Artykuł Etyka

Filip Kobiela: Mroczny urok Schadenfreude

kobiela logo biale l
Dawna białoruska pieśń ludowa zaczyna się w te słowa: „Oj Wasylu, Wasylu, cóż tak się weselisz? Czy ci żona poczęła? Czy się krowa ocieliła? – Krowa mi się nie cieli, a żona nie poczęła. To wójta dobrodzieja choroba wzięła!”. Czytelnik, który nigdy nie doznawał tego rodzaju radości, może sobie chyba pogratulować niezwykle rzadkiego szlachetnego charakteru moralnego. Choć radość z cudzego nieszczęścia – zazwyczaj zwana z niemiecka Schadenfreude – jest zjawiskiem bardzo pospolitym, to jednak pozostaje czymś wysoce zagadkowym.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2020 nr 5 (35), s. 25–26. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Przedstawiona w zacytowanej pieśni radość Wasyla stanowi przykład radości z cudzego nieszczęścia, czyli – innymi słowy – radości z pewnego zła, które dotknęło innego człowieka. To ostatnie określenie – wskazujące na związek tej radości ze złem – tłumaczy polski odpowiednik niemieckiego terminu Schadenfreude, którym jest „zła radość”. Terminami tymi można się posługiwać zamiennie. Mamy więc do czynienia ze zjawiskiem w pewnym sensie perwersyjnym – łamiącym intuicyjny związek radości z dobrem, a przykrości – ze złem. Jego badanie prowokuje wiele interesujących pytań prowadzących do nierzadko przewrotnych konkluzji.

O istocie i odmianach złej radości

Schadenfreude to radość z nieszczęścia, które dotknęło inną osobę. Nie jest to jednak określenie wystarczające. Zauważmy, że różnego autoramentu sadyści cieszą się przecież z cierpień, które zadają swym ofiarom, ale ich radości nie nazwiemy Schadenfreude. Do dookreślenia istoty tego zjawiska potrzebny jest jeszcze jeden istotny parametr: zło, o którym mowa, nie jest spowodowane przez podmiot radości, tak jak choroba wójta z przywołanej pieśni nie jest skutkiem działań Wasyla. Pełna definicja byłaby więc taka: zła radość to radość czerpana z cierpienia drugiego, które nie zostało wywołane działaniami podmiotu tejże radości.

Definicja ta jednak stanowi dopiero punkt wyjścia w rozważaniu całego spektrum różnych form Schadenfreude. Najbardziej niewinną jej formą jest Schadenfreude komiczna, której typowym przykładem jest śmiech wywołany widokiem piruetów wykonywanych przez kogoś, kto poślizgnął się na skórce od banana. Zauważmy, że radość wywołuje tu sama komiczna sytuacja, a czyjeś niepowodzenie (bo chyba trudno poślizgnięcie nazywać cierpieniem) ma charakter drugorzędny, choć nie jest zupełnie nieistotne. Na tym przykładzie widać, że Schadenfreude jest zazwyczaj emocją złożoną, a w różnych jej odmianach do głosu dochodzą inne czynniki, na przykład poczucie sprawiedliwości, jak to ma zapewne miejsce w wypadku Wasyla.

Wśród innych mieszanych form na uwagę zasługuje też ta, w której cudze nieszczęście związane jest z korzyścią radującego się podmiotu. Bywa tak, gdy ktoś zdobywa zwolnioną z powodu czyjejś choroby posadę lub otrzymuje dzięki czyjejś śmierci spadek. Najbardziej jednak zagadkową formę można określić jako nieumotywowaną czy też radykalną, w której istotę radości stanowi zło bez żadnych innych domieszek.

O okazywaniu złej radości i jej ocenie

Czy zła radość – czyli radość ze zła – sama jest, jak sugerowałaby jej nazwa, czymś złym? By odpowiedzieć na to pytanie, należy odróżnić samą radość od jej publicznego okazywania. Zazwyczaj to ostatnie jest obłożone pewnym tabu. Dzieciom mówi się, że to nieładnie śmiać się z czyjegoś nieszczęścia. Chodzi tu najwyraźniej właśnie o śmianie się publiczne, zwłaszcza w obecności samego nieszczęśnika.

Trudniej jednak spotkać się z uzasadnieniem tej zasady. Zresztą sami dorośli zdają się hołdować, mniej lub bardziej dyskretnie, jej zaprzeczeniu; przykładów dostarczają tu zwłaszcza dziedziny sportu i polityki. Przytacza się niekiedy przysłowie, które w jednej z wersji powiada: „Nie ciesz się bratku z cudzego upadku, dziadek się śmiał i tak samo miał”. Należy je chyba interpretować, jak wyżej, jako nawiązujące do publicznego cieszenia się z cudzego nieszczęścia. Przy tym założeniu uzasadnienie to miałoby charakter raczej pragmatyczny niż etyczny – nie chodzi w nim o dobro drugiego, ale raczej dobro samej napominanej osoby.

Takie uzasadnienie nie wydaje się szczególnie przekonywające. Trudno na przykład kogoś upominać: „nie ciesz się bratku z cudzej śmierci, bo kiedy i ty umrzesz, będzie ci przykro, że inni się z tego ucieszą”. Zresztą takich ograniczeń jest więcej, związanych na przykład z rodzajem nieszczęścia i specyfiką jego kontekstu. Biedak zadowolony z widoku kolizji dwóch mercedesów klasy S nie będzie się raczej obawiał, że kolizja jego limuzyny wzbudzi analogiczną reakcję.

Zakaz okazywania Schadenfreude można od strony pragmatycznej uzasadnić raczej tym, że takie zachowanie może wzbudzić gniew, a nawet pragnienie odwetu, trzeba więc z tym uważać. Znana anegdota z czasów reżimu komunistycznego głosi, że pewna kobieta, proszona o opisanie swych uczuć po śmierci Stalina, napisała w zakładowej gazetce ściennej: „Czuję to, co cały Naród Polski”. Taka odwaga budzi podziw. Zauważmy, że okazanie złej radości zdaje się ujawniać trwałą dyspozycję życzenia komuś źle. Dlatego też niekiedy, paradoksalnie, trudniej wybaczyć okazanie złej radości niż samo wyrządzenie zła, o ile może ono być tłumaczone jakimś chwilowym afektem.

Natomiast od strony etycznej potępienie okazywania Schadenfreude można próbować uzasadniać tym, że wyrządza to przykrość osobie, którą dotknęło nieszczęście (niejako dodatkowo je pogłębiając), a w wypadku jej śmierci – jest szczególnie bolesne dla jej bliskich. Jednak zasada niewyrządzania przykrości należy – w pewnych granicach – raczej do etykiety niż etyki. I tu jednak zdają się występować pewne ograniczenia. W wypadku Schadenfreude komicznej przykrość bycia wyśmianym w ostatecznym rachunku dobrze służy – jako ostrzeżenie – ofierze takiego komizmu. Moralne potępienie okazywania Schadenfreude nie jest więc aż tak oczywiste i wymaga pewnych dalszych warunków, uwzględniających specyfikę danej sytuacji oraz odmiany ujawnianej radości.

A jak ocenić „prywatną” Schadenfreude? Tu oczywiście wiele zależy od jej odmiany i motywacji towarzyszącej radości z danego nieszczęścia. Czy powinniśmy potępić kogoś, kto samotnie oglądając relacje z wojen i innych kataklizmów, zamiast współczuć ich ofiarom, nie posiada się z radości z ogromu niezawinionego cierpienia? Załóżmy, choć wydaje się to niezbyt prawdopodobne, że taka radość nie idzie w danym przypadku w parze z dyspozycją do wyrządzania zła. Z etycznego punktu widzenia można wtedy wysunąć przypuszczenie, że taka osoba, nie wyrządzając krzywdy innym, wyrządza ją sobie, degradując swój charakter moralny. Być może jednak to ostatnie zjawisko prowadzi do rozważań nie tyle etycznych, co metafizycznych i teologicznych. Bezinteresowna radość ze zła, solidaryzowanie się ze złem w świecie, wydaje się czymś zagadkowym i niepokojącym, bez wątpienia bardziej demonicznym niż wesołe korowody taneczne nad grobem wroga.


Filip Kobiela – doktor filozofii, adiunkt w Zakładzie Filozofii AWF w Krakowie. Napisał monografię o filozofii czasu u Romana Ingardena, jest autorem polskiego przekładu książki Bernarda Suitsa Konik Polny. Gry, życie i utopia.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

4 komentarze

Kliknij, aby skomentować

    • Trzeba żyć tak, jakby każdy dzień był tym, naszym, ostatnim!” (z Ojców Kościoła W/Z oraz świętych KK).
      Zatem śmiejmy się!

      • Nie wiadomo, czy ten świat potrwa jeszcze dwa tygodnie!”
        Por. F. Rabelais, Le Goff, M. Bachtin, T. Todorov… (Średniowiecze, renesans i kultura śmiechu/zabawy/żartu).

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy