Artykuł Eksperymenty myślowe Ontologia

Artur Szutta: Esencjalnie o esencjach, czyli co do istot należy oraz czego są one istotami

Przeglądając filozoficzną literaturę, możemy natknąć się na różne rodzaje sporów i debat wokół tzw. esencjalizmu. Jedni na przykład spierają się, czy istnieją istotne cechy płci (bycia mężczyzną lub kobietą), czy są to cechy obiektywnie istniejące, które należy odkrywać, czy też jedynie kulturowe konstrukty, które można modyfikować. Inne przykłady to analogiczne spory wokół istnienia gatunków w królestwie zwierząt, norm moralnych czy globalnie jakichkolwiek istot rzeczy. Jednak aby w takie spory się angażować, trzeba pierwej rozważyć bardziej podstawowe pytanie: istotami czego są dyskutowane esencje? Istotami rzeczy czy może czegoś zgoła innego? Jak zwykle pomocną okazuje się metoda eksperymentu myślowego.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2020 nr 1 (31), s. 28–29. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Legoświat

Idąc śladem mędrca Demokryta, ale i współczesnej nauki, proponuję spojrzeć na otaczający nas świat jak na zbiór podstawowych elementów, czym by one nie były: atomami, porcjami energii (tzw. kwantami) czy jeszcze czymś innym. Dla ułatwienia wyobraźmy sobie, że owe elementy to klocki Lego. Załóżmy, że możemy obserwować taki Legoświat, w którym elementy nieustannie wędrują, tworząc (pod wpływem tajemniczych sił) rozmaite konstelacje, które niczym chmury na niebie podlegają przemianom.

Przemiany

Świat ten jednak różni się tym od naszego, że zmiany w nim przebiegają znacznie szybciej. Niczym w filmie wyświetlanym z ogromną prędkością zwierzęce formy wyłaniają się, trwają krótką chwilę, a następnie podlegają dalszym zmianom, np. zmniejszają się, aby zniknąć albo przerodzić się w inną formę, nijak niepodobną do tej, którą widzieliśmy jeszcze przed chwilą. Np. oczom naszym ukazuje się punkt, który po chwili staje się, po serii płynnych zmian, ogromnym słoniem, a następnie kurczy się do rozmiarów paczki zapałek, wyrasta mu włosie, kły zamieniają się w dwa małe guzy, zaś trąba w mały nos, wielki pysk w małe usta, które po chwili wydają wyartykułowane dźwięki brzmiące jak mowa. Wielkie jak dębowe pnie nogi zamieniają się we wiotkie kończyny o palczastych końcówkach, które chwytając za mały patyk, zostawiają ślady liter na białej jak papier powierzchni.

Kim jesteś?

Załóżmy teraz, że możemy wchodzić z istotami tego świata w interakcje, że np. zadajemy temu, co jawi się jako istota inteligentna, pytanie: kim jesteś? Istota ta odpowiada nam: jestem hefalumpem. Jednak ledwie kończy to zdanie, ulega kolejnej serii zmian i traci zdolność konwersacji. Staje się czymś podobnym do drzewa, aby w następnej chwili znowu odzyskać zdolność mowy i na ponowione pytanie odpowiedzieć: nie jestem żadnym hefalumpem, jestem lumpemhefa. Po czym znowu podlega zmianie, która sprawia, że już lumpemhefą też nie jest.

Istoty rzeczy pośród ciągłych zmian?

Jeśli świat podlega ciągłym zmianom, to czy pytając o istotę rzeczy, pytamy o to, co należy do istoty czegoś, co stoi przed nami i podlega ciągłym zmianom? Czy może pytając o istotę czegoś, mamy na myśli istotę formy, która się właśnie zrealizowała w podlegającej zmianom materii? Jeśli (upraszczając sprawę niesamowicie) elementy (jakaś ich część) w Legoświecie uformują coś na wzór trójkąta, powiemy, że widzimy trójkąt (albo trójkątną istotę, którą może nawet nazwiemy trójkątowcem), do którego istoty będzie należało posiadanie trzech boków. Jeśli jednak w wyniku ciągłych przemian trójkątowiec utraci swoje trzy boki, spojenia między bokami się zaokrąglą w takim stopniu, że będzie doskonale okrągły, wówczas do jego istoty przestanie należeć posiadanie trzech boków. Stanie się okrąglakiem. W jakimś sensie będzie to ta sama rzecz (przy założeniu ciągłości zmian), ale nie taka sama.

Czy możemy wówczas powiedzieć, że to ta sama rzecz, ale o innej istocie? Czy też raczej będziemy musieli uznać, że skoro jej istotne cechy uległy zmianie, to jest już coś całkiem innego – inna rzecz? A może uznamy, że skoro rzecz ta (będąc wciąż tą samą rzeczą) uległa tak dalekiej przemianie, że nie jest już trójkątowcem, a okrąglakiem, to być może do jej istoty nigdy nie należało bycie trójkątnym ani też nie należy bycie okrągłym, ale coś całkiem innego?

A może nie wiemy, o co pytamy, pytając o istotę rzeczy? Jeśli cecha esencjalna to taka, bez której dana rzecz nie byłaby tym, czym jest, to błędnie przypisywaliśmy danej rzeczy takie cechy jak bycie trójkątną bądź okrągłą. Jej jedyną cechą być może jest zdolność do podlegania zmianom lub dążenie do pewnej formy finalnej, której jeszcze nie nauczyliśmy się identyfikować, albo jeszcze jakaś inna cecha, która jest stała pośród wszystkich tych zmian i czeka jedynie na nasze odkrycie.

Istoty a Platońskie idee

A może jednak, kiedy mówimy o istotach rzeczy, wcale nie mamy na myśli rzeczy, ale coś zgoła całkiem innego. Kiedy patrzę na trójkątowca, dostrzegam pewną formę, formę trójkąta, którą umiem zidentyfikować i określić, tj. podać jej definicję, czyli wskazać na jej cechy istotne. Obserwując zmianę trójkątowca w okrąglaka, identyfikuję kolejną formę, której definicja (wskazująca na zbiór cech istotnych) jest inna niż ta trójkąta. Czyli mówiąc o „istotach rzeczy”, wcale nie mówimy o istotach przedmiotów w zmiennym świecie, ale o istotach form, które te przedmioty (przynajmniej w pewnych momentach) przypominają. Być może zatem przedmiotem naszego poznania wcale nie jest podlegający zmianom świat, ale świat, którego formy znajdują w tym zmiennym świecie swoje odbicie?

Kolejne pytania?

Powyższa hipoteza, której ojcem zdaje się Platon, rodzi kolejne pytania. Jeśli istoty dotyczą jedynie form bądź też idei, czy możemy pytać o istotę bycia czymś w naszym zmiennym świecie? Czy istnieje istota bycia mną albo tobą, istota bycia tym oto Janem Kowalskim? Być może do rozwiązania tej zagadki jest konieczny kolejny eksperyment. W świecie podlegających zmianom rzeczy zdają się istnieć pewne stałe zależności, tzw. prawa natury, i być może one stanowią klucz do rozwiązania zagadki istot rzeczy, nie form. A może rzeczy rozumiane jako coś stałego o określonej formie nie istnieją, ale są fazami procesów, które już posiadają swoją istotę – jakiś dający się określić stały algorytm?


Artur Szutta – filozof, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego, specjalizuje się w filozofii społecznej, etyce i metaetyce. Jego pasje to przyrządzanie smacznych potraw, nauka języków obcych (obecnie węgierskiego i chińskiego), chodzenie po górach i gra w piłkę nożną.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

2 komentarze

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy