Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2017 nr 3 (15), s. 12–14. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Indywidualność i konkretność
Wyobraźmy sobie czerwony pomidor. Gdy mówimy, że pomidor jest przedmiotem indywidualnym, mamy na myśli to, że jest on niepowtarzalny. Ten sam pomidor nie może być dany w wielu egzemplarzach. Wprawdzie możemy sobie wyobrazić „taki sam”, czyli bardzo podobny pomidor, ale będzie on zawsze tylko taki sam, a nigdy nie będzie tym samym indywiduum. Kiedy z kolei twierdzimy, że jest on przedmiotem konkretnym (konkretem), mamy na myśli to, że jest on w pewien sposób „kompletny” i w tym sensie istnieje niezależnie od reszty przedmiotów. Aby uchwycić dokładniej, na czym polega ta indywidualność i konkretność, zestawmy pomidor z czymś, co byłoby abstrakcyjne i ogólne.
Abstrakcyjność
Zacznijmy od abstrakcyjności. Otóż w pomidorze wyróżnić możemy wiele różnego rodzaju części. Najłatwiej pomyśleć o częściach, takich jak skórka czy pestki, które możemy realnie oddzielić. Jeśli wyciągniemy pestki i położymy obok na desce, będziemy mieli po prostu grupę małych konkretnych przedmiotów. To, że były one przestrzennie połączone w jedną całość, nie ma tutaj większego znaczenia.
Zauważmy jednak, że pomidor dzielić można także na inne sposoby. Zamiast o skórce i pestkach mówić możemy o jego barwie czy kształcie. W języku potocznym nie mówimy tu zwykle o częściach, lecz raczej o własnościach przedmiotu. Takie elementy różnią się od pestek i skórki tym, że nie da się ich realnie oddzielić. Możemy je wyizolować jedynie w myślach, poprzez operację abstrakcji. Dlatego nazywane są one przedmiotami abstrakcyjnymi.
Ogólność
Przejdźmy teraz do pojęcia ogólności. Jak powiedzieliśmy, ma ono być przeciwstawione indywidualności rozumianej jako ontologiczna niepowtarzalność. Uniwersalia są zatem przeciwieństwem indywiduów w tym sensie, że uniwersale (np. czerwień czy kolistość) może być obecne w wielu indywiduach. Czy możemy sobie wyobrazić takie rzeczy? Pomyślmy o własnościach przedmiotów, które przywołaliśmy powyżej. Pamiętamy, że kiedy wprowadzaliśmy pojęcie indywiduum, powiedzieliśmy, że ten sam pomidor nie może być dany w wielu egzemplarzach. Możemy najwyżej wyobrazić sobie „taki sam” (ale indywidualnie różny) pomidor. Cóż jednak znaczyłoby, że dwa pomidory są takie same? Otóż znaczyłoby to, że miałyby one tę samą barwę, ten sam kształt, tę samą masę itd. Jednym słowem to, że miałyby dokładnie te same własności.
Z tego powodu niektórzy filozofowie twierdzą, że o ile pomidory i krzesła są przedmiotami niepowtarzalnymi, o tyle ich kształty czy barwa mogą wystąpić w wielu różnych indywiduach jako identyczne. Jeśli trzy pomidory są czerwone, wówczas zwolennik uniwersaliów powie, że ta sama własność czerwieni powtarza się w trzech odrębnych indywiduach. Własności byłyby zatem przedmiotami ogólnymi.
Nominaliści i konceptualiści
Wśród filozofów zabierających głos w sporze o uniwersalia znajduje się radykalna grupa, która twierdzi, że wszystko to, o czym mówiliśmy powyżej, dotyczy nie tyle przedmiotów w świecie poza nami, co raczej naszego sposobu mówienia i myślenia o świecie. Przedstawiciel takiego poglądu nie powie zatem, że w świecie znajdują się czerwone pomidory i że posiadają one takie własności jak czerwień czy obły kształt. Zamiast tego stwierdzi, że posiadamy system pojęciowy, który pozwala nam „pokroić” uniwersum (zbiór wszystkich przedmiotów) w ten sposób, że możemy formułować i uzasadniać twierdzenia o pomidorach i ich kolorach. Według tych filozofów, mówiąc o własnościach takich jak np. czerwień, czyli takich, które możemy orzekać o wielu przedmiotach, mówimy o własnościach systemu pojęciowego. W zależności od tego, czy system ten jest odwzorowany w języku, czy w myśli (umyśle), wyznawcy takiego poglądu nazywani są nominalistami bądź konceptualistami.
Zbiory przedmiotów podobnych
Ta radykalna koncepcja ma jednak swoje problemy. Zwykle sądzimy, że zastosowanie naszych pojęć uzależnione jest od natury tego, do czego je odnosimy. Nazwanie czegoś pomidorem jest właściwe, gdy to coś rzeczywiście jest pomidorem, a zastosowanie danego pojęcia do wielu przedmiotów jest uzasadnione wtedy, gdy tworzą one zbiór przedmiotów podobnych. Krytycy nominalizmu i konceptualizmu upierają się zatem, że nie da się całej struktury ontologicznej przenieść do naszego języka czy myśli. Musimy przyjąć co najmniej to, że uniwersum dzieli się na zbiory przedmiotów podobnych.
Zwolennicy własności indywidualnych
Kłopoty pojawiają się jednak, gdy zastanowimy się nad pojęciem podobieństwa, które pojawiło się w ostatnim zdaniu. Wyobraźmy sobie, że na stole leży deska do krojenia, na niej pomidor oraz nóż, obok zaś, poza deską, jeszcze dwa pomidory i cytryna. Spróbujmy z przedmiotów znajdujących się na stole wskazać na zbiór przedmiotów podobnych. Zapewne wskażemy na trzy pomidory. Po krótkim zastanowieniu zauważymy jednak, że to nie jedyna opcja. Trzy pomidory są do siebie podobne, bo są pomidorami, jednak pomidor i nóż są do siebie podobne, bo leżą na desce, dwa pomidory i cytryna są do siebie podobne, bo leżą poza deską, a wszystkie przedmioty na stole są do siebie podobne, bo każdy z nich waży mniej niż osiem kilo…
Widzimy zatem, że mówienie po prostu o podobieństwie jest jałowe. Każde dwa przedmioty w uniwersum są podobne pod jakimś względem. Aby wyróżnić interesujące zbiory przedmiotów podobnych, trzeba zatem mówić o podobieństwie pod względem barwy, kształtu, położenia. Te względy jednak to nic innego jak własności. Krytyk podejścia teoriomnogościowego powie zatem, że segregacja świata za pomocą zbiorów nie wystarczy, gdyż podstawą takiej segregacji muszą być własności realnie posiadane przez przedmioty należące do wyróżnionych grup.
Jeśli jednak chodzi o te własności, to nie muszą być one uniwersaliami. Możemy przyjąć, że są one indywidualne, a zatem różne w różnych przedmiotach jednostkowych. Tym, co wiąże wszystkie czerwienie występujące w różnych przedmiotach jednostkowych, jest podobieństwo, jakie między owymi czerwieniami zachodzi. Warto przy tym zauważyć, że nie powtarza się tu problem, z którym mieliśmy do czynienia poprzednio. Dwie czerwienie mogą być podobne tylko pod jednym względem – pod względem barwy. Własności byłyby zatem abstrakcyjnymi indywiduami, realnie zawartymi w swoich konkretnych nosicielach.
Zwolennicy uniwersaliów
Jednak również teoria indywidualnych własności sprawia pewne kłopoty. Niektórzy argumentują, że aby ich uniknąć, trzeba uznać własności za uniwersalia. Zgodnie z tym ujęciem wszystkie czerwone rzeczy posiadałyby zatem dokładnie tę samą czerwień, która powtarzałaby się w każdym swym egzemplarzu.
Newralgicznym punktem okazuje się podobieństwo, które jest konieczne, aby wyjaśnić powiązanie między różnymi przypadkami indywidualnych czerwieni. Otóż podobieństwo jest relacją, a relacje to – z ontologicznego punktu widzenia – coś takiego jak własności, tyle że posiadane nie przez jednego, lecz przez parę (lub większą grupę) nosicieli. Własność bycia czerwonym jest posiadana – lub, jak się fachowo mówi, egzemplifikowana – przez pojedynczy przedmiot (np. pomidor), natomiast relacja bycia większym jest egzemplifikowana przez parę przedmiotów (np. przez parę: Marcin Gortat/Adam Małysz). W stosunku do relacji powtarzają się pytania, które stawiamy w odniesieniu do własności, w szczególności pytanie o to, czy są one uniwersaliami, czy indywiduami.
Jaka byłaby więc odpowiedź zwolennika indywidualnych własności? Mógłby on uznać, że podobieństwo to uniwersale powtarzające się dla każdej pary podobnych własności. To jednak byłoby postawą niekonsekwentną. Jeśli już wprowadzamy uniwersalia do naszego systemu, to lepiej to zrobić piętro niżej i uznać, że własności takie jak bycie czerwonym są już uniwersaliami. Wówczas w ogóle nie będziemy potrzebowali relacji podobieństwa, bo jedność między przypadkami tej samej własności zostanie zapewniona automatycznie. Ta odpowiedź prowadzi zatem do teorii własności jako uniwersaliów.
Inna odpowiedź to uznanie, że również podobieństwo jest indywidualną relacją, a zatem jest tyle podobieństw, ile par podobnych własności. Tu jednak pojawia się pytanie, co zapewnia jedność tym wszystkim przypadkom podobieństwa (co czyni je wszystkie podobieństwami), i odpowiedzią może być jedynie powołanie się na kolejne podobieństwo wyższego stopnia. Jak można się domyślać, łańcuch ten nie skończy się nigdy, co stawia nas w bardzo niekomfortowej sytuacji, którą filozofowie nazywają „nieskończonym regresem”.
Konkluzja?
Choć ten krótki przegląd problematyki zdaje się sugerować, że zwolennik uniwersaliów wygrywa batalię, jest to wniosek uproszczony. To prawda, że z punktu widzenia prostoty wyjaśnienia ma on najbardziej komfortową sytuację. Jednak wiąże się to z tym, że proponuje on też bogatą ontologię, czyli przyjmuje – oprócz istnienia przedmiotów indywidualnych (pomidor) – także istnienie uniwersaliów (czerwieni czy okrągłości). Krytycy teorii uniwersaliów będą zaś twierdzić, że przedmioty ogólne są nie do przyjęcia, niezależnie od tego, jak proste wyjaśnienia nam oferują.
Arkadiusz Chrudzimski – profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Zajmuje się ontologią, epistemologią, teorią intencjonalności oraz historią szeroko rozumianej tradycji brentanowskiej. Jest współwydawcą nowej edycji dzieł Brentana (Sämtliche veröffentlichte Schriften) oraz serii filozoficznej Phenomenology and Mind (obie serie w wydawnictwie De Gruyter). W czasie wolnym lubi podróżować, fotografować i słuchać muzyki.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
< Powrót do spisu treści numeru.
Ilustracja: Malwina Adaszek
Dlaczego autor pisze: “Wyobraźmy sobie czerwony pomidor”?, zamiast “Wyobraźmy sobie czerwonego pomidora”. Co to za nowomowa? Język polskich seriali paradokumentalnych?
Wyobraźmy sobie kogo? co? (biernik) — pomidor a nie “pomidora”.