Artykuł Felieton

Adam Grobler: Wymóżdżać się sztuczną inteligencją

Istotą problemu jest zatem nie maszynowe lub ludzkie pochodzenie utworu, lecz poziom jego oryginalności, miejsce na skali od wymóżdżenia do natchnienia. Na tej skali są również wartości ujemne.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2024 nr 1 (55), s. 46–47. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Można wyręczać się koparką, drukarką czy maszyną do szycia. Sztuczna inteligencja ma wspomagać pracę intelektu, a nie rąk, można się nią zatem ewentualnie wymóżdżać. Strażnicy cnót intelektualnych obawiają się, że dzięki swej sprawności w przetwarzaniu tekstu SI nadaje się do roli autora-widmo. Że zatem będą się nią wymóżdżać producenci wypracowań szkolnych, prac semestralnych, a nawet twórcy rozpraw naukowych i dzieł literackich. Że będą sobie przywłaszczać prawa autorskie do utworów powstałych bez zaangażowania własnej inwencji. Że jak śpiewał Jerzy Stuhr: „śpiewać każdy może” (słowa: Janusz Kofta, 1977), tak Maciej Stuhr będzie wkrótce deklamował: „pisać każdy może” (słowa: ktokolwiek, kto włączy ChatGTP).

Powiada się, że w tej sytuacji powstają nowe problemy moralne. Na przykład: czy należy SI wymieniać jako współautorkę prac powstałych z jej udziałem? Tymczasem na długo przed powstaniem SI korzystałem w swojej pracy pisarskiej ze słowników frazeologicznych i słowników synonimów. Czy powinienem umieszczać je w bibliografii tekstu? Zaznaczać przypisem wyrażenia z nich zaczerpnięte? A w przypisie zaznaczyć źródło wykorzystane przez słownik? A może powinienem wymieniać wszystkie lektury, które ukształtowały moją polszczyznę, od Elementarza Mariana Falskiego (1910) i drukowanych w „Misiu” (1957) opowiadań Czesława Janczarskiego o Misiu Uszatku po, bo ja wiem, ostatnio Michała Rusinka? Pod tym względem sam jestem sztuczną inteligencją: przetwarzam zgromadzone przeze mnie zasoby tekstowe. Posługując się SI, dodaję do nich tylko zasoby maszyny, które sobie przyswajam. Nie muszę być świadom ich źródeł, tak samo jak o wielu innych sprawach nie mam pojęcia, skąd je znam.

Wygląda na to, że korzystanie z SI bez powoływania się na nią nie stwarza żadnego problemu moralnego, a przynajmniej żadnego nowego problemu moralnego. Można jedynie wytknąć, że tekst sporządzony w całości przez SI nie wnosi żadnej oryginalnej myśli, jest tylko kompilacją zassanych przez maszynę treści, podczas gdy od tekstu ludzkiego autora oczekuje się oryginalnego wkładu. Jeżeli zatem przedstawię utwór maszynowy jako własny, fałszywie deklaruję, że coś dodałem od siebie. Niestety, w czasopismach naukowych z czasów sprzed sztucznej inteligencji zdarzają się artykuły skonstruowane na zasadzie czysto maszynowej. Autor/ka opanował/a żargon swojej dyscypliny, wymieszał/a ze sobą kilka znanych konceptów i utworzył/a tekst niebudzący zastrzeżeń redakcji. Że tak bywa, udowodnił amerykański fizyk, Alan Sokal, publikując artykuł z obcej sobie branży pod wymyślnym tytułem Transgressing the Boundaries: Toward a Transformative Hermeneutics of Quantum Gravity („Social Text” 1996). Z własnego doświadczenia czytelniczego mogę dorzucić kilka mniej sławnych przykładów.

Istotą problemu jest zatem nie maszynowe lub ludzkie pochodzenie utworu, lecz poziom jego oryginalności, miejsce na skali od wymóżdżenia do natchnienia. Na tej skali są również wartości ujemne. SI bowiem niekiedy braki w swoich zasobach wyrównuje danymi nonszalancko skleconymi, ale fałszywymi. Wszelako naturalna inteligencja czasem zastawia podobne pułapki. Wymownym tego przykładem jest wpadka ks. abp. prof. dr. hab. Marka Jędraszewskiego. W artykule Chrzest Polski („Łódzkie Studia Teologiczne” 2017, nr 2) powołał się na jakoby świeżo odkryte zapiski czeskiego kronikarza Kpinomira. Ten ponoć odnotował, że Mieszko I, pod naciskiem Dobrawy, musiał przed chrztem przyjąć wartości chrześcijańskie i oddalić siedem pogańskich żon o frapujących imionach w rodzaju Całusława czy Biustyna. Uczony ksiądz zaczerpnął te rewelacje rzekomo z monografii Philipa Steele’a (Nawrócenie i chrzest Mieszka I, 2005, 2016). W rzeczywistości amerykański historyk ogłosił je nie w tej książce, lecz w primaaprilisowym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” (2016).

Dostępna mi SI informuje, że niektórzy badacze przypuszczają, iż Mieszko I mógł mieć przed chrztem siedem żon lub konkubin, ale jeśli nawet, to nikt nie zna ich imion. Zapytana o Biustynę, przypuszcza, że może to być pseudonim którejś z kontrowersyjnych influencerek. Tak czy owak morał stąd taki, że nie należy bez reszty się wymóżdżać czy to sztuczną, czy to naturalną, cudzą inteligencją. SI jako narzędzie zwiększa ludzkie możliwości, zarówno twórcze, jak i destrukcyjne, lecz nie zmienia samej natury ludzkiego szelmostwa i związanych z nim problemów.


Adam Grobler – profesor, były pracownik Katedry Filozofii Uniwersytetu Opolskiego i członek Prezydium Komitetu Nauk Filozoficznych PAN. Zajmuje się metodologią nauk, teorią poznania, filozofią analityczną i dydaktyką filozofii. W wolnym czasie gra w brydża sportowego. Wdowiec (2006), w powtórnym związku (od 2010), ojciec czworga dzieci (1980, 1983, 1984, 1989) i dziadek, jak na razie, ośmiorga wnucząt. Mieszka w Krakowie. E‑mail: adam_grobler@interia.pl.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: ChatGPT

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy