Filozofia nauki Fragment z klasyka Historia filozofii nowożytnej

August Comte: Istota pozytywizmu

August Comte tłumaczy, na czym polega filozofia pozytywna i czym się różni od teologii i metafizyki.

Źródło: Metoda pozytywna w 16 wykładach, przeł. W. Wojciechowska, Warszawa: PWN 1961, s. 11–17.


Badając rozwój inteligencji od jak najskromniejszych początków aż do czasów obecnych, doszedłem, jak mniemam, do wykrycia doniosłego prawa, któremu rozwój ten jest podporządkowany. Przypuszczam, iż prawo takie może być uzasadnione w oparciu o dowody, których dostarcza znajomość naszej organizacji albo o sprawdziany historyczne, które uzyskamy w badaniu przeszłości. Polega ono na tym, że każda dziedzina naszej wiedzy przechodzi kolejno przez trze stadia teoretyczne: stadium teologiczne albo fikcyjne, stadium metafizyczne albo abstrakcyjne, stadium naukowe albo pozytywne. Innymi słowy, umysł ludzki posługuje się kolejno w każdym swym badaniu trzema metodami filozofowania, które różnią się między sobą, a nawet przedstawiają się sobie: zrazu metodą teologiczną, w dalszym ciągu metodą metafizyczną i wreszcie metodą pozytywną. Pierwsza jest punktem wyjścia inteligencji, trzecia jest stanem stałym i ostatecznym; przeznaczeniem drugiej jest służyć za przejście.

W stadium teologicznym umysł ludzki, skierowując swe badania na wewnętrzną naturę rzeczy, na pierwsze przyczyny i przyczyny celowe wszystkich oddziaływań, którym podlega, jednym słowem, dążąc do poznania absolutnego, przedstawia sobie zjawiska, jako będące przedmiotem działania czynników nadprzyrodzonych, mniej lub bardziej licznych, których interwencja tłumaczy wszystkie pozorne anomalie wszechświata.

W stadium metafizycznym, które jest jedynie modyfikacją pierwszego, czynniki nadprzyrodzone są zastąpione przez siły abstrakcyjne, czyli byty, które mają przysługiwać rozmaitym przedmiotom występującym w świecie i uważanym za zdolne do wywoływania wszystkich dostrzeżonych zjawisk: wyjaśnianie tych zjawisk polega wówczas na wyznaczaniu dla każdego odpowiedniego bytu.

W stadium pozytywnym wreszcie, uznajemy za niemożliwe uzyskiwanie pojęć absolutnych; wyrzekamy się badania pochodzenia i przeznaczenia wszechświata oraz poznawania wewnętrznych przyczyn zjawisk; usiłujemy natomiast wykrywać ich prawa, to znaczy ich stosunki, następstwa i podobieństwa, posługując się łącznie rozumowaniem i obserwacją. Tłumaczenie faktów staje się jedynie ustalaniem związków pomiędzy poszczególnymi zjawiskami i pewnymi faktami ogólnymi, których ilość dzięki postępowi nauk dąży do zmniejszania się.

System teologiczny osiągnął najwyższą doskonałość wówczas, gdy zastąpił różnorodne czynności licznych niezależnych od siebie bóstw przez opatrznościowe działanie jedynej istoty.
Ostatni wyraz systemu metafizycznego stanowi koncepcja zastępująca różnorodne byty przez jeden tylko byt ogólny, naturę, uważaną za źródło wszystkich zjawisk.

Doskonałość systemu pozytywnego stanowiłoby przedstawienie wszystkich zjawisk jako poszczególnych przypadków jednego ogólnego faktu, takiego, jak fakt ciążenia powszechnego.

Nie tu miejsce na wykazywanie tego prawa rozwoju intelektualnego, wystarczy je wygłosić, aby jego słuszność została sprawdzona przez każdego, komu jest znana powszechna historia sztuki. Istotnie, nauki, które osiągnęły stan pozytywny, składały się w przeszłości z metafizycznych abstrakcji, pierwotnie zaś górowały nad nimi koncepcje teologiczne.

Ewolucja ta może być zresztą potwierdzona przez rozwój osobniczej inteligencji. Z tego samego punktu wyjścia rozpoczyna się wychowanie jednostki, co wychowanie gatunku. Kolejne fazy pierwszego reprezentują fazy drugiego. Czyż każdy z nas nie przypomina sobie tego, że w dzieciństwie był teologiem, w młodości – metafizykiem, a w wieku dojrzałym – fizykiem?

Należałoby tu wspomnieć o rozważaniach teoretycznych, które pozwolą wyczuć konieczność tego prawa.

Najdonioślejsze z tych rozważań dotyczy występowania stałej potrzeby jakiejś teorii służącej do wiązania faktów w zestawieniu ze stanem inteligencji, w jakim ona się znajduje w swych początkach, kiedy jest niezdolna do tworzenia teorii w oparciu o obserwacje. Powtarzamy od czasów Bacona, że rzeczywistą jest tylko ta wiedza, która opiera się na zaobserwowanych faktach. Zasada ta jest niezaprzeczalna, o ile stosujemy ją do naszego rozumu w stanie dojrzałości.

W swym stanie pierwotnym umysł ludzki nie mógł myśleć w taki sposób. Z jednej strony każda pozytywna teoria musi się opierać na obserwacjach; z drugiej – umysł nasz potrzebuje teorii, aby móc się oddać obserwacjom. Jeśli zjawisk nie powiążemy z pewnymi zasadami, to nie będziemy mogli łączyć naszych obserwacji, a nawet nie zdołamy ich zapamiętać.

Początkowo inteligencja była zamknięta w błędnym kole; wydobyć się z niego mogła jedynie dzięki rozwinięciu koncepcji teologicznych.

Konieczność ta staje się jeszcze bardziej widoczna, jeśli uwzględnimy zgodność filozofii teologicznej z charakterem pierwszych badań. Zrazu człowiek patrzał na zagadnienia rozwiązalne jako na niegodne siebie; stawiał sobie za cel zagadnienia najbardziej nieosiągalne, jak natura istot, źródło i cel zjawisk. Łatwo pojąć tego przyczynę: jedynie doświadczenie dostarczyło człowiekowi miary jego sił; gdyby początkowo ich nie przeceniał, nie zdołałby ich rozwinąć.

Ze stanowiska praktyki te pierwotne badania posiadały urok nieograniczonej władzy nad światem zewnętrznym, który uważano za przeznaczony dla użytku człowieka. Nie można by pojąć, jak umysł ludzki mógł był się zdecydować pierwotnie na prace tak uciążliwe, gdyby nie te chimeryczne nadzieje, a również przesadne pojęcia o znaczeniu człowieka we wszechświecie.

Nasz umysł jest na tyle dojrzały, że podejmujemy się mozolnych badań naukowych, nie mając przed sobą żadnego postronnego celu, który byłby w stanie oddziaływać tak silnie na naszą wyobraźnię, jak to miało miejsce u astrologów i alchemików.

Tak więc widzimy, że inteligencja człowieka musiała zrazu, w ciągu długiego szeregu wieków, posługiwać się filozofią teologiczną, jako metodą i jako doktryną.

Umysł ludzki zmuszony do posuwania się tylko stopniowo nie był w stanie przejść nagle do filozofii pozytywnej. Użył pośrednich koncepcji o charakterze mieszanym, nadających się do dokonania przejścia. Na tym polega użyteczność koncepcji metafizycznych. Zastępując w badaniu zjawisk nadprzyrodzone działanie kierownicze przez odpowiedni i nierozłączny byt, człowiek przyzwyczaja się do rozpatrywania wyłącznie samych faktów. Pojęcia tych metafizycznych czynników wysubtelniały się stopniowo tak, że wreszcie stały się jedynie abstrakcyjnymi nazwami zjawisk.

Obecnie będę mógł z łatwością określić naturę filozofii pozytywnej. Filozofia ta uważa wszystkie zjawiska za podporządkowane niezmiennym prawom. Za daremne uznaje poszukiwanie przyczyn czy to pierwszych, czy celowych. W wyjaśnieniach pozytywnych nie wskazuje się na przyczyny tworzące zjawiska, analizuje się okoliczności, w jakich się wytwarzają, i łączy się je, jedne z drugimi, stosunkiem następstwa i podobieństwa.

Ogół zjawisk wszechświata tłumaczymy przez prawo ciążenia, ponieważ teoria ta wskazuje nam na olbrzymią rozmaitość faktów astronomicznych, jako na jeden fakt rozpatrywany z różnych punktów widzenia. Ten fakt ogólny jest przedstawiony po prostu jako rozszerzenie zakresu znanego zjawiska ciężkości ciał na powierzchni ziemi.

Za każdym razem, gdy usiłowano ustalić, czym jest, samo w sobie, to przyciąganie i to ciążenie, największe umysły mogły określić obie te zasady jedynie jedną przez drugą, twierdząc, na temat przyciągania, że jest to powszechne ciążenie, a zaś na temat ciążenia powszechnego, że stanowi je ziemskie przyciąganie. Wszystkie wyjaśnienia, które możemy uzyskać, sprowadzają się do tego.

Ukazują one, jako identyczne, dwa szeregi zjawisk, które tak bardzo długo były uważane jako niczym ze sobą nie związane. Żaden umysł ścisły nie usiłuje posunąć się dalej.

Winienem zbadać, do jakiej fazy swego rozwoju doszła obecnie filozofia pozytywna oraz co pozostało jeszcze wykonać, aby została całkowicie sformułowana.

Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na to, że rozmaite działy naszej wiedzy nie zdołały przejść przez trzy fazy swego rozwoju z jednakową szybkością. […] 

Teorie pozytywne objęły przede wszystkim zjawiska astronomiczne, następnie zjawiska fizyki ziemskiej, zjawiska chemiczne i w końcu – biologiczne.

Źródło tej ewolucji nie jest znane; dokonywała się ona poczynając od prac Arystotelesa i szkoły aleksandryjskiej, a w dalszym ciągu od wprowadzenia do Europy nauk przyrodniczych przez Arabów. W końcu, dwieście lat temu filozofia pozytywna zaczęła przeciwstawiać się duchowi teologii i metafizyki dzięki połączonemu oddziaływaniu prawideł Bacona, koncepcji Kartezjusza i odkryć Galileusza.

Czy filozofia pozytywna obejmuje obecnie wszystkie kategorie zjawisk? Oczywiście, że nie. Należy dokonać wielkiego zabiegu naukowego, aby jej nadać charakter niezbędnej powszechności.

W zakres jej nie weszły jeszcze zjawiska społeczne. Stosowane są tam prawie wyłącznie metody teologiczne i metafizyczne.

To stanowi jedyną lukę, którą należy wypełnić […].

Zadaniem moich koncepcji dotyczących zjawisk społecznych nie jest doprowadzenie socjologii do tej samej doskonałości, jaka przysługuje naukom poprzedzającym ją. Celem ich jest nadanie ostatniemu temu ostatniemu działowi wiedzy charakteru pozytywnego, jaki przysługuje wszystkim innym działom. Filozofia stając się jednorodną, wejdzie w stan pozytywny. Otworzy się przed nią nieograniczony rozwój i zajmie ona miejsce dwóch filozofii pozostałych, które dla naszych następców mieć będą jedynie wartość historyczną.


Pobierz tekst w PDF.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy