Artykuł

Barbara Chyrowicz: Kłamstwa i kłamstewka

Kłamstwa i kłamstewka, artykuł. Barbara Chyrowicz
Nie mamy wątpliwości, że kłamstwo jest złem, ale zapytani o to, czy nigdy nie wolno kłamać, na ogół nie formułujemy absolutystycznych sądów. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że konsekwencją uznania zakazu kłamstwa za względny będzie spadek zaufania społecznego; równocześnie potrafimy przywołać sytuacje, w których kłamstwo wydaje się nam nie tylko dozwolone, ale wręcz moralnie powinne. Najczęściej wymieniane przykłady takich sytuacji to: okłamywanie oprawcy co do miejsca pobytu osób, które chcemy przed nim ochronić, kłamstwo w obronie sekretu, a także kłamstwo, które służy strategii wojennej.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2024 nr 6 (60), s. 8–10. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Kłamstwo a prawo do ukrywania prawdy

Wszystkie trzy podane wyżej przykłady wprowadzania w błąd łączy przekonanie, że prawdę należy ukryć przed kimś, kto nie ma do niej prawa i chce ją wykorzystać w sposób krzywdzący drugich. Usprawiedliwiając wyjątki od zakazu kłamstwa, powiemy zatem, że przyświecającym naszemu działaniu celem nie jest kłamstwo jako takie, lecz dobro drugich (jednostek lub społeczności), którego nie jesteśmy w stanie inaczej ochronić. To przykłady kłamstwa, które w literaturze przedmiotu określane są mianem „kłamstwa z konieczności” lub „kłamstwa użytecznego”. Drugie z wymienionych sformułowań znajdujemy w Summie teologicznej św. Tomasza z Akwinu (IIII ae, q. 110, a. 2), który oprócz św. Augustyna (tłum. 2022) i Immanuela Kanta (tłum. 2004, 429–431) broni absolutystycznego zakazu kłamstwa. Tomasz wyklucza nawet kłamstwo użyteczne, ale w komentarzu dodaje dwie ważne, jak sądzę, uwagi: wina ponoszona za złamanie zakazu kłamstwa może być większa lub mniejsza („różna jest wina w kłamstwie”), a zakaz kłamstwa nie przeczy temu, że czasem należy rozsądnie ukryć prawdę.

Akwinata był zatem świadom, że „kłamstwo kłamstwu nierówne”, a natrętom i niegodziwcom nie należy wyjawiać prawdy. W trakcie lektury kwestii św. Tomasza poświęconej kłamstwu mogłaby nam towarzyszyć refleksja, że tyle to sami wiemy, chętnie natomiast dowiedzielibyśmy się, jak roztropnie ukryć prawdę, szczególnie wtedy, kiedy dwuznaczne wypowiedzi, milczenie i wszelkie inne zwodzenie rozmówcy nic nie dają. Akwinata nie wyjaśnił jednak, jak w praktyce można sobie poradzić z ukrywaniem prawdy. Istnieje wiele sytuacji, w których nie mamy z tym problemów, np. wtedy, kiedy ukrywamy część własnych myśli i przeżyć przed drugimi, chcąc chronić własną intymność. Problem zaczyna się dopiero w sytuacjach konfliktowych, a mianowicie wtedy, kiedy sądzimy, że za cenę kłamstwa możemy zyskać (ochronić) jakieś inne dobro.

Możliwości usprawiedliwienia

Pogodzenie zakazu kłamstwa z prawem do ukrywania prawdy wydaje się dość karkołomne, karkołomne są też niektóre z podejmowanych w etyce prób usprawiedliwiania kłamstwa. Większość z nich sprowadza się do usiłowania wykluczenia z definicji kłamstwa niektórych przypadków wprowadzania drugich w błąd. Zgodnie z najczęściej przytaczaną definicją kłamstwo jest przekazywaniem informacji w naszym przekonaniu fałszywych (możemy tkwić w błędzie, zatem samo przekazywanie fałszywych informacji nie zawsze będzie kłamstwem) w celu wprowadzenia kogoś w błąd.

Sposobami uniknięcia oskarżenia o kłamstwo miałyby być: 1) odróżnianie prawdy należnej od nienależnej i łączenie kłamstwa jedynie z zaprzeczaniem tej pierwszej (Hugo Grocjusz); 2) zastrzeżenie w myśli jakiejś części wypowiedzi w nadziei, że rozmówca nie domyśli się prawdy (neoscholastycy); 3) odróżnienie wiedzy przekazywalnej od nieprzekazywalnej i wiązanie kłamstwa jedynie z zaprzeczaniem wiedzy przekazywalnej (Tadeusz Ślipko). Każdej z tych prób – nie będziemy ich tutaj szczegółowo rozpatrywać – towarzyszy intuicja, zgodnie z którą istnieją sytuacje usprawiedliwiające kłamstwo.

Z usprawiedliwieniem celowego wprowadzania rozmówcy w błąd nie mają problemu autorzy, którzy ocenę kłamliwych wypowiedzi uzależniają od skutków. Praktycznie cała tradycja utylitarystyczna uznaje, że kiedy przewidujemy, iż kłamstwo spowoduje więcej pożytku niż szkód, a pożytek ten jest znaczący, to kłamstwo można usprawiedliwić. Tradycja absolutystyczna zaś ma problem z jego usprawiedliwieniem. Ponieważ zło kłamstwa upatruje ona nie tylko w zewnętrznych skutkach działań, lecz także w jego wymiarze wewnętrznym (podkreśla to w sposób szczególny Kant), sam wzgląd na zewnętrzne skutki nie wystarcza w tej perspektywie do jego oceny. Ów wewnętrzny wymiar odnosi się do sprawcy kłamstwa. Kłamca pozostaje kłamcą niezależnie od tego, czy uda mu się, czy też nie uda wprowadzić kogoś w błąd, ponieważ przedstawiając stan rzeczy niezgodny z własnym przekonaniem, uderza – zdaniem absolutystów – w samą istotę swej rozumnej natury (św. Tomasz), obrażając własną godność (Kant). Leszek Kołakowski twierdzi, że kłamstwo szkodzi kłamcy, bo go wewnętrznie pustoszy.

Zarysowane wyżej (w ogromnym skrócie) sposoby wyeliminowania niektórych wypowiedzi z zakresu kłamstwa mają służyć utrzymaniu w mocy absolutnego zakazu kłamania. Jest to zrozumiałe w kontekście zasad przyjętych przez wspomnianych autorów, chociaż trudno oprzeć się wrażeniu, że filozofowie ci chcieliby „zjeść ciastko i mieć ciastko”. Można też postawić pytanie o to, czy strategie ukrywania prawdy szeroko opisywane przez zdecydowanych obrońców absolutnego zakazu kłamstwa (Tollefsen 2014, s. 147–172) przyjdą do głowy komuś, kto musi zadecydować – nagle postawiony pod ścianą – czy powiedzieć prawdę, czy też skłamać. Można przypuszczać, że będzie się kierował takim rozeznaniem, jakie będzie mu dostępne „tu i teraz”. Być może – nawet będąc przekonanym, że nigdy nie należy kłamać – uzna, iż znalazł się w sytuacji, w której nie ma innego wyjścia.

Czy nie lepiej kłamstwo nazywać kłamstwem?

Jak już wyżej zauważyliśmy, wysiłki absolutystów zmierzające do zróżnicowania sytuacji celowego wprowadzania drugich w błąd w taki sposób, by niektóre z kłamliwych wypowiedzi nie mieściły się w definicji kłamstwa, wydają się zrozumiałe na gruncie przyjmowanych przez nich poglądów. Możemy zapytać jednak, czy w sytuacjach, w których kłamstwo wydaje się nam nieuniknione, lepszym wyjściem nie jest proste nazywanie kłamstwa kłamstwem i szukanie racji, dla których można je usprawiedliwić, zamiast próbować lawirować między „mową należną” a „nienależną”, „wiedzą przekazywalną” a „nieprzekazywalną” itd.

Po tej linii zdaje się iść Kołakowski w krótkim wykładzie O kłamstwie (2003, s. 29–35). Tekst ma niewielką objętość, co nie znaczy, że nie ujmuje istoty problemu. Autor odrzuca formułę, która głosi, że kłamstwo jest czasem dobre, a czasem złe. Takie postawienie sprawy byłoby, jego zdaniem, prostą drogą do usprawiedliwienia wszystkich naszych kłamstw. Kołakowski przyjmuje, że kłamstwo może być czasami dopuszczalne, ale równocześnie odrzuca myśl, że można znaleźć ogólną zasadę dopuszczalności kłamstwa, rozstrzygającą każdy możliwy przypadek. Kłamstwo nie jest moralnie dobre również wtedy, gdy zdaje się moralnie dopuszczalne. Kiedy zatem kłamiemy nawet w dobrej sprawie, jesteśmy kłamcami. I nie zmienią tego żadne, najbardziej wyrafinowane, próby poszukiwania „kłamliwych wypowiedzi wolnych od kłamstwa”.

Kiedy prowadzimy w etyce debatę na temat dopuszczalności kłamstwa, przywołujemy nasycone dramatyzmem konteksty, w których kłamstwo wydaje się dopuszczalne: konieczność utrzymania w tajemnicy przed oprawcami miejsca ukrywania się przed nimi ludzi, odpowiedzialność za życie i zdrowie tych, którzy mogliby nie znieść tragicznej dla nich prawdy czy wymogi wojennej strategii. Wskazujemy na te sytuacje, szukając racji dla osłabienia absolutnego zakazu kłamstwa. Jego osłabienie potrzebne jest nam natomiast do usprawiedliwienia kłamstw, których dopuszczamy się czasem z bardzo błahych powodów. To jak wyciągać armatę na komara! Zdecydowanej większości z nas takie skrajne sytuacje znane są z historii i literatury, a nie z życia. Nikt z nas nie ukrywa Żydów, zdarzają się nam natomiast kłamstwa, których mogłoby nie być. Można powiedzieć proszącym o pieniądze, że nie chce się ich wspierać, zamiast mówić, że nie ma się pieniędzy, a sakramentalne „Nie mam czasu” zastąpić prawdą o tym, że nie mamy ochoty się z kimś spotkać. Nie musimy chwalić się, że znamy tych, których nie znamy, koloryzować swoich osiągnięć i zaprzeczać własnym porażkom. Można mówić, że inaczej się myśli, zamiast potakiwać, licząc na czyjąś przychylność. Nie ma co się samooszukiwać (to też kłamstwo), kłamstwo najczęściej wybierane jest dla krótkotrwałego zysku. Są kłamstwa i kłamstewka.


Warto doczytać:

  • Św. Augustyn, O kłamstwie, tłum. Ł. Libowski, Kraków 2022.
  • I. Kant, Metafizyczne podstawy nauki o cnocie, tłum. W. Galewicz, Kęty 2004.
  • L. Kołakowski, O kłamstwie, w: tenże, Mini-wykłady o maxi–sprawach, Kraków 2003, s. 29–35.
  • Ch. O. Tollefsen, Lying and Christian Ethics, Cambridge 2014, s. 147–172.
  • Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, t. 20: Cnoty społeczne, tłum. i oprac. F. Bednarski, Londyn 1972.

Barbara Chyrowicz – prof. nauk humanistycznych, kierownik Katedry Etyki KUL. Zainteresowania: argumentacja w etyce, uwarunkowania moralnego działania, struktura dylematów moralnych, problem usprawiedliwienia deontologizmu w etyce, bioetyka. Laureatka (2008) Nagrody Znaku i Hestii imienia księdza Józefa Tischnera za książkę O sytuacjach bez wyjścia w etyce. Ostatnia książka: Widok stąd. Dlaczego działamy tak, a nie inaczej (2021). Hobby: góry wszelkie, im wyższe, tym lepiej – samotna łazęga po Beskidach, wypady z przyjaciółmi w Tatry i Alpy, w przerwach między sezonami pozostaje dobra literatura i etyka – szczęśliwie nie tylko praca, ale i pasja.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

Ilustracja: Agnieszka Zaniewska

< Powrót do spisu treści numeru.

 

1 komentarz

Kliknij, aby skomentować

  • Ps. Racja, jednak dziś to mamy z kolei w zamian novum: tj. tzw. “polityczną poprawność”/PC
    /marxizm leninizm bolszewizm engelsizm komunę socyalizm stalinizm nowy ZSRR postęp rewolucję — “demokrację ludową” bis/ w ramach tzw. “rozszerzonego samobójstwa” (wojennego) oraz w tym umysłowego, ideowego, myślowego, naukowego, edukacyjnego…
    Taki fun!
    AD 2025

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy