W Platońskim dialogu Laches nieszczęsny wódz Ateński, Nikiasz, daje takie świadectwo o Sokratesie:
mam wrażenie, że nie wiesz, że kto się do Sokratesa najbardziej zbliży myślami – jakby krwią – kto do niego blisko podejdzie w rozmowie, ten już musi, choćby i o czym innym był rozmawiać zaczął, chodzić za nim bez ustanku myślami tam i sam, aż wpadnie i musi zdawać rachunek z siebie samego, jakim trybem teraz żyje i jak minione życie przeżył. A jak już raz ktoś wpadł, nie prędzej go puści Sokrates, aż to wszystko z niego pięknie, ładnie wyżyłuje (Platon, Laches 187 e‑188 a).
Natomiast Alcybiades w Uczcie nazywa ten stan „ukąszeniem” filozofią w serce:
A ja jestem boleśniej ukąszony i w najczulsze miejsce, jakie w ogóle może być ukąszone: w serce czy w duszę, czy jak się to tam nazywa, ukąszony zębem filozoficznych rozmów, które się gorzej niż żmija w młodą, zdrową duszę wpijają i człowiek potem gada i robi, sam nie wie, co (Platon, Uczta 218 a).
Pierre Hadot (1922–2010), wykładając swoją koncepcję filozofii pojętej jako ćwiczenie duchowe, za drugi, istotny element tego paradygmatu przyjmuje uczenie się rozmowy, której modelem i pierwowzorem jest dialog sokratyczny. Owa wymiana myśli nie jest w pierwszym rzędzie źródłem informacji, ale narzędziem formacji: instrumentem kształtowania postaw, sposobem konfrontowania się z różnymi problemami, podejmowania walki z własnymi słabościami, wreszcie – drogą podjęcia autentycznej egzystencji. Dlatego tak rozumiany dialog jest pokrewny rozmowie z samym sobą.
Liczy się – pisze Hadot – nie rozwiązanie szczegółowego problemu, lecz przebyta w celu jego osiągnięcia droga, na której rozmówca, uczeń, czytelnik formują swą myśl, czynią ją bardziej sposobną do tego, by przez nią samą odkryć prawdę […]. Mniej znaczy zatem sam temat dialogu niż zastosowana doń metoda; mniejszą ma wartość rozwiązanie problemu niż przebyta wspólnie w celu jego rozwiązania droga. Rzecz nie w znalezieniu najszybciej i pierwszemu rozwiązania, lecz w ćwiczeniu się – w sposób najbardziej skuteczny z możliwych – w stosowaniu metody (Hadot 1992, s. 33).
Augustyńskie rozmowy z samym sobą
Znaczenie rozmowy jako istotnego czynnika formującego umysł rozmówcy już wcześniej odkryli i wykorzystali Ojcowie Kościoła. Tutaj jednak chciałabym przywołać takie przykłady, w których dialog przechodzi w rozmowę z samym sobą. Jednym z najbardziej znanych tego typu utworów są Augustyńskie Solilokwia z 386 r., w których rozpoczynając od czegoś w rodzaju introspekcji, Augustyn przechodzi do dialogu z Rozumem; ten zaś ostatecznie okazuje się jego alter ego:
Kiedy długo już roztrząsałem sam ze sobą liczne i różne zagadnienia, kiedym pilnie badał samego siebie i dobro moje, a także zło, którego unikać należy, odezwał się do mnie niespodziewanie głos jakiś. Czy to ja sam mówiłem, czy ktoś inny poza mną, a może we mnie – tego nie wiem i właśnie z wielkim trudem staram się dowiedzieć (Św. Augustyn 1999, s. 239).
Ten głos wewnętrzny – Rozum – stara się wprowadzić Augustyna na drogę poszukiwania Prawdy, a droga ta wiedzie przez poznanie własnej duszy, aby następnie skierować się ku Bogu (por. tamże). Samopoznanie w duchu zalecenia sentencji delfickiej („Poznaj samego siebie”) jest koniecznym punktem wyjścia wszelkich ćwiczeń duchowych. Kapłan delficki, Plutarch z Cheronei (50–125 r.) tak o tym pisał w dziele O e delfickim:
Bóg bowiem do każdego z nas, kto tu do niego przychodzi, jakby na powitanie odzywa się: „poznaj samego siebie”, co chybaż nie jest mniej niż „witaj”? My zaś ze swej strony odpowiadamy bogu: „Jesteś” jako zwrot właściwy, prawdziwy i jedyny przynależny jemu samemu, potwierdzający jego istnienie (Plutarch 1988, s. 26).
Rozum prowadzi Augustyna po drogach filozofii (miłość mądrości) ku odkryciu celu wszelkich ludzkich pragnień, a tym jest szczęście, a źródłem szczęścia jest z kolei wiedza, gdyż
poznanie uszczęśliwia; szczęśliwym może być tylko człowiek żyjący, aby zaś żyć, musi istnieć. Chcesz więc istnieć, żyć i pojmować, ale istnieć dlatego, żeby żyć, a żyć – żeby pojmować. Wiesz, że istniejesz, wiesz, że żyjesz, wiesz, że pojmujesz. Chcesz jednak wiedzieć, czy zawsze tak będzie (Augustyn 1999, s. 269–270).
Rozum nie zatrzymuje się jednak na cogito – wykazaniu bezpośredniej pewności własnego istnienia, ale idzie jeszcze dalej, chce unaocznić, że istnieje podmiot myślenia i wątpienia, którym jest myślące „ja” albo dusza i że ona jest nieśmiertelna.
A zatem – Rozum stwierdza – dusza jest nieśmiertelna! Uwierz wreszcie własnemu rozumowaniu, uwierz prawdzie! To sama prawda woła, że w tobie mieszka, że jest nieśmiertelna i że żadna śmierć ciała nie zdoła jej wyprzeć z jej siedziby. Odwróć się od swego cienia, powróć do siebie samego! Nie ma dla ciebie śmierci, chyba żebyś zapomniał, iż nie możesz zginąć (Augustyn 1999, s. 302).
Oto do jakich wniosków może prowadzić rozmowa z samym sobą!
Solilokwium Hugona ze Św. Wiktora i warunek autentycznej egzystencji
Augustyńskie Solilokwia znalazły wielu gorliwych naśladowców, a jednym z nich był Hugon ze Św. Wiktora (1096–1141). Jego dzieło Solilokwium o zadatku duszy (Soliloquium de arrha animae) należało w średniowieczu do najbardziej rozpowszechnionych jego utworów. Jest to dialog pomiędzy Duszą (anima) a Człowiekiem (homo), w którym rozmówcy poszukują prawdziwej miłości (Hugo ze św. Wiktora 1854, s. 951n). Dusza skarży się, że nic z tego, co widzi, nie jest w stanie zaspokoić jej pragnienia doskonałej miłości, a przecież nie może kochać tego, czego nie widzi. Na to Człowiek odpowiada, iż Oblubieniec duszy, chociaż ona go nie widzi, wyposażył ją w „zadatek”, rękojmię swojej miłości, a są to dary udzielone zarówno wszystkim ludziom, jak i tym wybranym, a także te, które przygotował on tylko dla tej właśnie duszy. Wśród owych darów jest istnienie, piękne istnienie, życie, odczuwanie, rozróżnianie oraz miłowanie, lecz aby je rozpoznać i przyjąć, należy wprowadzić porządek do własnego wnętrza.
Już tutaj uwydatnia się zasadnicze przesłanie rozmowy z samym sobą: to, co najistotniejsze, człowiek nosi w swoim wnętrzu, choć często nie jest tego świadomy. Niemniej to odkrycie owego ukrytego skarbu jest dla każdego człowieka koniecznym warunkiem podjęcia autentycznej egzystencji.
Św. Bonawentura i ćwiczenie się w długości, szerokości, wysokości oraz głębokości
W tradycję solilokwialną w niezwykły sposób wpisuje się św. Bonawentura (1217–1274), jedna z ważniejszych postaci w myśli wieku XIII. Jan Fidanza, bo takie nosił imię w świecie (świeckim), wstąpił w roku 1243 do zakonu franciszkanów i zapewne w latach następnych podjął i kontynuował edukację na Uniwersytecie Paryskim, na którym wówczas studiował także św. Tomasz z Akwinu. Jednakże kariera uniwersytecka Bonawentury została przerwana 2 lutego 1257 r., gdy został on wybrany na generała zakonu, jako siódmy następca św. Franciszka. Stanął on wówczas przed zupełnie nowymi i odmiennymi wyzwaniami niż te, które napotykał w życiu uniwersyteckim, dlatego najpierw poszukiwał owoców samotnej medytacji. Joseph Ratzinger tak o tym pisał:
W każdym razie, kiedy w 1259 usunął się w samotność na świętą górę zakonu franciszkańskiego, Alwernię, nie co innego miał na celu niż to, by głębiej wniknąć w duchowy świat ojca zakonu, Franciszka, którego miejsce zajął (Ratzinger 2010, s. 24).
Owocem tego pobytu są dwa arcydzieła: Droga duszy do Boga (Itinerarium mentis in Deum) oraz Rozmowa z samym sobą (Soliloquium de quatuor mentalibus exercitiis).
Bonawenturiańskie solilokwium jest rozmową Duszy pobożnej (anima devota) z Człowiekiem wewnętrznym (homo interior), a dialog ten jest formą „duchowego ćwiczenia się w tej czworakiej materii, mianowicie w długości, szerokości, wysokości i głębokości” (Bonawentura 1985, s. 190). Te kierunki rozważań zostały zasugerowane przez List do Efezjan (Ef 3, 18–19), w którym św. Paweł zachęca, by pojąć, „jaka jest szerokość, długość, wysokość i głębokość, a także poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą pełnią (pleroma) Bożą”. Droga tego ćwiczenia, nakreślona wcześniej przez św. Bernarda z Clairvaux, jest zatem drogą do osiągnięcia spełnienia, do osobowej pełni życia. Dla osiągnięcia tej pełni należy najpierw skierować intencję swojej kontemplacji na własne wnętrze, aby zobaczyć, jaka jest jego naturalna struktura, jakie ma braki i jak dopełnia je łaska. Następnie należy rozważyć wartość rzeczy zewnętrznych, których znikomość można właściwie ocenić dopiero w świetle owego poprzedniego rozważania. Dalej należy powrócić do własnej głębi, w której dusza umiera złu i grzechowi, aby wreszcie wznieść się ku kontemplacji tego, co jest ponad nią, czyli ku oglądowi najwyższego Dobra. W trakcie tych ćwiczeń powinna się dokonać integracja rozmówców dialogu: Duszy pobożnej i Człowieka wewnętrznego, ale do tego niezbędny jest etap samopoznania. Dlatego Człowiek wewnętrzny zachęca Duszę:
Zawsze bądź przekonana, że poznanie siebie jest czymś o wiele bardziej chwalebnym i lepszym, aniżeli zaniedbywanie siebie i poznawanie biegu gwiazd, życia roślin, spraw ludzkich, natury zwierząt, i posiadanie znajomości wszystkich ciał niebieskich i ziemskich. Zatem oddawaj siebie sobie, jeśli nie zawsze, to przynajmniej od czasu do czasu. Panuj nad swymi uczuciami, kieruj czynami, poprawiaj postępki (Bonawentura 1985, s. 191).
Proces samopoznania prowadzi do odkrycia wewnętrznej struktury duszy ludzkiej, którą Bonawentura pojmuje po Augustyńsku: człowiek jest nie tylko śladem (vestigium) Stwórcy, jak wszystko, co stworzone przez Boga, ale jest przede wszystkim Bożym obrazem (imago), a zatem w jedności jego wnętrza odciśnięte jest podobieństwo Trójcy:
Rozpoznaj więc, duszo moja, jak przedziwna i nieoceniona jest twoja godność, że jesteś nie tylko śladem Stworzyciela, ale że jesteś także Jego obrazem, co jest właściwością stworzenia rozumnego. (…) O duszo, zważ, że Twój Stworzyciel to twoje zwykłe istnienie (illud esse) przyozdobił (pulchrum esse) i obdarzył trwaniem wiecznym (perpetuum esse), dał ci życie, czucie, zmysł oceny, ozdobił cię zmysłami, oświecił mądrością. Przeto zważaj na swoje piękno, abyś zrozumiała, jakie piękno masz kochać. […] Dlatego posłuchaj po raz trzeci o przedziwnej swej godności: jesteś bytem tak prostym, że nic innego nie może zamieszkać w domu twego ducha (mens), nic nie może tam założyć mieszkania, jak tylko prostota i czystość wiekuistej Trójcy (Bonawentura 1985, s. 191–192).
Zachęcając człowieka do wniknięcia w strukturę własnego wnętrza, Bonawentura wskazuje, że prostota duszy, jej „pojemność na Boga” (capax Dei), skutkująca tym, iż jest ona obrazem Trójcy Świętej, pociąga za sobą konieczność nieśmiertelności owej duszy.
Te wszystkie przymioty – stwierdza – należałoby uznać za coś małego, gdyby się kończyły razem ze śmiercią. Ale ciesz się i wychwalaj Boga, ponieważ razem z powyższymi przymiotami dał ci naturę nieśmiertelną, substancję niezniszczalną, trwanie bezkresne, życie wieczne (Bonawentura 1985, s. 192).
Poznanie własnej natury jest fundamentem, na którym człowiek może budować poznanie otaczającego go świata, a następnie wznieść się ku poznaniu Boga, co jest celem ludzkiej drogi i źródłem szczęścia. Na tej drodze realizuje się pełna integracja wszystkich ludzkich władz: intelektu, rozumu i serca. Do tak przygotowanej Duszy skierowana jest zachęta:
Biegnij więc, o duszo, nie krokami ciała, ale uczuciami i pragnieniami (Bonawentura 1985, s. 202).
Przy końcu dialogu Człowiek wewnętrzny zapytuje Duszę: „O duszo, co sądzisz, jeśli twoje pragnienia, którymi palisz się do kontemplacji wiecznej światłości, wydają ci się dalekosiężne i wielkie, to jak wielkim pragnieniem winnaś gorzeć, by doskonale kochać dobro wiekuiste i wieczyście posiadać najwyższy majestat?” (Bonawentura 1985, s. 208). Jeśli rozmówczyni Człowieka wewnętrznego zastanawia się, jak odpowiedzieć na to pytanie, to może wystarczy „mniejsza droga”, o której pisał Thomas S. Eliot:
Skoro już skrzydła nie niosą mnie w przestrzeń,
Tylko z wysiłkiem biją
powietrzeTeraz już próżne,
doszczętnie jałowe,Próżniejsze i bardziej jałowe niż wola,
Ucz nas, jak troszczyć się i jak nie troszczyć
Ucz nas cichości
(Popielec, s. 121).
Warto doczytać
Augustyn, Solilokwia, tłum. A. Świderkówna, [w:] Dialogi filozoficzne, Kraków 1999.
Bonawentura, Rozmowa z samym sobą o czterech rodzajach modlitwy myślnej, tłum. C. Niezgoda, [w:] Antologia mistyków franciszkańskich I: Wiek XIII, Warszawa 1985, s. 188–209.
T. S. Eliot, Poezje wybrane, tłum. W. Dulęba, Warszawa 1988.
P. Hadot, Filozofia jako ćwiczenie duchowe, tłum. P. Domański, Warszawa 1992.
Hugo ze św. Wiktora, Soliloquium de arrha animae, [w:] Patrologiae cursus completus. Series latina, Jacques-Paul Migne (red.), t. 176, Paris 1854, s. 951–970.
A. Kijewska, Soliloquium św. Bonawentury jako przykład ćwiczenia duchowego, [w:] Bonawenturiański system myślenia. Pytanie o aktualność 1217–2017, R. H. Kośla (red.), Kraków 2018, s. 39–62.
Platon, Laches, tłum. W. Witwicki, Warszawa 1958.
Platon, Uczta, tłum. W. Witwicki, Warszawa 1982.
Plutarch, Moralia II, tłum. Z. Abramowiczówna, Warszawa 1988.
J. Ratzinger, Świętego Bonawentury teologia historii, tłum. E. I. Zieliński, Lublin 2010.
Agnieszka Kijewska – historyk filozofii starożytnej i średniowiecznej, kierownik Katedry Historii Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej KUL. W swojej pracy naukowej zajmuje się dziejami starożytnego i średniowiecznego neoplatonizmu, a w szczególności twórczością św. Augustyna, Boecjusza, Jana Eriugeny, szkoły w Chartres i Mikołaja z Kuzy. W czasie wolnym lubi zwiedzać muzea, czytać literaturę piękną, słuchać muzyki i uprawiać ogródek.
Ilustracja :Guillaume Le Rouge, Św. Bonawentura, 1510 r.
Skomentuj