Filozofia dla dzieci

Filozofia pomaga dzieciom w nauce

Z badań brytyjskich naukowców wynika, że edukacja filozoficzna pomaga szybciej opanować matematykę oraz umiejętności czytania i pisania. Zasypuje też różnice wynikające z pochodzenia z różnych środowisk – mniej (np. rodzin z problemami) lub bardziej sprzyjających edukacji.

Wprowadzić czy nie wprowadzić nauczanie filozofii do szkół? Na ten temat dyskutuje się w Polsce od wielu lat. Jest to dyskusja trudna. Wielopiętrowa. Na jednym z pięter są dyskutanci, którzy spierają się o to, jak rozumianej czy jakiej filozofii nauczać w szkole oraz jak jej nauczać. Ponieważ filozofia ma ogromny wpływ na światopogląd, każda ze stron pilnuje, by ta druga strona nie przeforsowała własnej koncepcji filozofii. W rezultacie trwa klincz. 

Na innym piętrze toczą się spory o to, czy dysponujemy odpowiednim zapleczem dydaktycznym i jakie byłyby koszty wprowadzenia filozofii do programu szkolnego. W różnych pokojach na tym piętrze ludzie frasują się brakiem wykwalifikowanej kadry nauczycielskiej tego przedmiotu lub/oraz oporem środowiska nauczycielskiego przed wprowadzeniem filozofii do programu nauczania szkolnego (zapewne kosztem innych przedmiotów i etatów ich nauczycieli). Jednak rzeczy szczególnie wartościowe realizuje się, nie oglądając się zbytnio na koszty. (W te ostatnie trzeba by wliczyć okres, w którym kadra nauczycielska do nauczania matki wszystkich nauk dopiero by się kształciła i efekty nauczania byłby mało widoczne.) 

Dlatego fundamentem tego gmachu debaty publicznej jest kwestia, czy w ogóle warto nauczać w szkole filozofii i jakie miałby być z tego korzyści. Należy zauważyć przy tym, że to, co dla jednych jest korzyścią płynącą z edukacji filozoficznej, dla innych nią nie jest. Dla ateisty nie jest korzyścią nauczanie treści teistycznych. I odwrotnie. Inna sprawa, że (ubocznym? spodziewanym?) efektem edukacji jest np. kształcenie umiejętności krytycznego myślenia i krzewienie krytycznej postawy wobec podsuniętych do wierzenia treści. Nie chodzi tu tylko o wiarę religijną, ale o wszelką wiarę – polityczną, światopoglądową (w tym zarówno teistyczną, jak i ateistyczną, zarówno lewicową, postępową, jak i prawicową, konserwatywną), obyczajową, naukopochodną  itd., a nawet taką, jaką się przejawia niekiedy pod wpływem sugestywnych reklam czy niepowtarzalnych ofert z arsenału magii marketingowej. Dla jednych, z pewnością samych edukowanych, nabycie takich umiejętności jest niewątpliwą korzyścią, ale dla innych (np. dla polityków, ideologów, dziennikarzy, przywódców religijnych czy marketingowców) – już niekoniecznie.

Czy są jakieś korzyści, które mogliby zaakceptować wszyscy? I jak mogłaby wyglądać edukacja filozoficzna, która byłaby zdystansowana wobec powyższych dyskusji, a przynajmniej tych światopoglądowo zabarwionych?

Wydaje się, że na takie korzyści wskazali uczeni z Education Endownemt Foudation (EEF). Według nich wczesnoszkolna edukacja filozoficzna pomaga szybciej opanować inne nauczane przedmioty, np. matematykę oraz umiejętność czytania i pisania. W ubiegłym roku pisała o tym Jenny Anderson, amerykańska dziennikarka New York Times’a. Tym razem dla portalu Quartz relacjonowała ona badania brytyjskich naukowców, którzy doszli do takich wniosków na podstawie przebadania 3 tys. uczniów z 48 szkół w Anglii. 

Badanie polegało na tym, że szkoły o bardzo podobnym poziomie organizacyjno-edukacyjnym podzielono na dwie grupy. W 22 szkołach, stanowiących grupę kontrolną, program nauczania pozostał bez zmian, nie wprowadzono do niego dodatkowych zajęć z filozofii dla 9- i 10-latków. W pozostałych zaś 26 szkołach uczniowie w tym samym wieku raz w tygodniu przez 40 minut uczęszczali na zajęcia z filozofii, na których dyskutowali o takich kwestiach, jak prawda, sprawiedliwość, przyjaźń czy wiedza. 

Wyniki badań były zaskakujące:

Dzieci, które uczestniczyły w zajęciach z filozofii, poprawiły swoje wyniki z matematyki i czytania o równowartość dwóch dodatkowych miesięcy nauczania, choć zajęcia nie miały na celu poprawy umiejętności czytania lub liczenia. Dzieci ze środowisk niesprzyjających edukacji (np. rodzin z problemami – przyp. R.K.) zrobiły jeszcze większy postęp: ich umiejętności czytania wzrosła o odpowiednik czterech miesięcy nauczania, umiejętności matematyczne – trzech miesięcy, a umiejętność pisania – dwóch miesięcy. Nauczyciele odnotowali również korzystny wpływ zajęć z filozofii na pewność siebie uczniów i umiejętność słuchania swoich kolegów 

– pisze Jenny Anderson.

Uczniowie nauczyli się nowych sposobów myślenia i wyrażania myśli. Byli też w stanie myśleć bardziej logicznie i spójnie

– dodaje Kevan Collins, szef EEF.

Program nauczania filozofii, który był podstawą badań, został sformułowany w latach 70. przez Matthew Lipmana. Nosi on nazwę P4C (Philosophy for Children). Opiera się on na idei nauczania logicznego myślenia w dialogu filozoficznym. W 1992 powstało stowarzyszenie SAPERE (Society for the Advancement of Philosophical Enquiry and Reflection in Education), które zaczęło wdrażać program Lipmana na wyspach brytyjskich. Nie koncentrowano się na czytaniu tekstów Platona czy Kanta, ale inicjowaniu dyskusji filozoficznych na bazie opowiedzianych historii, wyrecytowanych wierszy czy odtworzonych fragmentów filmów. Zmierzał zaś do nauczenia dzieci poprawnego rozumowania, stawiania pytań, konstruktywnej dyskusji i doboru właściwych argumentów. 

Opracował: Robert Kryński

Źródło: Quartz

Fot.: Some rights reserved by blueMix, CC0.


Na naszym portalu i w magazynie o P4C pisała m.in. Dorota Monkiewicz-Cybulska. Zob. tutaj.

 

Najnowszy numer filozofuj "Kłamstwo"

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy