Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2024 nr 6 (60), s. 47–48. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Kantowska koncepcja poznania, jeśli przedstawić ją w uproszczonej i zwięzłej postaci, wydaje się niemal zdroworozsądkowa i trywialna. Według Kanta każdy podmiot poznający ujmuje poznawany przedmiot z określonej perspektywy, a nasz obraz świata zależy od tkwiących w nas złożonych i nieusuwalnych warunków możliwości poznawczego uchwycenia owego przedmiotu. Twierdzenie takie nie wydaje się dziś szczególnie odkrywcze i kontrowersyjne – mogłoby wręcz uchodzić za oczywistość. Dzieje się tak dlatego, że przez dwa stulecia pewne wątki kantyzmu tak głęboko wniknęły w myślenie o poznaniu (nie tylko w obrębie filozofii, ale również nauk szczegółowych), że wielu badaczy „mówi Kantem”, nawet o tym nie wiedząc – podobnie jak Molierowski pan Jourdain nie wiedział, że mówi prozą.
Przy bliższym oglądzie i analizie ta pozornie banalna myśl ma zgoła niebanalne, a czasem wręcz trudne do przyjęcia konsekwencje, których nie dostrzega wielu autorów, świadomie bądź nie odwołujących się do Kantowskiego dziedzictwa – a gdyby je dostrzegli, zapewne trudno byłoby im je zaakceptować. Oryginalna myśl Kanta została bowiem znaturalizowana i sprowadzona do formy konstruktywizmu (poznanie ma charakter czynny), w ramach którego podmiotowe warunki poznania traktuje się jako czynniki zależne od sfery biologicznej czy społecznej, które z kolei – naiwnie – uznaje się za obiektywnie istniejące i bezpośrednio dane. Jednak podejście takie, wiążące struktury kształtujące poznanie z jakimiś naturalnymi faktami, ma charakter nie tylko przedkrytyczny w sensie Kantowskim, ale również przedfilozoficzny. Niezależnie od teoretycznych deklaracji wychodzi ono bowiem z tzw. naturalnego nastawienia, zakładając realizm – i metafizyczny, i epistemologiczny. Dla Kanta tego rodzaju naiwny konstruktywizm, podobnie zresztą jak naturalizm, byłyby przykładami typowych paralogizmów rozumu (błędnych rozumowań), którego „zgubną pychę” chciał okiełznać.
Zjawiska i rzeczy same
Według Kanta cały świat przedmiotowy, a więc wszystko, co może być obiektem poznania dla podmiotu (poznania „zwykłego”, nie transcendentalnego, czyli dotyczącego samych warunków poznania) ma status fenomenu – podmiotowo ukonstytuowanego zjawiska, różnego od noumenu, czyli rzeczy samej, która jest pod każdym względem niepoznawalna. Świat, z jakim mamy styczność, jest w istocie naszym obrazem świata, uformowanym przez określone warunki odbiorcze, w jakie wyposażony jest podmiot.
Na ogólnym poziomie pogląd taki nie wydaje się radykalny ani nawet szczególnie oryginalny. Kant jednak uzupełnia go o bardzo ważne i nowatorskie założenie. Otóż główne parametry świata, za które uważa się powszechnie czas i przestrzeń, nie istnieją jako cechy czy też ramy rzeczywistości, ale są jedynie naszym sposobem jej oglądu czy też formą, w jakiej prezentują się nam fenomeny. A skoro tak, to wszelkie wyobrażenia czasowe i przestrzenne, jakich używamy do opisu świata, w istocie wywodzą się z podmiotowych mechanizmów porządkowania zjawisk. Dlatego m.in. definiowanie realnie istniejących przedmiotów (rzeczy samych) jako zewnętrznych względem świadomości jest nieuprawnione, gdyż kategoria „zewnętrzności” ma sens jedynie w świecie fenomenalnym. Rzeczy doświadczane zmysłowo jako znajdujące się w czasie i przestrzeni nie są zatem realne w tradycyjnym rozumieniu tego słowa, a więc niezależne od naszego poznania – są fenomenami, czyli zjawiskami wypełniającymi konstytuowaną przez podmiotowe struktury sferę możliwego poznania. Realne w tym dawnym sensie mogłyby być tylko rzeczy niezależne od poznania, ale te – właśnie z powodu owej niezależności – nie mogą być poznane.
Nie tylko jednak czas i przestrzeń, lecz również relacje i cechy przedmiotów ujmowanej przez nas rzeczywistości – przyczyna i skutek, substancja i jej cechy – są podmiotowymi sposobami oglądu czy też porządkowania rzeczywistości, które mówią nam bardziej o tym, jak poznajemy świat, niż o tym, jaki on jest „sam w sobie”. Co ważne, te podmiotowe struktury określające wszystkie parametry naszego obrazu świata – który na co dzień, kiedy przyjmujemy naturalne nastawienie, jest dla nas po prostu światem – nie mają charakteru indywidualnego (prywatnego) i intencjonalnego, lecz są kolektywne i samorzutne. Jako takie są elementem gatunkowej formy poznawczej, przy czym gatunku nie rozumie Kant biologicznie, lecz pojęcie to odnosi do istot rozumnych – wspólnoty o charakterze czysto duchowym i wykraczającym poza świat naturalny. Istoty te, wszystkie wyposażone w taki sam aparat poznawczy, mogą się porozumieć, gdyż dysponują wiedzą intersubiektywną (ponadpodmiotową) – mimo że nie mają dostępu do rzeczy samych i wiedzy obiektywnej. A dysponują taką wiedzą właśnie z racji wspólnej perspektywy dostarczanej przez struktury narzucające formę poznaniu.
Wiedza i wiara
Podsumowując, możemy powiedzieć współczesnym językiem, że nasz obraz świata jest podmiotową konstrukcją wspólną wszystkim istotom rozumnym. Nie mamy możliwości wykroczyć poza nią, ale ograniczający nas perspektywizm (założenie, że poznajemy zawsze z określonej perspektywy poznawczej) jest zarazem podstawą dla weryfikowalnej i rozwijającej się wiedzy o tym, czym jest świat dla nas. Wszystkie problemy nauk szczegółowych sprowadzają się do problemów świata fenomenalnego, a ponieważ główne narzędzie tych nauk, matematyka, wyprowadzone jest z naszej formy oglądu, która zarazem konstytuuje czasoprzestrzenne rusztowanie świata, nic dziwnego, że matematyczne przyrodoznawstwo odnosi taki sukces. O ile jednak problemy naukowe – a więc dotyczące fenomenów – mogą zostać rozwiązane (choć naukowe odpowiedzi zawsze będą adewatne jedynie w określonym modelu), o tyle najważniejsze pytania filozoficzne, które z natury swej dotyczą rzeczy samych, muszą pozostać bez odpowiedzi. Fundamentalne zagadnienia metafizyki, dotyczące na przykład istnienia Boga, nieśmiertelności duszy, natury i genezy świata jako całości, nie dają się rozstrzygnąć na poziomie teoretycznym. Podobnie rzecz się ma z pytaniem o to, czy nasz obraz świata jest zgodny z samym światem – być może jest, być może nie, ale ustalenie tego wymagałoby zajęcia perspektywy poza całą relacją poznawczą, do tego zaś nie jest zdolny żaden skończony podmiot.
Powstaje oczywiście pytanie, czy w takim razie możemy mieć pewność, że w ogóle istnieje jakiś świat, gdyż nasz obraz świata może być przecież tworzony przez nas samych.
Musiałem zawiesić wiedzę, aby zrobić miejsce dla wiary
– brzmi znane i często cytowane powiedzenie filozofa z Królewca. Kant był myślicielem oświecenia, ale zarazem przekraczał oświeceniową wiarę w samowystarczalność rozumu, a jego agnostycyzm – jako forma lokalnego sceptycyzmu – ma w sobie dojrzałość antyku, odległego od nowoczesnego, naiwnego optymizmu. Filozofia i nauka mają swoje granice, nauka jednak, nie wiedząc o nich, często bije głową w mur, filozofia zaś, posiadając ich świadomość i znając ich przyczyny, uczy pokory, a także wskazuje praktyczne wyjście z trudności dotyczących poznania. Z faktu, że czegoś nie możemy udowodnić teoretycznie bądź doświadczalnie, nie wynika, że tego nie ma bądź jest to niemożliwe, lecz że nasze narzędzia poznawcze, rozum oraz zmysły, są ograniczone i w pewnym momencie zawodzą. Nasze życie – również życie duchowe i społeczne – regulowane jest przez idee, dla których brak naukowych podstaw, ale też bez których by się rozpadło. Do tych idei należą m.in.: idea Boga, wolnej woli czy nieśmiertelności duszy.
Skoro idee te nie opierają się na rozumie, to czy przyjmujemy je arbitralnie? Wychodząc myślą nieco dalej, niż zrobił to Kant – który bardzo dbał o to, aby unikać spekulacji – można powiedzieć, że nasze relacje z bytem nie ograniczają się do poznania typu naukowego, które stanowiło wzorzec dla poznania jako takiego. Jak sugerują pewni kantyści, być może podmiot dysponuje władzami zdolnymi przekraczać granice czystego rozumu, choć efekt owych przekroczeń nie może być racjonalnie ujęty i pozostaje jedynie błyskiem iluminacji, którego interpretacji dokonuje każdy sam dla siebie.
Warto doczytać:
- H. Allison, Essays on Kant, Oxford 2012.
- O. Höffe, Kant, tłum. A. Kaniowski, Warszawa 1995.
- P. Strawson, The Bounds of Sense: An Essay on Kant’s Critique of Pure Reason, Oxford 1966.
Damian Leszczyński – Zajmuje się teorią poznania i filozofią świadomości, od 2017 r. realizuje autorski projekt epistemologii odkryć geograficznych. Ostatnie książki: Puste naczynia (2023), Fidżi. Tajemnice archipelagu kanibali (2023), Polityczna eschatologia (2018), Demon zwodziciel (2015).
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
< Powrót do spisu treści numeru.
Ps.:
I. Kant jak noc!?
“Ethik in der Nacht”
Ausgezeichnet!
AD 2025