Antropologia Artykuł

Adam Grobler: Ulepszyć ludzką naturę?

Co takiego literatura może poznawać? Nie przyrodę odległych planet, rzecz jasna, ale coś ważniejszego, przynajmniej zdaniem Sokratesa: samego człowieka.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 5 (41), s. 56–57. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


O Lemie można nieskończenie. A że ten tekst swój koniec musi mieć, z konieczności przedstawi opowieść nie tylko wycinkową, ale też fragmentaryczną.

Pisarz-filozof, bo tym był Stanisław Lem, zapatrywał się na literaturę jako na przedsięwzięcie głównie poznawcze. Co nie znaczy, że lekceważył jej aspekt rozrywkowy. Stanowił on jednak dla niego coś w rodzaju parawanu, za którym można się skryć w razie poznawczej pomyłki. Tak w każdym razie w jednym z wykładów, których miałem okazję słuchać, wyjaśniał, dlaczego mając wiedzę wystarczającą na kilka doktoratów z różnych dyscyplin, nie został naukowcem. Uczonego błąd może narazić na śmieszność. Dla pisarza rozbawienie czytelnika jest sukcesem.

Poznać człowieka

Co takiego literatura może poznawać? Nie przyrodę odległych planet, rzecz jasna, ale coś ważniejszego, przynajmniej zdaniem Sokratesa: samego człowieka. Człowieka rzuconego w niezwyczajne środowisko, aby w takim eksperymencie myślowym zbadać jego możliwe reakcje i w ten sposób czegoś się o nim dowiedzieć. Pisarstwo Lema cechuje się tym, że umieszczając bohaterów w osobliwej scenerii, skupia się nie, jak większość dobrej literatury, na intrydze rozwijającej się w starciu odmiennych charakterów, lecz na uniwersalnych aspektach natury ludzkiej. Fantazyjne tło stanowi estetyczną rekompensatę za niejakie rozmycie osobowości aktorów dramatu, które ma wzmocnić filozoficzną wymowę prozatorskiego zamysłu.

W dziejach filozofii o naturze ludzkiej pisano raz, że jest zła, innym razem, że jest dobra. Według Thomasa Hobbesa człowiek jest człowiekowi wilkiem (Lewiatan 1651) i trzeba mu pasterza, suwerena, który ujarzmi jego naturalne, egoistyczne zapędy. Z kolei Jean-Jacques Rousseau (Rozprawa o naukach i sztukach 1749) uważał, że człowiek z natury jest dobry, lecz ulega zepsuciu pod wpływem cywilizacji. Lem wystrzegał się tego rodzaju kategorycznych stwierdzeń. Zajmowały go natomiast perspektywy techno­logicznego wsparcia etyki, konstrukcji „dławików zła”. Termin ten pochodzi z rozprawy filozoficznej Etyka technologii i technologia etyki (1967), Lem bowiem był nie tylko pisarzem-filozofem, ale i filozofem z prawdziwego zdarzenia, choć bez stopnia naukowego i uczelnianego etatu.

Betryzacja i Kontemplator Bytu Szczęsnego

Zagadnienia podejmowane przezeń w pismach „poważnych”, niebeletrystycznych, Lem zwykle poddawał również literackiej obróbce. Tak też było i z tym. W formie literackiej pojawiło się ono wcześniej niż w Etyce technologii…, bo już w 1961 r. w Powrocie z gwiazd. W powieści tej ludzie powszechnie poddają się zabiegowi betryzacji. Powoduje on obezwładniający wstręt do wyrządzania komukolwiek krzywdy czy choćby sprawiania bólu. Niestety konsekwencją eliminacji zachowań agresywnych okazuje się niezdolność do bohaterstwa i podejmowania ryzyka w ogóle. W rozpoznaniu ewentualnych skutków technologicznego naruszenia równowagi ludzkiej natury Lem wyprzedził amerykańskiego filozofa i psychologa ze szkoły neopsychoanalizy, Rolla Maya, który za motto swej książki (Miłość i wola 1969) wziął cytat z R.M. Rilkego (1875−1926):

Jeżeli opuszczą mnie moje diabły, obawiam się, że ulecą z nimi moje anioły.

Austriacki poeta miał tak powiedzieć, wycofując się z psychoterapii.

Lem wyprzedził również Konrada Lorenza, który w Tak zwanym złu (1963) dowodził, że agresja i altruizm u rozmaitych gatunków zwierząt – przez analogię również u ludzi − są dwiema stronami tego samego, biopsychicznego medalu. Austriacki filozofujący zoolog i ornitolog, twórca etologii, nauki o zachowaniu zwierząt, twierdził, że agresji nie sposób wyeliminować, można ją tylko skanalizować, tj. skierowywać w strony społecznie nieszkodliwe. Osobiście często za jego radą wyładowuję swoje agresywne skłonności w grze w szachy lub brydża. Naprawdę, można tam nieźle komuś nałożyć po mordzie, no i oczywiście zdrowo oberwać. Bez angażowania policji i pogotowia ratunkowego.

Mimo pionierstwa Lem nie był ze swojej książki zadowolony, toteż zajął się później tym tematem ponownie, jak to zresztą miał w zwyczaju: wiele motywów jego ponad półwiecznej twórczości miało swoje nowe, poprawione wydania. Zamiast ulepszania ludzkiej natury w Kobyszczę (1971), Trurl podejmuje dzieło stworzenia nowej istoty, Kontemplatora Bytu Szczęsnego, którego żadne zło się nie ima. Kolejne próby Trurla chybiają celu. Raz dobro pochodzi ze zła, kiedy indziej szerzenie dobra skutkuje złem. Dobro pod przymusem nie jest dobrem, zaś dobro bez cienia przymusu nikogo nie cieszy. Co Trurl w jednym miejscu naprawi, to w innym popsuje.

Zwierzę kulturalne

Fantastyce i futurologii (1970), „poważnej” książce Lema, wykłada on swoje credo o poznawczej misji literatury. Oceniając generalnie nisko światową fantastykę, chwali jeden z jej utworów, w którym ludzie są zwierzętami domowymi na planecie o wyższej cywilizacji. Podtrzymują oni jednak swoje człowieczeństwo dzięki twórczości kulturalnej. Lem wyciąga stąd wniosek, że naturą człowieka jest bierne i czynne uczestnictwo w kulturze. To spostrzeżenie wzbogaca myślenie pisarza o kondycji ludzkiej jako nierozerwalnie złączonej z kulturą. We wcześniejszych jego utworach kultura była w opozycji natury, mogła człowieka odczłowieczać. W Podróży trzynastej (Dzienniki gwiazdowe 1957) Ijon Tichy trafia na planetę Pintę, której władze chcą ulepszyć naturę Pintyjczyków, upodabniając ich do ryb. Z kolei w Podróży dwudziestej czwartej Indioci, w dążeniu do estetycznej doskonałości, dają się przerobić na eleganckie kółeczka (więcej na ten temat w poniższej kapsułce W poszukiwaniu społeczeństwa doskonałego). Dla mojego pokolenia są to oczywiste aluzje do komunistycznej idei nowego człowieka, jej reductio ad absurdum. Ijon Tichy uchodzi cało z tych opresji, nie poddaje się Marksowskiej teorii o historycznie zmiennej naturze ludzkiej.

Gdy opresja komunistyczna łagodnieje, Lem dojrzewa do opowieści o tym, jak przemiany kultury mogą odsłonić trwałe elementy ludzkiej natury. W Sexplosion (Doskonała próżnia 1971) ludzie w następstwie katastrofy technologicznej tracą popęd seksualny. W nowych warunkach wielkie dzieła literatury od Romea i Julii po Trędowatą czy przeboje kina od Casablanki po Listy do M. tracą wszelki sens. Kultura jednak nie znosi próżni. Miejsce sztuki miłości zastępuje sztuka kulinarna. Niektóre sposoby przyrządzania i spożywania potraw uchodzą za wyjątkowo wszeteczne. Co dowodzi, że od Adama i Ewy ludziom potrzebne są konwencjonalne zakazy i rozkoszny dreszczyk, gdy je przekraczają. Z kolei w Gruppenführer Louis XVI (tamże) niedobitki hitlerowców uchodzą z zagarniętym majątkiem i tworzą swoje królestwo gdzieś w argentyńskich ostępach. Wolni od trosk materialnych toczą zawiłe intrygi, z powagą rywalizując ze sobą o absurdalne honory. Nie wystarcza im bezpieczne i dostatnie schronienie: trzeba im jeszcze wywyższyć się nad innych.

Wolna wola w etykosferze

Niepożądane skutki uboczne betryzacji i przekonanie o względnej stałości natury ludzkiej doprowadziły Lema do wniosku, że technologia etyki nie powinna zmieniać samego człowieka, lecz jego otoczenie. Tak oto w Wizji lokalnej (1982) wynalazek bystrów nie broni ludziom żywić zbrodniczych zamiarów, lecz w ostatniej chwili powstrzymuje ich rękę przed zadaniem decydującego ciosu. Powstała w ten sposób etykosfera nie eliminuje, jak niektóre pomysły Trurla, wolnej woli. Ludzie mogą być sobie źli, ale tylko bezsilnym złem. Mogą zaciskać pięść, ale nie dosięgną nią celu. Oto i rozwiązanie dylematu Augustyńskiej i Leibnizjańskiej teodycei: dobro czy wolna wola. Rozwiązanie bardziej wyrafinowane od tych, które spotykamy we wcześniejszych utworach pisarza.

Jak wspomniałem, różne motywy występują u Lema w nowych, poprawionych wydaniach. Skądinąd Wizja lokalna doskonale wprowadza w życie tę jego strategię pisarską. Czytając omawianą książkę niemal czterdzieści lat temu, na każdej stronie odkrywałem udoskonalone wersje jego starszych pomysłów. Jeżeli Wilhelm Dilthey miał rację, twierdząc, że człowiek poznaje samego siebie w swoich wytworach (Einleitung in die Geisteswissenschaften 1883), to dzięki serii autopoprawek dowiaduje się o swoim powołaniu do rozwoju. Taką właśnie jest ludzka natura, a przynajmniej natura Stanisława Lema.


Adam Grobler – profesor, pracownik Instytutu Filozofii Uniwersytetu Opolskiego i członek Prezydium Komitetu Nauk Filozoficznych PAN. Zajmuje się metodologią nauk, teorią poznania, filozofią analityczną i dydaktyką filozofii. W wolnym czasie gra w brydża sportowego. Wdowiec (2006), w powtórnym związku (od 2010), ojciec czworga dzieci (1980, 1983, 1984, 1989) i dziadek, jak na razie, ośmiorga wnucząt. Mieszka w Krakowie. grobler.artus.net.pl, e‑mail: adam_grobler@interia.pl

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Stanisław Lem, 1955, Zakopane; copyright © by Tomasz Lem; za: www.roklema.pl

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy