Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2024 nr 5 (59), s. 25–26. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Mánglù i mieszkańcy Yuˇ
Mánglù drżącymi dłońmi podnosił kolejny głaz, aby osadzić go w prawie pełnym wiklinowym koszu i odnieść na brzeg oceanu. Od jego pracy (i pracy jego pobratymców) zależał los mieszkańców Yuˇ, maleńkiej wyspy położonej pośrodku oceanu. Bogowie zdawali się na nich gniewać, od niepamiętnych bowiem czasów zsyłali z pobliskich gór na pola uprawne wyspiarzy staczające się głazy. Na szczęście Yuˇren byli zapobiegliwi i otoczyli pola murem, więc ich plony nie ulegały zniszczeniu. Mur ten jednak nie był wysoki i mieszkańcy musieli każdego dnia usuwać kamienie, aby nie przebrały niczym woda, zalewając i niszcząc pola uprawne. Praca ta wyczerpywała Mánglù tak bardzo, że po powrocie do domu miał jedynie ochotę zaspokoić głód i pragnienie, a potem spać do samego rana. Niestety po krótkim odpoczynku czekały go inne prace (karmienie zwierząt, naprawianie zepsutego płotu, koszenie trawy, kopanie ziemi). Kiedy przychodził wieczór, marzył tylko o miękkim posłaniu.
Los Mánglù nie był wyjątkowy, dzielili go wszyscy Yuˇren. Życie uciekało im niczym woda między palcami. Jednak niewielu z mieszkańców wyspy narzekało na swój los. Tylko Mánglù (szczególnie nad ranem, kiedy praca wzywała go do powstania) kierował swoje myśli ku bogom, pytając, jaki jest sens życia, które – przepełnione pracą – nie zostawia już wiele miejsca na inne czynności. Owszem, jakimś cudem Yuˇren znajdowali czas, aby się żenić, płodzić dzieci, zawierać przyjaźnie, wszystko to jednak było przytłoczone przymusem pracy.
Marzenie
Mánglù marzył, że pewnego dnia bogowie ześlą im sługów, którzy będą wykonywać przykre prace za mieszkańców wyspy i ci wreszcie będą wolni od przytłaczającego ich znoju. Wyobrażał sobie, że będzie się cieszył wolnością od pracy, tańczył ze swoją ukochaną, będzie leżał do góry brzuchem pół dnia i smakował potraw przygotowanych przez niebiańskich sługów.
Pewnej nocy bogowie, zapewne poirytowani ciągłym nagabywaniem ich o zesłanie sługów na wyspę, porwali duszę śpiącego Mánglù do innego świata, którego mieszkańcy byli wolni od pracy dzięki stworzonym przez siebie maszynom – robotom o elektrycznych mózgach (REM).
Ocknąwszy się (jak mu się wydawało) ze snu, Mánglù zorientował się szybko, że nie znajduje się w swojej skromnej chacie, ale w magicznym szklanym pomieszczeniu, pełnym przedmiotów nieznanych na Yuˇ. Ku swojemu zdumieniu odkrył, że zna te wszystkie przedmioty i wie, do czego służą. Były to urządzenia, które wykonywały wszystkie czynności za ludzi i dla ludzi. Jedno z nich przygotowywało posiłki, inne sprzątało. Łóżko, w którym się obudził, złożyło się samo, zaś stojący obok niego REM zapytał, czego sobie życzy.
Mánglù miał wiele życzeń: najeść się, napić, poleniuchować, ale przede wszystkim poznać nowe, wspaniałe miejsce i jego mieszkańców. Domyślał się, że muszą być oni bardzo szczęśliwi w tej krainie wolnej od pracy.
Zdziwienie
Mánglù szybko jednak się zorientował, że mieszkańcy tego świata nie są szczęśliwi. Snuli się bez celu ulicami albo siedzieli apatyczni przed ekranami „zabawiaczy”, albo też zaludniali bary i restauracje, próbując zabić czas, jedząc posiłki i prowadząc rozmowy, które określali mianem „małych rozmów”. Czasami słuchali (komponowanej przez REM‑y) muzyki, oglądali zmyślone przez REM‑y sfilmowane historie. Nastrój, jaki ogarniał mieszkańców tego świata, to była nuda. Nuda otępiająca, odbierająca wszelkie zadowolenie z życia.
Zdziwiło to Mánglù. Czy naprawdę nic nie mogłoby wyrwać tych ludzi z otępienia? Czy nie mogą realizować swoich marzeń? Zbudować własnego domu (nie dlatego, że muszą, ale dlatego, że chcą), dokonać czegoś znaczącego (wspiąć się na wysoką górę, podróżować po nieznanym świecie), stworzyć coś pięknego, cieszyć się bliskością przyjaciół czy umiłowanej osoby?
Wszystko to, wyjaśnił mu jeden z mieszkańców tego dziwnego świata, było ich udziałem wieki temu, zanim stworzono REM‑y. Z biegiem czasu, gdy REM‑y rozwijały swoje zdolności oraz zastępowały ludzi w coraz to nowych dziedzinach pracy i twórczości, ludziom pozostawało coraz mniej pola do aktywności. Niektórzy nadal samodzielnie wykonywali przynajmniej te czynności, dzięki którym czuli się spełnieni – nawet jeśli maszyny robiły to lepiej od nich. Sami (co najwyżej zgadzając się na asystę REM-ów) budowali swoje domy, sami kierowali swoimi pojazdami, pisali wiersze, powieści. Z czasem jednak takich ludzi było coraz mniej. Leniwi z natury (winna temu była ewolucja – narzędzie, za pomocą którego stworzyli ich bogowie), wybierali słodkie nicnierobienie, ograniczając się do konsumpcji dóbr wytworzonych przez REM‑y i relacji z innymi ludźmi. Dziwnym trafem jednak z czasem zaczęli tracić zdolność budowania przyjaźni i konsumowania trudniejszych dóbr kultury, powoli stając się pogrążonymi w letargu i nudzie zombi, których zamiast szczęścia ogarniały smutek i otępienie.
Powrót i pomysł na zmianę
Mánglù zatęsknił wówczas do swojej ojczyzny i poprosił bogów o powrót do Yuˇren. Ci ponownie wysłuchali jego modlitwy. Czy to oznaczało, że Mánglù uznał los swego ludu za błogosławiony i bardziej wartościowy niż ten w świecie REM-ów? O nie! Nasz bohater miał własne przemyślenia, pomysł na to, jak – bazując na wiedzy zdobytej w innym świecie – przemienić los swoich współplemieńców bez popełniania błędów istot z innego świata. Jak myślicie, co takiego przyszło mu do głowy?
Artur Szutta –filozof, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego, specjalizuje się w filozofii społecznej, etyce i metaetyce. Jego pasje to przyrządzanie smacznych potraw, nauka języków obcych (obecnie węgierskiego i chińskiego), chodzenie po górach i gra w piłkę nożną.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
< Powrót do spisu treści numeru.
Ilustracja: Paulina Belcarz
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
Ps.
Właśnie!
Praca jest dla maluczkich!?
Vide: ST/Biblia/NT, Tora, judaizm, chrześcijaństwo, KKK, Breviarium Fidei, Ojcowie KK WiZ, święci KK… Dante Alighieri, Boska Komedia…
AD 2025