Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 5 (41), s. 17–18. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Od debaty nad prawami kobiet do przyznania praw zwierzętom i elementom biosfery – tak biegnie droga ewolucji idei praw, którą niektórzy nazwą postępem, a inni szaleństwem. Jesteśmy dziś w stanie odpowiedzieć, czy jest to szaleństwo, czy jednak postęp?
Początki praw, prawa człowieka
Koncepcja praw (jako uprawnień) ma swoje początki w oświeceniu. Jedną z ważniejszych prac filozoficznych na ten temat jest publikacja Mary Wollstonecraft pt. Wołanie o prawa człowieka, przekonująca do idei praw człowieka, wydana w 1790 r. Autorka argumentuje w niej, że każdy człowiek powinien mieć prawo do edukacji ze względu na wrodzoną zdolność rozumowania. Dwa lata po wydaniu tego dzieła Wollstonecraft poszła o krok dalej i ośmielona kierunkiem toczącej się dyskusji opublikowała książkę Wołanie o prawa kobiety, w której przedstawiła argumenty na rzecz praw kobiet. Publikacja ta wywołała ogromne poruszenie, m.in. stała się przyczyną powstania anonimowego krytycznego pamfletu o prawach zwierząt, w którym autor ironicznie postulował przyznanie zwierzętom praw, ponieważ mają emocje oraz zdolność rozumowania i mówienia (Peder 2004).
Prawa bytów pozaosobowych, czyli jak niektóre zwierzęta stały się podmiotami praw
Celem autora żyjącego w minionej epoce było ośmieszenie idei poszerzania praw, natomiast dzisiaj jesteśmy świadkami rzeczywistego realizowania postulatu przyznawania praw zwierzętom i innym bytom pozaludzkim. Druga dekada XX w. zaczęła się od zaskakujących decyzji niektórych rządów. Otóż kilka państw przyznało prawa bytom nieosobowym. Tego typu działania to realizacja postulatów etyków, którzy od kilku dekad mówią o poszerzaniu kręgu moralnego (Singer 1981) oraz o konieczności przyznania praw zwierzętom (Regan 1983).
Postulat Toma Regana znalazł odzwierciedlenie w decyzji Ministerstwa Środowiska Indii z maja 2013 r., aby nadać delfinom status osób pozaludzkich (ang. non-human persons) w sensie prawnym (co oczywiście nie gwarantuje statusu osób w sensie ontologicznym, jako należących do specyficznej kategorii bytów). W ten sposób delfiny w Indiach z prawnego punktu widzenia stały się osobami. W związku z tym trzymanie ich w niewoli stało się karalne. Podstawą dla tego typu decyzji były badania naukowe, które pokazały, że delfiny cechuje wysoka inteligencja, wrażliwość, że przejawiają one protokulturę (zaczątki kultury), liczne zachowania altruistyczne, zdolność uczenia się i przekazywania wiedzy z pokolenia na pokolenie. To te cechy stały się podstawą do uznania delfina za „kogoś”, a nie za „coś” w zapisach prawa.
Idąc śladem wyznaczonym przez Indie, sąd w Argentynie uznał w 2014 r. samicę orangutana Sandy za osobę pozaludzką w sensie prawnym, co zagwarantowało jej prawo do życia i wolności oraz miało ją uratować od spędzenia reszty życia w zoo. W rzeczywistości ze względu na brak azylu dla zwierząt w Argentynie Sandy jeszcze kilka lat musiała żyć w zoo, ale od 2019 r. przebywa w azylu na Florydzie.
Prawa biosfery: o rzekach, które nabyły prawa
Tłumacząc racje za nadawaniem zwierzętom praw, często przytacza się argument, że istoty te mają wyjątkowe umiejętności umysłowe, społeczne czy wrażliwość emocjonalną. Niemniej katalog bytów, którym przyznano prawa, nie kończy się na zwierzętach. Na przykład 15 marca 2017 r. Parlament Nowej Zelandii nadał rzece Whanganui prawa takie, jakie mają np. dzieci (zob. felieton J. Jaśtala Czy rzeka może być osobą? z „Filozofuj!” 2018, nr 4 [22], s. 41–42). Tym samym uszanowano stanowisko Maorysów, rdzennych mieszkańców tych terenów, dla których jest to święta rzeka, żywy i unikalny byt; jako takiemu należą się mu prawa (Stone 2019).
Uznanie znaczenia rzeki dla tradycji i wierzeń danego obszaru nie jest nietypowe. Kierując się znaczeniem, jakie dla duchowości hinduistów mają Ganges i Jamuna, władze indyjskiego stanu Uttarakhand uznały te rzeki za żywe istoty, które posiadają status osoby obdarzonej moralnością, i nadały im osobowość prawną (Kowalski 2017). Działanie to miało na celu zapewnić prawną ochronę tych cieków wodnych. Przypadków przyznawania praw zwierzętom czy elementom biosfery jest znacznie więcej i można się spodziewać, że te rozstrzygnięcia ośmielą kolejne rządy do podejmowania podobnych decyzji. Być może mamy zatem do czynienia z nowym trendem.
Filozoficzne trudności z prawami zwierząt i elementów biosfery
Przyznanie praw bytom pozaludzkim budzi kontrowersje wśród wielu filozofów. Źródłem sporu jest tutaj kwestia statusu osobowego (w sensie ontologicznym) tych istnień. Otóż w tradycji filozoficznej posiadanie praw przysługiwało osobom, zatem dyskusja nad prawami dla zwierząt długo dotyczyła możliwości przyznania statusu osobowego bytom pozaludzkim. Niemniej, jak widać z powyższych przykładów, zwierzętom przyznano prawa jako bytom pozaosobowym (osobami uczyniono je, przypomnijmy, jedynie w sensie prawnym). To pozwoliło uniknąć problemu z rozstrzyganiem o (ontycznym) statusie osobowym zwierząt. Problemu filozoficznego nie uniknięto w przypadku rzek, które mają prawa analogiczne do praw dziecka.
Sprawę komplikuje fakt, że nie tylko rzeki są osobami z prawnego punktu widzenia. Otóż Kodeks Cywilny (art. 33) mówi o tzw. osobach prawnych, którymi „są Skarb Państwa i jednostki organizacyjne, którym przepisy szczególne przyznają osobowość prawną”. W konsekwencji osobami prawnymi są np. spółki, fundacje, stowarzyszenia, przedsiębiorstwa państwowe, a nawet partie polityczne. Od lat zwolennicy praw zwierząt wskazywali fakt istnienia tego typu podmiotów praw niebędących osobami fizycznymi jako argument za rozszerzeniem grupy istnień, które mają prawa.
Czy powinniśmy rozszerzać prawa na elementy biosfery?
Czy zatem zwierzęta, rzeki i góry powinny mieć prawa? Niewątpliwie jest to sposób na zapewnienie im ochrony przed działalnością człowieka. Czy będzie to działanie skuteczne, przekonamy się w najbliższym czasie. Co zaś z kontrowersjami natury filozoficznej, czyli z pytaniem o status osobowy jako warunek nadania praw? Dyskusja filozofów wciąż się toczy i czas pokaże, czy nadawanie praw bytom pozaludzkim to ewolucja w myśleniu ekologicznym czy aberracja filozoficzna.
Dominika Dzwonkowska – dr hab. nauk humanistycznych w zakresie filozofii. Absolwentka filozofii i ochrony środowiska. Od 2008 r. jest zatrudniona na UKSW. Naukowo zajmuje się zagadnieniami z zakresu etyki środowiskowej, etyki cnót środowiskowych, ekofilozofii, etyki zwierząt, zrównoważonego rozwoju oraz społecznej odpowiedzialności biznesu. Od 2013 r. jest przedstawicielem na Polskę International Society for Environmental Ethics, a od 2020 r. członkiem I Lokalnej Komisji Etycznej ds. Doświadczeń na Zwierzętach.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
< Powrót do spisu treści numeru.
Ilustracja: Anna Koryzma
Skomentuj