Artykuł Ontologia

David S. Oderberg: Prawdziwy esencjalizm?

esencjalizm
Czy jakikolwiek przedmiot może być czymkolwiek, czy też wszystko jest z konieczności czymś? Jest to jedno z tych dziwacznych pytań, które zadają tylko filozofowie. Wydaje się, że znajduje się ono na granicy tego, co da się spójnie pomyśleć, jednak tak naprawdę jest ono bardzo istotne. Czy żyjemy w chaotycznym świecie, w którym możesz nagle zmienić siebie w owada jak w Przemianie Franza Kafki, samochód w krowę, a złoto w śnieg? Tak się nie dzieje, a więc świat nie wydaje się chaotyczny, ale uporządkowany.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2020 nr 1 (31), s. 9–11. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Jeśli sądzisz, że tego typu zdarzenia nie mogą mieć miejsca, to przyjmujesz, że porządek należy do istoty rzeczywistości; inaczej mówiąc, przyjmujesz esencjalizm. A jeśli zgadzasz się z tym, że esencjalizm nie dotyczy języka, ale odnosi się do tego, jaki jest świat, i nie sądzisz, żeby dało się go zredukować do fizyki i chemii, to wtedy jesteś kimś, kogo nazywam prawdziwym esencjalistą.

Esencjalizm w biologii

Są filozofowie tacy jak Brian Ellis, którzy są esencjalistami, ale uważają, że sposób, w jaki muszą istnieć rzeczy, odnosi się tylko do fizyki i chemii. Ellis określa siebie mianem esencjalisty naukowego, zakładając, że na przykład przekonanie o esencjalizmie w kwestii gatunków biologicznych nie jest naukowe. Sądzi on, że esencjalizm biologiczny – nie możesz być owadem, a mysz łosiem – jest nienaukowy, jeśli brać pod uwagę teorię ewolucji. Jednak mówi ona tylko tyle, że niektóre gatunki zmodyfikowały się i mogą zmodyfikować się do innego gatunku. Żaden ewolucjonista nie mówi, że jaki­kolwiek gatunek może zmienić się w dowolny inny gatunek. Co więcej, nie jest częścią teorii ewolucji przekonanie, że jeśli, powiedzmy, ssaki wyewoluowały z gadów, to ssaki są pewnym rodzajem gadów. Nie należy również do biologii pogląd, że na przykład jeśli inżynieria genetyczna mogłaby zamienić psa Fido w kota Kitty, to Kitty wciąż byłaby Fido i wciąż byłaby psem.

Naukowy esencjalizm jest nastawiony redukcjonistycznie wobec tego, co istnieje – dotyczy bowiem tylko tego, co można wyjaśnić za pomocą fizyki i chemii. Natomiast zwolennik prawdziwego esencjalizmu podąża za Arystotelesem i tym, co uznawała większość filozofów, dopóki w XVIII wieku nie odrzucono tradycyjnej metafizyki. Prawdziwy esencjalista wyznaje pogląd, że wszystko ma swoją istotę, bez znaczenia, czy chodzi o elektrony, które są bardziej fundamentalne niż słonie, czy molekuły, które są bardziej podstawowe niż ludzie. Jest tak dlatego, że istoty są tym, co sprawia, że możliwa jest jakakolwiek wiedza, zarówno naukowa, jak i potoczna. Dzięki nim możliwe jest klasyfikowanie rzeczy i definiowanie ich jako będących tym, a nie innym przedmiotem. Jeśli cokolwiek mogłoby być czymkolwiek, to nic nie mogłoby być zdefiniowane. Byłoby nawet gorzej, bo jeśli cokolwiek może być czymkolwiek, to wszystko posiadałoby tę samą definicję. Odpowiedź na pytanie „czym są słonie?”, jeśli prawdziwy esencjalizm jest błędnym stanowiskiem, brzmiałaby: „czymkolwiek”.

Sceptycyzm i akceleratory

Jeśli nasz pogląd na rzeczywistość ma nie popaść w zupełny sceptycyzm i jeśli rzeczywistość nie jest czymś chaotycznym, to prawdziwy esencjalizm musi być właściwym stanowiskiem. Muszą istnieć metafizyczne „czerwone linie”, a więc granice, poza którymi rzeczy nie mogą posiadać pewnych własności, by wciąż być tym, czym są. Jeśli coś składa jaja, to nie może być człowiekiem. Jeśli coś ma dodatni ładunek, to nie jest elektronem. Jeśli to coś ma jeden milimetr wysokości, to nie może być górą. Nie chodzi tylko o to, że Rysy nie mogłyby stać się wysokie na jeden milimetr i wciąż być Rysami, albo o to, że słoń Dumbo nie mógłby stać się Myszką Miki i wciąż byłby słoniem Dumbo. Wszystkie te stwierdzenia są prawdziwe, ponieważ Rysy nie mogłyby być wysokie na jeden milimetr, a słoń Dumbo nigdy nie mógłby być Myszką Miki. Dopiero w XX wieku naukowcy byli w stanie spełnić marzenie alchemików o zamianie ołowiu w złoto za pomocą akceleratorów cząstek i ogromnych ilości energii. Nie oznacza to jednak, że w ten sposób wykazano fałszywość esencjalizmu, gdyż naukowcy wytworzyli jedną substancję na bazie innej. Ołów może być złotem tylko w tym sensie, że można go przemienić w złoto. Jeśli jakiś naukowiec w przyszłości zamieni słonia w mysz, to również nie będzie świadczyło to o odrzuceniu esencjalizmu: słoń Dumbo nie byłby zwierzęciem tego samego gatunku co Miki. Dumbo po prostu przestałby istnieć i zostałby zastąpiony przez Myszkę Miki.

Prawdziwy esencjalizm jest związany z zachowaniem tożsamości przedmiotu w czasie i w różnych możliwych sytuacjach. Jeśli go zakwestionujemy, to utracimy zdolność do identyfikowania jednej i tej samej rzeczy w czasie: jeśli Sokrates mógłby być ślimakiem, to (jak trafnie zauważył E.J. Lowe) dlaczego takie rzeczy jak ludzie zamieniający się w ślimaki nie dzieją się w naszym świecie? Jaki czynnik je powstrzymuje? (Zwolennicy tezy o reinkarnacji oczywiście przyjmują taki pogląd, ale są w błędzie). Czy człowiek zwalczający szkodniki, który przychodzi usunąć ślimaki z mojego ogródka warzywnego, jest winny masowego zabójstwa? Załóżmy, że zapytam: czy bolszewicy mogli wygrać Bitwę Warszawską? Pomyślmy sobie następującą odpowiedź: tak, oczywiście. Jeśli żołnierze Lenina byliby komarami, które roznoszą malarię, to wystarczyłoby, żeby ukąsili Polaków i by wygrali! Na taką tezę odpowiedziałbym, że ktoś naoglądał się zbyt dużo filmów science fiction i powinien poświęcić więcej czasu na zdobywanie wiedzy o rozumowaniach kontrfaktycznych. Jednak jeśli człowiek mógłby być moskitem, to dlaczego taki sąd kontrfaktyczny nie miałby być prawdziwy?

Tożsamość i modalność

Odrzucenie prawdziwego esencjalizmu podważa tak ważne metafizyczne fenomeny, jak tożsamość i modalność (prawdy kontrfaktyczne są jej odmianą). Krytycy esencjalizmu w jego różnych postaciach przypuścili na to stanowisko niezliczone ataki, ale żaden z nich nie jest skuteczny. Żeby odwołać się do jednego przykładu: odkrycie geometrii nieuklidesowych było traktowane jako antyesencjalistyczne, gdyż zdawało się pokazywać, jak zdania najbardziej pewne dla esencjalisty – zdania matematyczne – mogą być odrzucone przez późniejsze odkrycia. Czy do istoty trójkąta należy to, że suma jego wewnętrznych kątów wynosi 180 stopni? Nieeuklidesowe trójkąty pokazują, że to nie może być prawda – jak twierdzą antyesencjaliści. Jednak ten przykład nie jest dowodem na fałszywość esencjalizmu. Dowodzi jedynie, że mamy różne rodzaje trójkątów, wśród których są trójkąty euklidesowe i nieeuklidesowe. Myśleliśmy po prostu (Kant zresztą też), że wszystkie trójkąty są euklidesowe. Myliliśmy się. Okazało się, że suma ich wewnętrznych kątów wynosi 180 stopni, ale w przypadku trójkątów nieeuklidesowych tak nie jest. Nic, w co wierzyliśmy odnośnie do istot, nie okazało się fałszywe; po prostu musimy rozszerzyć nasz schemat klasyfikacji.

Warunek poznawalności świata

Niekiedy jednak nasze esencjalistyczne przekonania mogą być podważone przez naukę albo dokładniejsze badania empiryczne. Setki lat temu ludzie sądzili, że wieloryby są rybami. Zakładam, że było to przekonanie dotyczące istoty: wieloryby były definiowane i klasyfikowane jako ryby. Później zorientowano się, że wieloryby powinno się definiować i klasyfikować jako rodzaj ssaków, rozumiejąc, że ssaki nie są rodzajem ryb i na odwrót, niezależnie od ewolucyjnych związków, jakie między nimi zachodzą. Przywołuję te przykłady, gdyż sądzę, że musimy być fallibilistami co do istot. W wielu przypadkach możemy się mylić, a wyjście z błędu i poprawienie niewłaściwych definicji może wymagać trudnych dociekań, trwających nawet całe stulecia. Krytycy esencjalizmu zarzucają czasem jego zwolennikom, że ich metoda myślenia jest zbyt apriorystyczna, gdyż zachowują się tak, jakby istoty rzeczy mogły być wyczarowane prosto z głowy filozofa dzięki „nauce w fotelu” i „meta­fizycznemu dogmatyzmowi”. Ten zarzut jest niczym więcej jak tylko karykaturą.

Prawdziwy esencjalizm zawsze powinien kierować się uważną empiryczną obserwacją i odwoływać się do najlepszych ustaleń nauki. Oczywiście możemy popełniać błędy. Musimy jednak ciągle się uczyć, próbując, najlepiej jak tylko potrafimy, sklasyfikować nasz świat i odkryć porządek tam, gdzie wydaje się, że w ogóle go nie ma. Przekonanie, że taki porządek istnieje, nie jest przejawem wiary, ale warunkiem poznawalności naszego świata i możliwości istnienia samej nauki.

Tłumaczenie: Błażej Gębura


David S. Oderberg – profesor na wydziale filozofii Uniwersytetu w Reading, gdzie prowadzi badania z zakresu metafizyki i etyki. Efektem tych badań są m.in. monografie The Metaphysics of Identity over Time (1993) oraz Real Essentialism (2007). Właśnie ukazała się jego najnowsza książka Metaphysics of Good and Evil (2019). W wolnym czasie oddaje się lekturze powieści i słuchaniu muzyki.
Strona internetowa: http://www.davidsoderberg.co.uk/

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Natalia Biesiada-Myszak

Najnowszy numer filozofuj "Kłamstwo"

1 komentarz

Kliknij, aby skomentować

  • To Arystoteles, prawie doskonałość; po nim już tylko następują warianty i kontynuacje.

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy