Czego nie wiemy o filozofii średniowiecznej?

Agnieszka Kijewska #39. Robert Grosseteste: kosmogoniczna funkcja światła

kosmogoniczna funkcja światła
Na początku było Słowo — zarówno w sensie teologicznym, jak i filozoficznym. Artykuł ten ukazuje, jak prolog Ewangelii św. Jana łączy się z opisem stworzenia świata w Księdze Rodzaju i jak refleksje nad „początkiem” (gr. arche) inspirowały średniowiecznych myślicieli, w szczególności Roberta Grosseteste. Analiza jego teorii światła jako zasady stworzenia ukazuje głębokie powiązania między wiarą, rozumem, kosmologią i estetyką.

Download (PDF710KB)


Słowa kluczowe: logos, metafizyka światła, Robert Grosseteste


Św. Jan, rozpoczynając swoją Ewangelię, woła:

Na początku (en arche) było Słowo (Logos), a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, [z tego], co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. (…) Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał (J 1, 1–10).

Ten początek, o którym mówił Ewangelista, stanowi wyraźne nawiązanie do innego początku, tego, który opisywała Księga Rodzaju:

Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. (…) Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość! I stała się światłość. Bóg, widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą (Rdz 1, 1–5).

Oba te teksty mówią o początku, a słowo to jest tłumaczeniem greckiego terminu arche, które oznacza początek, źródło, ale też zasadę rzeczy. Mateusz Stróżyński słusznie zauważa:

W językach klasycznych to, co w polskich przekładach oddaje się przez „początek” („Na początku było Słowo”…), może równie dobrze oznaczać filozoficzną Zasadę, czyli fundament, istotę i prawdziwą naturę rzeczywistości (gr. arche, łac. principium). Ta Zasada to oczywiście początek rzeczywistości w tym sensie, że jest źródłem, z którego rzeczywistość wypływa i z którego pochodzi. Zarówno w grece, jak i w łacinie, pierwsze dwa słowa Ewangelii możemy rozumieć nie tylko jako „na początku”, ale też – tak rozumieli je Ojcowie Kościoła: „w Początku było Słowo”. Refleksja nad Początkiem (gr. arche) miała kluczowe znaczenie od samego zarania filozofii greckiej w VII wieku przed Chrystusem. Choć zarówno pierwsza księga Starego Testamentu, jak i Prolog do Ewangelii św. Jana zaczynają się właśnie od słów „na początku”, czyli – można by rzec – również od filozoficznego Początku” (Stróżyński, 2025, s. 33).

W tak pojętym początku było słowo, które jest odpowiednikiem greckiego terminu logos. Ten termin również skrzy się bogactwem znaczeń, a większość z nich odwołuje się do kontekstu filozoficznego. Stróżyński pisze o słowie logos:

Jest to słowo wieloznaczne: może ono oznaczać po prostu pojedyncze „słowo”, ale też wszystko, co się mówi: wypowiedź, mowę, język, opis czy opowieść. Idąc dalej, Logos to sens i znaczenie słowa i mowy w ogóle, to, co słowa wyrażają, a to z kolei wskazuje na zrozumiały porządek i strukturę. Wreszcie Logos oznacza pojęcie, istotę rzeczy, myśl, argumentację, uzasadnienie, wyjaśnienie, a ostatecznie także i to, co pojmuje znaczenie i co jest zdolne do pojmowania: rozum (tamże, s. 37–38).

A zatem jeśli pragniemy zrozumieć i wyjaśnić strukturę i uporządkowanie Wszechświata, powinniśmy sięgnąć do początku, odkryć zasadę świata i sposób jego powstania. Te kwestie zaprzątały nie tylko autorów starożytności chrześcijańskiej i wczesnego średniowiecza, ale także dały impuls nowej wizji rzeczywistości w wieku XIII. Wraz z recepcją dotąd nieznanych tekstów, w tym tekstów Arystotelesa, pojawił się naukowy, arystotelesowski aparat pojęciowy, który usiłowano wykorzystać do opisu struktury uniwersum i tego, co było „na początku”, oraz tego, jak ten początek należy rozumieć. Szczególne miejsce przypadło tu Robertowi Grosseteste (ok. 1168–1253), o którym pisałam już w poprzednim eseju. 

Robert – kanclerz młodego Uniwersytetu w Oksfordzie – zafascynowany matematyką i odkryciami arabskich uczonych w dziedzinie optyki, sformułował swoją wizję powstania i struktury świata przypisując fundamentalną rolę w tym procesie światłu (lux). Na początku stworzył Bóg z niczego niebo i ziemię, formę i materię, cząstkę światła pozbawioną jeszcze wymiarów, która jest jakby na styku pomiędzy tym, co niematerialne i materialne. Do natury światła należy ekspansja, rozprzestrzenianie się i ta niematerialna forma, którą jest światło, „rozciąga” organizowaną przez siebie materię w trzy wymiary stanowiące o cielesności (por. Gilson, 1966, s. 259–260). W traktacie O świetle, czyli o pochodzeniu form (De luce seu de inchoatione formarum) Grosseteste stwierdza:

Pierwsza forma cielesna, którą niektórzy nazywają cielesnością, w moim przekonaniu jest światłem (lux). Światło bowiem ze swej natury rozprzestrzenia się na wszystkie strony w taki sposób, że z punktu świetlnego powstaje momentalnie sfera światła o dowolnym zasięgu, chyba że zahamuje je coś nieprzezroczystego. Cielesność jest tedy tym, co z konieczności pociąga za sobą rozciągłość materii stosownie do trzech wymiarów, chociaż jedna i druga, mianowicie cielesność i materia, same w sobie są elementami prostymi, pozbawionymi wszelkich wymiarów. Ale forma sama w sobie prosta i pozbawiona wymiarów nie mogłaby we wszystkich kierunkach wprowadzać wymiary w materię, podobnie prostą i nieprzestrzenną byłaby, gdyby sama nie pomnażała się i nie rozprzestrzeniała w każdym kierunku, a przez to właśnie nie rozciągała materii: forma więc nie może materii pomijać, gdyż jest od niej nieoddzielna, a także i materia nie może być pozbawiona formy. Dlatego założyłem, iż właśnie światło jest tym, czemu z natury przysługuje wspomniane działanie, a mianowicie pomnaża się momentalnie i rozprzestrzenia na wszystkie strony (Grosseteste, O świetle, s. 132).

Owo samopomnażanie się światła realizuje się stosownie do praw matematycznych, mianowicie zgodnie z „proporcjami wyrażanymi liczbą wymierną i niewymierną” (tamże, s. 134). W innym z kolei traktacie Grosseteste precyzuje, że pomnażanie działania dokonuje się sferycznie: „Każdy czynnik działający pomnaża bowiem swą moc sferycznie, ponieważ czyni to na wszystkie strony i wzdłuż wszystkich średnic: w górę i w dół, przed siebie i za siebie, na prawo i na lewo” (Grosseteste, O liniach, kątach i figurach, albo o załamaniu i odbiciu promieni, s. 144). Jest to wyraźne świadectwo lektury Platońskiego Timajosa, w którym zostało wyrażone przekonanie o kulistości wszechświata: „Ponieważ całe Niebo jest kuliste, wszystkie jego części, które są w równej odległości od środka, są dla tej samej racji krańcami, a środek jest od nich równo odległy (…). Jeśli taki jest kształt wszechświata, którą – pytam – ze wzmiankowanych części można by nazwać górną, a którą dolną bez robienia wrażenia, że nadaje się im nazwę, która im nie odpowiada?” (Platon, Timajos 62d, s. 84).

Grosseteste kontynuował tę Platońską lekturę Księgi Rodzaju, zwłaszcza tego fragmentu, w którym była mowa o powstaniu sklepienia/firmamentu pośrodku wód, sklepienia zwanego niebem (por. Rdz 1, 6–8). Opisując proces rozprzestrzeniania się światła stwierdza:

Wracając do tego, co powiedziałem, że światło przez nieskończone samopomnażanie, promieniująco jednakowo we wszystkich kierunkach, rozprzestrzenia materię równomiernie i kulisto na wszystkie strony, to z zasady tego rozprzestrzeniania wynika, iż zewnętrzne części materii zostają bardziej rozciągnięte i w większym stopniu rozrzedzone niż wewnętrzne, bliższe centrum (…). Światło w przedstawiony sposób rozciągając materię pierwszą w formę sferyczną i na jej krańcach do najwyższego stopnia ją rozrzedzając tak od zewnątrz zaktualizowało możność materii, że przestała ona być podatna na dalsze oddziaływania. W ten to sposób powstało na krańcach sfery pierwsze ciało zwane firmamentem, jest doskonałe, gdyż w swoim złożeniu zawiera tylko materię pierwszą i pierwszą formę (Grosseteste, O świetle, s. 135).

 Światło (lux) rozprzestrzeniając się tworzy firmament, a następnie odbija się od niego i wraca jako promień (lumen) skierowując się ku środkowi Wszechświata. W trakcie tego procesu odbijania światła powstaje kolejno dziewięć sfer niebieskich z najniższą sferą księżyca, poniżej której rozciąga się obszar czterech elementów: ognia, powietrza, wody i ziemi, składających się na sferę podksiężycową. Grosseteste podsumowuje te rozważania następująco:

W ten sposób zaistniało trzynaście sfer tego widzialnego świata, a mianowicie dziewięć sfer niebieskich, niezmiennych, niepowiększalnych, ponownie nie powstających i nie zniszczalnych, ponieważ są w pełni urzeczywistnione, oraz cztery sfery, które istnieją w odmienny sposób jako zmienne, powiększalne, powstające i ginące, gdyż są urzeczywistnione niezupełnie. Jest bowiem oczywiste, że każde ciało wyższego rzędu mocą zrodzonego z siebie światła stanowi formę i doskonałość ciała wtórnie powstałego. Podobnie jak jedynka jest w możności stania się każdą po sobie inną liczbą, tak pierwsze ciało pomnażaniem swego światła tkwi z kolei w każdym później od siebie pochodnym ciele. (…)  Formą (species) i doskonałością wszelkich ciał jest światło, bardziej duchowe i proste w ciałach wyższych, a bardziej materialne i złożone w niższych. Nie wszystkie ciała jednak posiadają tę samą formę, choć wywodzone z prostego bądź pomnożonego światła, jak podobnie i nie wszystkie liczby mają ten sam zapis, jakkolwiek powiększane lub pomniejszane pochodzą również z prostej jedynki. (Tamże, s. 137)

Pozostając pod wpływem myśli Pseudo-Dionizego, którego teksty tłumaczył, Grosseteste wykazuje, że światło jest zasadą jedności Wszechświata, a zarazem czynnikiem różnicującym poszczególne byty, stanowiąc fundament ich hierarchicznego uporządkowania. Za pośrednictwem światła Bóg oddziałuje na świat, jest ono narzędziem i pośrednikiem Jego stwórczego i zachowującego wszystkie rzeczy działania. Układ i porządek odkrywany w rzeczywistości stworzonej jest dalekim odblaskiem układu Bożych idei, tj. Bożej Mądrości, która jest tożsama ze Słowem Bożym – Logosem. Mieczysław Boczar streszcza rozważania biskupa Lincolnu następująco:

Grosseteste wskazuje na przebogatą hierarchię śladów Trójcy, jakie można dostrzec w istniejącej rzeczywistości, poczynając od odkrywanych w świecie materialnym, a kończąc na znanej augustyńskiej triadzie: pamięć, rozum, miłość, która to w jego przekonaniu najpełniej odwzorowuje Trójcę Bożą. Jak twierdzi, każda rzecz przemawia do człowieka troistością materii, formy i złożenia, troistością wielkości, swej postaci (species) i porządku, a wreszcie troistością liczby, wagi i miary. Wyraża przy tym przekonanie, że tak upatrywane przez ślady Trójcy stanowią niezbite dowody sprawczej mocy Boga, dzięki którym człowiek może sobie uprzytomnić potrójność Osób w jednej naturze (Boczar, 1994, s. 58–59).

Owa „świetlista” struktura stworzonego Wszechświata jest zatem czytelnym znakiem wskazującym na jego Stwórcę. W swoim komentarzu do pierwszych wersetów Księgi Rodzaju, który przynajmniej od czasu św. Bazylego Wielkiego zwykło się nazywać Hexaëmeronem od greckich słów określających sześć dni, Grosseteste nazwał Boga światłem w sensie najprawdziwszym i najpełniejszym. Bóg chrześcijański jest Trójcą Osób i dlatego najlepiej opisuje Go miano światła, które rodzi z siebie współistotny mu blask i żar:

Że Bóg jest w trzech osobach wynika stąd, iż jest on światłem, ale bynajmniej nie światłem materialnym, lecz niematerialnym, a co więcej – ani materialnym ani niematerialnym, lecz czymś ponad jednym i drugim. Każdemu zaś światłu naturalnie i istotowo przysługuje samorodne z siebie wywodzenie blasku. A światło rodzące blask zeń pochodny bezwzględnie wzajem nie spowijają i tchną ku sobie wzajemnym żarem (Grosseteste, Hexaëmeron, s. 187).

W relacji do świata to boże światło jest formą wszystkich rzeczy, ale nie tą formą, która wchodzi w wewnętrzną strukturę rzeczy aktualizując materię. Bóg jest formą i to jedyną formą rzeczy jako wzór i plan dzieła stworzenia, jako jego udoskonalenie i wypełnienie, jako jego sens – logos. Robert Grosseteste pytał:

I któż nie zgodziłby się powiedzieć, że Bóg jest przepiękny w swej postaci (formosus et speciosus)? A więc jest on i pięknem, ponieważ byłby w sobie niczym, gdyby tym właśnie nie był (…). Tak to będąc przepiękny w swej postaci okazuje się zarazem formą i pięknem, dzięki którym jest właśnie przepiękny w swej postaci, a nawet samą postacią i pięknem. Doprawdy, czymże jest forma, jeśli nie wypełnieniem lub udoskonaleniem rzeczy? Bóg zaś jest wypełnieniem nie dającym się już wypełniać, doskonałością nie poddającą się doskonaleniu, a tym samym formą nie podległą już kształtowaniu, gdyż na wskroś pozbawioną braku i niezmienną. Bóg jest więc najdoskonalszą doskonałością, najbardziej pełną pełnią, ponad wszystko kształtną formą i najpiękniejszym pięknem (Grosseteste, O jedynej formie wszechrzeczy, s. 163).

Kanadyjski myśliciel, Jean Grondin w swojej książce Piękno metafizyki wskazuje na zasadnicze filary myśli metafizycznej, rozumiejąc przez metafizykę „uważny wysiłek myśli ludzkiej, by zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość i jej przyczyny” (Grondin, 2021, s. 17). Pierwszy z tych filarów Grondin nazywa filarem ontologicznym, na który składa się przekonanie o istnieniu porządku lub sensu rzeczy, który jesteśmy w stanie pojąć lub dostrzec.

I rzeczywiście – pisze – jesteśmy w stanie zaobserwować pewną regularność, spójność, stałość, zgodność z prawem, celowość, jednym słowem racjonalność (…). Heraklit i stoicy mówią z kolei o logos świata. Oczywistość tej myśli metafizycznej wybrzmiewa w prologu czwartej Ewangelii, mówiącej o Słowie (logos), które istniało na początku (en arche) i przez które wszystko się stało (J 1, 1–3). W tym „początku” odnajdujemy z kolei nawiązanie do pierwszego wersetu Księgi Rodzaju (tamże, s. 20).

W tym miejscu od razu powstaje pytanie, czy ów porządek jest dziełem jakiegoś intelektu, czy też jest skutkiem przypadku. Grondin nazywa to filarem metafizycznym.  I dalej odpowiada, że za „Heraklitem, stoicy i Ewangelia według świętego Jana rozumieją tę pierwszą zasadę jako logos, przyczynę lub zasadę, która leży zarówno u zarania wszystkich rzeczy, jak i w nich samych (J 1, 10)” (tamże, s. 29).

Filar antropologiczny natomiast zakłada, że „człowiek ma dostęp do porządku świata i swój w nim udział” (tamże). Poznawcze ujęcie porządku świata przez człowieka nie zawsze jest pełne i oczywiste, ale wciąż poszukujemy coraz doskonalszego zrozumienia i oglądu rzeczywistości, roz-świetlenia jej wewnętrznej struktury i sensu. Grondin zauważa w tym kontekście:

Możliwość zrozumienia rzeczywistości nie jest wymysłem ludzkiego umysłu. Jest darem – Jean-Luc Marion nazwał go „donacją” – rzeczywistości, której nigdy nie przestaniemy odkrywać, domniemywać, badać. Nasz rozum jest spragniony zrozumienia i sensu, często uderza nas więc i dziwi nonsens, który napotykamy, rażący w przypadku okrucieństw, do których człowiek jest zdolny. Dostrzeganie braku sensu świadczy jednakże o naszym oczekiwaniu sensu i jego powszechności (tamże, s. 35).

Dzieje się tak, gdyż „była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (J 1, 9), a podążając za tym światłem, człowiek staje się poszukiwaczem Logosu.


Warto doczytać:

  • M. Boczar, Grosseteste, Warszawa 1994.
  • E. Gilson, Historia filozofii chrześcijańskiej w wiekach średnich, przeł. S. Zalewski, Warszawa 1966.
  • J. Grondin, Piękno metafizyki, przeł. M. Marczak, Warszawa 2021.
  • R. Grosseteste, Wybór pism, [w:] M. Boczar, Grosseteste, Warszawa 1994, s. 124–236.
  • Platon, Timajos, przeł. P. Siwek, Warszawa 1986.
  • M. Stróżyński, Droga orła. Platońskie rozważania nad „Prologiem Ewangelii św. Jana”, Warszawa 2025.
  • M. Trepczyński, Doktrynalny wymiar „Hexaëmeronu” Roberta Grosseteste, „Edukacja Filozoficzna” 72 (2021), s. 277–297.

Agnieszka Kijewska – historyk filozofii starożytnej i średniowiecznej, kierownik Katedry Historii Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej KUL. W swojej pracy naukowej zajmuje się dziejami starożytnego i średniowiecznego neoplatonizmu, a w szczególności twórczością św. Augustyna, Boecjusza, Jana Eriugeny, szkoły w Chartres i Mikołaja z Kuzy. W czasie wolnym lubi zwiedzać muzea, czytać literaturę piękną, słuchać muzyki i uprawiać ogródek.

 

 

Grafika: Wikimedia Commons


Prowadzenie portalu filozofuj.eu – finansowanie

Projekt dofinansowany ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego ramach Programu „Społeczna Odpowiedzialność Nauki II”.

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy