Artykuł Felieton Filozofia nauki

Adam Grobler: Młodsza siostra filozofii

grobler baner
Czytając poemat Lukrecjusza O naturze wszechrzeczy, studenci uśmiechają się z politowaniem. Poeta powtarza bezpodstawne wymysły niedouczonych filozofów o atomach, które łączą się rzekomo za pomocą haczyków i zaczepów. Dziś każde dziecko wie, że owo łączenie zachodzi za sprawą elektronów walencyjnych.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2016 nr 4 (10), s. 36–37. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Skąd wie? Tego nie wie. Wie jednak, że nauka opiera się na doświadczeniu. Dlatego wielu ludzi wyobraża sobie, że uczeni mają jakieś sposoby na podglądanie atomów i mogą je przyłapać na gorącym uczynku, kiedy się ze sobą łączą. Znam osoby z wyższym wykształceniem, które myślą, że atomy, a może nawet i elektrony, można oglądać pod mikroskopem elektronowym. Nic z tych rzeczy. Dla strumienia elektronów, którym posługuje się mikroskop, są „widzialne” tylko obiekty o masie znacznie przekraczającej masę elektronu – muszą to być co najmniej jądra atomów ciężkich pierwiastków. I to „widzialne” w cudzysłowie, bo ich obraz powstaje na zasadach odmiennych od widoków dostępnych dzięki przyrządom optycznym.

W każdym razie elektrony walencyjne tworzące wiązania chemiczne są tak samo zmyślone jak haczyki i zaczepy. Tak samo też nawiązują do potocznych wyobrażeń garderobianych w rodzaju sznurowadeł (wiązania), zapinek i haftek (haczyki). Różnica sprowadza się do poziomu zaawansowania aparatu pojęciowego, który kształtował się przez dwa i pół tysiąca lat. Starożytny atomizm miał na celu wyjaśnić, dlaczego w ogóle coś istnieje, skoro rzeczy nieustannie się zmieniają. To, co się zmienia, staje się czymś innym. Coś przestaje istnieć, zaczyna istnieć coś innego. Jeśli zaś zmienia się nieustannie, to zanim jeszcze zdąży na dobre zaistnieć, bezpowrotnie ginie. Atomy, najdrobniejsze cząstki rzeczy, według pomysłu Demokryta (lub Leukipposa) miały być niezmienne. Dlatego istnieją całą gębą. Rzeczy zaś zmieniają się, bo zmienia się zestaw atomów, z których są utworzone.

W ogólnych zarysach taki pogląd na rzeczywistość panuje do dziś. A powstał on nie dzięki szkiełku i oku, lecz czystej spekulacji metafizycznej nad zagadką bytu. Do nauki przedostał się za sprawą Johna Daltona, który stanął przed problemem wyjaśnienia prawa stałych stosunków wagowych. Dlaczego pierwiastki łączą się w związki chemiczne w jednakowych proporcjach, bez względu na sposób przeprowadzenia syntezy? Może jest tak, że cząsteczka związku składa się z określonej liczby atomów każdego pierwiastka i atomy tego samego pierwiastka są tej samej wagi, a różnych pierwiastków różnej?

Inaczej niż Louis Pasteur, który oglądał pod mikroskopem drobnoustroje podejrzewane najpierw o powodowanie fermentacji, a następnie oskarżone również o wywoływanie chorób, Dalton mógł o obserwowaniu atomów co najwyżej śnić. Musiał się zadowolić zastosowaniem starożytnego pomysłu do odpowiedzi na nowe pytanie. Tym razem nie metafizyczne, lecz powstałe w wyniku zauważenia empirycznej prawidłowości. Natomiast rozwiązanie problemu z obserwacją nie miało nic wspólnego. Nawiązywało raczej do maksymy Anaksymandra, który na długo przed powstaniem nauki sformułował naczelną zasadę postępowania naukowego: wyjaśniaj rzeczy jawne przez niejawne.
Starożytną koncepcję atomu stosowano w nauce jeszcze kilkakrotnie. Żeby wyjaśnić, dlaczego masy atomowe wszystkich pierwiastków są całkowitą wielokrotnością masy atomu wodoru, wymyślono cząstki elementarne, drobniejsze jeszcze od atomu, niejako atomy drugiej generacji. Dla wyjaśnienia dwóch rodzajów promieniowania podzielono je na elektrony i protony, a neutrony dodano tylko dla wyrównania bilansu mas. W miarę powstawania kolejnych problemów wynajdywano coraz to nowe cząstki, przez co teoria stawała się coraz mniej przejrzysta. W celu jej uporządkowania wymyślono atomy trzeciej generacji – kwarki. A że każda teoria naukowa jest prowizoryczna, ciąg dalszy zapewne nastąpi.

Nauka nie mogłaby się prawidłowo rozwijać bez pouczeń ze strony starszej o dwa tysiące lat siostry. To od niej, prócz atomu, pochodzą na przykład pojęcia pierwiastka chemicznego, natężenia pola, więzi społecznych, postrzegania podprogowego i wiele innych. Niektórzy mogą sobie pomyśleć, że asysta rodzeństwa z wiekiem staje się zbędna. Dojrzała nauka wie lepiej, a zgrzybiałą filozofię można odesłać na emeryturę, by mogła rozpamiętywać swą dawną świetność i gderać na zepsucie obyczajów. Nic z tych rzeczy, nawet jeśli zostawić na boku nowe problemy moralne, które generuje zmienna rzeczywistość. Trwający od dziesiątków lat kryzys, którego źródłem jest niezgodność między dwiema najlepszymi jak dotąd teoriami naukowymi – ogólną teorią względności i teorią kwantów – popycha wielu uczonych do spekulacji czysto metafizycznych, za jakie uchodzą na przykład rozważania nad teorią strun. Z drugiej strony liczni filozofowie rozwijają uzbrojone w zaawansowany aparat matematyczny modele czasoprzestrzeni i rozgałęzionych sieci oddziaływań przyczynowych. Być może ich wysiłki popchną naukę naprzód. Że jeszcze nie zdołały? Cóż, niektóre pomysły czekają na zastosowanie kilka, a inne setki lat.


Adam Grobler –  profesor, dyrektor Instytutu Filozofii Uniwersytetu Opolskiego i wiceprzewodniczący Komitetu Nauk Filozoficznych PAN. Zajmuje się metodologią nauk, teorią poznania, filozofią analityczną i dydaktyką filozofii. W wolnym czasie gra w brydża sportowego. Wdowiec (2006), w powtórnym związku (od 2010), ojciec czwórki dzieci (1980, 1983, 1984, 1989) i dziadek, jak na razie, pięciorga wnucząt. Mieszka w Krakowie. WWW: http://grobler.artus.net.pl, e‑mail: adam_grobler@interia.pl.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 PolskaW pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści numeru.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy