Omówienia i recenzje Recenzje książek

Błażej Gębura: O sobie samym [recenzja]

Jeśli jakiś myśliciel zaczyna widzieć problem filozoficzny we własnej, partykularnej sytuacji życiowej, to szeroka publiczność powinna natychmiast nabrać co do niego podejrzeń. To prawda, że filozof musi posiadać umiejętność problematyzowania, a więc dostrzegania myślowych zagadek tam, gdzie nie dostrzegają ich (albo nie chcą dostrzegać) inni. Jednak gdy w grę wchodzi osobista sytuacja konkretnego filozofa, to trudno uwierzyć w to, że jest on w stanie ocenić ją zupełnie na chłodno. Są jednak autorzy, którym do pewnego stopnia ów manewr uchodzi na sucho, bo trudno sobie pomyśleć, żeby mogli uprawiać filozofię w inny sposób i wciąż pozostać sobą. Kimś takim z pewnością był Jean Jacques Rousseau, który w dziele o przedziwnym, choć niezwykle trafnym tytule, Rousseau sędzią Jana Jakuba, prezentuje ni mniej, ni więcej, jak tylko sąd nad samym sobą. W celu umożliwienia takiej rozprawy nad własnym życiem, Rousseau, po mistrzowsku zresztą sprowokowany przez swoich przeciwników, literacko (niemal dosłownie) wychodzi z siebie.

Punktem wyjścia trzech dialogów, w których Rousseau dyskutuje o sytuacji niejakiego J.J. (występującego zawsze pod tymi inicjałami) z Francuzem (reprezentującym rzecz jasna cały naród) jest domniemane sprzysiężenie środowiska encyklopedystów (z gościnnym udziałem Davida Hume’a), którego celem miało być skompromitowanie Rousseau i pozbawienie go wpływu na opinię publiczną. Arsenał domniemanych środków podjętych przez spiskowców był imponujący: fałszowanie pism Rousseau, podburzanie przeciwko niemu wszelkich grup społecznych, a także otaczanie myśliciela siatką szpicli i donosicieli. Forma dialogu pozwala w sprytny sposób zrekapitulować zarzuty czynione wobec filozofa i jednocześnie wyczerpująco na nie odpowiedzieć. W trakcie lektury można odnieść wrażenie, że autor, pisząc ów traktat, niekiedy się miotał pomiedzy skrajnymi postawami, co jest kolejną racją na rzecz tezy, że gdy posiada się do tematu zbyt emocjonalny stosunek, to zamiast pisać, lepiej najpierw nieco ochłonąć. Z jednej strony Rousseau wydaje się z pogodą ducha wycofywać na pozycje filozofa stroniącego od ludzi, który zadowala się prostymi przyjemnościami w stylu długich spacerów i tworzenia zielników, a z drugiej rozpierająca go duma i przekonanie o własnej wyjątkowości każą mu jeszcze raz przypomnieć czytelnikom, dlaczego wymierzony przeciw niemu spisek był niewybaczalną zbrodnią. Skacząc od jednej do drugiej narracji, Rousseau chyba nawet nie zauważa, że bardzo szybko zaczyna się powtarzać, przez co w książce pojawiają się niemiłosierne dłużyzny.

Nie jest chyba dla nikogo żadnym zaskoczeniem, że na każdej stronie Rousseau zachwyca swoim błyskotliwym stylem, ale prawda jest taka, że Rousseau najciekawszy jest wtedy, gdy pisze o czymś innym niż on sam, a więc po prostu o społeczeństwie. Niestety ze względu na charakter książki, takie fragmenty są niemal nieodstrzegalne na tle całości prowadzonych w niej rozważań. Częściej bowiem mamy do czynienia z niezbyt zręcznie zawoalowanymi stwierdzeniami o rzekomej wyjątkowości Rousseau w historii całej ludzkości (sic!). W te ostatnie oczywiście trudno na serio uwierzyć, zważywszy na fakt, że to sam Rousseau jest ich autorem. Byłoby dla niego i jego sprawy o wiele lepiej, gdyby obronę Rousseau napisał ktoś inny. W jego rozważaniach na temat tego, czym jest społeczeństwo, jednak jest coś na rzeczy. Nawet gdyby Rousseau wymyślił sobie ów spisek, którego miał być ofiarą, to wciąż ważne pozostaje pytanie, co oznacza wolność jednostki w obliczu wszechpotężnej zbiorowości, która może udaremnić wszelkie dążenia i starania tej pierwszej. Zawsze warto do tego pytania wracać i zastanowić się (nawet wspólnie z niezdrowo zapatrzonym w siebie filozofem), czy społeczeństwo to projekt, który kiedykolwiek mógł się udać.


J.J. Rousseau, Rousseau sędzią Jana Jakuba, tłum. J. Margański, Warszawa 2022, ss. 359.


Błażej Gębura – doktor filozofii. Zajmuje się filozofią religii, metafilozofią i epistemologią. W wolnych chwilach rąbie drewno i nałogowo czyta powieści szpiegowskie. Hobby: pisanie i kolekcjonowanie płyt jazzowych.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.


Interesują Cię recenzje innych książek filozoficznych? Zajrzyj do naszego działu Omówienia i recenzje.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy