Artykuł Kurs ontologii

Arkadiusz Chrudzimski: #8. Stany rzeczy

świnka patrząca w lustro
Wedle prezentowanego tu ujęcia metafizyka nie jest filozofią języka ani analizą schematów pojęciowych, lecz dyscypliną filozoficzną traktującą o najogólniejszych strukturach rzeczywistości. Niemniej jednak podążanie w dociekaniach ontologicznych za nicią przewodnią gramatycznych struktur języka jest, zwłaszcza w ramach tradycji analitycznej, praktyką dość powszechną. W praktyce tej nie ma zresztą nic zdrożnego, pod warunkiem, że nie będziemy brać za dobrą monetę wszelkich postaci gramatyki powierzchniowej.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2024 nr 4 (58), s. 38–39. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Do tej pory omawiałem postaci bytu, które traktowane są jako struktury powiązane z częściami zdania. Własności monadyczne i relacje miały odpowiadać temu, co współczesny logik nazwie „predykatem”, konkretne zaś indywidua przyporządkowane miały być wyrażeniom nazwowym. Niektórzy metafizycy argumentują jednak, że oprócz tego powinniśmy w naszej ontologii dysponować czymś, co w podobny sposób wiązałoby się z całym zdaniem. Obok indywidualnego, konkretnego jabłka oraz własności czerwieni w naszym uniwersum byłoby więc coś takiego jak to, że jabłko jest czerwone. Tego typu struktury zwykle nazywane są stanami rzeczy.

Powiązanie ontologicznych atomów

Argument za wprowadzeniem stanów rzeczy można przedstawić, odwołując się znowu do struktury języka. Lista podmiotów i orzeczeń w rodzaju „Jan, Staszek, śpi, tańczy” nie powie nam nic o tym, co się dzieje w opisywanym świecie. Jeśli jednak zamiast tego zbudujemy zdania, takie jak „Jan śpi. Staszek tańczy”, otrzymamy istotne informacje. Przenosząc to na płaszczyznę ontologii, możemy skonstatować, że struktury świata nie da się wyczerpać przez wyliczenie indywiduów i własności; istotnym aspektem rzeczywistości jest to, jak elementy te są ze sobą powiązane, powiązania takie zaś to nic innego niż właśnie stany rzeczy. Takie rozumowanie prowadzi niektórych filozofów do wniosku, że w ogóle każde powiązanie elementów będzie w istocie stanem rzeczy, a to, co zasługuje na miano indywiduum bądź własności, w ostatecznym rozrachunku musi być ontologicznie proste, musi być ontologicznym atomem. Najdobitniejszy wyraz takiej doktryny znaleźć można w Traktacie Ludwiga Wittgensteina, jednak jest ona wyraźnie obecna także u późnego Alexiusa Meinonga, a skłonności w tym kierunku można widzieć w filozofii atomizmu logicznego Bertranda Russella.

Złożone indywidua i relacje zewnętrzne

Jak jednak wiemy, nie wszyscy filozofowie podzielają pogląd, że autentyczne indywidua muszą być ontologicznie proste. Domyślną koncepcją jest raczej ujęcie arystotelesowskie, zgodnie z którym indywiduami takimi są na przykład organizmy żywe, a zatem struktury złożone, zawierające powiązania wielu elementów. Czy zatem stany rzeczy, które w sposób wyraźny pojawiają się w filozofii dopiero w XIX w., nie są po prostu inną nazwą dla arystotelesowskich substancji?

Z pozoru sprawa mogłaby tak wyglądać, jednak tylko do momentu, w którym przypomnimy sobie, że obok własności monadycznych mamy także relacje. O ile zatem stan rzeczy, który miałby być semantycznym korelatem zdania „Jan śpi”, moglibyśmy potraktować jako złożone indywiduum, do którego odnosimy się za pomocą frazy nominalnej „śpiący Jan”, o tyle semantyczny korelat zdania „Jan stoi koło Stasia” trudno by już było zinterpretować w ten sposób. Jak wiemy z poprzedniego odcinka cyklu, istnieje możliwość takiej interpretacji, jej ceną jest jednak to, że wszystkie relacje musimy potraktować jako relacje wewnętrzne, tj. redukowalne do monadycznych własności ich członów, co jest dzisiaj ujęciem mocno kontrowersyjnym. Jeśli więc nie chcemy pójść tak radykalną drogą, to wydaje się, że w naszym uniwersum potrzebne nam będą przynajmniej relacjonalne stany rzeczy.

Platonizm i arystotelizm

względem stanów rzeczy Stosunek stanów rzeczy do całości uniwersum można potraktować podobnie jak stosunek własności do kon­kretnych indywiduów. Jabłko leżące na stole jest czerwone, nie jest zaś sześcienne. Podobnie uniwersum jako całość jest takie, że śnieg jest biały, ale nie ­takie, że świnie latają. Tak jak mówimy, że własność bycia czerwonym jest egzemplifikowana przez jabłko, tak też możemy powiedzieć, że stan rzeczy „Śnieg jest biały” jest egzemplifikowany przez uniwersum wzięte jako całość. Zwykle używamy jednak innego języka. Powiemy, że stan rzeczy „Śnieg jest biały” zachodzi w naszym świecie, podczas gdy stan rzeczy „Świnie latają” nie zachodzi w nim. Niektórzy przyjmują terminologię, zgodnie z którą zachodzący stan rzeczy nazywa się faktem. Po tych wyjaśnieniach możemy zrozumieć słynne dictum Ludwiga Wittgensteina: „Świat jest ogółem faktów, nie rzeczy” (Tractatus logico-philosophicus, teza 1.1.).

Analogia z egzemplifikacją własności pozwala też zrozumieć, na czym polegają platonizm i arystotelizm w odniesieniu do stanów rzeczy. Otóż platonik będzie twierdzić, że obok faktów istnieją także stany rzeczy ­niezachodzące. Obok stanu rzeczy, że śnieg jest biały, w platońskim uniwersum będziemy mieli także stan rzeczy, że świnie latają. Różnica pomiędzy nimi jest taka, że pierwszy z nich zachodzi (jest faktem), drugi zaś nie. Arystotelik będzie zaś twierdzić, że istnieją tylko fakty. Według niego niezachodzących stanów rzeczy po prostu nie ma, podobnie jak nie ma nieegzemplifikowanych własności.

Zastosowania

Widzieliśmy, że pojęcie stanów rzeczy może pojawić się w analizach z powodu czysto ontologicznych rozważań dotyczących złożonych struktur, obecnych, jak się wydaje, w naszym uniwersum. Często jednak motorem ich wprowadzenia były problemy filozofii języka bądź ogólnej teorii intencjonalności. Tak było na przykład u Bolzana, który mówił o „zdaniach w sobie” jako niezależnych od umysłu treściach zdań naszego języka. Zbliżoną doktrynę znajdujemy u Fregego, który treści takie opatrywał mocno mylącą etykietką „myśli”. Podobną drogą idą Husserl, który używa terminu „stan rzeczy”, oraz Meinong, który swoje stany rzeczy nazywa „obiektywami”. Jako że treści naszych myśli i zdań nie zawsze okazują się prawdziwe, zastosowania takie zdecydowanie faworyzują koncepcję platońską.

W ostatnich dziesięcioleciach dość intensywnie rozwijana jest tak zwana teoria uprawdziwiania (truth-making), mająca odpowiedzieć na pytanie, co czyni nasze zdania i myśli prawdziwymi. Oczywiste jest, że zachodzące stany rzeczy (fakty) doskonale nadają się do pełnienia roli takich uprawdziwiaczy.


Warto doczytać:

  • B. Wolniewicz, Rzeczy i fakty. Wstęp do pierwszej filozofii Wittgensteina, Warszawa 2019.
  • A. Chrudzimski, Deskrypcje określone i przedmioty nieistniejące, „Przegląd Filozoficzny” 2022, t. 31, nr 4, s. 191–211.

Arkadiusz Chrudzimski – profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zajmuje się ontologią, epistemologią, teorią intencjonalności oraz historią szeroko rozumianej tradycji brentanowskiej. Jest współwydawcą nowej edycji dzieł Brentana (Sämtliche veröffentlichte Schriften) oraz serii filozoficznej Phenomenology and Mind (obie serie w wydawnictwie De Gruyter). W czasie wolnym lubi podróżować, fotografować i słuchać muzyki.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik


Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy