Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2019 nr 6 (30), s. 9–11. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Łabędzi śpiew
To właśnie w filozofii Platońskiej miało swoje źródła takie rozumienie filozofii, które utożsamia ją z medytacją nad śmiercią (melete thanatou). W Fedonie wyrazicielem poglądów bliskich Platonowi jest Sokrates, który, we właściwy sobie sposób, zaskakuje, a nawet szokuje swoich rozmówców. Głosząc poglądy na pozór sprzeczne z powszechnym mniemaniem, Sokrates twierdzi, że poprzez swoją działalność pozostaje w służbie Apollina i „robi muzykę” taką jak łabędzi śpiew:
Jak widać, mam według was gorsze zdolności wieszcze niż łabędzie. Te bowiem, gdy czują zbliżającą się śmierć, śpiewają pełniej i piękniej, niż robiły to wcześniej, ciesząc się, iż mają odejść do bogów, którym służą. Ludzie zaś w strachu przed własną śmiercią opowiadają nieprawdziwe rzeczy o łabędziach, mówiąc, że one opłakują swoją śmierć i w udręce śpiewają pieśń ostatnią […]. Ja sądzę jednak, że […] łabędzie nie śpiewają z bólu; myślę natomiast, że ponieważ należą do Apollina, posiadają dar wieszczy, a przedwiedza o dobrach czekających w Hadesie sprawia, iż śpiewają i cieszą się tego dnia więcej niż kiedykolwiek przedtem. Co do mnie, to uważam, iż pozostaję na tej samej służbie co łabędzie, poświęcony temu samemu bogu [Fedon 64a].
Swojej misji, jaką jest uprawianie filozofii, Sokrates nadał zatem rangę służby bożej, która jest rodzajem wieszczenia, „przedwiedzy” na temat przyszłych dóbr, które czekają na człowieka. Koncepcja filozofii jako medytacji nad śmiercią jest uwarunkowana odpowiedzią na podstawowe pytania dotyczące tej koncepcji. Pierwszym z nich jest pytanie o to, jak rozumiemy filozofię i sam akt filozofowania. Wielość koncepcji filozofii można chyba sprowadzić do dwóch zasadniczych postaw: tej, która uważa filozofię za działalność czysto teoretyczną, owocującą pewną obiektywną wizją rzeczywistości (filozofia jako autonomiczna nauka), oraz tej, która uważa, że filozofia jest także, albo przede wszystkim, określonym sposobem życia.
Sposób życia
Pierre Hadot połączył w swojej koncepcji obie te postawy: filozofia to przede wszystkim sposób życia, którego istotnym elementem jest „ćwiczenie się” (askesis) we właściwym widzeniu rzeczywistości i miejsca człowieka w świecie (theoría). W tym miejscu dochodzimy do drugiego pytania istotnego dla tej koncepcji: jak należy rozumieć strukturę bytu ludzkiego, a w konsekwencji jakie znaczenie ma dla człowieka fakt jego własnej śmierci. Jeśli w strukturze człowieka nie ma żadnego elementu niezniszczalnego, to filozofia pojęta jako przygotowanie do śmierci jest formą oswajania człowieka z nicością, ku której on zmierza. Tak właśnie rozumieli tę funkcję filozofii stoicy i epikurejczycy. Marek Aureliusz pokazywał, że odpowiednia postawa wobec śmierci jest dla człowieka źródłem prawdziwej wolności i niezależności wobec świata rzeczy i osób:
Tak wszystko rób i mów, i zgłębiaj, jak gdybyś już teraz mógł odejść z życia. Odejść spomiędzy ludzi, jeżeli bogowie istnieją, to nic strasznego [Rozmyślania 2.11].
Jeśli jednak w strukturze człowieka istnieje element niezniszczalny (dusza, duch, „ja”), który stanowi istotę jego bytu, to wyzwolenie z ciała jest równoznaczne z usunięciem wszelkich ograniczeń w możliwości kontaktu z wyższą, prawdziwą rzeczywistością i z wyzbyciem się wszelkich złudzeń i perspektywiczności poznania. Ćwiczenie się w umieraniu jest formą odchodzenia od jednostkowego, zdeformowanego widzenia rzeczy, aby wznieść się do uniwersalnej wizji całości wszechświata. Dopiero taka perspektywa jest źródłem cnoty wielko-duszności (megalopsychia), o czym pisał Platon w Państwie:
Nie ma nic bardziej przeciwnego takiej duszy, jak drobiazgowość; duszy, która się zawsze chce garnąć do całości, do ogółu w sprawach boskich i ludzkich. […] Takiej duszy, która umie patrzeć z góry, i ma przed oczami czas wszystek i byt wszystek, czy myślisz, że może się czymś wielkim wydawać życie ludzkie? […] Więc i śmierci nie będzie za coś strasznego uważał ktoś taki? [486 a‑b]
Stopniowe odrywanie się od świata rzeczy stanowi zaledwie etap filozofowania pojętego jako ćwiczenie się w umieraniu. Od-wracanie się od świata dokonuje się po to, aby człowiek mógł swobodnie z‑wrócić się ku temu, co stanowi prawdziwą rzeczywistość, co jest prawdziwym życiem, ale tak przecież różnym od życia tutaj, dlatego to „od-wracanie się” i „z‑wracanie się” jest formą umierania. Z tego względu Plotyn zapytuje:
Więc cóż jest możniejsze od życia, pełnego najwyższej mądrości i wolnego od wszelkich pomyłek i błędów, tudzież od umysłu, który posiada wszystko, czyli od życia całkowitego i całkowitego umysłu? […] I wtedy trzeba wierzyć, że się widziało, kiedy duszy nagle światło rozbłyśnie, albowiem ono jest, to światło, od Niego i jest to On Sam! [Enneady V, III, 17]
Platońska droga filozofowania, którą Sokrates określił jako „łabędzi śpiew”, jest drogą stopniowego przechodzenia od świata rzeczy ku prawdziwej rzeczywistości duchowej; porzucając – po drodze – to, co materialne, człowiek zwraca się ku temu, co trwałe i niezniszczalne. Zerwanie więzów łączących człowieka ze światem nie jest jednak łatwe i porównane może być właśnie do procesu umierania.
Więzy ze światem
Doskonale wiedział o tym Aureliusz Augustyn, który – przekonany intelektualnie o prawdzie chrześcijańskiego nauczania – długo nie był w stanie zerwać niewłaściwych więzów łączących go ze światem, które nazywał „cielesnym przyzwyczajeniem”. W Wyznaniach w niezwykle dramatycznych słowach opisywał on swoje zmagania:
Zatrzymywały mnie zupełne głupstwa, skończone marności, moje stare przyjaciółki. Chwytały za szatę cielesną i szeptały: „Opuścisz nas? I od tej chwili już przenigdy nie będziemy z tobą? I od tej chwili już przenigdy nie będzie ci wolno tego czy tamtego?”. Co one miały na myśli, mówiąc o „tym czy tamtym”? […] Potrafiły jednak to osiągnąć, że nadal nie umiałem się zupełnie od nich oderwać, otrząsnąć się, przekroczyć granicy dzielącej mnie od tamtej strony, dokąd najmniej mnie wzywałeś. Bo przemożne przyzwyczajenie mówiło: „Czyż sądzisz, że będziesz mógł żyć bez tych rzeczy?” [Wyznania VIII, 11].
Aby się uwolnić, Augustyn musiał umrzeć sobie samemu i narodzić się na nowo, patrząc na świat oczami dziecka. W słynnej scenie w ogrodzie mediolańskim przyznał się do swojej bezradności wobec pętających go przyzwyczajeń i poszedł za głosem dziecka, który dobiegał go z sąsiedniego domu, zachęcając, by sięgnął po Pismo Święte:
Chwyciłem książkę, otworzyłem i czytałem w milczeniu słowa, na które najpierw padł mój wzrok: „[…] nie w ucztach i pijaństwie, nie w rozpuście i rozwiązłości, nie w zwadzie i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa, a nie ulegajcie staraniom o ciało i jego pożądliwość”. Ani nie chciałem więcej czytać, ani nie było potrzebne. Ledwie doczytałem tych słów, stało się tak, jakby do mego serca spłynęło strumieniem światło ufności, przed którym cała ciemność wątpienia natychmiast się rozproszyła [Wyznania VIII, 12].
Przejście ku światłu
Umieranie, do którego podprowadza filozofia, jest stanem pełnego, prawdziwego życia i poznania, dlatego opisywane jest w kategoriach przejścia od ciemności ku światłu. Prawdziwa „ciemność” jest wynikiem niewiedzy i fałszywych przekonań.
Do takiej właśnie drogi zachęcała Boecjusza Pani Filozofia, pojawiając się nieoczekiwanie w więziennej celi, do której wtrącono nieszczęśnika. Boecjusz wskutek niesprawiedliwego oskarżenia znalazł się w więzieniu, opuszczony przez wszystkich, oczekując – jak Sokrates – na wykonanie wyroku śmierci.
Gdy tak samotnie rozmyślałem w ciszy i skargę moją pełną żalu próbowałem wiernie zapisać, zobaczyłem, że nad moją głową stanęła kobieta. Niezmiernie piękna, o oczach pełnych blasku i głębokim, przenikliwym spojrzeniu, ponad ludzkie siły […]. Trudno było określić, jaki miała wzrost: raz zwykły, ludzki, a raz zdawało się, że czubkiem głowy uderza w niebo, gdy zaś podniosła głowę jeszcze wyżej, przenikała samo niebo i traciło się ją z oczu [O pocieszeniu, jakie daje filozofia I, 1].
Pani Filozofia odziana w szatę z wypisaną na dole literą π („pi”, filozofia praktyczna), od której wiodą w górę schody ku literze θ („theta”, filozofia teoretyczna), zachęca Boecjusza do wstąpienia na drogę ku górze, do „robienia muzyki” jak Sokrates. Boecjusz-więzień jako ten, kto został wykształcony w szkołach platońskich, zwracając się ku „tamtemu światu”, nie chce jednak – jako chrześcijanin – porzucić „tego świata”. Szuka takiej ścieżki, która prowadząc w górę, prześwietliłaby każdą z ziemskich dróg i przeniosła ją w wieczność. Filozofia jako medytacja nad śmiercią odsłania prawdziwą i niepowtarzalną wartość życia i odpowiedzialność człowieka za to, co z nim zrobi.
Agnieszka Kijewska – historyk filozofii starożytnej i średniowiecznej, kierownik Katedry Historii Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej KUL. W swojej pracy naukowej zajmuje się dziejami starożytnego i średniowiecznego neoplatonizmu, a w szczególności twórczością św. Augustyna, Boecjusza, Jana Eriugeny, szkoły w Chartres i Mikołaja z Kuzy. W czasie wolnym lubi zwiedzać muzea, czytać literaturę piękną, słuchać muzyki i uprawiać ogródek.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
< Powrót do spisu treści numeru.
Ilustracja: Natalia Biesiada-Myszak
Śmierć w kontekście czterech rzeczy ostatecznych, vide Biblia ST/NT, Breviarium Fidei, Ojcowie Kościoła Wschodu i Zachodu, Dante, Bosch, Manni, Rader/Niesius, Boleslawiusz, Tylkowski etc.