Tekst ukazał się w „Filozofuj” 2015 nr 2, s. 15–17. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Jedna z trudności dotyczących kwestii sensu życia polega na tym, że nie mamy pewności, czego ten problem właściwie dotyczy. Zazwyczaj podaje się dwie racje, dla których można życie uznać za pozbawione sensu. Pierwsza jest taka, że pewnego dnia i tak wszyscy umrzemy. Druga zaś taka, że na tle nieskończoności wszechświata, w którym żyjemy, jesteśmy nic nieznaczącymi drobinkami. Po bliższym przyjrzeniu się tym racjom okazują się one jednak niewystarczające. Jeśli naznaczone kresem życie nie ma sensu, to czy przez to, że stanie się ono nieskończone, nabierze sensu? Czyż w takim przypadku nie mielibyśmy jedynie do czynienia z dodawaniem bądź przedłużaniem w nieskończoność czegoś, co i tak sensu nie ma? Podobnie rzecz się ma z twierdzeniem, że nasze życie nie ma sensu, ponieważ jesteśmy nieskończenie mali wobec ogromu kosmosu. Jeśli nasze życia są już sensu pozbawione, to dlaczego miałyby one stać się sensowne tylko dzięki temu, że nasze rozmiary znacznie by się powiększyły? Czyż nie żylibyśmy nadal bezsensownym życiem, aczkolwiek na większą skalę?
Chodzi o to, że gdy zastanawiamy się nad kwestią sensu życia, nie zawsze uświadamiamy sobie, o co w ogóle pytamy. Widać to potem wyraźnie, kiedy nie mamy pewności, jak powinna brzmieć dobra odpowiedź. W tym artykule chcę zarysować pewien sposób myślenia o problemie sensu życia, który, jak sądzę, jest owocny (chociaż nie twierdzę, że to jedyny owocny sposób). Zgodnie z tym sposobem myślenia powinniśmy ujmować kwestię sensu życia jako pytanie o to, czy nasze ludzkie życia mają jakiś szczególny rodzaj wartości. Tak sformułowany problem sensu życia stanowi gałąź filozofii znaną pod nazwą aksjologii (czyli filozofii wartości). Zastanówmy się nad rzeczami, jakie w życiu cenimy najbardziej – rodzina, dobrobyt, jakaś ważna sprawa czy projekt, któremu jesteśmy gotowi się poświęcić, np. kariera, hobby, może nawet ulubiona drużyna piłkarska. Nasze podstawowe wartości określają nas i nadają kształt naszemu życiu. Gdyby jednak okazało się, że ostatecznie nasze życie jest pozbawione wartości, jak polegające na niekończącym się wtaczaniu kamienia pod górę życie Syzyfa, czy nie wystarczyłoby to, aby stwierdzić, że nie ma ono sensu?
Już spieszę z wyjaśnieniem. Z pewnością możemy się mylić co do tego (a przynajmniej jest to do pomyślenia), jakiego rodzaju rzeczy posiadają wartość fundamentalną. Pomyślmy o osobie, która na łożu śmierci żałuje, że tak dużo czasu spędzała w pracy zamiast ze swoją rodziną. I na odwrót, wyobraźmy sobie osobę, która, także na łożu śmierci, żałuje, że poświęciła swoje życie wyłącznie swojej rodzinie, nie rozwijając kariery, która dałaby jej poczucie prawdziwego spełnienia. Jeśli więc rzeczy, które ktoś uważa za posiadające podstawową wartość w życiu, ostatecznie tej wartości nie posiadają, wówczas, jak się wydaje, wystarcza to do stwierdzenia, że życie takiej osoby jest sensu pozbawione. Czy jednak możemy mieć pewność, które rzeczy stanowią takie podstawowe wartości?
Wartości wsobne i instrumentalne
Przydatne będzie tutaj zaproponowane przez aksjologów rozróżnienie między wartościami instrumentalnymi a wartościami samymi w sobie (bądź wsobnymi). Przykładem tych pierwszych są pieniądze. Są one wartościowe tylko w tym sensie, że dzięki nim możemy osiągnąć coś innego. Niektóre jednak rzeczy, jak na przykład piękne dzieło sztuki albo przyjaźń, stanowią wartość wsobną, nie cenimy ich jedynie dlatego, że umożliwiają nam osiągnięcie czegoś innego, ale ze względu na nie same.
Rozróżnienie to uznajemy na każdym kroku. Rozważmy los skąpca, który uczynił z pieniędzy dobro samo w sobie, tj. potraktował je i tylko je jako ostateczny cel swoich pragnień. Taki skąpiec z pewnością błędnie pojmuje wartość pieniędzy, która ma jedynie charakter instrumentalny. Traktować je jako wewnętrznie wartościowe, tak jak czyni to skąpiec, to ulegać pewnego rodzaju iluzji. Taki błąd, jak się zdaje, wystarczy, aby uczynić życie skąpca pozbawionym sensu. Owszem, sam skąpiec może uważać, że jego życie ma sens, faktycznie jednak jego życie nie różni się pod względem sensowności od życia Syzyfa. Skąd możemy wiedzieć, że i my nie znajdujemy się w sytuacji skąpca, uważając, że cenione przez nas wartości są wartościami wsobnymi, podczas gdy tak naprawdę są one jedynie instrumentalne?
Błąd skąpca polega na tym, że traktuje coś, co ma wartość jedynie instrumentalną, jako coś, co jest celem samym w sobie. Inny rodzaj błędu, jaki możemy popełnić, polega na traktowaniu tego, co jest celem samym w sobie, jako wartość jedynie użyteczną. Weźmy na przykład przyjaźń, która, jak sądzę, zasługuje na miano wartości autentycznie wsobnej. Przyjaźń może przynosić, i zazwyczaj przynosi, wiele korzyści – można wykorzystywać tego rodzaju relację np. w robieniu kariery. Jednak prawdziwa wartość przyjaźni nie może wyczerpywać się w tym, że jest użyteczna – jej cenność nie zależy od tego, jak bardzo nam się ona przydaje w realizowaniu innych celów, ale jest czymś, co tkwi w niej samej, w tym, że jest przyjaźnią. Tak więc, jeśli cenimy przyjaźń jedynie dlatego, że pozwala nam osiągać coś innego, tj. jeśli traktujemy ją instrumentalnie, wówczas błędnie pojmujemy jej wartość, tak jak skąpiec błędnie ujmuje prawdziwą wartość pieniędzy.
Sens życia a wartości wsobne
Problem sensu życia ujęty przez pryzmat aksjologii sprowadza się zatem do pytania o to, czy nasze podstawowe cele, działania, w które się angażujemy, traktując je jako wartości wsobne, rzeczywiście mają taki charakter. Przypuśćmy np., że ktoś poświęca swoje życie rozwojowi swoich artystycznych zdolności do tego stopnia, że czyni to kosztem innych rzeczy (np. takich jak spędzanie czasu z rodziną) i że osiąga sukces (tak było w przypadku francuskiego malarza Paula Gauguina, który porzucił własną rodzinę, aby realizować swoje artystyczne ambicje). Jeśli ten cel (artystyczny rozwój) jest wartością wsobną, wówczas takie życie może być sensowne. Jeśli jednak nie stanowi on wartości samej w sobie, jeśli uprawianie sztuki, jak w przykładzie powyżej, nawet tej najwyższych lotów, nie jest czymś lepszym niż dążenie skąpca do gromadzenia pieniędzy dla nich samych albo niekończące się wysiłki Syzyfa, aby wytoczyć głaz na szczyt góry, wówczas w takim życiu brakuje sensu. Powodem jest to, że człowiek prowadzący takie życie poświęca się czemuś, co na poświęcenie nie zasługuje.
Jedną z konsekwencji takiego myślenia o sensie życia jest to, że problem ten jest po części aksjologiczny, po części zaś epistemologiczny. Epistemologia (dziedzina filozofii zajmująca się wiedzą) jest istotna w kontekście problemu sensu życia, ponieważ nie tylko chcemy, aby najbardziej podstawowe wartości, do których realizacji w życiu dążymy, były wartościami wsobnymi (stanowiły cel sam w sobie), ale chcemy również wiedzieć, że takimi są w rzeczywistości. Biorąc pod uwagę to, o jak wielką stawkę tu chodzi, nie tylko chcemy to wiedzieć, ale chcemy mieć też pewność. Czy możemy jednak mieć taką pewność, że nasze życie faktycznie ma sens? Czy możemy być kiedykolwiek pewni, że nasze życie w ostatecznym rozrachunku nie okaże się życiem Syzyfa albo życiem skąpca, przepełnionym całkowicie bezsensownymi dążeniami. Jeśli nie możemy mieć tej pewności, wówczas egzystencjalny lęk może okazać się integralną częścią naszej ludzkiej kondycji.
Duncan Pritchard – Profesor filozofii Uniwersytetu w Edynburgu, dyrektor Eidyn Research Centre, członek Królewskiego Towarzystwa Edynburga. Specjalizuje się głównie w epistemologii. Czas wolny lubi spędzać z rodziną.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska. W pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.
< Powrót do spisu treści numeru 2/2015: Sens życia.
Zachęcamy do dyskusji pod tekstem lub na naszym fanpage’u.
Skomentuj