Słowa kluczowe: Józef Maria Bocheński, mądrość, moralność, dialektyka
SPIS GŁÓWNYCH PRZYKAZAŃ BOCHEŃSKIEGO 1. Postępuj tak, abyś długo żył i dobrze ci się powodziło. (1) może być ci pożyteczny, albo dla ciebie niebezpieczny, 12. Dawaj innym możliwie mało informacji o sobie. |
W jednej z początkowych scen filmu „Mistrz życia” można zobaczyć Bocheńskiego w jego pokoju, gdzie z widocznym entuzjazmem pokazuje różne wypisane przez siebie hasła życiowe, takie jak hawel hawelim hakol hawel (hebr. „marność nad marnościami i wszystko marność”) czy też if you postpone pleasures, you’ll never taste them (ang. „jeśli odkładasz przyjemności, to nigdy ich nie zażyjesz”). Wyraża się w nich Janusowe, dialektyczne oblicze mądrości. Z jednej strony uczy ona, że wszystko jest względne i nietrwałe, a człowiek i jego twory są we wszechświecie fragmentami bez znaczenia; z drugiej natomiast, że można w przyjemny i sensowny sposób wykorzystać ów ułamek kosmicznej sekundy, którym dysponujemy.
Racja fizyka, Kaśka butów nie ma
Najprostszym sposobem wstępnego zorientowania się w głównej idei Podręcznika… jest przyjrzenie się rewersowi mądrości, czyli głupocie. Takim właśnie mianem określimy na przykład zachowanie osoby wybierającej się na trudny szlak górski bez należytego przygotowania. Nie przypadkiem powtarza się dzieciom, by nie otwierały drzwi nieznajomym, jak pisze Bocheński „uważanie każdego spotykanego człowieka za uczciwego i mądrego jest jednym ze szczytów głupoty” (s. 64). Wspominając swoje doświadczenia wojenne, Bocheński przywołuje napis na tablicach z ostrzeżeniami umieszczanych na drodze do Monte Cassino: „nie bądź głupi, nie daj się zabić”. Możemy więc powiedzieć, że mądrość polega przede wszystkim na dbaniu o własne życie i zdrowie, a także podstawy dobrobytu. Dlatego naczelną zasadę czy też aksjomat mądrości formułuje Bocheński następująco: Postępuj tak, abyś długo żył i dobrze ci się powodziło. Ponieważ chodzi tu o mądrość „tego świata”, mamy do czynienia ze świeckim, doczesnym ujęciem życia – „na tej ziemi, bez cierpień, w dostatku, z użyciem przyjemności, w miłym otoczeniu, (…) zadowalającej pracy w dobrych stosunkach z innymi” (s. 24). A więc nie wielkie idee filozoficzne, tylko „mądrość zwykłych ludzi”, a więc w pewnym sensie „małą filozofię”, która jednak – zdaniem Bocheńskiego – może dać odrobinę szczęścia, jaka jest na tym świecie możliwa. Będące mottem Podręcznika… przysłowie „Racja fizyka, Kaśka butów nie ma” ma właśnie wyrażać prymat zdrowego rozsądku, który wbrew zwodniczym ideologiom umożliwia jasne uchwycenie tego, czym jest dobre życie. O ile sama zasada naczelna mądrości jest oczywista, to niektóre pochodne od niej przykazania już oczywistymi nie są, co jest zresztą jedną z przyczyn, dla których często są łamane.
Wszystkie pozostałe przykazania (dzielące się na podstawowe oraz dotyczące postępowania z innymi; ponumerowane jak tezy w Traktacie… Wittgensteina), wynikają z zasady naczelnej oraz pewnych danych doświadczalnych. Jeśli więc ktoś chce żyć długo i dobrze (zamiast np. zginąć młodo śmiercią męczeńską), powinien przede wszystkim dbać o swoje życie i zdrowie, a to, wbrew rozmaitym cierpiętnikom, wiąże się z używaniem życia. Przykazanie 3.2 powiada: Dbaj o to, aby twoje życie miało zawsze sens. Otóż wedle Bocheńskiego „życie człowieka ma w danej chwili sens, jeśli on w tej chwili dąży do czegoś, albo jeśli używa tej chwili” (s. 29). Wynikają z tego kolejne przykazania dotyczące posiadania celów do osiągnięcia, używania chwili oraz ich wzajemnego związku. Samo realizowanie celów, działanie, praca, nie powinno być pozbawione przyjemności, o czym mówi z kolei przykazanie 3.222: Staraj się pojmować środki jako cele. Posiadanie sensu życia jest warunkiem koniecznym, lecz niewystarczającym osiągnięcia szczęścia. To ostatnie wiąże się z poświęceniem się zadaniom, które stoją przed człowiekiem: „Życie jest podobne do pracy tokarza, który stawia sobie za cel wytoczenie kolumny, ale jego tokarka ubocznie wydziela ciepło. Tak samo w życiu, gdy celem jest coś przedmiotowego, dzieło, ubocznie otrzymuje się sens życia, a nieraz i szczęście. Kto zamiast o swoim dziele myśli tylko o sobie, jest głupcem i nie będzie szczęśliwy” (s. 58). Z drugiej strony, uczy za Sokratesem Bocheński, należy poznać siebie (5.15), przy czym nie należy rozczulać się nad sobą (8.22). Ogólnie rzecz biorąc, na siebie, innych i świat należy patrzeć okiem przyrodnika (8.2), nie należy więc, za Epikurem, bać się śmierci, co więcej, mędrzec „ciało swoje zapisuje instytutowi anatomicznemu” (s. 57).
Nawigując między krabami
Ponieważ stosunek jednostki do społeczeństwa jest analogiczny do stosunku człowieka do wszechświata, także w wypadku zasad postępowania z innymi ludźmi występuje charakterystyczna dialektyka przykazań mądrości. Oprócz ogromu zależności od społeczeństwa, wobec którego jesteśmy niemal bezsilni (od społeczeństwa nie uciekniesz bratku), pozostają jednak okruchy wolności, które mądrość nakazuje dobrze wykorzystać. Podstawowa zasada w tej dziedzinie jest następująca: Uważaj twój stosunek do innych ludzi za nadzwyczaj ważny dla twojego życia (9). Dalsze przykazania dzieli Bocheński na negatywne, tzn. mające uchronić jednostkę przed złymi zakusami innych, oraz pozytywne, mające jej zapewnić ich życzliwość. Podstawowy nakaz negatywny, a zarazem jedno z najbardziej znanych przykazań podręcznika, powiada: Dopóki go lepiej nie poznasz, uważaj każdego spotkanego człowieka za złośliwego głupca (10.01). Oczywiście to wynikające z ostrożności prowizoryczne przekonanie nie powinno prowadzić do braku uprzejmości, nie mówiąc już o agresji. W jego uzasadnieniu wyraźnie dochodzi do głosu pesymizm antropologiczny Bocheńskiego, bliski Schopenhauerowi: „Złośliwego, gotowego z przyjemnością zaszkodzić ci, nawet cię stracić, zwłaszcza jeśli pod jakimkolwiek względem wyrastasz ponad motłoch. Głupców, ludzi pozbawionych nie tylko mądrości, ale nawet pospolitej inteligencji znajdziesz bez liku wszędzie, także na uniwersytetach” (s. 64). Nawiasem mówiąc, w tej ostatniej kwestii był chyba Bocheński, pełniący w latach 1964–1966 funkcję rektora Uniwersytetu Fryburskiego, dobrze zorientowany. I dalej: „Hoi polloi platońscy stanowią przytłaczającą większość. Kto tego nie zrozumiał, ten nie jest mądry i marnie skończy. Stłamszą go kraby i błazny”. (tamże). Nic dziwnego, że w takich warunkach mądry człowiek nie powinien wierzyć nikomu, dopóki nie przekona się o jego kompetencji i prawdomówności [o zagadnieniu autorytetu u Bocheńskiego pisałem w „Filozofuj!” 2020, nr 6 (36), s. 16–18], oraz być sceptycznym wobec środków masowego przekazu (10.12). Przede wszystkim jednak powinien myśleć i czuć niezależnie od innych (10.2) oraz przedkładać samotność nad towarzystwo (10.3) – „wszystkie wielkie osiągnięcia nauki, filozofii, religii, sztuki, powstawały w samotności. Człowiek mądry nie boi się jej” (s. 68). Ponadto mędrzec nie zajmuje się bez ważnego powodu sprawami innych ani nie udziela innym zbyt wielu informacji o sobie. Z wyjątkiem przyjaciół i bliskich, unika poufałości (13), a przy pierwszym spotkaniu obcego nie jest zbyt uprzejmy (13.1), wie bowiem, że „późniejsza uprzejmość tego, kto tak postępuje, jest wyżej ceniona niż gdy był bardziej uprzejmy od początku” (s. 77).
Inni ludzie bywają nie tylko niebezpieczni, ale też pomocni. Maksymalizacji korzyści, jaką mogą nam dać inni, służą przykazania pozytywne, dotyczące życzliwości, solidności i solidarności. Mędrzec dba o życzliwość ludzi, w związku z czym, o ile to możliwe, stara się ich sobie nie zrażać, w czym wielką rolę odgrywa unikanie sporów, zwłaszcza z ludźmi mającymi nad nim władzę: Nie spieraj się z policjantem (14.111). Starając się zyskać sympatię spotykanych ludzi jest uprzejmy dla wszystkich, ale stosuje też przykazanie 14.211: Bądź szczególnie uprzejmy dla ludzi bogatych i możnych. Nie wynika to oczywiście z jakiegoś specjalnego respektu, lecz z interesowności: „Jeśli mnie życzliwość jakiego bogacza nie interesuje, nie mam żadnego obowiązku być dla niego szczególnie uprzejmy” (s. 106).
Wewnętrzna walka między mądrością a moralnością
Przystępując do działania w jakiejś dziedzinie, mamy zwykle do czynienia z wielością rozmaitych reguł, które mogą być ze sobą mylone. Na przykład niektórzy początkujący szachiści nie zdają sobie sprawy z różnicy między regułami konstytutywnymi – określającymi które posunięcia są zgodne z przepisami, oraz strategicznymi – określającymi, które posunięcia są godne polecenia jako prowadzące do wygranej. Otóż jednym z lejtmotywów Podręcznika… jest rozróżnienie reguł (przykazań) moralnych i przykazań mądrości. Łatwo je pomylić, gdyż niekiedy brzmią identycznie lub bardzo podobnie. Jednak na poziomie rozważań metaetycznych, gdy uwzględni się ich kontekst i uzasadnienie, ukazuje się pewna istotna różnica. Otóż mądrość zaleca między innymi prawdomówność, ale nie ze względów moralnych, nie jako pewną bezwzględnie obowiązującą normę, lecz we własnym interesie – ażeby nie utracić zaufania innych, co z kolei groziłoby tym, że będą nam mniej przychylni. Świat jest tak skonstruowany, że w większości wypadków prawdomówność się opłaca, czyli przyczynia się do długiego i dobrego życia prawdomównej osoby. Jeśli jednak zdarza się sytuacja, w której będzie ten cel utrudniać, mądrość, wbrew moralności, zaleci kłamstwo.
Już więc z tego powodu, kto chciałby gorliwie stosować przykazania zawarte w Podręczniku…, raczej nie zostanie świętym, a w każdym razie jego motywacja nie będzie miała charakteru moralnego. Jednak bardziej drastyczną różnicą między normami mądrości i moralności jest to, że bywają one ze sobą sprzeczne. Powróćmy do kwestii prawdomówności i skandalicznego – z punktu widzenia moralności – wyjątku w jej przestrzeganiu: „Wyobraźmy sobie na przykład, że byłem świadkiem przestępstwa popełnionego przez człowieka, na którego życzliwości mi zależy. Gdy sędzia mnie pyta, moralność nakazuje mi powiedzieć, że on to przestępstwo popełnił, zaś mądrość każe temu przeczyć” (s. 110).
Powiada Bocheński, że „surowe przestrzeganie nakazów moralności niejednego unieszczęśliwiło”, być może więc czasami lepiej żałować za grzechy, niż żałować, że się nie grzeszyło. Ale i druga skrajność – stałe łamanie nakazów moralności, także uniemożliwia dobre życie. Wobec tego odnośne przykazanie głosi Zachowuj umiarkowanie zasady moralności (16.1). Mądrość nierzadko popada w konflikt z moralnością, a „życie ludzkie jest najczęściej kompromisem między moralnością a mądrością”. Zapewne z punktu widzenia tradycyjnej moralności, a zwłaszcza moralności chrześcijańskiej, do której przyznaje się Bocheński, jest to, niestety, kompromis zgniły.
Wszystkie cytaty pochodzą z: J.M. Bocheński, Podręcznik mądrości tego świata, Kraków 1994.
Warto doczytać:
- J.M. Bocheński, Podręcznik mądrości tego świata, Kraków 1994.
- J.M. Bocheński, Sens życia, w: tenże, Sens życia i inne eseje, Kraków, 1993, s. 7–22.
- F. Kobiela, Inteligentni głupcy, „Forum. Biuletyn Mensy Polskiej”, nr 3 (154) maj-czerwiec 2010, s. 13.
- K. Policki, Sztuka mądrego życia: filozofia mądrości Józefa Innocentego Marii Bocheńskiego, Kraków 2015.
Filip Kobiela – dr filozofii, adiunkt w Zakładzie Filozofii i Socjologii AWF w Krakowie, członek zarządu Krakowskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Filozoficznego. Zajmuje się ontologią, epistemologią i filozofią gier, wykorzystując dokonania tradycji fenomenologicznej i analitycznej. W swoich badaniach stara się między innymi kontynuować rozważania polskich filozofów XX w., w tym zwłaszcza Romana Ingardena, Józefa Marii Bocheńskiego oraz Stanisława Lema.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0.
Grafika: Marta Szajdzińska
< Skrócona wersja tego artykułu ukazała się w Filozofuj! nr 2 (2025).
Prowadzenie portalu filozofuj.eu – finansowanie
Projekt dofinansowany ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach Programu „Społeczna Odpowiedzialność Nauki II”.
Skomentuj