Etyka Refleksje

Antonina Sebesta: Fenomen górskiej śmierci [refleksje]

Opisywanie i analizowanie fenomenu śmierci w górach towarzyszy alpinizmowi od jego narodzin. Himalaiści i alpiniści dość zgodnie twierdzą, iż w aktywności górskiej mamy do czynienia z afirmacją swojej osoby, afirmacją jednak mocno perwersyjną, gdyż godzącą się na flirt ze śmiercią. Dla wielu właśnie ona jest prawdziwym rywalem, grają z nią jak rycerz powracający z wyprawy krzyżowej w filmie Ingmara Bergmana Siódma pieczęć

Bez zagrożenia życia nie ma smaku wielkiej przygody

– stwierdza Reinhold Messner (Messner 2006, s. 60). Świadomość niebezpieczeństwa, zagrażającego empirycznej egzystencji człowieka staje się zarówno sprawdzianem jak i wyzwaniem. Pozwala przełamać zainteresowanie zewnętrznymi sytuacjami i w sposób radykalny wrócić do siebie, pogłębić, a niekiedy nawet uratować swoje człowieczeństwo. Dlatego to śmierć w górach budzi krańcowe emocje, najczęściej jest mitologizowana, ale bywa też uważana za absurdalną. 

Mitologiczna lub absurdalna

Śmierć „ludzi gór” bywa mitologizowana często bardzo mocno. Środowisko alpinistyczne jak i ogół społeczeństwa nie chcą słyszeć o skrwawionych, zmasakrowanych, a często i cuchnących strzępach ludzkich leżących na piargach. Zmarła w Himalajach Wanda Rutkiewicz w wywiadzie przeprowadzonym przez Barbarę Rusowicz opowiada jak sama zmieniła poglądy na temat śmierci górskiej: 

[…] wydawała mi się, niezależnie od tego, że była tragiczna, śmiercią romantyczną. W górach, w lawinie. Potem, stykając się z nią często, przekonałam się, że śmierć w górach zupełnie nie jest romantyczna… (Rusowicz 1992, s. 43).

Inni śmierć górską określają mianem absurdu, bowiem kładzie kres młodemu, często bardzo dobrze zapowiadającemu się życiu. Śmierć górska w dużym procencie wypadków jest śmiercią niezawinioną, przypadkową. Przypomina pojedynek, loterię, grę, a zwłaszcza „rosyjską ruletkę”. Michał Jagiełło pisze: 

Każdy nawet najlepszy, może się pogubić we mgle i zamieci, każdego może dosięgnąć kamień, każdemu może obsunąć się noga (Jagiełło 2000, s. 27).

Opinię tę potwierdza statystyka – najwybitniejsi alpiniści, w tym Polacy, ginęli na drogach wspinaczkowych uważanych za łatwe. Często wręcz przed rozpoczęciem właściwej wspinaczki, zmieniając obuwie (Wiesław Stanisławski) stając na głazie, który runął (Jan Długosz). Jan Józef Szczepański wydaje się potwierdzać te słowa: 

Świadomie podjęte ryzyko jest tu sprawą kluczową, chociaż stopień świadomości pozostaje zawsze kwestią wątpliwą. Tak samo jak w każdym niebezpiecznym sporcie, ewentualność katastrofy brana jest pod uwagę raczej teoretycznie. W gruncie rzeczy nikt nie wierzy naprawdę, że właśnie jemu się to przytrafi (Szczepański 1981, s. 128).

Ryzyko i wartość życia

Kluczowe pytanie, jakie się tu pojawia, a zadają je zwłaszcza osoby spoza środowiska, w tym etycy i psycholodzy, brzmi: Czy ryzyko to cena godna zapłacenia (godziwa)? Jan Józef Szczepański w celu ułatwienia odpowiedzi, zdając sobie sprawę, że zawsze będzie ona wysoce subiektywna, mówi o pasji (namiętności), której nie da się podporządkować kategoriom utylitarnego rozsądku. Z kolei Jan Alfred Szczepański niejako dla usprawiedliwienia tej pasji dodaje, że płaci się śmiercią za sumę górskich doznań, a bogactwo tych jest ogromne, bilans więc wychodzi dodatnio; pisze: 

[…] płaci się życiem nie za krótki moment wspinaczki, katastrofą zakończony – lecz za całość swego taternictwa, za te wszystkie wartości, które się z taternictwa otrzymało i za które nie ma ceny zbyt wysokiej (Szczepański 1976, s. 239). 

Szukając odpowiedzi na wspomniane pytanie należy uwzględnić też fakt, że nie dla wszystkich życie zajmuje najwyższe miejsce w hierarchii wartości. 

Na pewno jednak dla obszaru górskiego wydaje się nieadekwatna diagnoza Zygmunta Baumana o zdekonstruowaniu śmierci w ponowoczesności. „Śmierć górska” w odróżnieniu do „śmierci zdziczałej” (określenie użyte przez Philippe Aries w książce Człowiek i śmierć) następuje bowiem w otoczeniu, które umierający nie tylko zna ale i kocha. Nie jest to śmierć ukrywana, zamykana w szpitalu, izolowana, anonimowa, jakiej panicznie obawia się współczesny człowiek. Majestat gór przynajmniej teoretycznie, a na pewno w oczach laików, przywraca powagę śmierci, a nawet do pewnego stopnia „oswaja ją”. „Śmierć górska” stanowi zaprzeczenie „śmierci zdziczałej”. Jest też przeciwieństwem jej podwzorców, jakimi są „śmierć opaczna” i „śmierć na uzgodnienie”. Tej ostatniej dlatego, iż „ludzie gór” z reguły zbyt mocno cenią życie, aby się na nie targnąć. Znają jego smak i wartość. Samobójstwo w górach (w Tatrach zwłaszcza na Giewoncie czy Nosalu) popełniają z reguły osoby, których kontakt z górami był okazjonalny, a którzy przez swój desperacki czyn chcą zwrócić uwagę otoczenia. 

Dylematy

Ogromny problem stanowi godny pochówek ofiar, zwłaszcza w górach najwyższych. Rozrzedzone powietrze plus duży ciężar zamarzniętego ciała powodują, że znoszenie do podstaw góry jest tylko sporadycznie praktykowane, najczęściej grzebie się zwłoki w szczelinach – bywa, że w tych samych, do których osoby te wpadły. Odchodzenie od tej powinności (200 ciał w masywie Mount Everestu) odbierane jest przez wielu jako sprzeniewierzenie się ethosowi. 

Poważnym dylematem jest kwestia kontynuowania wyprawy, gdy dojdzie na niej do śmierci uczestnika. Działający w górach najwyższych, zwykle po wypadku śmiertelnym, ustalają w tajnym głosowaniu, czy kontynuować wspinaczkę. Za prowadzeniem wyprawy padają argumenty, że to nic nie zmieni, że zmarłemu nie przywróci się życia. Andrzej Zawada jako kierownik wypraw wypowiadał się za ich kontynuowaniem. Pamiętać należy, że Olimpiada w Monachium nie została przerwana, nie przerywa się też większości rajdów samochodowych czy motocyklowych zwłaszcza tych międzynarodowych jak Paryż-Dakar. Decyzja o kontynuacji jest zwycięstwem pragmatyzmu, utylitaryzmu i odchodzeniem od ethosu „ludzi gór”. Ponieważ jednak przeważająca ilość wypadków zdarza się w zejściu ze szczytu lub podczas wycofywania się, problem nie jest aż tak widoczny. 

Wanda Rutkiewicz zmieniała w tej kwestii zdanie. Opisała zakończenie wyprawy, w której brała udział, w wyniku decyzji kierownika po tragicznej śmierci jej dwóch uczestników. Postanowienie to uniemożliwiło jej dotarcie do szczytu i naraziło na utratę części sprzętu. Himalaistka rozumiała i akceptowała decyzję, ale uważała, że należy jej się zwrot części poniesionych opłat za wyprawę (Rusowicz 1992, s. 156). Jej późniejsze stanowisko ująć można zaś następująco: po pierwsze starać się odnaleźć ciało i pochować je, choćby w szczelinie, po drugie decyzję podejmować, gdy opadną emocje. Gdy życie utraciła osoba nam bliska – partner czy przyjaciel – naturalne jest wycofanie się z akcji, a gdy obca – nie (Rusowicz 1992, s. 81–82). 

 

Warto doczytać:

P. Aries , Człowiek i śmierć, Warszawa 1989.

M. Jagiełło, Gałązka kosodrzewiny, Warszawa 2000.

R. Messner, Niemożliwe nie istnieje, „Nationale Geographic” 2006 nr 11.

B. Rusowicz, Wszystko o Wandzie Rutkiewicz, wywiad rzeka, Toruń-Piła 1992.

J.A. Szczepański, Z aktualnych zagadnień taternictwa, [w:] Czarny Szczyt. Proza taternicka lat 1904–1939, red. Roman Hennel, Kraków 1976.

J.J. Szczepański, Uwagi o górskiej śmierci, [w:] Błękitny krzyż, red. Stefan Maciejewski, KAW Kraków 1981.


Na podstawie fragmentu książki Etyka i ethos ludzi gór, Zakopane 2014.


Antonina Sebestadr nauk humanistycznych w zakresie filozofii, emerytowany pracownik Uniwersytetu Pedagogicznego. Jej zainteresowania naukowe to filozofia życia, filozofia polska XX wieku, etyka stosowana. Autorka monografii Etyka i ethos ludzi gór (2014), Kłopot z wartościami. Szkice z etyki życia społecznego (2015). Uprawia też publicystykę i poezję. Jest członkiem Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego oraz Związku Literatów Polskich Oddział Kraków.

 

Najnowszy numer filozofuj "Kłamstwo"

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy