Antropologia Artykuł Filozofia kultury

Dominika Boroń: Paradoks poważnego humoru

teoria i zmysł humoru
Humor od starożytności interesował filozofów. Rzadko jednak wykraczali oni poza traktowanie go jako specyficznie ludzkiego zachowania lub też poza krytykę humoru jako reakcji i perspektywy niegodnej myśliciela, a nawet człowieka cywilizowanego. Mało jest dziedzin ludzkiego myślenia, które zdają się tak bardzo jak filozofia obawiać komizmu!

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2019 nr 1 (25), s. 16–18. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Sytuacja ta dziwi, szczególnie że Sokrates, duchowy ojciec pokoleń filozofów, żartował dużo, celnie i świadomie. Dlatego zaskakujący jest otwarcie negatywny stosunek Platona do humoru i śmiechu.

Spróbujmy zarysować problematykę związaną ze specyficznym rozumieniem humoru – humoru jako formy, czy też narzędzia, filozoficznego myślenia. Nie służy on wtedy rozrywce – przeciwnie, pojawia się w poważnej i zaangażowanej refleksji tam, gdzie język powagi filozoficznej szuka nowych środków do wyrażenia kłopotliwych treści, gdzie element humorystyczny może pogłębić rozumienie, sięgnąć dalej niż sformalizowany, obojętny dyskurs. Warto już na początku zwrócić uwagę na to rozróżnienie: poważny dyskurs jest obojętny, dyskurs humorystyczny zaś niesie pierwiastek emocjonalnego zaangażowania. Manfred Geier pisze: „tylko ten, kto pozna śmieszność jako zdystansowany widz, może jej uniknąć”. Sokrates jest tu mistrzem i wzorem, Kierkegaard – najbardziej przenikliwym analitykiem.

O humorze na poważnie

Jak zatem mówić o powadze humoru w sposób naukowy, jednocześnie nie ośmieszając humoru nadmiernym akademickim zadęciem? Jak – i czy warto – uświadamiać rozmówcy wagę i tajemniczą złożoność zagadnienia komizmu, skoro i tak poczucie humoru i indywidualne vis comica ostatecznie decydują o tym, co nas śmieszy? Sam zmysł humoru jest dyspozycją pozwalającą dostrzegać pewien szczególny, zwykle zabawny, ale przede wszystkim szczególny aspekt rzeczywistości. Arystoteles w jednej z nielicznych pozytywnych wypowiedzi na ten temat wiąże zmysł humoru z ogładą:

ludzie natomiast, którzy sami nie umieją żartować, a do żartów innych osób odnoszą się niechętnie, to sensaci, pozbawieni zmysłu humoru i ogłady; tych wreszcie, którzy umieją żartować w sposób odpowiedni, nazywa się dowcipnymi – wyrazem, który [w języku greckim] przypomina wyraz „giętki”. Te bowiem cechy dowodzą pewnej giętkości tkwiącej w charakterze, a tak jak ciała osądza się wedle ich giętkości, tak też i charaktery.

Interesująca jest również dalsza część tego cytatu – przede wszystkim ze względu na wyraźne rozróżnienie humoru i poszukiwania śmieszności za wszelką cenę:

Ponieważ jednak to, co śmieszne, ma wielki mir i większość ludzi znajduje w żartach i kpinach upodobanie większe, aniżeli należy, przeto mówi się czasem i o kpiarzach, szukających za wszelką cenę tego, co śmieszne, że są dowcipni, jak gdyby postępowanie ich było w dobrym guście; wynika jednak z powyższych wywodów, że te dwa rodzaje ludzi różnią się między sobą, i to niemało.

Ludzie dowcipni to zatem nie ci sprzyjający upodobaniu większości do wspólnego, bywa, że okrutnego, śmiechu, ale ludzie ogłady i pozytywnie pojmowanego giętkiego charakteru.

Niewspółmierność

Co zatem dostrzega zmysł humoru, co umyka nobliwej powadze i gdzie leży jego wartość poznawcza? Według jednej z głównych teorii zauważa on i reaguje na to, co niewspółmierne, zaskakująco zestawione, sprzeczne w formie lub znaczeniu. Kant w Krytyce władzy sądzenia powiada, że śmiejemy się „dlatego, że nasze oczekiwanie było napięte i nagle obraca się w nicość”. Humor dostrzega zatem kontrast pomiędzy oczekiwaniem bądź złudzeniem, a jego zniweczeniem, gdy pojawia się coś zupełnie zaskakującego bądź niewspółmiernego z oczekiwaniem. Humor można by określić jako sposób radzenia sobie jaźni z niewspółmiernością. Analizując go, analizujemy zatem obszar reakcji na to, co wykracza poza „normalne”, przewidywalne, pozbawione widocznych sprzeczności rozumienie świata.

Pozorny paradoks – poważnego humoru – rozjaśni się, gdy dostrzeżemy powagę zjawiska, które leży u źródła reakcji humorystycznej: zjawiska niewspółmierności. Ma ono dla niej, jak podkreślałam, konstytutywne znaczenie. Niewspółmierność burzy powagę, ale przede wszystkim w sensie przerwania łańcucha konsekwencji i oczekiwań standardowego ciągu rozumowania.

Przerwanie zatem tego, co nazywamy powagą, wcale nie oznacza niepoważnego w ogóle stosunku do samego wywodu czy dyskursu. Zauważając filozoficzną wagę paradoksu czy przepaści między królestwem logiki a królestwem egzystencji, dostrzegamy miejsce dla filozoficznej roli humoru. Bowiem czy pośród znanych nam reakcji rozumu na niewspółmierność lub paradoks znajdziemy taką, którą uznalibyśmy za pozytywną bądź przynajmniej niedestrukcyjną dla myślenia? Reakcją na paradoks jest często rezygnacja. Odrzucenie problemu jako niefilozoficznego, poczucie absurdu, sceptycyzm, nawet rozpacz – oto niektóre z określeń, jakie pojawiają się w historii myśli. Tymczasem istotą humoru jest pozytywne przyswojenie – zdolność utrzymania sprzecznych elementów w dynamicznym napięciu.

Kierkegaard często posługuje się tak rozumianym przyswojeniem. Przykładem może być anegdotka o marynarzu: delikwent spada z wysokiego masztu, nie skręca karku, wstaje i otrzepując się, mówi: „No, zrobicie tak?”. Humor leży w podwójnej niewspółmierności: pierwsza wynika z naszego oczekiwania tragicznego skutku upadku, druga z niewspółmiernej reakcji marynarza, który w przewrotny sposób wykorzystuje sytuację, sugerując nie wypadek, ale wyczyn. To pierwsza warstwa żartu. Jednak Kierkegaard chce, byśmy w marynarzu zobaczyli człowieka, który próbuje przekazać niewyrażalne: nauczyć nas czegoś, czego nie można nauczyć słowami. W humoresce kryje się głęboki przekaz o niewspółmierności egzystencji i języka – zwłaszcza filozoficznego! W tej szczególnej zdolności uchwytywania głębi widzę usprawiedliwienie dla używania pojęcia humoru tam, gdzie nie możemy już mówić o śmiechu czy rozbawieniu. Intuicje te od wieków znajdowały swój wyraz w literaturze mówiącej o tragikomicznym pojmowaniu świata, o humorze gorzkim, o refleksyjnej pogodzie wobec śmierci itd.

Humor w obliczu tragedii

Porównując tragiczne i komiczne podejście do świata w filozofii, Manfred Geier zauważa, że śmiech Demokryta (autora dzieła O pogodzie umysłu) „ma naturę bardziej złożoną niż płacz Heraklita, bo zawiera w sobie także przyczynę tego drugiego”. Taki śmiech przekracza tragizm w powyższym rozumieniu. Szczególnie interesujące wydają się dwie perspektywy: humorystyczny styl wypowiedzi filozoficznej i humorystyczna postawa jako stanowisko filozoficzne i egzystencjalne. W pierwszym przypadku ważne są korzyści płynące z takiego stylu dla komunikowalności lub przenikliwości refleksji. W drugim problem jest o tyle szerszy, że wskazuje na pewną postawę egzystencjalną, która może stać za wypowiedzią filozoficzną zawierającą elementy komiczne. Postawa ta ma swoje źródło w określonym podejściu myśliciela do problemów wiedzy, prawdy i komunikacji. Jednym z najważniejszych analityków obu wymienionych perspektyw jest Kierkegaard – przypisał on humorowi również rolę najwyższą ze znanych w filozofii. Humor stanowi bowiem dla niego ostatni przyczółek wyrażalności – ostatnią możliwą do badania reakcję rozumu na paradoks wiary.

Przedstawicielem takiej „egzystencjalnie humorystycznej” postawy jest Odo Marquard. W eseju Rozum jako reakcja graniczna Marquard (odwołując się do pomysłu Helmutha Plessnera) przywołuje pokrewieństwo rozumności i takich „reakcji granicznych” jak śmiech i płacz: „Tezę, że rozum nie może się ani śmiać, ani płakać, zastępuję tezą, że płacz i śmiech są paradygmatycznie związane z rozumnością”. W innym eseju Marquarda znajdujemy następujący fragment określający charakter nowoczesnego sceptycyzmu: oto siła, która ożywia myślenie sceptyczne, jest „przemianą oczekiwania w napięciu w nic: jak wiadomo, tak brzmi kantowska definicja śmiechu, i tak oto ta sceptyczna filozofia – tristesse oblige – jest być może tym, co pogodne, i – jeśli to w ogóle możliwe – ostatnim w wieku smutnej nauki schronieniem pogody ducha, smutnym: gdyż ten, kto tak się śmieje, nie ma powodu do śmiechu”. Brzmi to pesymistycznie. Jednak jakkolwiek filozoficzny uśmiech i otwartość dla humorystycznej refleksji mogą być odchodzącymi formami postrzegania rzeczywistości, pozostają ciągle sferą komunikacji pomiędzy myślicielami otwartymi na literackie, emocjonalne, egzystencjalne czy po prostu ludzkie obszary filozofii. Pojawiając się w tekście, vis comica zmusza czytelnika – a wcześniej samego autora – do reorganizacji postrzegania, do włączenia innych receptorów intelektualnych, takich jak intuicja, empatia, poczucie humoru, dystans. Komizm jest zatem wyrazem różnie pojmowanej skończoności: w filozofii przede wszystkim skończoności środków wyrazu.


Dominika Boroń – filozof, badaczka związków pomiędzy filozofią, kulturą i literaturą, pasjonatka zagadnień związanych ze sztuką rozmowy, dyskusji, interpretacji, metafory. Adiunkt w Zakładzie Historii Filozofii Nowożytnej UMCS. Zainteresowania naukowe: filozofia Sorena Kierkegaarda i myśl sokratejska, zwłaszcza w aspekcie metodologii przekazu, komunikacji pośredniej i pedagogiki. Autorka książki Zagadka przemiany. Transformacja jaźni w dziele Sörena Kierkegaarda i wielu publikacji naukowych.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy