Artykuł Felieton

Adam Grobler: Sprawy międzynarodowe

Przyjaźń, jak uczył Arystoteles, polega na pielęgnowaniu wspólnych cnót. Jakie stąd konsekwencje wynikają dla przyjaźni między narodami?

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2023 nr 4 (52), s. 48–49. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


PRL‑u mieliśmy stowarzyszenia krzewiące tę przyjaźń, z Towarzystwem Przyjaźni Polsko-Radzieckiej na czele. Pielęgnowało ono głównie cnotę internacjona­lizmu. Na pytanie, które narody lubi najbardziej, czterdzieści pięć lat temu pewien Bułgar z Primorska powiedział mi: „Ja komunist internacjonalist, ja wsiech lublu”. W ramach internacjonalizmu popijałem z nim anyżówkę, mimo że jej nie cierpię, ale więzy przyjaźni w ramach Układu Warszawskiego zobowiązują. Wszak dziesięć lat wcześniej (1968) nasze, tzn. polskie i bułgarskie, wojska, u boku radzieckich, węgierskich i wschodnioniemieckich, niosły bratnią pomoc Czechosłowacji. Ówczesne władze państwowe tego kraju pod wodzą Alexandra Dubčeka i − nomen omen – Ludvíka Svobody planowały bowiem wprowadzić „socjalizm z ludzką twarzą”, podważając tym samym podstawowe cnoty łączące nasze narody. Z tych czasów pochodzi dowcip o spotkaniu trzech Czechów w celi więziennej. „Za co siedzisz?”. „Wołałem: «Niech żyje Dubček!»”. „A ty?”. „Wołałem: «Precz z Dubčekem!»”. „A ty?”. „Jsem Dubček”.

Internacjonalizm w wersji łączącej proletariuszy wszystkich krajów, razem z pojęciem proletariatu, Układu Warszawskiego i Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej – RWPG (Rosiji wsio, Polsze… do rymu), poszedł w niepamięć. Toteż powstała potrzeba zdefiniowania na nowo cnót, które mogłyby być podstawą międzynarodowych przyjaźni. Z tym jednak jest pewien kłopot. Na przykład nasz minister edukacji chce propagować wśród dziewcząt cnoty niewieście. Samo to wyrażenie, jeśli wziąć Sokratesa poważnie, jest oksymoronem, czyli jest wewnętrznie sprzeczne. Niewiasta jest bowiem osobą, która nie wie: etymologicznie to znaczy ten wyraz. Kto zaś nie wie, ten jeśli nawet postąpi dobrze, to tylko przez przypadek. A wówczas o cnocie mowy być nie może. Co innego wiedźma. Ta wie i tej władza się boi. Tak czy owak, pielęgnowanie niewiedzy, której to czynności oddają się coraz liczniejsi ministrowie, nie sprzyja zawieraniu przyjaźni.

Sokrates mógłby wyjaśnić, skąd kilka lat temu minister spraw zagranicznych wziął pomysł, żeby kosztem więzi z innymi krajami Unii Europejskiej zwrócić się w stronę Wielkiej Brytanii. O wspólną cnotę chodzi. Naczelną cnotę Anglików dobrze ilustruje scena zapowiedzi końca świata z filmu sprzed lat kilkudziesięciu, tytułu nie pamiętam. Oto na głos z nieba ogłaszający rychły sąd ostateczny Włosi lamentują, Francuzi urządzają pożegnalną orgię, samotny zaś przechodzień w londyńskim deszczu zadziera głowę do góry i pyta: „Do you speak English?”. Chyba z podobną wyższością odnosimy się do innych. Jest jednak różnica. Wielka Brytania wyszła z UE i teraz tego żałuje. My wolimy Unię pouczać w nadziei, że uda się ją przerobić na naszą modłę, czego inni mogliby pożałować.

W szczególności chcielibyśmy Europę nawrócić na tradycyjny model rodziny, bez fanaberii w rodzaju Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy czy związków jednopłciowych. Kłopot w tym, że tego samego pragnie Putin, a jego nie lubimy. Dlatego znienacka polubiliśmy Ukraińców. Nie wiem, na jak długo, bo w marszu solidarności z Ukrainą słyszałem same wesołe melodie z werwą grane, śpiewane i tańczone przez naszych nowych przyjaciół. Gdyby na nas padło, to pewnie zawodzilibyśmy jakieś smęty. Wszak u nas najwyższą formą patriotyzmu jest umrzeć za ojczyznę, a nie żyć i pracować dla niej, ciesząc się wolnością.

Według badań przed wojną w Ukrainie najbardziej lubiliśmy wspomnianych wyżej Czechów. Łączy nas z nimi to, że lubimy śmiać się z Czechów i oni też lubią się śmiać z Czechów. Niestety, Czesi nie lubią, jak im się mówi, że język czeski jest śmieszny. Ich zdaniem to polski jest śmieszny, ale nam tego nie powiedzą, bo myślą, że nam by się to nie spodobało. I słusznie, bo przecież – z małymi wyjątkami − jesteśmy śmiertelnie poważni. Poza tym Czesi znacznie więcej czytają niż my, mocno nas pod tym względem wyprzedzają i pewnie dlatego wolą wiedźmy od niewiast. Kto zatem nadaje się na przyjaciela? Trudno przyjaźnić się z Niemcami czy Szwedami, u których na ulicach jest tak czysto, że nie przyjdzie im do głowy prosić gości, żeby ściągnęli buty przed wejściem na pokoje. Nie ma jak lubić Finów z ich niedościgłym szkolnictwem albo Duńczyków bijących rekor­dy zaufania społecznego. Jedni i drudzy przodują w rankingach szczęścia, a to nie może się podobać w narodzie, który woli, by jego kury zdechły, niż sąsiadowi niosły.

Nie wchodząc w dalsze szczegóły, w Europie nie mamy czego szukać. Ostatnią naszą nadzieją są Amerykanie. Ci, odkąd Trump obiecał im, że znów uczyni Amerykę wielką, obsunęli się w rankingu szczęścia o kilkanaście pozycji. Razem z nimi chcemy być wielcy i nieszczęśliwi. Na tej drodze mamy częściowe sukcesy. Jak bowiem donosi Wolter World (zob. Netoteka), najdziwniejszą rzeczą w Polsce jest, że ludzie się nie uśmiechają. Bez wątpienia jesteśmy wyjątkowi. To jednak nie sprzyja zawieraniu przyjaźni.


Netoteka:

Ten Things That Will Shock You When You Visit Poland, https://woltersworld.com/10-crazy-things-that-shock-tourists-when-they-visit-poland-for-the-1st-time/ [dostęp: 17.05.2023].


Adam Grobler – profesor, pracownik Instytutu Filozofii Uniwersytetu Opolskiego i członek Prezydium Komitetu Nauk Filozoficznych PAN. Zajmuje się metodologią nauk, teorią poznania, filozofią analityczną i dydaktyką filozofii. W wolnym czasie gra w brydża sportowego. Wdowiec (2006), w powtórnym związku (od 2010), ojciec czworga dzieci (1980, 1983, 1984, 1989) i dziadek, jak na razie, ośmiorga wnucząt. Mieszka w Krakowie. grobler.artus.net.pl, e‑mail: adam_grobler@interia.pl

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Mira Zyśko; kolaż wykorzystujący elementy obrazów J.W. Waterhouse’a

🚫 OSTRZEŻENIE: NASZ MAGAZYN NA SKRAJU ZAGROŻENIA! 🚫 Szczegóły zob. tutaj.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2023 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy