Artykuł

Filip Kobiela: Zofiofobia – ostatni zabobon?

Zofiofobia - ostatni zabobon? — Tekst: Filip Kobiela; Grafika: Agnieszka Zaniewska
Sukcesy oświaty w walce z ciemnotą i przesądem okazały się znaczące: dziś nie wkłada się już pacjentów do pieca na kilka zdrowasiek. Jest jednak pewien wyjątek: czy to pod strzechami, czy to pod dachami apartamentowców na równi kwitnie ostatni zabobon, któremu na imię zofiofobia. Odmawia ona filozofii statusu nauki, spychając ją na obrzeża racjonalnego, metodycznego poznania.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2024 nr 3 (57), s. 6–7. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Jakkolwiek może to dziwnie zabrzmieć, filozofia jest współcześnie dziedziną kultury wysoce kontrowersyjną. Aby ukazać tę kontrowersyjność, zaproponuję najpierw pewne rozumienie filozofii, które będzie dogodne także do scharakteryzowania jej przeciwniczki – zofiofobii.

O sporze filozofii z zofiofobią

Jeśli nagromadzone przez wieki dziedzictwo myśli spekulatywnej nazwiemy mądrością (tak jak u Bertranda Russella w Mądrości Zachodu), wówczas filozofia to miłość owej mądrości. Tak więc filozof (który zgodnie z duchem polskiego słowotwórstwa powinien nazywać się raczej zofiofilem) jest przekonany, że dzieła największych myślicieli należą do szczytowych osiągnięć ludzkości, a klasyczne wykształcenie filozoficzne jest niezbywalnym składnikiem wykształcenia godnego swego miana. Przekonanie to ma swoje konsekwencje: nie ma mowy o dojrzałości umysłowej bez posiadania wiedzy i umiejętności uzyskiwanych dzięki podstawowemu studium filozofii. Szkoła, która nie daje solidnych podstaw wiedzy o dokonaniach Platona, Arystotelesa, Kartezjusza w dziedzinie epistemologii czy Immanuela Kanta, jest tak samo dysfunkcjonalna jak szkoła, która nie uczy o dokonaniach Euklidesa, Archimedesa, Kartezjusza w dziedzinie geometrii czy Izaaka Newtona. Znajomość osiągnięć filozofii współczesnej pozwala lepiej rozumieć klasyków, konfrontować ich poglądy z nowymi zjawiskami, a także rozwijać nowe teorie. Język filozofii dostarcza fundamentów dla całego gmachu kultury i zarazem warunkuje owocną dyskusję o podstawach ludzkiego myślenia oraz działania. Filozofia „smakuje” inaczej niż np. nauki empiryczne, ma swoje specyficzne metody, ale są to właśnie metody naukowe.

Wszystkie powyższe twierdzenia neguje stojący na antypodach filozofii pogląd, który można nazwać zofiofobią, choć trzeba zastrzec, że mamy tu w istocie do czynienia (tak samo zresztą jak i w wypadku filozofii) z pewną wiązką pokrewnych przekonań. Kluczowa dla charakterystyki zofiofoba jest postawa wobec dzieł filozoficznych – jego zdaniem nie wnoszą one do kultury wartościowego poznania naukowego. Taki pogląd, przez analogię do znanego stanowiska metaetycznego, można określić mianem nonkognitywizmu metafilozoficznego. Wedle zofiofoba brak owego wymiaru poznawczego jest przyczyną, dla której twórczość filozoficzna jest jałowa, a studiowanie filozofii – niepraktyczne, nieprzydatne, a nawet niebezpieczne. Niektórzy zofiofobowie mogą przyznać, że może nie zawsze tak było, jednak obecnie filozofia (w odróżnieniu od historii filozofii) jest już tylko czymś w rodzaju astrologii czy alchemii, a więc – dla niektórych – pewną ciekawostką, ale na pewno nie fundamentem poważnej wiedzy czy też życia społecznego. Odpowiednio do tego nawet najbardziej uczony filozof jest postacią pozbawioną autorytetu naukowego.

O sile zofiofobii w Polsce

Zofiofobia jest wyraźnie obecna w języku polskim, o czym można się przekonać, zastanawiając się nie nad oficjalnym, ale nad potocznym znaczeniem takich słów jak „filozofia”, „filozof” czy „filozofowanie”. Np. jedna z firm zachęca do remontu sloganem: „Kuchnia na każdy wymiar. Bez filozofowania”, a dla niniejszych rozważań istotną okolicznością jest to, że ukazują się one w piśmie „Filozofuj!”, którego misją jest – jak sama nazwa wskazuje – m.in. przeciwstawianie się zofiofobicznemu powiedzeniu „Nie filozofuj!”. Przygana ta, wraz z podobnymi – jak np. „nie pokazuj palcem”, „nie mów rękoma” czy „nie odpowiadaj pytaniem na pytanie”, piętnuje pewne nieakceptowane społecznie zachowania. Uprzedzenie wobec filozofii jest więc już zakodowane w języku, kształtując bardzo niekorzystne przedrozumienie tej dziedziny.

Filozof mógłby wprawdzie twierdzić, że ostatecznie owe zofiofobiczne zjawiska językowe mają tylko pozorny związek z istotną dziedziną jego badań, a szerokie koła społeczeństwa zawsze będą wygadywać różne głupstwa. Gorzej jednak, że zofiofobia zdaje się mieć też pewne przejawy ­instytucjonalne, a wystęuje również, niestety, w szkolnictwie. Filozofia nie jest bowiem w polskich szkołach średnich w pełni zadomowiona, lecz ma raczej status ubogiego rezydenta. Jeśli już się pojawia, to zazwyczaj albo pod postacią etyki jako „zamiennika” religii, albo też jako opcja do wyboru obok plastyki, muzyki czy też łaciny. Nie ujmując niczego temu znakomitemu towarzystwu, trzeba powiedzieć, że taka forma obecności jest zasadniczo zgodna z przekonaniami zofiofobicznymi, sytuującymi filozofię poza nauką, a w najlepszym wypadku na jej marginesie. Spróbujmy sobie tylko wyobrazić inne sytuacje: fizykę jako konkurentkę wychowania fizycznego, a biologię jako opcję obok zajęć z gotowania lub warsztatów ogrodniczych.

Jeszcze innym ważnym zjawiskiem związanym z siłą zofiofobii w Polsce jest specyfika polskiej kultury umysłowej, która wydaje się z różnych powodów nie sprzyjać myśleniu filozoficznemu. Zdaniem licznych jej krytyków kulturę tę cechuje niezbyt wielka skłonność do pogłębionej, racjonalnej analizy złożonych zjawisk. Wiąże się to z pewną powierzchownością myślenia, uleganiem stereotypom i wyciąganiem przedwczesnych wniosków. Istotne jest też docenianie raczej praktyki niż teorii, czynu, a nie myśli, w czym niewątpliwy udział ma tradycja romantyczna. Ważnym problemem jest także rzadkość występowania autentycznej, partnerskiej wymiany myśli oraz rzeczowej, uczciwej dyskusji, w której rozum bierze górę nad emocjami.

Nie kryjąc swoich sympatii w tak naszkicowanym sporze, nie chciałbym jednak na czytelnikach mających więcej zrozumienia dla zofiofobii wywierać nadmiernej presji retorycznej. Właśnie dla nich postawiłem na końcu tytułu tego tekstu znak zapytania: być może zofiofobia, przynajmniej w jednej ze swoich odmian, nie zasługuje wcale na miano zabobonu? Jakkolwiek by było, zapewne obie strony tego sporu mogą uśmiechnąć się do swoich interpretacji poniższego żartu:

Do pewnego doktora filozofii przyszła któregoś dnia stara Żydówka: – Panie doktorze – powiedziała – może pan doktor znajdzie jakieś lekarstwo na mój reumatyzm, tak mi strasznie dokucza. – Bardzo mi przykro, proszę pani – odpowiedział filozof. – Źle pani trafiła, ja jestem doktorem filozofii. – A co to jest za choroba ta „filozofia”? – zapytała pacjentka.

Żart pochodzi z książki Mądrości żydowskie, oprac. A. Drożdżyński, Warszawa 1961, s. 168.


Warto doczytać:

  • J. M. Bocheński, Sto zabobonów. Krótki filozoficzny słownik zabobonów, Paryż 1987.
  • S. Judycki, Dlaczego filozofia jest trudna, „Przegląd Filozoficzny — Nowa Seria” 2001, nr 4, s. 153–167.
  • F. Kobiela, Jak to jest być filozofem: objawy – przyczyny – terapia – rokowania, „Studia Philosophica Wratislaviensia” 2015, nr 3, s. 9–34.
  • A. Zybała, Polski umysł na rozdrożu: wokół kultury umysłowej w Polsce, Warszawa 2016.

Filip Kobiela – doktor filozofii, adiunkt w Zakładzie Filozofii i Socjologii AWF w Krakowie, członek zarządu Krakowskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Filozoficznego. Zajmuje się ontologią, epistemologią i filozofią gier, wykorzystując dokonania tradycji fenomenologicznej i analitycznej. W swoich badaniach stara się m.in. kontynuować rozważania polskich filozofów XX w., w tym zwłaszcza Romana Ingardena oraz Stanisława Lema.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku  PDF.

< Powrót do spisu treści numeru. Ilustracja:

Agnieszka Zaniewska


Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Sklep

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy