Artykuł Eksperymenty myślowe Etyka

Artur Szutta: Relatywistyczne spotkanie trzeciego stopnia

Jeśli odwiedziłyby nas istoty z innego świata, istoty racjonalne, jaka mogłaby być ich moralność, moralne przekonania, rozumowania? Czy moglibyśmy z nimi nawiązać dialog moralny? Na przykład przekonywać je, że należy się nam, jako istotom inteligentnym, szacunek?

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2019 nr 4 (28), s. 30–31. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Wyobraźmy sobie, że spełnił się sen-marzenie moralnego relatywisty. Wszyscy ludzie – wszystkich kultur – zamieszkujący Ziemię uznali, że nie istnieją obiektywne prawdy moralne, żadne uniwersalne zasady moralne, o które moglibyśmy się spierać, które moglibyśmy odkryć i ogłosić całemu światu jako obowiązujące każdą racjonalną istotę. Okazało się, że ludzie o relatywistycznych zapatrywaniach są bardziej tolerancyjni i pokojowi niż wyznawcy różnej maści obiektywizmów i uniwersalizmów aksjologicznych. Wreszcie zniknęli żarliwi wyznawcy jedynie słusznych ideologii narzucający swoją propagandą, a czasem i siłą, absolutne prawdy. Na ziemi zapanował pluralistyczny pokój i harmonia różnorodności.

Nie znaczy to, że od razu zniknęły wszelkie dyskusje etyczne, wszelkie spory wygasły. W ramach konkretnych kultur dalej spierano się o aborcję, eutanazję, podatki liniowe i wiele innych kwestii, odwołując się jednak do wspólnych kanonów etycznych, kulturowych fundamentów oraz poza-moralnych faktów odkrywanych przez naukę. I tu jednak z czasem dyskusje cichły, grupy kulturowe dzieliły się coraz bardziej, wydzielały z siebie kolejne kultury, sub- czy sub-subkultury, które okazywały zrozumienie dla swoich odmiennych orientacji moralnych. Nie, drogi czytelniku, wcale nie doszło do tego, że każda jednostka stanowiła odrębną kulturę i nikt z nikim nie mógł się już spierać. Różnorodność i wielokulturowość osiągnęła swoje nasycenie i stan dynamicznej równowagi, panował pokój i powszechne szczęście. Podobno kilku kantystów i jakieś niedobitki tomaszowych arystotelików, odrzucających relatywistyczne idee, ukryły się w niezamieszkałych ostępach Puszczy Amazońskiej (zrekonstruowanej po latach jej eksploatacji), aby tam prowadzić dalej swoje jałowe spory o obiektywne prawdy moralne. Kto by się jednak nimi przejmował.

Pewnego dnia, a raczej nocy, piękny sen zamienił się w koszmar. Oto z czarnego nieba wyłoniły się ryczące maszyny-statki kosmiczne obcej cywilizacji Xenosów, która upatrzyła sobie Ziemię na miejsce do życia i ekspansji ich potężnego imperium. Xenosi (ich opis fizyczny jako nieistotny w filozoficznym eseju został przez autora pominięty – niech każdy czytelnik dopowie go sobie na własną rękę) uważali, że zamieszkujący Ziemię ludzie to niepotrzebny balast zużywający tlen i zasoby nowozdobytej planety, które można wykorzystać w bardziej racjonalny sposób. Postanowili więc zniszczyć gatunek homo sapiens. Byli jednakże istotami moralnymi, posiadali swoistą wrażliwość moralną i można było na nich wpływać za pomocą racjonalnej argumentacji. Zatem zanim przystąpili do dzieła niszczenia gatunku ludzkiego dali Ziemianom szansę obrony.

Xenosi zaprosili reprezentantów Ziemian na pokład jednej ze swoich maszyn. Xenia, przywódczyni pozaziemskich najeźdźców, przemówiła do ludzi w ten oto sposób:

– Jeśli przekonacie nas, że powinniśmy was zostawić w spokoju i zaniechać eliminacji ludzkości, odstąpimy od naszych planów. Ostrzegam jednak, nie ulegniemy żadnemu szantażowi, żadnym groźbom, błaganiom ani przekupstwu. Naszą wolę zmienicie tylko za pomocą racji moralnych. Uznajemy was za niegodnych naszego szacunku, ale dopuszczamy możliwość, że popełniamy jakiś błąd w ocenie, dlatego dajemy wam jedną jedyną szansę, abyście nas przekonali, że powinniśmy oszczędzić waszą rasę.

Na Ziemian padł blady strach. Jakie argumenty? Jakie racje moralne? Przecież to istoty z innej planety, o innej historii ewolucyjnej, innym DNA (jeśli o takim w ich przypadku w ogóle można mówić), jednym słowem: o całkowicie odmiennej kulturze. Przecież nie można im powiedzieć: odstąpcie, uszanujcie nasze prawo do życia i naszą wolność, bo tak nakazuje wam nasza moralna orientacja. Zrezygnowani już mieli paść na kolana i wbrew słowom Xeniańskiej przywódczyni błagać o litość, gdy ktoś przypomniał sobie o ukrywających się w Amazonii uniwersalistach. Może oni daliby radę przekonać obcych?

A może jednak jest jakaś nadzieja na stworzenie argumentacji bez porzucania relatywizmu?


Artur Szutta – filozof, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego, specjalizuje się w filozofii społecznej, etyce i metaetyce. Jego pasje to przyrządzanie smacznych potraw, nauka języków obcych (obecnie węgierskiego i chińskiego), chodzenie po górach i gra w piłkę nożną.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

1 komentarz

Kliknij, aby skomentować

  • Chciałabym zobaczyć uniwersalistów broniących niższych istot przed zabiciem z rąk tych wyższych. Jakoś sobie ich nie wyobrażam w tej roli, nie wiedzieć dlaczego ;).

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy