Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2018 nr 2 (20), s. 23–25. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Czy jednak nie można znaleźć kategorii czasu wspólnej dla wszystkich ludzi? A może nawet dla wszystkiego, co żyje? Istnieje przecież czas natury. Doświadczamy go choćby przez cykle dnia i nocy czy następstwo pór roku. Zdają się one takie same dla wszystkich istot – choć nie to samo dla nich znaczą.
Człowiek, jaki jest
Przyjrzyjmy się wpierw skomplikowanemu zjawisku, jakim jest człowiek. Od reszty świata ożywionego najmocniej różni go umiejętność abstrakcyjnego myślenia przy użyciu symboli. Wynika z tego zdolność do rozwijania typowo ludzkiej świadomości związanej z wartościami autotelicznymi, czyli stanowiącymi wartość samą dla siebie, takimi jak np. nauka, religia, sztuka. Tym samym człowiek wyzwala się częściowo z zaklętego dla innych istot kręgu natury – wprawdzie nadal jej podlega, ale potrafi równolegle stwarzać własny świat, który nazwiemy kulturą. A kultur jest tyle, ile istnieje ludzkich wspólnot, które są w stanie wpierw wytworzyć, a potem przekazać właściwe sobie wzory zachowań oraz związane z nimi wytwory i idee. Jest to o tyle ważne, że od wzorów konkretnej kultury zależy w dużej mierze pojmowanie czasu przez jej uczestników.
Krąg mitu żywego
I tak przedstawiciele wielu tradycyjnych kultur żyli – a czasem mają możliwość, by żyć tak nadal – przede wszystkim w świadomości mitu żywego. Znaczy to, iż najważniejszym wymiarem czasu pozostaje tu powtarzalna, cykliczna perspektywa ponownego przeżywania takiego zdarzenia głównie z niehistorycznej przeszłości, które najmocniej utwierdziło daną społeczność w najważniejszym wymiarze jej tożsamości. System mitu żywego każe cyklicznie powracać do czasów początku – gdy świat i ludzie byli stwarzani przez istoty nadludzkie, przez bogów. Takie rytualne przeżycie pozwala przedstawicielom kultur mitu żywego na odnowienie życiowej mocy, tłumacząc jednocześnie sens istnienia ich samych i świata. Niełatwo znaleźć tu świadome dążenia do działań kształtujących przyszłość. Ilustracją tej tezy może być opisane przez E. E. Evansa-Pricharda zjawisko tzw. palawry u ludów Środkowej Afryki: w ich kulturze czas istnieje wyłącznie wtedy, gdy coś się wydarza. Innym przywoływanym często przypadkiem są Indianie Hopi z Ameryki Północnej – według B. Lee Whorfa w ich języku nie występują struktury czasu przeszłego i przyszłego, w związku z czym Hopi mieliby żyć wyłącznie w rozbudowanych formach teraźniejszości. Wspólnoty tego typu reprezentują szczególny typ świadomości czasu – samowystarczalny i na swój sposób doskonały. Jeśli z zewnątrz nie zaburzać wzorów kultury mitu żywego, jej przedstawiciele będą niemal niezmienne trwać przez pokolenia w powtarzalnym cyklu reaktualizacji.
Można to zobrazować, rysując zamknięty krąg natury podzielony cyklicznymi, rytualnymi powrotami do ideału mitycznej przeszłości.
Wektor Zachodu
Inaczej ma się sprawa z kulturami typu zachodniego – tu pojmowanie czasu w wymiarze mitycznym zostało zdominowane przez nowy sposób rozumienia świata: przez świadomość historyczną. W tym przypadku powstaje rozumienie przeszłości związane z umiejętnością utrwalania zapisu minionych faktów w porządku chronologicznym, racjonalnym i zobiektywizowanym. Daje to możliwość zrozumienia własnej teraźniejszości w możliwym do sprawdzenia porządku wynikania następujących po sobie zdarzeń. A co najbardziej istotne, odkrycie mechanizmów rządzących historią wyzwala potrzebę celowego zaprojektowania własnej, bliższej i dalszej, przyszłości. Taka jest perspektywa pojmowania czasu w świecie Zachodu – poczynając od antycznej Grecji Herodota, którego Dzieje z V wieku p.n.e. powszechnie uważane są za dowód zachodniej świadomości czasu historycznego.
Powstaje tu wyraźnie zarysowana linia rozwoju: krąg czasu natury za sprawą realizacji idei ruchu ku przyszłości zostaje powtarzalnie opisany na linearnym wektorze niczym rozciągnięta spirala.
Nie znaczy to bynajmniej, iż człowieka Zachodu nie dotyczy świadomość mitu żywego. Stanowi on odzwierciedlenie właściwej przedstawicielom wszystkich kultur skłonności do rozumienia świata za pośrednictwem autorytetu istot niezwykłych, wyznaczających nową perspektywę ludzkiej ontologii w nowym czasie. Wynikają z tego współcześnie konkretne systemy normatywne życiowej praktyki – dotyczy to na przykład realiów polityki, reklamy czy generalnie kultury masowej.
W czas historii kultury zachodniej płynnie wpisuje się czas religii, zresztą często nad nim dominując. Nie dzieje się tak przypadkiem – chrześcijaństwo jest wszak jedną z religii historycznych, mocnym dowodem jest liczona od narodzin Chrystusa perspektywa czasu naszej ery. Nieustannie walczą tu ze sobą czas Kościoła i czas kupca, racjonalizacja z przekraczającą ją transcendencją. Przykładem jest zarówno średniowieczny teologiczny spór o lichwę, czyli o sprzedawanie za pieniądze należącego do Boga czasu, na jaki udzielana była pożyczka – jak i współczesne kontrowersje wokół wolnej od pracy niedzieli.
Spirala Wschodu
Jeszcze inny jest czas kultur Dalekiego Wschodu. Zasadnicze odmienności wobec świadomości Zachodu wyznaczają tu dwa powiązane ze sobą pojęcia: karma i reinkarnacja. Sanskrycki termin karma lub karman oznacza metafizyczne prawo przyczyny i skutku. Zgodnie z nim wszystkie czujące istoty (nie tylko ludzie) przez swoje działania gromadzą dobry lub zły potencjał, ponieważ nie potrafią rozpoznać nieesencjalnej, pozbawionej immanencji natury świata i samych siebie. Powoduje to coraz nowsze odrodziny w praktycznie nieskończonym cyklu wcieleń. W tym porządku świat, a właściwie światy, w których odradzają się czujące istoty, istnieją od czasu, który nie ma początku, od zawsze – w coraz to nowych formach. Niezdolne do rozpoznania natury rzeczywistości istoty wciąż lgną do swych mentalnych nawyków, stwarzając tym samym przyczyny samouwięzienia w cierpieniu cyklicznej egzystencji. Rozpoznanie owych przyczyn jest tu warunkiem wyzwolenia z cierpienia wcieleń. Świadomość czasowa uczestnika kultur dalekowschodnich zorganizowana jest zatem w porządku nielinearnym, inaczej niż ma to miejsce w świecie Zachodu. Perspektywa życia i śmierci nie zawiera się w prostym wektorze – czas reinkarnacji, jeśli spróbować go narysować, jest cykliczny, co więcej: spiralę odrodzin trzeba opatrzyć znakiem nieskończoności zarówno na początku, jak i na końcu wykresu. System uwarunkowanej egzystencji opisywany bywa też tradycyjnie w formie piramidy, której podstawę stanowią światy, czyli świadomości, istot piekielnych, a szczyt – światy boskie. Pomiędzy nimi zawierają się światy głodnych duchów, zwierząt i ludzi. Tyle na temat czasu tradycyjnych kultur dalekowschodnich – należy pamiętać, że w okresie nowożytnym wiele krajów Dalekiego Wschodu skutecznie zasymilowało wybrane zachodnie wzory kulturowe, nie rezygnując przy tym z własnych.
Północ a Południe
Oprócz perspektywy Wschód–Zachód problematykę czasu w kulturze można rozważyć także w relacji Północ–Południe. Czym różnią się pod względem podejścia do czasu kultury północne i południowe wie każdy, kto nieco podróżował po świecie: jeśli umówimy się na konkretną godzinę z Niemcem lub Skandynawem, termin najczęściej zostanie dotrzymany. Inaczej ma się rzecz na południu Włoch czy – generalizując – w Ameryce Łacińskiej: tam dotrzymanie terminu nie jest sprawą osobistą, bo wszyscy zainteresowani zakładają, iż rzeczy się wydarzą wtedy, kiedy przyjdzie na to pora. Mieszkańcy kulturowego Południa tłumaczą reszcie świata: wy macie zegarki, a my mamy czas… Rysuje się w ten sposób przeciwstawienie wspólnot monochronicznych i polichronicznych. Monochroniczna jest Północ, w której czas jest linearnie zdeterminowany i jednocześnie uwewnętrzniony w świadomości monochroników, dla których przestrzeganie powszechnie obowiązującej czasowej rachuby jest sprawą osobistą. Z kolei polichronia Południa oznacza mniejszy poziom stresu, jednak za cenę niższej cywilizacyjnej sprawności.
Taniec życia
Zmierzając ku podsumowaniu: każda kultura kształtuje typowe dla swych przedstawicieli poczucie sfery temporalnej. Owa typowość uwewnętrznionego i nieświadomie realizowanego kulturowego czasu decyduje o głębokich rytmach wspólnoty, odbieranych na zewnątrz jako między innymi intensywność komunikacyjna. Amerykańscy naukowcy zajmujący się badaniem relacji międzykulturowych społeczności USA dowodzą, iż niezrozumienie wewnętrznej czasoprzestrzeni kultur prowadzi do problemów: na przykład dla białego Amerykanina mentalna ekspresja Meksykanina może zostać mylnie odebrana jako zachowanie agresywne, ze wszystkimi tego konsekwencjami. W inny sposób są też uformowane wewnętrzne rytmy czasu białych i czarnych Amerykanów: w pierwszym przypadku linearnie, w drugim naprzemiennie, w rytmie synkopowanym – za czym idzie mowa ciała, stanowiąca zawsze większość odbieranych na zewnątrz komunikatów.
Tak zatem przedstawiciel każdej bez wyjątku wspólnoty „tańczy” od zawsze w osobnym, typowym dla siebie rytmie czasowych wzorców, płynnie łącząc aspekty natury z kulturą.
Artur Kawiński – nauczyciel akademicki, redaktor. Prowadzi zajecia w Katedrze Kulturoznawstwa UG. Zakres zainteresowań: od lokalnej tożsamości do dalekowschodniej duchowości. W wolnym czasie ćwiczy ciężarami i słucha Toma Waitsa. Lubi koty.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
Skomentuj