Arthur Schopenhauer, naczelny filozof pesymista, nie słynął z dobrotliwego charakteru czy łagodnego usposobienia. Przeciwnie, przez ludzi, którzy go znali, uważany był za osobę dość grubiańską, aspołeczną, agresywną i próżną. Obrażał się łatwo i niemal śmiertelnie, nie tolerował innych, bez wahania wdawał się w kłótnie. Unikał towarzystwa, przez wiele lat jego jedynym kompanem był pies – pudel. Pogarda Schopenhauera dla ludzi przejawiała się nie tylko w zachowaniu czy sposobie porozumiewania się, ale najpełniej w tym, że w chwilach złości na swojego psa zwracał się do niego per… „człowieku”. Nie wiadomo, czy ów pudel czuł się wyróżniony, czy też rozumiał właściwe intencje swego pana…
Źródło: J. Sole, Schopenhauer. Pesymizm staje się filozofią, Hachette Polska, Warszawa 2018, s. 13.
Opracowała: Anna Falana-Jafra
Tak samo jak i Heraklit z Efezu, bądź Tuwim, Staff, Iwaszkiewicz… kochał psy. Gdzieś czytałem, że nie tylko codziennie chodził z pudlem na spacer, ale miał portrety psów myśliwskich w domu.
Nie wiem jednak czy to prawda. A no i Brzechwa pisał “ja wiem jak rozmawiać trzeba z psem”. Błagam, miejmy więcej zrozumienia dla psów. One nas kochają a my powołaliśmy psy do życia.