Kiedy Duch Święty przybył i objawił nam drogę Prawdy, pouczył, że są dwie natury (physis) oddzielone od siebie od początku: natura Światła i natura Ciemności (Psalm, tłum. własne, za: Hauser, Klimkeit 1998, s. 7).
Powyższy fragment zaczerpnięty ze zbioru tekstów manichejskich doskonale oddaje istotę gnostyckiego poglądu na świat, którą stanowił radykalny dualizm. Ten dualizm miał charakter przede wszystkim ontyczny, zakładał bowiem istnienie dwóch odrębnych natur: natury Światła i Ciemności. Jego fundamentem był dualizm teologiczny, mający swoje korzenie w zoroastryzmie. Gnostycy z różnych nurtów głosili, że istnieje dobry Bóg – Ojciec Światłości oraz obcy, niedostępny Bóg, który ujawnia się w procesie stwarzania świata. Na przeciwstawieniu tych dwóch zasad, Światłości i Ciemności, nabudowywał się dualizm antropologiczny, przyjmujący istnienie w człowieku dwóch zwalczających się elementów – duchowego i cielesnego. Pierwszy z nich reprezentował obszar dobra, drugi był ucieleśnieniem zła (dualizm etyczny). Konsekwencją tego podejścia był negatywny stosunek do świata materialnego (antykosmizm). Świat ten, pochodzący od złego Boga za pośrednictwem szeregu ogniw pośrednich (eonów), był pojmowany jako teren walki dobra ze złem.
Mani i historia gnostycyzmu
Gnostycyzm był niezwykle zróżnicowanym fenomenem kulturowym, który rozwinął się w pierwszych wiekach po Chrystusie w basenie Morza Śródziemnego. Ojcowie Kościoła, rozpoznawszy jego synkretyczny i jedynie pozornie chrześcijański charakter, poddali go radykalnej krytyce.
Dopiero w drugiej połowie XX w. dzięki odkryciu gnostyckiej biblioteki z Nag Hammadi (Egipt) możliwe było pełniejsze dotarcie do samych gnostyckich źródeł. Kurt Rudolph zauważa:
Gnostycy z upodobaniem posługują się […] popularną w czasach antycznych sztuką wykładania alegorii i symboliki, tzn. pod określoną wypowiedź odnośnego tekstu podkładają jedną czy wręcz kilka głębszych treści, by w ten sposób spożytkować ją w kontekście własnej doktryny czy też ukazać całe jej wewnętrzne bogactwo. Owa metoda egzegezy stanowi w gnozie główny instrument prezentacji własnych koncepcji, ubieranych w szaty dawniejszej literatury (1995, s. 55).
Zamiłowanie do wielostopniowej, często fantastycznej egzegezy tekstów uznanych za natchnione było wyraźne w manicheizmie, który począwszy od końca III w. wchłonął większość sekt gnostyckich. Twórcą manicheizmu był Mani (Manes), zwany przez św. Augustyna Manicheuszem, urodzony w 216 r. w południowej Mezopotamii. Doświadczył on serii objawień: najpierw w wieku 12 lat, a później jako 24-latek i wówczas rozpoczął formowanie swojego systemu religijnego, którego głównym zadaniem było wyzwalanie cząstek dobra-światła-życia uwięzionych przez moce zła-ciemności i śmierci. Władcy Persji nie darzyli nowego przywódcy religijnego życzliwością i zrozumieniem, toteż Mani został uwięziony i w 277 r. w okrutny sposób stracony, a jego zwolennicy rozproszyli się po terenie Cesarstwa Rzymskiego. Peter Brown tak opisuje pozycję manichejczyków w ówczesnym
świecie:
Poganie odnosili się do nich ze wstrętem, ortodoksyjni chrześcijanie z lękiem i nienawiścią. Byli oni „bolszewikami” IV wieku – „piątą kolumną’”obcego pochodzenia, mającą za zadanie infiltrację Kościoła chrześcijańskiego, głosicielami skrajnej koncepcji rozwiązania religijnych problemów epoki (1993, s. 39).
Odwieczne pytanie o zło
Zasadniczym problemem każdej epoki jest niewątpliwie pytanie o zło: jego przyczynę, pochodzenie, formy radzenia sobie z nim. Było to istotne pytanie także i tamtych burzliwych czasów
końca starożytności. Manichejczycy dawali na nie prostą, jednoznaczną odpowiedź, która przemawiała do wielu umysłów, nawet tak subtelnych jak św. Augustyna. Za zło fizyczne, a w konsekwencji i zło moralne odpowiada Królestwo Ciemności, na którego czele stoi król Ciemności, syn Materii. Dzieje świata to pole walki tego królestwa z Królestwem Światłości. Można tu wyróżnić trzy zasadnicze epoki. Pierwszą była ta, w której światło i ciemność nie mieszały się jeszcze ze sobą, ale po niej nastąpiła epoka druga – walki tych elementów i ich zmieszania – i to jest aktualny stan świata. Trzecia epoka będzie miała miejsce u kresu kosmicznych dziejów, gdy nastąpi ponowne i ostateczne rozdzielenie światła i ciemności (por. Kijewska 2007, s. 39n.).
Ta spolaryzowana struktura wszechświata znajduje swoje szczególne odzwierciedlenie w jednym z jego elementów, którym jest człowiek, nazwany z tego właśnie powodu mikrokosmosem. Ciało ludzkie jest wytworem sił Ciemności, podczas gdy ludzki duch należy do Królestwa Światła. Zbawienie świata i człowieka polega na odseparowaniu elementu światła od elementu ciemności, a proces ten rozpoczyna się od samego człowieka, który powinien wydobyć ze swego wnętrza boską cząstkę niepodlegającą grzechowi. Zło, którego doświadcza człowiek, albo to zło, które wyrządza, jest dziełem obcej grzeszącej natury, a on sam nie ponosi za to odpowiedzialności. Takie rozwiązanie problemu zła stanowiło niezwykle silną pokusę, toteż Augustyn zauważa
w Wyznaniach:
Ciągle trwałem w mniemaniu, że to nie my grzeszymy, lecz grzeszy w nas jakaś obca nam natura. Dogodne było dla mej pychy to przekonanie, że nie ciąży na mnie żadna wina […]. Grzech mój był tym trudniejszy do uleczenia, że nie uważałem siebie za grzesznika (św. Augustyn, Wyznania, V, 10, s. 127).
Augustyn po wielu latach wyplątał się z sideł manicheizmui zyskał wyraźną świadomość niebezpieczeństw, jakie niesie ze sobą to nauczanie. W tekście skierowanym przeciwko biskupowi manichejskiemu Faustusowi stwierdza wyraźnie:
Początek grzechu zatem płynie z woli. A tam, gdzie jest początek grzechu, tam też jest początek zła (św. Augustyn, Przeciw Faustusowi, XX, 22, s. 22).
Antychryst
Niebezpieczeństwo wynikające z substancjalizacji zła zostało wzmocnione przez tendencje apokaliptyczne obecne w Piśmie Świętym, przede wszystkim w Apokalipsie, i w apokryfach. Panujące w czasach apostolskich przekonanie o rychłym ponownym przyjściu Chrystusa zainspirowało rozważania o czasach ostatecznych obecne zarówno w Ewangeliach (Mt 24,1–25, 46; Mk 13,1–37; Łk 21,5–38), czy w pismach Pawłowych i Janowych. Św. Paweł ostrzegał Tesaloniczan we fragmencie zwanym Małą apokalipsą:
Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywane jest Bogiem […], dowodząc, że sam jest Bogiem. […] Wiecie, co go teraz powstrzymuje (katechon), aby objawił się w swoim czasie. Albowiem już działa tajemnica bezbożności (1 Tes 2,3–7).
Natomiast św. Jan pisał:
Dzieci, jest już ostatnia godzina, i tak, jak słyszeliście, antychryst nadchodzi, bo oto teraz właśnie pojawiło się wielu antychrystów; stąd poznajemy, że już jest ostatnia godzina (1 J 2,18).
Wielu Ojców Kościoła, zarówno tych ze Wschodu, jak i Zachodu, w nawiązaniu do tekstów biblijnych podjęło refleksję nad interpretacją postaci Antychrysta (czy jest to jednostka, czy zbiorowość; czynnik zewnętrzny czy wewnętrzny), formą i czasem jego przyjścia oraz tym, co powstrzymuje (katechon) jego działanie. Bernard McGinn w swojej książce pt. Antychryst. Dwa tysiące lat fascynacji człowieka złem zauważa:
Legenda Antychrysta wykazuje, że chrześcijanie pojmują zło jako czynnik indywidualny i zbiorowy – urzeczywistniający się zarówno w indywidualnych grzesznych decyzjach, jak i w działaniu grup czy wpływie tendencji, które poszczególnych ludzi czynią ślepymi na dobro (1998, s. 112).
W literaturze apokryficznej i tekstach autorów wczesnochrześcijańskich (Cyryl Jerozolimski, Pseudo-Hipolit) pojawiły się opisy fizjonomii Antychrysta, które Bernard McGinn przedstawiał w formie syntetycznej tabeli (por. tamże, s. 104–105). Najczęściej pojawiającymi się cechami są: wysoki wzrost, ogniste, nastroszone włosy, przekrwione oczy, wygląd będący „obrazem nieszczęścia”. Dla jednych postać Antychrysta jest ucieleśnieniem diabła, dla drugich to człowiek, który jest uosobieniem wszelkiego zła, natomiast św. Grzegorz Wielki (ur. 540, zm. 604) utożsamił go z biblijnym potworem morskim Lewiatanem. W swoim komentarzu do Księgi Hioba św. Grzegorz tak opisywał oddziaływanie jego niszczycielskiej siły:
Gdy przywłaszczywszy sobie ten miecz, Lewiatan, którego Pismo Święte nazywa Antychrystem, dla czynienia swej nieprawości, będzie uważał żelazo za plewy a spiż za spróchniałe drewno, ponieważ, jeśli łaska Boża nie uchroni, to ogniem swojej nieprawości pochłonie siłę nauczycieli jak plewy i obróci w pył stałość cierpliwego jak spróchniałe drewno. Ostrość żelaza i wytrzymałość spiżu ustaje, gdy z powodu gwałtowności jego [Lewiatana] mocy tępieje rozumienie głoszących i ustaje wytrwałość cierpliwych. O ile więc Boża pomoc nie umocni swoich wybranych, to gdzież wtedy będą słabi, jeśli nawet silnych uważa się jakby za plewy? (Św. Grzegorz Wielki, Moralia, XXXIV, x, 19–20, t. 7, s. 121–122)
Grzegorz wprawdzie prezentuje Antychrysta pod postacią Lewiatana, jednakże jego opis sugeruje także interioryzację jego postaci – Antychryst-Lewiatan zamieszkuje w człowieku wtedy, gdy słabnie działanie mocy dobra, zwłaszcza tej, która realizuje się w Kościele:
Przez budzące grozę tajemnicze zrządzenie, zanim Lewiatan pojawi się w tym przeklętym człowieku, którego weźmie w posiadanie, świętemu Kościołowi zostały odebrane znaki mocy. Proroctwo zanika, łaska uzdrawiania została odjęta, cnota dłuższej wstrzemięźliwości zmniejsza się, słowa nauczania milkną, dary czynienia cudów zostały odebrane. Oczywiście Boża Opatrzność nie całkiem je zabrała, lecz nie ukazuje ich tak jawnie i na różne sposoby, jak w dawnych czasach (Św. Grzegorz Wielki, Moralia, XXXIV, iii, 7, s. 109).
Odwrócony wzorzec
Choć wielu autorów wczesnego średniowiecza nawiązywało do historii Antychrysta (Alkuin, Hajmon, Fulbert z Chartres, Wulfstan z Yorku), to jednak „prawdziwa nowość” została tam wprowadzona przez mnicha Adso z Montier-en-Der działającego pod koniec X w. (por. McGinn, Antychryst, s. 140–141). Adso był autorem dzieła O pochodzeniu i czasie Antychrysta (De ortu et tempore Antichristi), które zadedykował Gerberdze, żonie Ludwika IV, siostrze cesarza niemieckiego Ottona I. Dzieło to cieszyło się niezwykłą popularnością w wiekach średnich (istnieje ponad 170 jego rękopisów), gdyż stanowiło swoiste podsumowanie wcześniejszej tradycji i prezentowało historię Antychrysta w formie „odwróconego wzorca żywotów popularnych świętych” (tamże, s. 142). Adso stwierdza, że jeśli chce się poznać Antychrysta, najpierw należy powiedzieć, dlaczego tak się go nazywa, i wyjaśnia, że dzieje się tak, gdyż Antychryst będzie we wszystkim przeciwny Chrystusowi oraz będzie robił to, co Mu przeciwne: Chrystus przyszedł jako pokorny, ten ma przyjść pyszny; Chrystus przyszedł, aby podnieść pokornych, usprawiedliwić grzeszników, a ten powstanie przeciw pokornym a uczci grzeszników i wywyższy bezbożników. Będzie szerzył występki przeciwstawne cnotom, zniesie prawo Ewangelii, a rozszerzy kult demonów. Sam nazwie się Bogiem wszechmocnym, szukając jedynie swojej chwały. Adso podsumowuje ten wywód słowami, że teraz też, w naszych czasach, wiemy, że jest wielu antychrystów (Adso Dervensis, Prologus, w: De ortu et tempore Antichristi, s. 20).
Traktat Adsa zyskał ogromną poczytność, także za sprawą tłumaczeń na języki narodowe. Zwłaszcza autorzy XII w. będą korzystać z dzieła pełnymi garściami, o czym jeszcze napiszę. Rozpoczęłam ten esej od krótkiej charakterystyki gnostyckiego sposobu myślenia, który leży – jak sądzę – także u źródeł popularności historii Antychrysta. Niemniej sądzę, że takie dualistyczne, manichejskie przeciwstawianie królestwa dobra i królestwa zła stanowi również dziś wielką pokusę oraz wyzwanie dla ludzkiego myślenia. Współczesna filozof polityki, Chantal Delsol, badaczka współczesnych totalitaryzmów napisała:
Sekty gnostyckie z pierwszych wieków dzielą ludzi na dobrych (zamieszanych przez ducha) i złych (zniszczalnych). Właśnie na tego typu przesłankach systemy totalitarne będą usiłowały zbudować nowy świat społeczny wolny od zła. Manicheizm ma pochodzenie wschodnie, ale jest ideą uniwersalną, zapewne stałą ludzką pokusą, której trzeba się wystrzegać, jeśli wierzymy w cywilizację. Żadna ludzka zbiorowość nie może się ucywilizować w sytuacji podziału na dwie grupy, z których jedna miałaby oddawać się dobru, a druga złu. Ale pelagianizm pociąga za sobą manicheizm. Twierdząc, że człowiek może być doskonały i że ta doskonałość tworzy się w historii, w którymś momencie musimy uznać, że razem istnieją „dobrzy” i „źli”. Sama myśl, że człowiek może być na tym padole doskonały, prowadzi do dualizmu, a więc i do śmiertelnej walki między „dobrymi” i „złymi”, doskonałymi i demonami […] Wszyscy wielcy świadkowie zbrodniczych epok, jak Sołżenicyn albo Simone Weil, przestrzegają przed łatwym manicheizmem. Kaci nie są w całości źli, a ofiary nie są w całości czyste (Delsol 2011, s. 117–119).
Nieco wcześniej Delsol sformułowała niezwykle ważne słowa:
Kultura chrześcijańska nie może przyjąć, że na tym padole istnieją jednostki doskonałe, jakkolwiek wielka byłaby ich praca nad sobą. „Grzech pierworodny” na zawsze naznacza każdego człowieka i na ziemi nie mieszka ani jeden anioł. Faryzeusz, tak krytykowany w Nowym Testamencie, jest człowiekiem, który – przestrzegając litery prawa – uważa się za doskonałego, innych zaś w porównaniu ze sobą uznaje za niedoskonałych. Jezus odrzuca taki narcyzm cnoty. Nikt nie może być sędzią, ponieważ wszyscy są grzeszni. Niedoskonałość jest tu przyrodzona i nieusuwalna, co nie znaczy, że nie ma stopni w dobru i złu, że nie możemy się poprawić i poprawić świata (tamże, s. 117).
Ten manichejski a zarazem faryzejski (moralny) dualizm można, jak czynili to starożytni i średniowieczni pisarze chrześcijańscy, przenieść do wnętrza człowieka, które odtąd staje się polem walki pomiędzy dobrem a złem. W tym ujęciu to nie żaden czynnik zewnętrzny, ale sam człowiek jest odpowiedzialny za swoje wybory, a w konsekwencji za zło i dobro, które czyni. W niezwykły sposób opisał to Sándor Márai w książce Trzydzieści srebrników:
To jest ta chwila, kiedy noc włada na ziemi czarnym promieniowaniem, jak nieczęsto zdarza się w historii ludzkości. Ziemskie obawy i nadzieje nie z tego świata, ludzki rozum, wszystko napełnia się ciemnością. W tej nocy, w tej wielkiej ciszy na jeden moment daje się słyszeć bicie serca rodzaju ludzkiego. Zapewne i serce Judasza mocno bije w tej chwili. Bo to jest chwila nie tylko ludzkości. To także chwila zdrajcy. I ten Żyd z Kariotu wkracza do świadomości ludzkości. I ten zdrajca wie, że bez niego historia nigdy nie jest pełna. Jest potrzebny wówczas, gdy ludzie, od nowa i od nowa, tworzą sobie Boga. On jest tym drugim aktorem, przeciwwagą. Dlatego mijając bramę w ogrodzie, uśmiecha się (S. Márai, Trzydzieści srebrników, s. 180–181).
Warto doczytać
- Adso Dervensis, De ortu et tempore Antichirist, wyd. D. Verhelst, CCCM 45, Brepols 1976.
- Św. Augustyn, Przeciw Faustusowi, PSP 55, tłum. J. Sulowski, Warszawa 1991.
- Św. Augustyn, Wyznania, tłum. Z. Kubiak, Kraków 2002.
- P. Brown, Augustyn z Hippony, tłum. W. Radwański, Warszawa 1993.
- Ch. Delsol, Kim jest człowiek. Kurs antropologii dla niewtajemniczonych, tłum. M. Kowalska, Kraków 2011.
- Św. Grzegorz Wielki, Moralia. Komentarz do Księgi Hioba, , t. 7, tłum. A. Wilczyński, Kraków 2016.
- M. Hauser, H. J. Klimkeit, Studies in Manichean Literature and Art, London-Boston-Koln 1998.
- A. Kijewska, Święty Augustyn, Warszawa 2007.
- S. Márai, Trzydzieści srebrników, tłum. I. Makarewicz, Warszawa 2016.
- B. McGinn, Antychryst. Dwa tysiące lat fascynacji człowieka złem, tłum. B. Cendrowska, Warszawa 1998.
- K. Rudolph, Gnoza. Istota i historia późnoantycznej formacji religijnej, tłum. G. Sowiński, Kraków 1995.
Agnieszka Kijewska – historyk filozofii starożytnej i średniowiecznej, kierownik Katedry Historii Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej KUL. W swojej pracy naukowej zajmuje się dziejami starożytnego i średniowiecznego neoplatonizmu, a w szczególności twórczością św. Augustyna, Boecjusza, Jana Eriugeny, szkoły w Chartres i Mikołaja z Kuzy. W czasie wolnym lubi zwiedzać muzea, czytać literaturę piękną, słuchać muzyki i uprawiać ogródek.
Ilustracja: Master of Soriguerola, Św. Michał ważący dusze, panel ołtarza bocznego z kościoła parafialnego Sant Cristòfol de Toses (Ripollès), XIV w., źródło: wikimedia.org
Prowadzenie portalu filozofuj.eu – finansowanie
Projekt dofinansowany ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach Programu „Społeczna Odpowiedzialność Nauki II”.
Skomentuj