Artykuł Etyka Filozofia religii Filozofia umysłu Ontologia

Artur Szutta: A jeśli żyjemy w symulacji?

Wyobraźmy sobie, że pewnego dnia stwierdzamy ponad wszelką wątpliwość, że nasz świat jest komputerową symulacją. Na błękitnym niebie na całym globie pokazał się napis (nad każdym krajem był on w innym języku), który głosił: „Żyjecie w symulacji”. I co teraz? Czy to odkrycie miałoby poważne konsekwencje filozoficzne lub religijne?

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2020 nr 4 (34), s. 19–20. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Naturalistyczny obraz

Obecnie dominuje naturalistyczna wizja świata. Zgodnie z nią istnieje jedynie materia i prawa określające jej zachowanie. Materia przejawia swoje istnienie w postaci cząstek elementarnych, które konstytuują bardziej złożone byty, te zaś z kolei jeszcze bardziej złożone itd. W wyniku tych złożeń powstają atomy, związki chemiczne, ale i gwiazdy, planety, układy słoneczne, galaktyki, a także żywe organizmy, bakterie, rośliny, wyższe zwierzęta, w końcu umysły. W pewnym słabszym sensie istnieją też miasta, populacje, pieniądze czy wybory prezydenckie.

Całość tego świata zawiera się w ekspandującej przestrzeni. Ziemia, nasz dom, to malutki punkcik w tej przepastności. Ja, wy i miliardy innych ludzi, którzy nic jeszcze o „Filozofuj!” nie wiedzą, co dzień przemierzamy maleńkie fragmenciki tego punkcika: w drodze do szkoły, do pracy, w drodze z sypialni do łazienki, do kuchni albo na spacerze po parku, w górach (to już niedługo), jadąc samochodem, pociągiem, płynąc wpław, statkiem czy lecąc samolotem.

Wydaje się, że te maleńkie fragmenciki naszego świata znamy dobrze. Za oknem jest ulica, która prowadzi do centrum miasta. Trochę dalej za horyzontem znajduje się morze, którego fale szumią przyjemnie. Nieopodal, za miastem jest las, też szumiący, gdzie żyją sarny, lisy i inne stworzenia. Znamy też pochodzenie i nieuchronny koniec każdego z nas. Próbujemy się jakoś w tym świecie sensownie urządzić, budujemy społeczeństwa, zakochujemy się, troszczymy o siebie nawzajem, realizujemy swoje marzenia albo jedynie walczymy o przetrwanie.

Wiele jeszcze nie wiemy, ale jesteśmy, jak się zdaje, na drodze do skutecznego odkrywania coraz dalszych i coraz mniejszych części tego świata, a tworzony jego obraz układa się w (prawie) spójną całość.

Świat fizyczny z nowej perspektywy

Nagle przychodzi dzień, w którym odkrywamy, że cały ten świat to komputerowa symulacja, a może wirtualny wytwór, który wcale nie ma na celu symulowania niczego, a jest tylko efektem pracy programistów z innej rzeczywistości. Czy coś się zmienia? Czyż nadal nie powiemy, że za oknem jest ulica, że trzeba będzie coś zjeść na śniadanie, może przygotować się do egzaminu? Czy woda, którą popijamy do śniadania, przestanie mieć skład H2O? Czy stół, przy którym teraz siedzę, przestanie być stołem? Czy odwołane zostaną wybory prezydenckie? Albo gorzej, czy unieważnione zostaną wszystkie odkrycia naukowe i teorie?

Wydaje się, że w wielu obszarach na pewnym przynajmniej poziomie nasz opis świata nie ulegnie zmianie. Będziemy używali tych samych słów na jego opisanie. Na pytanie o drogę otrzymamy takie same odpowiedzi. Nie zwątpimy też raczej w realność tego świata. Nie ważne, czy jest wirtualnym wytworem, czy zbiorem niewirtualnych cząsteczek. Zimny powiew powietrza na policzku będzie taki sam. Smak wytrawnego wina tak samo będzie wypełniał nasze usta, a dźwięki muzyki tak samo rozbrzmiewały w naszych uszach.

Coś się jednak zmieni

A jednak zmienia się też bardzo dużo – szczególnie dla naturalisty. Brak tu miejsca, aby wyliczać wszystkie zmiany. Skupmy się na tych najważniejszych. Przede wszystkim zmieni się nasze spojrzenie na prawdy głoszone przez religie. Śmierć nie będzie już ostatecznym zaprzestaniem istnienia. Wystarczy, że nasi twórcy (może powinienem napisać Twórcy) wpiszą kilka wierszy w programie i stanie się „cud” zmartwychwstania. Wiele innych „cudów” także nabierze nowego znaczenia. Zanim odkryto, że żyjemy w wirtualnym świecie, absurdalne wydawały się doniesienia typu zatrzymanie ruchu Słońca po niebie, aby mogła w świetle dnia dokończyć się zwycięska bitwa, przywołanie do życia rozkładającego się od trzech dni ciała czy cudowne rozmnożenie chleba. W świetle tego nowego odkrycia takie zdarzenia stają się przynajmniej czymś do pomyślenia. W końcu czy i my w pewnym sensie nie jesteśmy wszechmocni w tworzonych przez nas wirtualnych światach?

Zmieni się także nasze myślenie o sensie i celu życia. Pojawią się pytania: Czy jesteśmy przedmiotem jakiegoś eksperymentu naszych twórców? Czy mają wobec nas jakieś poważne zamiary, czy też stworzyli nas jedynie dla rozrywki? Nowego wymiaru nabiorą nasze moralne lub niemoralne czyny. Inaczej się przecież postępuje, gdy, jak pisze Nick Bostrom, wiemy, że ktoś patrzy, albo co gorsza nieuchronnie wymierzy nam sprawiedliwość. Nowy sens uzyska także modlitwa. Jeśli jest ktoś, kto nas słyszy, jest w mocy pomóc nam w naszej niedoli, wyleczyć nieuleczalną chorobę, poprowadzić w ciemnościach, to czy nie byłoby czymś rozsądnym zwrócić się o pomoc do takiej osoby?

Nowe-stare pytania filozoficzne

Nie twierdzę, iż odkrycie, że żyjemy w symulacji, oznaczałoby potwierdzenie prawdziwości którejś z obecnie istniejących religii. W końcu jeśli pewnego dnia to my będziemy twórcami jakichś wirtualnych rzeczywistości i zamieszkujących je inteligentnych istot, będziemy dla nich niczym bogowie. Dla nich! Jednak z naszej perspektywy nadal jesteśmy istotami skończonymi, niedoskonałymi. Być może i nasi twórcy mają swoje ograniczenia, być może także mają swoich twórców. Wówczas warto będzie zapytać, czy istnieją, a może istnieje taki twórca, który sam nie jest stworzeniem. Ciekawym pytaniem, jakie też można zadać, jest to, czy nasze umysły są rzeczywiście wygenerowane przez program, w którym zdajemy się żyć i doświadczać świata, czy być może są one jedynie w tym wirtualnym świecie zanurzone z pomocą jakiegoś tajemniczego interfejsu.

Można również pytać o samą naturę symulacji. Czy jest to coś samego w sobie, co generuje świat materii z jego barwami, zapachami, kształtami itd.? Czy też symulacja potrzebuje widza, w którym ostatecznie się ona realizuje? Jak na razie wszystkie znane nam symulacje są nimi tylko dzięki temu, że my, ich twórcy, jesteśmy w stanie je jako symulacje interpretować: widzieć na obrazach monitorów wirtualne zachody słońca, wirtualne wojny cywilizacji czy wirtualne przygody Wiedźmina. Jeśli przestaniemy na nie patrzeć, one przestaną istnieć. Tak oto zatoczyliśmy koło, wszystkie zadane powyżej pytania są tylko „przebraną” wersją pytań już kiedyś postawionych przez Platona, Tomasza, Berkeleya czy Spinozę. Ciekawe, czy umielibyście je wskazać.


Artur Szutta – filozof, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego, specjalizuje się w filozofii społecznej, etyce i metaetyce. Jego pasje to przyrządzanie smacznych potraw, nauka języków obcych (obecnie węgierskiego i chińskiego), chodzenie po górach i gra w piłkę nożną.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

6 komentarzy

Kliknij, aby skomentować

  • Osoba wierząc nie może odrzucić tego że jest zabawka w rękach boga, tak więc żyje w symulacji.
    Jako ateista, czy mogę odrzucić taka możliwość?
    Przemawia za tym to, iż odrzucając istnienie jakiego kolwiek stwórcy, czy programisty. Działam, w moim przekonaniu na przekór, zatem jaki twórca chciałby aby jego kreatura działał przeciwko niemu. Argument nie jest mocny są psy które gryzą rękę właściciela.
    Tak że mój sprzeciw może być, ale nie musi, wpisane w program.
    Ja jednak wierzę że nie jestem otworem czegoś większego i nie mam wpływu na moje życie.

  • Jak dla mnie to rzeczywistość jest taką symulacją, pokazuje to życie. W moim życiu (jak i obserwowałem to u innych ludzi) sytuacji by mnożyć bardzo wiele. Np. grałem w kosza z przeciwnikiem i jak przez ułamek sekundy, zapominałem że ode mnie zależy ta sytuacja, i wykonałem bardzo trudny rzut z wielkiej odległości, to zawsze był udany-idealny. To jakieś kuriozum! Wydawałoby się niemożliwe a jednak tak bywało i w innych sytuacjach. Jeśli sobie czegoś NIE przypisuję, jako moją zasługę to zawsze się wszystko udaje. Mój kolega, miewał kiedyś podobne stany. Bez zastanowienia rzucił ogryzek z odległości ok. 30metrow w stronę bramki do piłki ręcznej i ogryzek (w co trudno uwierzyć) roztrzaskał się o poprzeczkę bramki. Mam psa, który kiedyś wszedł na kratę kanalizacyjną przez przypadek, i ja patrzę a łapki psa weszły dokładnie w części metalowe (a nie pomiędzy je) w związku z czym nie zrobił sobie krzywdy. Wydaje się to tak mało prawdopodobne a jednak krzywdy nie było. Życie to symulacja. W  pisze że ten kto ma wiarę, może góry przenosić, ale tu potrzebna jest pokora prawdziwa, bo jeśli ktoś stwierdzi że to on tę górę przenosi to będzie kataklizm. Życie nam zawsze sprzyja, jeśli jesteśmy odpowiedzialni. Bez odpowiedzialności nie ma nic. Życie to symulacja.

    • Czy te przykłady rzeczywiście i naprawdę mają być potwierdzeniem tej tezy /symulacji/?! A może czegoś innego, wręcz przeciwnie, odwrotnie?!
      Do dyskusji i rozważenia.

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy