Artykuł Felieton

Adam Grobler: O dobre słowo

grobler baner
− Pani jest bardzo brzydka. − A pan jest pijany. − Ale jutro będę trzeźwy!

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2015 nr 3, s. 6–7. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Normalne Polaków rozmowy brzmią o wiele gorzej. W imię wolności słowa posłowie lżą siebie wzajemnie na sali sejmowej i przed kamerami telewizji. Za ich przykładem na różnych forach internauci wylewają kubły pomyj na głowę państwa i inne członki ciała politycznego. I na wszystkich innych, którzy ośmielają się myśleć inaczej, czy w ogóle myśleć. Na kolegów i koleżanki z klasy. Propozycje kontroli internetowych trolli traktowane są jako zamach na podstawowe swobody obywatelskie. Co w nich jest tak świętego, żeby nimi grzmocić bez umiaru? Że nie krzywdzi fizycznie? A to rany duszy są mniej śmiertelne?

Zanim wolność słowa wyniesiemy na ołtarze, rozważmy, za co należy ją cenić. Wolność słowa jest jedną z form wolności politycznej, głównej wartości klasycznego liberalizmu. Wolność wszakże nie jest wartością autonomiczną, jest środkiem realizacji zasady utylitaryzmu. Głosi ona: „jak najwięcej dóbr dla jak największej liczby osób”. Termin „utylitaryzm” ma nie najlepszą reputację. Pochodzi bowiem od łacińskiego utilis (użyteczny), przez co niektórzy opacznie sądzą, że utylitaryzm propaguje podejmowanie działań wyłącznie użytecznych, czyli dla korzyści. Mówiąc potocznie o korzyściach, mamy na ogół na myśli korzyści finansowe lub majątkowe. Natomiast zasada utylitaryzmu mówi o maksymalizacji dobra. Działanie użyteczne w tym rozumieniu to działanie, które urzeczywistnia największe dobro. Jeśli większym dobrem jest skłonić czytelnika do namysłu niż pozwolić mu na zabijanie czasu, to pisanie do „Filozofuj!” jest działaniem użytecznym. Chociaż nie dostanę ani grosza wynagrodzenia, nie wpiszę sobie tego artykułu do dorobku naukowego, nie zdobędę sławy Kuby Wojewódzkiego.

Jak najwięcej” zakłada, że dobra mogą być mniejsze lub większe, że można je między sobą porównywać. Miarą dobra jest utility, która nie jest tym samym, co „użyteczność” w potocznym znaczeniu tego słowa. Tę miarę każdy definiuje sobie sam, według własnego pojmowania dobra. Dlatego potrzebuję wolności: rezygnując z niej, mogę w najlepszym razie liczyć na dobra będące nimi w opinii innych sprawców. Dla mnie będą one miały mniejszą utility od dóbr, które sam chcę zdobywać. Pod warunkiem wszakże, że będę wybierał rozważnie. Rozważnie znaczy zaś – ważąc różne za i przeciw.

Tu właśnie dochodzimy do wartości wolności słowa. John Stuart Mill pisał: jeśli zmuszamy jakąś opinię do milczenia, nie możemy być pewni, że nie jest ona prawdziwa. Zaprzeczać temu oznacza zakładać swoją własną nieomylność i dalej: ogólna lub panująca opinia w jakimkolwiek przedmiocie rzadko lub nigdy nie jest całą prawdą, reszta prawdy może do nas dotrzeć tylko dzięki kolizji między przeciwnymi opiniami.

Dochodząc do prawdy, można rozważniej działać i osiągać więcej dobra. Do tego jest potrzebna wolność słowa.

Według utylitaryzmu dobro każdego człowieka jest jednakowo ważne. Toteż utility każdego mojego czynu jest sumą utilities, jakie mój czyn ma dla mnie i dla wszystkich innych ludzi. Dlatego używanie wolności słowa do poniżania innych, nawet jeśli w moim mniemaniu mnie wywyższy, jest niedobre: użyteczność mojej złośliwej satysfakcji trzeba pomniejszyć o ujemne użyteczności cudzych upokorzeń. Korzystanie z wolności słowa po to tylko, by w debacie sejmowej, telewizyjnej czy internetowej pognębić przeciwnika, a nie wypracować mądrzejsze decyzje lub osiągnąć porozumienie, jest jak zażywanie lekarstw w celach samobójczych. J.S. Mill napisał: „Najgorszym wykroczeniem […] w polemice jest piętnowanie zwolenników opinii przeciwnej jako ludzi złych i niemoralnych”.

Krytyka ma służyć poprawie, a nie potępianiu. Będąc w USA, często słyszałem od moich rozmówców: „Your English is very good”. Zaraz potem mówili mi, gdzie zrobiłem błąd. Podobnie pijak, po otrzeźwieniu, zamiast „Pani jest bardzo brzydka”, powinien powiedzieć: „Spróbuj zmienić fryzurę, może będzie ci bardziej do twarzy”. W ten sposób przyczyni się do upiększenia świata, czyli wzrostu dobra. Wolność słowa to wolność wyboru między słowem lepszym i gorszym.


Adam Grobler –  profesor, dyrektor Instytutu Filozofii Uniwersytetu Opolskiego i wiceprzewodniczący Komitetu Nauk Filozoficznych PAN. Zajmuje się metodologią nauk, teorią poznania, filozofią analityczną i dydaktyką filozofii. W wolnym czasie gra w brydża sportowego. Wdowiec (2006), w powtórnym związku (od 2010), ojciec czwórki dzieci (1980, 1983, 1984, 1989) i dziadek, jak na razie, pięciorga wnucząt. Mieszka w Krakowie. WWW: http://grobler.artus.net.pl, e‑mail: adam_grobler@interia.pl.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska. W pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści numeru.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy