8 lutego Wielką Salę toruńskiego Dworu Artusa wypełniła liczna widownia. Powodem tego było kolejne spotkanie z cyklu „Czwartki z Filozofią”, które tym razem traktowało o transplantologii i jej etycznym wymiarze. Prelegentem był Dr Marcin Leźnicki, adiunkt w Zakładzie Etyki Instytutu Filozofii UMK, zajmujący się bioetyką, etyką i filozofią medycyny, a także szczegółowymi zagadnieniami z zakresu ekofilozofii.
Dr Leźnicki rozpoczął spotkanie od przedstawienia historycznego zarysu transplantologii.
Korzenie transplantologii sięgają starożytności. Interesowali się nią między innymi lekarze, badacze, humaniści, a także kapłani, teologowie i filozofowie. Jest to związane z wielowymiarowością tego zagadnienia
– mówił dr Leźnicki.
Potwierdzają to archeologiczne znaleziska, takie jak ryciny, malowidła, sarkofagi czy piramidy.
Już starożytni lekarze posiadali specjalistyczne narzędzia chirurgiczne. Oczywiście nie były one zaawansowane technologicznie, ale po zróżnicowanych kształtach ostrzy można wywnioskować, że zainteresowanie i wiedza na ten temat była duża
– opowiadał prelegent.
Za początek współczesnej transplantologii uznaje się rok 1492, kiedy na potrzeby zdrowia papieża Innocentego VIII została przeprowadzona transfuzja krwi. Dawcami byli trzej dziesięcioletni chłopcy, którzy zmarli na skutek nieudolnego upuszczenia krwi. Życie stracił również papież, który ostatecznie zrezygnował z zabiegu.
Rozwój medycyny rozwojem wątpliwości
Na przestrzeni wieków rozwijały się różne rodzaje przeszczepów, a świat zadawał pytania o ich aspekt etyczny. Szczególnie negatywną postawę przedstawiał Kościół.
Pierwszą próbą zmiany owej postawy była interpretacja tzw. zasady całościowości, dokonana przez papieża Piusa XI. Proponował on, aby całością, którą będzie się chroniło, było całe społeczeństwo. Pozwoliłoby to na eliminację jednostek, które są nosicielami chorób genetycznych, poprzez sterylizację oraz na przeszczepy dla osób, które przyczyniają się do budowy całego społeczeństwa. Ta interpretacja została odrzucona, ponieważ traktowała człowieka instrumentalnie. Kolejne interpretacje zasady całościowości – m.in. interpretacje personalistyczne, przedstawiane na Drugim Soborze Watykańskim (1962–1965) – traktowały człowieka jako całość w aspekcie cielesnym i duchowym. Przyczyniły się one do akceptacji transplantologii przez Kościół, ale zrodziły również kolejne pytania dotyczące przeszczepów: jakiego typu transplantologię można stosować i jakie organy można przeszczepiać.
Przy takich narządach wewnętrznych jak serce i rogówki zawsze były wątpliwości. Jest to spowodowane mitycznym czy nawet magicznym myśleniem o nich. Serce ma swoistą rolę jako ośrodek uczuć i emocji, a w oczach – według koncepcji epifanii twarzy Levinasa – można dostrzec Boga. W tej dyskusji pojawiają się pytania o to, czy przeszczep tych organów nie zmieni tożsamości dawcy
– wyjaśniał dr Leźnicki.
Głównym tematem sporów dzisiejszej transplantologii jest macica. Tego rodzaju przeszczepy są już powszechnie wykonywane, lecz wciąż budzą wiele pytań.
Bioetycy zastanawiają się nad kwestią przeszczepu macicy od matki do córki. Organ ten jest zazwyczaj wykorzystywany jedynie w celu dokonania porodu, a następnie jest usuwany, co nadaje mu bardzo instrumentalnego charakteru
– zauważa dr Leźnicki.
Ex vivo, ex morto
Organy przeznaczone do przeszczepów mogą pochodzić od żywego lub martwego dawcy. W pierwszym przypadku należy zastanowić się, czy dawca nie będzie cierpiał, czy zabieg nie wpłynie negatywnie resztę jego życia. Dr Leźnicki zauważa, że większość przeszczepów wiąże się z obniżeniem stanu zdrowia dawcy. Oddając nerkę czy płuco, człowiek może samodzielnie funkcjonować, jednak do końca życia będzie zmuszony do stawiania się na regularne kontrole lekarskie oraz do przyjmowania leków. Podczas gdy te wątpliwości można próbować rozwiać, powołując się na wolny wybór dawcy, to w przypadku pobierania organów osoby martwej dylemat jest o wiele poważniejszy, ponieważ trzeba wyznaczyć moment definitywnej śmierci osoby.
Kiedyś za moment śmierci uznawano obumarcie pnia mózgu, jednak dzisiaj jest wiele przesłanek świadczących o mylności tej granicy. Zwraca się uwagę na chwilę śmierci osobowości. W jaki sposób można ustalić opuszczenie ciała przez duszę? Równie ważną kwestią jest wyczekiwanie na śmierć człowieka, by samemu móc żyć. Oczywiście nikt nie czeka na śmierć człowieka, którego zna z imienia i nazwiska, ale sam fakt oczekiwania na odejście człowieka jest zatrważający
– przekonywał dr Leźnicki.
Jak wyrazić zgodę na pobranie organów?
Kiedy rozwikłane zostaną dylematy dotyczące momentu śmierci, zmiany osobowości i oczekiwania na śmierć innego człowieka, należy rozważyć prawny aspekt transplantologii. Czy zgoda na oddanie organów jest domniemana, czy musi być potwierdzona dokumentem prawnym? Prawo wskazuje na to drugie. Jednym z rozwiązań jest dokument potwierdzony notarialnie. Jednak problem może pojawić się w sytuacji, gdy potencjalny dawca ulegnie wypadkowi, nie mając przy sobie owego dokumentu. Powstało kilka pomysłów na rozwiązanie tego problemu takich jak specjalna naklejka czy kartka noszona w portfelu. Rozważano również tatuaż znaku nieskończoności. Ale mimo tak jawnie wyrażonej zgody po śmierci dawcy można uznać, że od chwili podjęcia tej decyzji mógł on zmienić zdanie.
Wątpliwości wokół tematu jest bez liku, a rozwój technologii medycyny nie tylko ich nie rozwiewa, lecz raczej przyczynia się do powstawania kolejnych. Być może ludzkość nigdy nie dojdzie do jednoznacznych odpowiedzi – w końcu chodzi o sprawę życia i śmierci.
Opracowała: Lena Paracka
Fot.: Lena Paracka
Problem etyczny? Jest tylko jedna sytuacja, w której człowiek nie jest traktowany instrumentalnie, a mianowicie sytuacja, w której sam o sobie decyduje. Do ludzi tak rzadko dochodzi, że mogą być swoją własnością, choć powinno to stanowić kolejny banał. Wobec powyższego kryterium osoba może się zgodzić na przeszczep swojego organu nawet wtedy, kiedy ma przy tym niesamowicie cierpieć, a w dodatku nie być martwym. Zgoda jednak nie może być domniemana. Nie można od tak domniemać, że ktoś się zgadza! W ten sposób mogę przyjść sobie od tak do któregoś z domów autorów na tej stronie i odstrzelić w domniemaniu, że chcą umrzeć z mojej ręki. Wola powinna być wyrażona w ramach dokumentu pisemnego dla pewności. Jeśli przed śmiercią nic nie zrobi w sprawie dokumentów, nie ma mowy, że nagle zmienia decyzję. On zmienił decyzji. W dodatku już oddał prawa do swoich narządów na wypadek zgonu. Jeśli takiej zgody nie ma, a jednocześnie ciało nie zostało zapisane komuś w testamencie, jest jasne, że nie możemy od tak domniemać, iż ciało od razu do kogoś należy, choć niektórzy domniemają, że jest to państwo, bądź rodzina (co nie znaczy, że nie może pochować niczyjego ciała za własne pieniądze). Ciało jest niczyje. W związku z tym powyższym dochodzi do ponownego zagospodarowania niczyjego mienia jako zawartości grobu albo przeszczepienia organów i zagospodarowania ich przez ciało biorcy przy pomocy szpitala, który rzecz jasna zrzeka się przy tym możliwych praw do organów. Ten problem jest rozdmuchany.