Artykuł Historia filozofii starożytnej

Diogenes Laertios: Tropy sceptyckie

Diogenes tropy
Sceptycyzm miał w czasach starożytnych różne odmiany i w pewnym okresie opanował nawet Platońską Akademię. Najwybitniejszym bodaj przedstawicielem sceptycyzmu starożytnego był Ainezydem. Sporządził on wykaz dziesięciu tropów, czyli racji uzasadniających wstrzymanie się od zajęcia stanowiska. Tropy te uogólnił kontynuator Ainezydema, Agryppa, zmniejszając ich liczbę do pięciu. Poniższy wykaz tropów jest tak szczegółowy, że w późniejszych wiekach niewiele już do niego dodano. Jeden ze sceptyków napisał poetycko, że wątpienie jest jak „miękka poduszka dla mądrej głowy”.

Tekst ukazał się w Sokrates i syreny. 55 podróży filozoficznych po świecie podksiężycowym i nadksiężycowym, s. 171–172. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Sceptycy starali się obalić twierdzenia wszystkich szkół, sami jednak niczego stanowczo nie twierdzili; ograniczali się do przytaczania i omawiania poglądów cudzych, niczego stanowczo nie określając, nawet swojego własnego stanowiska. Odrzucali nawet zwrot „nie określać”, uważając, że gdy wypowiadamy zwrot w rodzaju „Nic nie określamy”, już tym samym coś określamy. „Przytaczamy twierdzenia innych – mówili – w tym celu, aby zaznaczyć, że sami się wstrzymujemy od sądów podobnych; moglibyśmy równie dobrze zaznaczyć to przeczącym ruchem głowy. A więc w zwrocie „Nic nie określamy” ujawnia się stan neutralności. Podobnie jak w wyrażeniach „Nie bardziej” albo „Każde twierdzenie ma swoje przeciwtwierdzenie” i tym  podobnych. […] 

Zarzuty, jakie sceptycy wysuwali przeciwko zgodności rzeczy poznawanych zmysłami lub umysłem, były podzielone na dziesięć tzw. tropów, według których rzeczy, o których mowa, wydają się zmieniać. Ainesidemos wymienia dziesięć następujących tropów.

Pierwszy odnosi się do różnic zachodzących między istotami żywymi w ocenie tego, co sprawia przyjemność lub ból, szkodę lub pożytek. Wnoszę więc stąd, że te same podniety u różnych istot wywołują różne wrażenia, a z tej niezgodności wynika postulat zawieszenia sądów. Niektóre zwierzęta rodzą się bowiem nie z parzenia się, np. stworzenia żyjące w ogniu, arabski feniks i robactwo, inne zaś z połączenia obu płci, np. ludzie i inne zwierzęta. Dlatego też jedne mają taką konstytucję, a inne – inną i w konsekwencji różnią się wrażliwością zmysłową: jastrzębie mają najbystrzejszy wzrok, a psy najczulszy węch. Z różnic w organach zmysłowych wynikają też różnice odbieranych wrażeń. Inaczej zbudowane oczy otrzymują inne obrazy. [Podobnie jeśli idzie o zmysł smaku]. Dla kozy liście oliwki są poszukiwanym pożywieniem, dla człowieka natomiast są gorzkie; dla przepiórki cykuta jest pokarmem, dla człowieka – śmiertelną trucizną; dla świni ekskrementy są jadalne, dla konia nie.

Drugi trop odnosi się do zachodzących między ludźmi różnic ustrojowych i charakterologicznych. Tak np. Demofon, kucharz Aleksandra, w cieniu odczuwał gorąco, a w słońcu zimno. Andron z Argos – jak mówi Arystoteles – podróżował przez całą pustynię libijską, nie pijąc wcale wody. Jeden człowiek ma zamiłowanie do lecznictwa, drugi do rolnictwa, a jeszcze inny do handlu. To, co jednym szkodzi, jest użyteczne dla innych. Z tego wynika, że należy się wstrzymywać z wydawaniem sądu.

Trzeci trop powołuje się na odmienność kanalików poszczególnych zmysłów. Jabłko jest dla wzroku żółte, dla smaku słodkie, dla węchu przyjemnie pachnące. Ta sama postać różnie wygląda w różnych lustrach. Z tego wynika, że to, co ukazuje się zmysłom, nie bardziej jest takie niż inne.

Czwarty trop dotyczy różnic stanu i – mówiąc ogólnie – powszechnie występujących zmian, takich jak zdrowie–choroba, sen–jawa, radość–smutek, młodość–starość, odwaga–strach, brak–nadmiar, nienawiść–miłość, gorąco–zimno, powolny oddech–poczucie duszności. Różne przeto są nasze wrażenia w zależności od różnych stanów. Bo i stan szaleńców nie jest przeciwny naturze. Dlaczego bowiem oni mają być szaleni, a nie my? Wszak i my widzimy słońce, jak gdyby stało nieruchomo. Teon z Titorai, stoik, przechadzał się we śnie, a niewolnik Peryklesa we śnie spacerował po dachu.

Piąty trop odnosi się do wychowania, praw, wiary w mity, umów między narodami i dogmatycznych założeń. Należą tu wyobrażenia o tym, co piękne i brzydkie, prawdziwe i fałszywe, dobre i złe, o bogach, o powstawaniu i ginięciu wszystkich rzeczy postrzeganych. Otóż to samo jest dla jednych sprawiedliwe, dla innych niesprawiedliwe; dla jednych dobre, dla innych złe. Persowie np. nie uważają za zdrożne stosunków seksualnych między ojcem i córką, Grecy natomiast je potępiają. Massageci, jak podaje Eudoksos w pierwszej księdze Podróży dokoła świata, mają wspólne kobiety, Grecy zaś nie. Mieszkańcy Cylicji pochwalają rabunek, Grecy nie pochwalają. Różne narody mają różne wyobrażenia o bogach, jedne wierzą w boską opatrzność, inne nie wierzą. Egipcjanie balsamują ciała zmarłych przed pogrzebaniem, Rzymianie je palą, a Pajonowie rzucają do bagien. Stąd wniosek: żeby wstrzymać się od wydawania sądów o prawdziwości.

Szósty trop dotyczy domieszek i połączeń. Powołuje się na to, że żadna rzecz nie występuje w czystej postaci, ale zawsze z domieszką powietrza, światła, wilgoci, masywności, ciepła, zimna, ruchu, wyziewów lub innych czynników. Tak np. purpura odmienną barwę w słońcu, w blasku księżyca, w świetle lampy. Skóra naszego ciała inaczej wygląda w południe, a inaczej o zachodzie słońca. Kamień, który dwóch ludzi może z trudem udźwignąć w powietrzu, w wodzie staje się lekki i z równym prawem można powiedzieć, że jest ciężki, ale go woda podnosi, jako że jest lekki, a tylko powietrze powiększa jego ciężar. Nie poznajemy więc rzeczy w ich właściwościach swoistych i odrębnych, tak jak nie wyodrębniamy oliwy z maści.

Siódmy trop odnosi się do odległości i rozmaitego położenia, do przedmiotów znajdujących się w różnych miejscach. Według tego tropu to, co uważa się za wielkie, kiedy indziej okazuje się małe; rzeczy czworoboczne wydają się okrągłe, gładkie wydają się chropowate, proste wydają się łamane, a bezbarwne – kolorowe. Wskutek odległości słońce wydaje się małe; góry wyglądają z daleka jak gładkie obłoki, z bliska zaś tworzą pasmo nierówne i poszarpane. Słońce o świcie wydaje się inne niż w południe. Ten sam przedmiot inaczej wygląda w lesie, a inaczej na otwartej równinie; obraz zmienia się zależnie od aktualnego położenia, szyja gołębia wygląda inaczej zależnie od tego, w którą stronę jest zwrócona. Ponieważ zaś rzeczy nie możemy postrzegać bez określonego miejsca i położenia, przeto nie możemy poznać ich prawdziwej natury.

Ósmy trop odnosi się do ilościowych i jakościowych własności rzeczy, np. ich ciepła lub zimna, szybkości lub powolności, bezbarwności lub barwności. Tak np. wino wypite w umiarkowanej ilości wzmacnia, wypite w nadmiarze osłabia. Podobnie ma się rzecz z pokarmem i podobnymi rzeczami.

Dziewiąty trop dotyczy stałości występowania zjawisk lub ich niezwykłości lub rzadkości. Np. trzęsienia ziemi tam, gdzie zdarzają się często, nie wywołują zdziwienia i nikt nie dziwi się słońcu, ponieważ się je ogląda codziennie. Ten dziewiąty trop jest u Favorinusa ósmym, u Sekstusa i Ainesidema natomiast jest dziesiątym; dziesiąty zaś Sekstus wymienia na ósmym miejscu, a Favorinus na dziewiątym.

Dziesiąty trop odnosi się do wzajemnego stosunku, np. między lekkością a ciężarem, siłą a słabością, tym, co większe, a tym, co mniejsze, tym, co jest wyżej, a tym, co niżej. To, co się znajduje po prawej stronie, nie jest z natury po prawej stronie, tylko ze względu na położenie w stosunku do czegoś innego i jeżeli się je przestawi, przestanie być po prawej stronie. Podobnie wygląda sprawa z pojęciami takimi jak „ojciec” i „brat”, jako pojęciami stosunku, oraz z pojęciem „dzień” w stosunku do słońca, a ze wszystkimi w ogóle rzeczami w stosunku do naszego umysłu. Tak więc pojęcia relatywne są niepoznawalne same dla siebie. Tak się przedstawia sprawa dziesięciu tropów sceptycznych.

Szkoła Agryppy dodała do tych dziesięciu jeszcze pięć innych tropów; pierwszy dotyczy niezgodności poglądów, drugi – regresu w nieskończoność; trzeci – względności spostrzeżeń, czwarty – nieudowodnionych założeń, piąty – błędnego koła w dowodzeniu. Pierwszy trop, dotyczący niezgodności poglądów, powołuje się na to, że każde zagadnienie, postawione bądź przez filozofów, bądź przez życie codzienne, okazuje się pełne sprzeczności i niepewności. Drugi trop, dotyczący regresu w nieskończoność, wykazuje, że nigdy nie można niczego uznać za niewątpliwie dowiedzione, ponieważ każdy człon dowodu czerpie swą pewność z poprzedniego, i tak w nieskończoność.

Trzeci trop, dotyczący względności spostrzeżeń, wykazuje, że żadnej rzeczy nie można poznać taką, jaką jest ona sama w sobie, lecz zawsze w jej odniesieniu do innej, skąd wynika, że nic nie jest poznawalne. Czwarty trop, dotyczący nieudowodnionych założeń, odnosi się do przypadków, gdy jakaś szkoła twierdzi, że pierwsze zasady rzeczy trzeba przyjąć jako pewne i nie wymagające już dla siebie dowodu; to zaś jest nieuprawnione, bo równie dobrze można by przyjąć założenia wręcz przeciwne. Wreszcie trop dotyczący błędnego koła w dowodzeniu odnosi się do przypadków, gdy to, co ma służyć jako dowód dla rzeczy poszukiwanej, samo wymaga dla swego potwierdzenia tej właśnie rzeczy poszukiwanej; np. gdyby ktoś chciał udowodnić istnienie porów na tej podstawie, że wydziela się pot, a równocześnie faktem istnienia porów tłumaczył zjawisko potu.

Sceptycy odrzucali wszelki dowód i kryterium prawdziwości, a także pojęcia takie, jak znak, przyczyna, ruch, nauka, powstawanie i wreszcie pogląd, że coś jest z natury dobre lub złe. Bo, jak twierdzili, wszelki dowód opiera się albo na przesłankach już udowodnionych, albo nie dających się udowodnić. W pierwszym wypadku przesłanki udowodnione opierają się na dowodzie, a ten z kolei na innym i tak dalej, w nieskończoność; w drugim wypadku, jeżeli bądź wszystkie człony dowodu są fałszywe, bądź kilka, bądź nawet jeden, wówczas i całość jest nie do udowodnienia. Jeżeli natomiast – dodają – komuś się wydaje, że są rzeczy nie wymagające dowodu, to dziwna zaiste jest mądrość tych, którzy tak twierdzą, nie rozumiejąc, że właśnie to, iż coś ma być samo z siebie pewne, wymaga naprzód dowodu. Nie można dowodzić, że są cztery elementy, na tej podstawie, że są cztery elementy. Ponadto, jeżeli twierdzenia częściowe nie zasługują na wiarę, to tym samym nie zasługuje na wiarę twierdzenie uogólniające. Po to, żeby uznać, że jest możliwy dowód, trzeba mieć kryterium; a że istnieje kryterium, potrzebny jest na to dowód. Toteż jedno i drugie jest niepojęte, bo oba odwołują się do siebie nawzajem. Jakże więc można pojąć rozumem rzeczy niepewne, jeżeli się nie zna dowodu? Pytanie bowiem nie dotyczy tego, jakie się nam rzeczy wydają, lecz tego, czym są w rzeczywistości. Filozofów twierdzących coś stanowczo, czyli dogmatyków, uważali przeto za ludzi naiwnych, ponieważ temu, co jest tylko hipotezą, nadają walor twierdzenia udowodnionego, a nie zwykłego domniemania; przy pomocy takiego rozumowania można by również udowodnić rzeczy  niemożliwe.

Przełożyli Irena Krońska


Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy