawiedliwości, 1998) zauważył, że nie jest jasne, z kim mamy się dzielić naszymi talentami. Z lokalną społecznością? Narodem? Ludzkością? Ze wszystkimi istotami żywymi na ziemi? W kosmosie? Ponadto stosunki w wielu wspólnotach są podporządkowane nie tyle względom sprawiedliwości, co miłości. Domaganie się ścisłych rozliczeń w rodzinie czy między przyjaciółmi stawia pod znakiem zapytania naturę więzi z natury odmiennych od relacji między stronami kontraktu. Osobiście sądzę, że sprawiedliwość i miłość czy miłosierdzie nie są ideami konkurującymi do miana „pierwszej cnoty społecznych instytucji”, jak powiedziałby Rawls, lecz dopełniają się nawzajem.

Taki morał można wyprowadzić ze słynnych nauk Sokratesa o sprawiedliwości (Platon, Państwo, ks. I). Podważa on zasadę wet za wet, mówiąc, że szkodzenie komukolwiek czyni tego kogoś gorszym, a zatem nie może być sprawiedliwe. Zasadą miłości jest zaś dążenie (domyślnie: wspólne z kochankiem) do piękna (i dobra), jak Sokrates sugeruje w swej mowie z Uczty. Teologiczne wezwanie „miłosierdzie przed sprawiedliwością” jest trafne tylko w zastosowaniu do idei sprawiedliwości jako odpłaty. Ale w głębszym, sokratejskim ujęciu sprawiedliwość jest od miłości nieodłączna. I odwrotnie: miłość obejmuje pierwiastek sprawiedliwości, inaczej jest rozpieszczaniem lub poświęceniem, a jedno i drugie hamuje rozwój, podstawową funkcję miłości. Powołując się na tę dwustronną zależność, można bardziej przekonująco niż u Rawlsa uzasadnić myśl, by dzielić się korzyściami z wygranej na loterii genowej.

Nie dlatego powinno się dzielić, że wygrana do nas nie należy, bo – z samej natury loterii – nam się należy. Po części niezasłużenie (wrodzone talenty), ale i po części zasłużenie (pielęgnowanie i używanie talentów). Zasługi nie są jednak podstawą sprawiedliwych rozliczeń. Wygraną w totka normalnie dzielimy się z najbliższymi, bo dla innych nie starczy. W wypadku gry genów można, a nawet trzeba, poszerzyć krąg miłości. Kochając bliźniego, nie chcemy go czynić gorszym, zatruwać zawiścią. Nie chcemy go również niepedagogicznie rozpieszczać ani też bezgranicznie mu się poświęcać. Ta złożona intencja doskonale sprawdza się w praktyce. Jak bowiem pokazują badania, społeczeństwa o mniejszym rozwarstwieniu dochodu są szczęśliwsze. Lepiej wcielają w życie zasadę miłości bliźniego, a zarazem czynią zadość miłości własnej (czyż nie lepiej żyć w szczęśliwszym społeczeństwie?). Tym samym są bardziej sprawiedliwe.

Kto jest bliźnim? W czasach najdawniejszych wspólnota rozciągała się wyłącznie na własne plemię umieszczone wśród wrogich plemion. W dobie rozkwitu idei państwa narodowego – na własny naród wśród wrogich narodów. W ostatnich dziesięcioleciach rozwijają się wspólnoty ponadnarodowe, wciąż jednak konsolidowane przez konkurencję z innymi wspólnotami. Niemniej kierunek wytyczony przez sławnego Żyda z Nazaretu jest jasny: bliźnim jest każdy, wspólnota ludzka jest uniwersalna. A może i ponadludzka, biorąc pod uwagę widoczny wzrost ludzkiej wrażliwości na cierpienie zwierząt. Oby obecne nawroty nacjonalizmów były tylko przejściowym zakłóceniem boskiego planu zmierzającego do, jak powiedziałby Rawls, realizacji pierwszej zasady sprawiedliwości: poprawy sytuacji najgorzej uposażonych.


Adam Grobler – profesor, pracownik Instytutu Filozofii Uniwersytetu Opolskiego i członek Prezydium Komitetu Nauk Filozoficznych PAN. Zajmuje się metodologią nauk, teorią poznania, filozofią analityczną i dydaktyką filozofii. W wolnym czasie gra w brydża sportowego. Wdowiec (2006), w powtórnym związku (od 2010), ojciec czwórki dzieci (1980, 1983, 1984, 1989) i dziadek, jak na razie, sześciorga wnucząt. Mieszka w Krakowie.
grobler.artus.net.pl, e‑mail: adam_grobler@interia.pl.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: © by Łukasz Szostak

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy